Rozkmina na weekend: czy warto się bulwersować Hatred?

Piotr Nowacki
2015/01/18 12:00

Dawno żadna gra nie wzbudziła tak mieszanych uczuć jak polskie Hatred. Zwykle krytyczne głosy względem wirtualnej przemocy dobiegają z mediów niezwiązanych z grami, jednak Hatred jest negatywnie odbierane również przez dużą część branży growej. Czy te kontrowersje są uzasadnione?

Destructive Creations, gliwickie studio odpowiedzialne za tę produkcję, opublikowało do tej pory jeden zwiastun Hatred. Dzięki temu zwiastunowi poznajemy podstawowe założenia gry. Wcielamy się w rolę anonimowego mizantropa, który ma jeden prosty cel w życiu - zabić jak najwięcej ludzi. Podczas trwającej półtorej minuty zajawki widzimy jak nasz protagonista morduje ludzi z pomocą rozmaitych broni. Wśród ofiar znajdują się zarówno policjanci, jak i cywile. Film pokazuje również mechanikę egzekucji, w trakcie których bohater dobija rannych, którzy rozpaczliwie błagają o życie. Ten krótki zwiastun zdołał wzbudzić skrajne emocje zarówno wśród graczy, jak i prasy.

Krwawa przeszłość

Wśród obrońców Hatred pojawia się argument, że już w przeszłości pojawiło się wiele gier, w których bohater bezlitośnie i krwawo morduje swoich wrogów, a czasami osoby zupełnie niewinne. Prawie ćwierć wieku temu, w 1990 roku, ukazała się gra Smash TV, gdzie gracz się wciela w bohatera brutalnego programu telewizyjnego, w którym musi zabijać nacierające fale wrogów dla uciechy widzów. Śmierć przeciwników jest przedstawiona dość obrazowo jak na owe czasy - najczęściej wybuchają oni w krwawym rozbryzgu. Z dzisiejszej perspektywy taka animacja nie robi raczej wrażenia, jednak w 1990 większość gier jeszcze była bezkrwawa. Rozkmina na weekend: czy warto się bulwersować Hatred?

Na podobnych założeniach opiera się Manhunt. Tutaj również bohater jest zmuszony mordować przed kamerami, a ocena postępów gracza jest uzależniona od stopnia brutalności zabójstw - im krwawiej, tym wyższa jest ocena po ukończeniu poziomu. Warto nadmienić, że przeciwnikami gracza nie są przypadkowe osoby, lecz członkowie gangów.

Przypadkowymi osobami są jednak ofiary w grach z serii Carmageddon . Tutaj celem gracza jest zwycięstwo w wyścigu, jednak obecne są restrykcyjne limity czasowe. Mamy różne sposoby zwiększenia tego limitu - a do najbardziej efektywnych należy rozjeżdżanie przechodniów. Tutaj również inwencja w zabijaniu jest nagradzana punktowo.

Do nowszych przykładów należy z kolei Hotline Miami. W tej niezależnej produkcji wcielamy się w płatnego mordercę, którego zadaniem jest wyeliminowanie wszystkich wrogów na danym obszarze. Samo unieszkodliwienie nie jest wystarczające - ogłuszonego przeciwnika należy dobić. Pomimo tego, że grafika jest wierna ośmiobitowej stylistyce, sama gra jest niezwykle brutalna. Ciała wrogów leżą w kałużach krwi, jeśli zostali uśmierceni np. kataną, to ich ciała są rozczłonkowane, a wspomniane wcześniej dobijanie wrogów odbywa się przez m.in. przez wielokrotne uderzanie ich głową o podłogę czy podrzynanie gardła nożem. W Hotline Miami również jest obecny system punktowy - premiowane jest na przykład zabicie wielu wrogów w krótkim czasie, a punkty są niezbędne do odblokowania nowych broni.

W wymienionych wyżej tytułach poziom przemocy często jest porównywalny z tym, co mogliśmy zobaczyć w zwiastunie Hatred. Jednakże, w Carmageddonie, a także w wydanym na Wii Mad World czy serii Mortal Kombat, przemoc jest odrealniona, groteskowa, podczas gdy Hatred zdaje się utrzymywać poważny klimat, spotęgowany przez ukazanie świata w czerni i bieli. Taka fantastyczna przemoc nie jest brana na poważnie, jest porównywalna z komediowymi horrorami czy wręcz z animowanym Happy Tree Friends, gdzie pomimo tego, że krew leje się strumieniami, to ona nie odrzuca, lecz śmieszy. Hatred z kolei po odarciu z tej umowności może być dla gracza wręcz odstręczający i zniesmaczający, tym bardziej, że nasuwają się skojarzenia z realnymi tragediami, takimi jak masakry w szkole w Columbine, w kinie w Aurorze czy na kampusie Virginia Tech.

Brakuje tu również obecnego chociażby w Manhunt pretekstu dla obecnego w grze sadyzmu. W produkcji Rockstar brutalność nie była wyborem bohatera, została mu narzucona odgórnie. Podobnie sytuacja ma miejsce w The Last of Us - animacje zabijania przeciwników są bardzo realistyczne, ale ta przemoc jest niezbędna do przeżycia w bezlitosnym świecie gry. W Hatred zaś przemoc zdaje się być celem samym w sobie, nie środkiem do celu.

GramTV przedstawia:

Going postal

Hatred czerpie inspirację z pierwszej części serii Postal z 1997 roku. Obie gry łączy wiele elementów: zarówno w Hatred, jak i w Postalu kierujemy poczynaniami szaleńca, którego celem jest zabicie jak największej ilości osób - zarówno cywilów, jak i policjantów. Akcja jest obserwowana w obu grach z perspektywy lotu ptaka, w pierwowzorze obecna też jest możliwość dobijania rannych ofiar. Postal nie jest tak drastyczny jak Hatred, jednak główną przyczyną takiego stanu rzeczy były ograniczenia techniczne - w 1997 roku komputery nie pozwalały na oddanie aktów przemocy z tak dużą dbałością o szczegóły. Mimo to, dzięki m.in. oprawie dźwiękowej, gra wciąż pozostaje bardzo drastyczna - z głośników ciągle dobiegają błagania ofiar o życie i ich jęki pełne bólu.

Mimo tak wielu podobieństw, obie gry znacząco różnią się w kwestii projektu artystycznego, a konkretniej w kreacji głównego bohatera. Obie postaci łączy anonimowość i żądza krwi, tu ich podobieństwa jednak się kończą. Główny bohater Postala jest nienaturalnie szczupły i wysoki, ma zakola i rude włosy. Z kolei protagonista Hatred to rosły, umięśniony, długowłosy twardziel, ubrany w długi, skórzany płaszcz.

Kreacja postaci w bezpośredni sposób określa to, w jaki sposób będzie ona postrzegana przez odbiorcę. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dizajn anonimowego bohatera Hatred stanowi projekcję fantazji docelowych odbiorców gry. Aparycja protagonisty Postala jest z kolei odrzucająca, wątpię, żeby gracz chciał się z nim utożsamiać. Postal nie jest jedyną grą, w której zastosowano taki zabieg. Również u Trevora, jednego z trzech głównych bohaterów Grand Theft Auto 5, maniakalne zachowania (skłonność do agresji, sadyzmu, nawet pojawia się sugestia stosowania przez niego przemocy seksualnej) łączą się z fizyczną brzydotą.

Taki projekt postaci jest niezwykle ważny. Po pierwsze - tak jak wspomniałem wcześniej - z odrzucającym z wyglądu bohaterem gracz nie będzie chciał się utożsamiać, kreuje to dystans między postacią a osobą nią kierującą. Wyposażenie bohatera w pożądane cechy fizyczne z kolei ten dystans niweluje, a kiedy ten bohater jest wyzutym z emocji masowym mordercą, nie jest to bynajmniej mile widziany skutek.

Czy Hatred powinno w ogóle powstać?

Na ogół jestem zdania, że nie powinno być w grach (a także książkach, filmach czy innych mediach) tematów tabu. Twórcy wręcz powinni poruszać tematy niewygodne, a do nich należą masowe morderstwa. Jednakże, łamanie tabu powinno czemuś służyć, a nie być celem samym w sobie. W wywiadzie przeprowadzonym dla Polygamii jeden z autorów gry przyznaje szczerze: "Jeżeli doszukujesz się w treści Hatred jakiegoś głębokiego przesłania lub przekazów podprogowych, to lepiej przestań, bo tam takowych nie ma". W świetle tych słów można postrzegać tematykę Hatred jako pójście po linii najmniejszego oporu, łatwy (i jak widać - skuteczny) sposób na zdobycie rozgłosu. Jeśli tabu mają być łamane, powinien temu przyświecać jakiś cel - przy odpowiednio dobrym scenariuszu uczynienie mordercy głównym bohaterem mogłoby być naprawdę ciekawym, wiele wnoszącym zabiegiem. Jeśli jednak takiego celu brak, to wtedy taka tematyka nie jest niczym więcej niż szukaniem taniej sensacji. Być może się mylę - trudno oceniać grę, która jeszcze nie została wydana, jednak cytat z wywiadu nie daje nadziei na to, że gra zaprezentuje cokolwiek więcej niż festiwal sadyzmu widoczny w zwiastunie.

Z drugiej strony, reakcję mediów uważam za cokolwiek przesadzoną. Biorąc pod uwagę, że pierwszy Postal ukazał się prawie 20 lat temu, Hatred nie powinno aż tak bulwersować, mimo tego, że idzie względem pierwowzorów o kilka kroków dalej. Przemoc jest pokazana bardziej dosadnie, obecne są te niefortunne implikacje związane z kreacją głównego bohatera, o których wspominałem wyżej, jednak Hatred zdaje się nie szokować w dużo większym stopniu niż gra studia Running with Scissors. Potop krytycznych reakcji jedynie przyczynia się do pogłębienia tej zbędnej aury sensacji wokół produkcji Destructive Creations. Pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że w przyszłości dziennikarze będą odporniejsi na tytuły szukające rozgłosu w taki sposób, a studiu Destructive Creations życzę ciekawszych pomysłów na kolejne gry.

Komentarze
11
Usunięty
Usunięty
18/01/2015 23:30

Och, warto się bulwersować. Od strony wizualnej gry już dawno przestały być budzącymi politowanie zlepkami pikseli, a właśnie ta warstwa w pierwszej kolejności wpływa na tego biedaka - odbiorcę. Nie chodzi mi o to, że ludzie zagrają w "grę" i zainspirowani chwycą za tani karabinek wschodniej produkcji, bo tak nie zrobią, nie? No może jakieś pojedyncze, chore przypadki, które i tak by to zrobiły. Jestem za jak największą wolnością słowa, prasy, sztuki i czego tam jeszcze, zwyczajnie nie akceptuję bezsensownego przedstawiania przemocy wobec niewinnych, nieletnich, bezbronnych, zwierzątek i reszty nieszkodliwych istnień. Gdzieś około tego umiejscawiam jedną ze swoich granic, zdaje się przekroczoną w 50 i bezpardonowo zgwałconą w 70 sekundzie. Pewnie za wrażliwy jestem.Za wszystkie rzeczy, które po obejrzeniu trailera chciałem umieścić w drugim akapicie grożą prawne konsekwencje chyba.Nie zabroniłbym nikomu grania w to coś, ale życzę projektowi niewydania. Człowieczeństwo wymaga ode mnie j a k i e j ś formy protestu -przeciw sam nie wiem czemu, dehumanizacji jednej gry?- chociażby tak żałosnej jak zbyt długi komentarz bez żadnych szans na przebicie. Jako artysta mogę jedynie załamać ręce nad kaszaną, którą przed chwilą obejrzałem. Ale mi wyszedł elaborat, nigdy bym nie podejrzewał,konto założyłem, bo rozdawaliście klucze do jakiejś bety dawno temu...

Usunięty
Usunięty
18/01/2015 23:30

Och, warto się bulwersować. Od strony wizualnej gry już dawno przestały być budzącymi politowanie zlepkami pikseli, a właśnie ta warstwa w pierwszej kolejności wpływa na tego biedaka - odbiorcę. Nie chodzi mi o to, że ludzie zagrają w "grę" i zainspirowani chwycą za tani karabinek wschodniej produkcji, bo tak nie zrobią, nie? No może jakieś pojedyncze, chore przypadki, które i tak by to zrobiły. Jestem za jak największą wolnością słowa, prasy, sztuki i czego tam jeszcze, zwyczajnie nie akceptuję bezsensownego przedstawiania przemocy wobec niewinnych, nieletnich, bezbronnych, zwierzątek i reszty nieszkodliwych istnień. Gdzieś około tego umiejscawiam jedną ze swoich granic, zdaje się przekroczoną w 50 i bezpardonowo zgwałconą w 70 sekundzie. Pewnie za wrażliwy jestem.Za wszystkie rzeczy, które po obejrzeniu trailera chciałem umieścić w drugim akapicie grożą prawne konsekwencje chyba.Nie zabroniłbym nikomu grania w to coś, ale życzę projektowi niewydania. Człowieczeństwo wymaga ode mnie j a k i e j ś formy protestu -przeciw sam nie wiem czemu, dehumanizacji jednej gry?- chociażby tak żałosnej jak zbyt długi komentarz bez żadnych szans na przebicie. Jako artysta mogę jedynie załamać ręce nad kaszaną, którą przed chwilą obejrzałem. Ale mi wyszedł elaborat, nigdy bym nie podejrzewał,konto założyłem, bo rozdawaliście klucze do jakiejś bety dawno temu...

Usunięty
Usunięty
18/01/2015 15:34

Strasznie ciekaw jestem jak się to coś sprzeda.




Trwa Wczytywanie