Opinia: Tryb wydawniczy przygód do Hearthstone doprowadza mnie do szału

Kamil Ostrowski
2015/04/20 16:00
7
0

Przygody do Hearthstone: Heroes of Warcraft są udostępniane powoli, na spokojnie – po jednym skrzydle na tydzień. Wkurza mnie to niesamowicie.

Opinia: Tryb wydawniczy przygód do Hearthstone doprowadza mnie do szału

Od parunastu dni na nowo zagrywam się w Hearthstone: Heroes of Warcraft. Po raz kolejny Blizzardowi udało się wypuścić coś nowego akurat w momencie, w którym ich karcianki miałem już trochę dosyć. Doszło do tego, że opuściłem nawet kilka(naście?) daily-questów, przez co kilkaset sztuk złota przeleciało mi przez palce. Na szczęście pojawiła się Czarna Góra, która na nowo wzbudziła moje zainteresowanie.

Zaraz, zaraz, pojawiła się? To gdzie recenzja? Niestety, na nią musicie poczekać jeszcze dłuższą chwilę, Blizzard bowiem wypuszcza swoje nowe dziecko stopniowo. Dodatek, podobnie jak poprzednia Klątwa Naxxramas to pięć skrzydeł, składających się na tzw. „przygodę”. Taki twór ma swoją premierę ma na przestrzeni… pięciu tygodni (kolejne części udostępniane są równo co siedem dni).

Teoretycznie nie powinno mnie to irytować. Przecież do wypuszczania gier w odcinkach przyzwyczaiło nas już Telltale Games, prawda? Jest też Resident Evil: Revelations, Life is Strange , a także parę innych przykładów. Niestety, wbrew pozorom tych dwóch modeli wypuszczania gry nie da się do siebie bezpośrednio porównać, mimo pozornych podobieństw.

Sęk w tym, że wraz z pokonywaniem kolejnych bossów w przygodzie odblokowujemy nowe karty. A pojawienie się nowych kart bardzo szybko wpływa na tzw. „meta-game” Hearthstone’a jako całości. Krótko mówiąc: wszystkie dodatki, wszystkie karty mają swój wkład w szeroko pojęty „balans”.

GramTV przedstawia:

Jaki jednak ten balans się wyklaruje, wiemy dopiero po tym, jak sytuacja się ustabilizuje. Musimy poczekać, aż genialni układacze decków z fanowskich stron, aż pro-gamerzy, streamerzy i tym podobni pogłówkują wystarczająco długo i udostępnią efekt swojej intelektualnej pracy. Do tego czasu możemy jedynie zgadywać jak karty, których wygląd i moce znamy, nawet dodatku nie posiadając, wpłyną na balans.

Do czego zmierzam? Otóż wypuszczanie kolejnych kart przez pięć tygodni sprawia, że sytuacja jest dla przeciętnego gracza ciężka do ogarnięcia. W pierwszym i drugim tygodniu mogą pojawić się karty, które są istotne, żebyśmy później dostali mało istotne odpady. To przecież niewykluczone. Mało tego, dodatek w ostatecznym rozrachunku może się okazać nie wart inwestycji kilkunastu euro, jakie przychodzi nam za niego zapłacić (istnieje też opcja wydania złota, wtedy kupujemy każde skrzydło oddzielnie – to jednak sroga inwestycja). Jednakże recenzje pojawią się dopiero po pięciu tygodniach. Najwcześniej.

rzut-oka-na-hearthstone-czarna-gora

Do tego czasu gracze w Hearthstone wystawieni są na bardzo silne parcie, aby Czarną Górę posiadać w swoim zbiorze. Balans już w tej chwili się chwieje, w grach pojawiają się nowe karty, nowe kombinacje, które sprawiają, że zaczynamy odstawać w rankingach, a satysfakcja maleje. Mowa o sytuacji aktualnej. Ostatecznie może być tak, że posiadanie kolejnych kart nie będzie konieczne. Sytuacja analogiczna wystąpiła w poprzedniej przygodzie – Loatheb, którego odblokowywaliśmy w drugim skrzydle pojawia się do dzisiaj w bardzo długim szeregu talii. Kel’Thuzad z kolei, z piątego skrzydła, pojawia się zdecydowanie rzadziej – osobiście używałem go ledwie parę razy. Tymczasem, ze względu na politykę cenową (im więcej skrzydeł kupujemy jednocześnie, tym korzystniejsza cena za skrzydło), pojawia się pokusa zainwestowania w cały dodatek od razu. Pokusa potęgująca się w kolejnych tygodniach.

Umówmy się – granie w Hearthstone’a już teraz jest trudne, bo potrzebne są kluczowe karty legendarne, a pokus mnóstwo. Coraz wyraźniej widać, że system pyłowania jest zepsuty (chodzi o pozyskiwanie „waluty” do tworzenia wybranych kart). Coraz ciężej jest nadążyć, jeżeli nie jesteśmy wymiataczami na Arenie, albo nie inwestujemy od czasu do czasu gotówki w pakiety eksperckie. Robi się ciężko, a konieczność wydania paru tysięcy sztuk złota nie tak długo po wypuszczeniu Gobliny vs Gnomy wcale nie poprawia sytuacji. Tymczasem okazji do zdobycia wirtualnej waluty mamy naprawdę niewiele.

Co sprawdza się w przygodówkach, niekoniecznie musi być dobre i uczciwe w karciankach free-to-play.

Komentarze
7
Usunięty
Usunięty
21/04/2015 10:47

> "kilkunastu euro, jakie przychodzi nam za niego zapłacić (istnieje też opcja wydania> złota, wtedy kupujemy każde skrzydło oddzielnie – to jednak sroga inwestycja)."> Srogie to jest raczej wydanie na tę przygodę kilkunastu euro.>> Ja zacząłem zbierać złoto jak tylko usłyszałem plotki o nowej przygodzie. Aktualnie mam> wszystkie skrzydła i 1260 złota, więc bez problemu kupię resztę na czas.Dokładnie tak samo zrobiłem. Bez problemu da się zdobyć złoto na wszystko.Gram z przerwami od bety, raz wydałem 200zł na 40 paczek podstawowej wersji. Reszte uzbierałem po prostu grając i teraz spokojnie mogę złożyć większość popularnych decków.Gdybym grał bez kilku przerw spokojnie mógłbym nie wydać ani złotówki i nadal być w tym samym miejscu.

Madoc
Gramowicz
20/04/2015 22:12

"kilkunastu euro, jakie przychodzi nam za niego zapłacić (istnieje też opcja wydania złota, wtedy kupujemy każde skrzydło oddzielnie – to jednak sroga inwestycja)."Srogie to jest raczej wydanie na tę przygodę kilkunastu euro.Ja zacząłem zbierać złoto jak tylko usłyszałem plotki o nowej przygodzie. Aktualnie mam wszystkie skrzydła i 1260 złota, więc bez problemu kupię resztę na czas.

Usunięty
Usunięty
20/04/2015 20:40

https://tempostorm.com/articles/meta-snapshot-12-the-dawn-of-blackrock-mountainJak widać, obecnie najlepsza talia jest bardzo tania (2040 arcane dust), trzecia również (2980). Widać to po kliknięciu "Decklist".




Trwa Wczytywanie