Tales from the Borderlands: Zer0 Sum - recenzja

Paweł Pochowski
2014/12/13 17:00

Bohaterowie z dwóch stron barykady łączą siły w walce o to, co dla nich najcenniejsze. I nie jest to ani pokój, ani bezpieczeństwo świata. Chodzi o pieniądze, cenne przedmioty, więcej pieniędzy i bezcenny artefakt. A w takiej sytuacji cel uświęca środki.

Tales from the Borderlands: Zer0 Sum - recenzja

Telltale Games wrzuciło w tym roku piąty bieg. Oprócz drugiego sezonu The Walking Dead oraz dokończenia The Wolf Among Us studio wzięło na swoje barki dwie kolejne marki, co naturalnie rodziło pewne obawy. Już wcześniej zdarzały się opóźnienia w premierze kolejnych epizodów, wielu graczy zastanawiało się, czy równoległa produkcja tylu gier nie odbije się na ich jakości. Dziś poniekąd znamy już odpowiedź na to pytanie. Recenzję pierwszego epizodu Gry o Tron opublikowaliśmy bowiem na początku tygodnia tego tygodnia. Był on dobry, ale pozostawiał niedosyt oraz rozczarowanie warstwą graficzną. Nadrabiał za to klimatem. Dziś przyszła kolej na Tales from the Borderlands. Podsumowując debiutancki epizod jednym zdaniem można by rzec, że jest świetnie i znacznie lepiej od pierwszego epizodu Gry o Tron. Ale na szczęście nie ma powodu, aby aż tak się ograniczać, a opinię możemy uzasadnić.

Fabuła Tales from the Borderlands: Zer0 Sum jest intrygująca już od samego początku. Oto pierwszy z dwójki głównych bohaterów przybywa w pewne miejsce, by już po chwili dostać w głowę kolbą od karabinu i zostać związany przez zamaskowanego i niezbyt rozmownego typa. Po skrępowaniu dosłownie ciągnięci jesteśmy w nieznanym nam kierunku, a nasz porywacz głosem nieznoszącym sprzeciwu "prosi" o opowiedzenie całej historii od początku. Tak poznajemy wydarzenia z perspektywy Rhysa - pracownika korporacji Hyperion, który zamiast spodziewanego awansu zostaje sprzątaczem. By zagrać na nosie nowemu szefowi kradnie on samochód i dziesięć milionów, by zgarnąć mu sprzed nosa transakcję, w której do kupienia jest bezcenny artefakt. W przygodach towarzyszy mu oddany współpracownik i trochę gapa - Vaughn. Drugim z grywalnych bohaterów jest Fiona. Gdy swoją opowieść dokańcza Rhys to ona zaczyna opowiadać o dotychczasowych wydarzeniach. Początkowo wraz z siostrą stały po drugiej stronie barykady, sprzedając wspomniany artefakt. Transakcja nie dochodzi jednak do skutku, a rodzeństwo chcąc nie chcąc zjednoczyło siły z pracownikami Hyperionu, aby odzyskać utracone przez nich pieniądze. Z czasem jednak stawka przekracza dziesięć milionów dolarów, a cała czwórka trafia na ślad czegoś znacznie cenniejszego. Niestety o tym, jak go poszukiwali, co stało się po drodze, dlaczego niedawni współpracownicy z przymusu plują w swoją stronę jadem, a także kim jest zamaskowany jegomość i dlaczego porwał i skrępował obu głównych bohaterów - tego w pierwszym epizodzie się nie dowiadujemy.

Co jest zresztą całkowicie zrozumiałe, bo scenariusz nakreślony został z myślą o pięciu odcinkach. W pierwszym z nich twórcom udało się na tyle zaciekawić opowiadaną historią, że chyba każdy z niecierpliwością będzie wyczekiwał na kolejne epizody, aby poznać finał całej historii. Co jednak ważne, wcale nie oznacza to, że po Tales from the Borderlands: Zer0 Sum pozostawia niedosyt. Akcja już od samego początku jest szybka. Rhys traci pracę i udaje się na Pandorę, by dokonać wspomnianego zakupu. Przy okazji walczy z całą zgrają uzbrojonych i niebezpiecznych bandytów przy pomocy specjalnego, bojowego robota, a później penetruje niebezpieczną bazę. Fiona wraz z siostrą to oszustki i złodziejki, które w ten sposób zarabiają na życie. Nie ufają nikomu i jedyną wartością jest dla nich własny zysk. Rhys jest cynikiem i egoistą, towarzyszy mu natomiast nierozgarnięty Vaughn - razem ta czwórka tworzy przedziwny zespół, w którym aż kipi od śmiesznych sytuacji i gagów. Scenarzyści nie poskąpili bowiem dobrego humoru i czytając dialogi nie raz można dosłownie buchnąć śmiechem. Dodatkowo jest tu także całkiem sporo samej rozgrywki, w której eksplorujemy pomieszczenia czy walczymy z bandytami. Raz za pomocą wspomnianego robota, a innym razem biorąc udział w wyścigu na śmierć i życie z najpodlejszymi mieszkańcami Pandory. Będzie co wspominać.

Całość podlana natomiast jest bardzo dobrą oprawą audiowizualną. Pod względem technologicznym nie stoi ona na najwyższym poziomie, ekrany wczytywania oglądamy chwilami zdecydowanie zbyt długo, a dialogi potrafią się trochę przyciąć. Ale komiksowa, znana z Borderlands kreska wprost idealnie nadaje się do przedstawienia w przygodówkowej i satyrycznej formie, co tylko podkreśla klimat i humor poszczególnych sytuacji. Poszczególne lokacje namalowano naprawdę dobrze, podobnie jak i modele postaci. I choć nie wszędzie zadbano o odpowiednią ilość detali, jest to drobiazg, na który łatwo przymknąć oko. Dodatkowo aktorzy głosowi wykonali kawał świetnej roboty, urzeczywistniając całą historię i dodając jej dodatkowe smaczku.

Oczywiście nie można pominąć kwestii porównania z sobą Gry o Tron oraz Tales from the Borderlands. Uniwersa różnią się od siebie jak ogień i woda, ale można je porównać pod względem pracy wykonanej przez Telltale Games. I pod tym względem - porównując jedynie pierwsze odcinki - zdecydowanie wygrywa Tales from the Borderlands. W Grze o Tron udało się twórcom uchwycić klimat uniwersum i powagę sytuacji, jednak całość została ograniczona przez powolne w środku odcinka tempo i bardzo wyraźnie odczuwalne fikcyjne wybory, które i tak nie przekładają się na rozgrywkę. W Tales from the Borderlands także świetnie oddano klimat uniwersum, ale oprócz tego rozgrywkę wyposażono w więcej interaktywnych elementów, zdecydowanie więcej akcji, sporą ilość humoru i większe tempo wydarzeń. I choć brak tu momentów, gdy czujemy, że naprawdę możemy wpłynąć na przebieg wydarzeń - paradoksalnie gra na tym zyskuje, bo nie czujemy się, że twórcy próbują oszukać nas poprzez fałszywą nieliniowość. Dlatego o ile następny odcinek Gry o Tron sprawdzę z czystej ciekawości, na nowy epizod Tales from the Borderlands rzucę się jak wygłodniałe zwierzę, by połknąć go w całości z uczuciem nieposkromionego głodu.

GramTV przedstawia:

Bo jest to po prostu świetna gra, i choć wykonana w tradycyjny dla Telltale sposób, to udało się twórcom uniknąć potknięć, przez które cierpi Gra o Tron. Stworzyli za to grę, która wciąga, intryguje, śmieszy, pozwala utożsamić się z bohaterami i wczuć w ich sytuację. I to nawet wtedy, gdy serii Borderlands nie wiemy praktycznie nic. I za to taka, a nie inna ocena.

8,5
Telltale Games stanęło na wysokości zadania - w Tales from the Borderlands jest humor, jest intryga i jest klimat
Plusy
  • klimat
  • scenariusz
  • humor
  • główne i poboczne postaci
  • grafika
  • udźwiękowienie
Minusy
  • tylko po angielsku
  • małe problemy techniczne
Komentarze
29
Usunięty
Usunięty
14/12/2014 23:25

> Jeśli mogę, to proponuje dodać nową rubrykę np. "zastrzeżenia".Minus w tym przypadku, nie jest zastrzeżeniem. Jeśli gra wymaga do cieszenia się nią znacznych umiejętności języka angielskiego, no niestety, jest to minusem. Jak ktoś wspominał wcześniej, siedziało się ze słowniczkiem przy RPGach i szukało słówek aby pojąć questy. Niestety to jest FPS poniekąd ze scenkami, gdzie nawijają jeszcze swoim bełkotem postacie. Raczej niewykonalne ze zwykłym słowniczkiem, jednak spor osób widzi to, że różne gagi, żarty, wstawki tip. budują w takiej grze niezwykle potrzebny klimat.

Usunięty
Usunięty
14/12/2014 21:18

> Stopka z plusami i minusami przy recenzji to najbardziej treściwe podsumowanie informacji> o grze, jakie tylko może być. A nie wyszczególnienie tego, co wpływa na ocenę - lub nie> tylko. Angielski przy Tales from the Borderlands jest wskazany i to na poziomie zaawansowanym,> bo w grze występują zarówno wyrażenia stricte z uniwersum, jak i żarty sytuacyjne. Osoby> z podstawowym angielskim nie załapią wszystkich odniesień i gagów. Stąd ten minus w recenzji,> bardziej jako ostrzeżenie, że gra w obecnej formie skierowana jest do osób, których znajomość> języka jest na poziomie bardzo dobrym. To wszystko. Nie odjąłem grze za to nawet pół> punktu. ;)Jeśli mogę, to proponuje dodać nową rubrykę np. "zastrzeżenia".

Usunięty
Usunięty
14/12/2014 20:33

Zaix_91 ciesze się, że napisałeś to bo teraz niektórzy mogą zrozumieć dlaczego jest to minus i masz całkowitą rację




Trwa Wczytywanie