Battlefield Hardline - dzień po premierze

Kilka pierwszych godzin z Battlefield Hardline za mną. Kilka pierwszych zachwytów, kilka pierwszych rozczarowań i odrobina narzekania.

Battlefield Hardline - dzień po premierze

Na początku uspokoję wszystkich - recenzja gry pojawi się wkrótce. Nie chcemy publikować niepełnego tekstu, ani wystawić osobnych ocen dla trybów kampanii oraz multi. Ale, jako że mamy do czynienia z dużym tytułem od dużego wydawcy, uznaliśmy, iż warto dzień po premierze podzielić się choćby pierwszymi wrażeniami.

Kampania to póki co balansowanie między świetnym nastrojem, a głupotą SI. Pomysł na fabułę, mimo iż wręcz kapiący od zapożyczeń, okazuje się być całkiem niezły, jak na strzelankę. Wszystko jest do tego bardzo "filmowe", co niesie ze sobą zarówno pozytywy, jak i kilka wad. Podzieloną na "odcinki" fabułę połyka się szybko i bezboleśnie, niczym w kalejdoskopie zmienia się środowisko akcji, a spokojniejsze fragmenty przeplatane są efektownymi scenami. Problem w tym, że czasami tych nieinteraktywnych wstawek jest więcej, niż właściwej rozgrywki. Zamiast przejmować inicjatywę i robić cokolwiek, gapimy się na kolejną sekwencję, w której szczytem naszych możliwości jest obracanie kamerą.

Podoba mi się wrzucenie do gry zupełnie nowych i pasujących do tematu mechanizmów rozgrywki. Skradanie się, odwracanie uwagi strażników, aresztowania, poszukiwanie dowodów - wszystko to świetnie wpisuje się w konwencję. Szkoda tylko, że trudno mi pozbyć się wrażenia, że tak naprawdę niczego to nie zmienia. Szczególnie rzuca się tu w oczy aresztowanie, które jest - delikatnie to ujmując - "bardzo OP". Po co się skradać i odciągać uwagę pojedynczych przeciwników, skoro wystarczy na nich wyjść i używając magicznego przycisku zgarnąć cała grupę?

W dobrej zabawie nie pomaga też naprawdę kiepska SI. Dotyczy to zarówno naszego partnera, jak i stojących nam na drodze przeciwników. I o ile to pierwsze można jeszcze jakoś przeboleć, choć oparcie współdziałania w zasadzie tylko na sztywnych skryptach woła o pomstę do nieba, to już drugie potrafi wyjątkowo popsuć przyjemność płynącą z gry. Szczególnie bolesne jest tutaj zaimplementowanie mechaniki "ostatniej pozycji bohatera". Kierowane przez SI boty mają tendencję do podążania cała grupą w tym kierunku, co kilka razy pozwoliło mi na niemal bezkarne rozbicie wrogiej ekipy kilkoma strzałami z shotguna. SI nie spisuje się również podczas najzwyczajniejszych ataków, kiedy nasza postać jest widoczna i zlokalizowana. Owszem, nie ma problemów z celnością, ale również jest łatwym celem. Boty wręcz włażą pod lufę, nie zaobserwowałem też jakiejś koordynacji działań, czy podobnych akcji. Strzelanie do kaczek. Zero wyzwania. Słabo.

Zdecydowanie ciekawiej jest oczywiście w trybie multi, który w domyśle stanowi esencję rozgrywki. Tutaj swoje pierwsze uwagi (podparte dodatkowo doświadczeniami z bety) mogę zawrzeć w dwóch najważniejszych kwestiach: kilka ciekawych trybów rozgrywki i przeciętne mapy. Oprócz standardowych dla serii trybów Conquest, czy Deathmatch (które zaczynają już mnie nudzić), mamy tu kilka naprawdę niezłych i dobrze wpasowanych w tematykę form zabawy, z których prym w moim rankingu wiodą Rescue oraz i przede wszystkim Hotwire. Ten pierwszy, to seria kilku bardzo szybkich i dynamicznych meczy, w której "bandyterka" ma za zadanie ochraniać przed przejęciem przez policję kilku zakładników. Nie ma tutaj żadnych "biletów", śmierć oznacza automatycznie zejście z boiska, więc walki trwają krótko i są wyjątkowo intensywne, na co wpływ ma też miniaturowy rozmiar map. Świetna i moim zdaniem bardziej intensywna alternatywa dla tradycyjnego drużynowego deathmatchu.

Najlepiej bawiłem się wszakże w trybie Hotwire. Niby nic. Ot, na całkiem sporych mapach oprócz strzelania mamy przejmować "mobilne punkty strategiczne", czyli samochody. Im więcej pojazdów kontroluje nasza ekipa, tym szybciej (jak w klasycznym podboju) schodzą "bilety" przeciwnika. I to w zasadzie wszystko. Ale poziomu czystej radochy z zabawy nie psuje nawet strasznie prostacki model prowadzenia pojazdów. Rozgrywka jest dużo bardziej dynamiczna niż w jakimkolwiek innym "dużym" trybie, na jaki trafiłem w dowolnej części Battlefielda.

Zawiodły mnie natomiast mapy. Może stałem się zbyt wybredny, ale nie trafiłem chyba na żadną, która zrobiłaby na mnie jakieś większe wrażenie. Po zapowiadanej i też w sumie pozostawiającej wielki niedosyt levolucji z BF4, liczyłem na bardziej twórcze podejście do tematu, tym bardziej, że tematyka gry odstająca od tego, do czego przyzwyczaiła nas seria, pozwoliłaby zapewne na zaimplementowanie kilku ciekawych pomysłów. Tymczasem odniosłem wrażenie obcowania z najbardziej nijakimi mapami w historii cyklu. Może zmieni się to z czasem, choć jak wiadomo pierwsze wrażenie robi się tylko raz.

GramTV przedstawia:

Zadowoleni powinni być też miłośnicy odblokowywania wszelakich ulepszeń, broni, skórek i gadżetów. W ramach dostępnych klas postaci (będących niestety zbyt wiernymi kopiami tych z BF4) otrzymujemy naprawdę bogaty pakiet rzeczy, które można odblokować dwuetapowo. Część bowiem można od razu kupić za gotówkę (odpowiednik tutejszy punktów doświadczenia), jednak te najlepsze i najważniejsze wymagają spełnienia konkretnych warunków, na przykład zabicia określonej liczby przeciwników.

Co ważne od samego początku nie odnotowałem większych problemów z logowaniem się do gry, czy wchodzeniem na serwery. Co prawda nie wystartowałem dokładnie w godzinę premiery, ale kilka godzin później nie było żadnych problemów z wyszukiwaniem meczy, znajdowaniem serwerów, czy wpadaniu na małą sesję do znajomych. Niemniej wciąż denerwuje mnie zarządzanie grą z poziomu przeglądarki internetowej.

Tym bardziej, że sama gra ładuje się w sposób wręcz nieprzewidywalny i to zarówno w trybie kampanii, jak podczas rozgrywki w multi. Czasami załadowanie mapy zajmuje ledwie kilkanaście sekund, zdarzało się jednak, że czekałem na pojawienie się bitwy lub kolejnego etapu kampanii nawet 6-7 minut. Dwa razy podczas rozgrywki sieciowej ujrzałem też w środku walki pulpit. Gra zamknęła się bez żadnego ostrzeżenia, czy komunikatu, pokazując wyraźnie, że chimeryczna stabilność silnika znana z BF4 nadal potrafi dac o sobie znać.

Na procesorze i7 i GTX580 mogłem pozwolić sobie jedynie na wysokie ustawienia grafiki, poziom ultra zarówno w kampanii, jak i podczas gry w sieci potrafił generować niespodziewane i nagłe spadki liczby wyświetlanych klatek, które podczas walki skutecznie utrudniały rozgrywkę. Tym, co nie przypadło mi do gustu, jest wszechobecne wrażenie sterylności świata przedstawionego. Niby mamy często do czynienia z brudnymi zaułkami, magazynami, czy małymi miasteczkami, niby widać hałdy śmieci, podłogi zasłane niedopałkami, czy pokryte graffiti ściany, ale wszystko to (łącznie ze świetnie wymodelowanymi twarzami bohaterów) sprawia wrażenie całkowicie sztucznego tworu. Nie przekonuje mnie, a tym samym wpływa na odbiór choćby kampanii.

Dodatkowo strasznie się zdenerwowałem, gdy okazało się, że z grą nie chcą nijak współpracować ani FRAPS, ani Action!, czyli programy do wykonywania zrzutów ekranu oraz zgrywania rozgrywki. Mimo sprawdzenia wszystkich możliwych opcji, nie udało się zmusić ich do działania w uruchomionym oknie gry. Dlatego też cały ten tekst p"przyozdobiony" jest obrazkami pochodzącymi od producenta gry.

Na dokładkę polski użytkownik dostaje rodzimą wersję językową z pełnym dubbingiem, który... Który jest "typowym polskim dubbingiem", czyli od strony aktorskiej bardzo nierównym, z wyraźną tendencją do bycia słabym. Większość bohaterów brzmi zupełnie nieprzekonująco i sztucznie, przez co i tak chwilami bardzo drętwe dialogi stają się jeszcze bardziej sztuczne.

Po kilku godzinach z Battlefield Hardline niemal przeszła mi ochota na kontynuowanie kampanii, nie mam też zbyt wielkiej ochoty na granie w przynajmniej połowę trybów multi. Ciekaw jestem, czy te, które na razie mnie przyciągają, zachowają swoją świeżość do chwili napisania recenzji, co nastąpi zapewne w przyszłym tygodniu. Jakkolwiek by jednak nie było,nie zmieni to mojego zdania z innej kwestii. Gdyby nie zamknięty dla moderów charakter kodu, takie Hardline zapewne powstałoby już w czasach BF3 i biło na głowę pomysłowością i wykonaniem dzieło Visceral Games. Ale przecież hajs musi się zgadzać...

Komentarze
21
Usunięty
Usunięty
22/03/2015 11:49

Da się zmusić action do zadziałania bez większego kombinowania, mianowicie w Action dajemy tryb nagrywania aktywny ekran, a nie gra. Dodatkowo grę uruchamiamy w oknie bez ramek. U mnie działa i bez problemu nagrywam na yt ;)

Usunięty
Usunięty
22/03/2015 00:50

Jest ok szkoda tylko że tak mało graczy gra w tryb krwawa forsa.

Usunięty
Usunięty
21/03/2015 22:10

Mi osobiście gra sprawa naprawde duuuużo zabawy więc nie wiem skąd to negatywne nastawienie większości z was grę zacząłem równo o północy w dniu premiery i dla mnie jest świetna tym bardziej że z premium =D




Trwa Wczytywanie