Recenzja Mad Max: Na drodze gniewu

Kamil Ostrowski
2015/05/23 12:00
7
0

Mówili, że kino akcji umarło. Mówili, że możemy liczyć tylko na powtarzalne hybrydy akcjowo-romansowo-komediowe z superbohaterami w roli głównej. Mówili, że Mad Max: Na drodze gniewu nie będzie dobrym filmem. A jednak jest.

Recenzja Mad Max: Na drodze gniewu

Przyznam szczerze, że ostatnimi laty coraz ciężej zmusić mi się do pójścia do kina na film "z pompą". Czasy, kiedy na dużym ekranie chciało się zobaczyć efekty specjalne czy trójwymiar minęły. Jeżeli już idę do kina, to raczej po atmosferę i poczucie pełnego skupienia się na prezentowanym obrazie. Stąd bardziej w kinie widzi mi się oglądanie Coś za mną chodzi czy Tylko bóg wybacza, niż nowych Avengersów. Drugim powodem, dla którego odwiedzam multipleksy, jest niecierpliwość - czasami zwyczajnie nie chce mi się czekać na płytową premierę.

Powyższe wynurzenia nie są bezcelowe. Zmierzam do tego, że Mad Max: Na drodze gniewu to film, który przeczy zasadom wyłożonym powyżej i w pewien sposób przywraca moją wiarę w kino akcji sensu stricte . Wiecie co jest zabawne? Musiał pojawić się wiekowy, bo siedemdziesięcioletni reżyser, któremu zawdzięczamy zresztą oryginalne Mad Maxy, aby odświeżyć moją wiarę w to, że miejsce akcji jest na wielkim ekranie, w ciemnej sali wypełnionej publicznością.

Co wyprawia George Miller w Mad Max: Na drodze gniewu po prostu nie mieści się w głowie. Jest tutaj wszystko, czego mógłby zapragnąć miłośnik klasycznej akcji i jeszcze więcej. O wiele, wiele więcej. Mamy tutaj autentyczne szaleństwo. Nie jakieś bajki czy naciągane dziwactwa, ale autentyczne wariactwo, wiarygodne w swojej przesadzie. Są naćpani wojownicy szos. Są dziwaczne pojazdy, przystosowane do walki na postapokaliptycznej pustyni. Wreszcie jest GITARA ELEKTRYCZNA POŁĄCZONA Z MIOTACZEM OGNIA. I owszem, do tego wzmacniacze plus ostre riffy w czasie pościgu.

Twórcy czwartej części serii tworząc Na drodze gniewu do serca wzięli sobie przede wszystkim pierwszy człon tytułu. Tytułowe szaleństwo pojawia się w filmie w kilku różnych formach - czasami bezpośrednio, innym razem bardziej subtelnie. Szaleństwo potrafi być oczywiste, ale nie raz będzie się chowało gdzieś pod powłoką z pościgów i bijatyk. Na drodze gniewu serwuje nam cały przekrój mocnych odchyłów od normy i robi to świetnie. Każdy tutaj ma przynajmniej lekko pogięty dekiel.

Fabuła jest dosyć prosta. Max zostaje złapany przez Nieśmiertelnego Joe, będącego kimś w rodzaju lokalnego watażki, władającego Cytadelą, będącą czymś w rodzaju oazy. W czasie swojej ucieczki łączy siły z Furiosą, będącą kimś w rodzaju prawej ręki Joego. Z czasem historia opornie się rozwija, jakby robiła na złość bohaterom, uporczywie nie chcącym zrobić, ani powiedzieć nic zbędnego, ale ostatecznie całość zamyka się dosyć zgrabną klamrą. Bez niepotrzebnych cliffhangerów czy patetycznych tonów.

GramTV przedstawia:

Braki w historii wypełniane są akcją, akcją i jeszcze raz akcją. Pościg zaczyna się gdzieś w piętnastej minucie filmu i trwa. do końca. No, za wyjątkiem ostatnich trzech minut. Nie przecierajcie oczu ze zdumienia, ja nie żartuję. Nowy Mad Max to niemalże wyłącznie jazda przed siebie w zmiennym tempie i ciągła walka na pustyni w rytm stukotu amortyzatorów.

Wbrew pozorom, to właśnie jest największa słabość Na drodze gniewu. Nie powiem złego słowa o scenach walki, o scenach pościgu, o scenach strzelanin. Wszystko jest na swoim miejscu, jest odpowiednie tempo, napięcie, a nawet niestandardowe zagrywki, które sprawiają, że nie idzie się nudzić. Problem w tym, że niemalże zupełnie wykastrowano film z czegoś, co pozwolę sobie nazwać autorsko "lore-horizont". Film skupia się w dużej mierze na tu i teraz, nie rysując szerokiej perspektywy, dającej przestrzeń dla wyobraźni widza. Z tego powodu gdzieś w 2/3 filmu. zacząłem się nudzić, mimo wszechobecnej akcji.

Mad Max ratuje się tutaj mistrzostwem na dwóch polach. Po pierwsze, potrafi autentycznie zaskoczyć konstrukcją rozwoju historii. Słynne już skupienie się na kobiecych kreacjach zaliczam zdecydowanie na plus, tym bardziej, że przewija się cała plejada ciekawych przedstawicielek płci pięknej - od archetypu zdeterminowanej wojowniczki po przejściach, przez klasyczne "księżniczki do uratowania", aż po sędziwe amazonki. Mi się to spodobało i mam wrażenie, że pseudomizoginistyczna afera została nakręcona przez internetowych trolli.

Drugie pole, na którym film bryluje, to warstwa artystyczna. Twórcy poszli w kicz tam, gdzie trzeba było, zagrali odpowiednio światłem, ujęcia kamery są pierwszej próby. Całości dopełnia idealnie dopasowana ścieżka dźwiękowa. Aktorstwo oceniam jako przyzwoite z zadziwiająco mało wyraźnym Tomem Hardym i absolutnie jednowymiarową rolą Chalize Theron. Najbardziej zapadł mi w pamięć młody Nicholas Hoult jako Nux. Cieszę się, że przestał już grać w serialu Skins i ma czas, żeby zająć się poważniejszym aktorstwem.

Mad Max: Na drodze gniewu to świetny film. Daleki jestem od piania z zachwytu, bo nie mogę zamknąć oczu na wady ten produkcji, aczkolwiek polecam z całego serca. To świetny film akcji, żadna hybryda, którą ugrzecznia się, aby dostała niższy rating i można było ją pokazywać młodzieży. Na drodze gniewu nie urąga inteligencji widza, prezentując ciekawą wizję postapokaliptycznego szaleństwa, będąc jednocześnie ucztą dla oczu i uszu. Jeden z najlepszych filmów ostatnich miesięcy, nawet jeżeli z czystym sumieniem nie mogę nazwać go arcydziełem.

Komentarze
7
Usunięty
Usunięty
03/06/2015 23:23

Wróciłem właśnie z seansu Social Justice Road Warriora i przyznam, że efekty wizualne są naprawdę świetne, podoba mi się styl całości, taki miks dwójki i trójki, tylko jeszcze bardziej "over the top". Na minus "muzyka" Junky''ego XL-a oraz pewna doza pretensjonalności. Daję mocne 2/10.

Usunięty
Usunięty
24/05/2015 17:53

Sprawdźcie ten film w 4DX. Nabiera nowego wymiaru. Wychodziłem z sali ze szczęką na podłodze, choć nie jeden film w 4DX już widziałem.

Socjo
Gramowicz
24/05/2015 11:18

Miał parę baboli, typu gołymi rękami dał radę wyrwać kompresor:) ale to świetny film, czuć 1 i 2, czuć maxem i klimatem... eh i ta muzyka, małomówność, surowość i piach! Więcej takiego "dojrzałego" filmu akcji.




Trwa Wczytywanie