Twierdza: Krzyżowiec 2 - recenzja

Zbigniew Trzeciak
2014/10/04 12:00

Nieudana trzecia część Twierdzy stawiała serię pod znakiem zapytania. Czy wszystkiemu zaradzą wyprawy krzyżowe?

Twierdza: Krzyżowiec 2 - recenzja

Jedną z wielu zalet przeniesienia czasu i miejsca akcji w okolice krucjat jest to, że choć nie były one najpiękniejszą kartą w historii Europy, to stanowią dość mało wyeksploatowany temat. Ale wydana w 2002 roku Twierdza: Krzyżowiec to nie był jedynie świeży powiew geograficzny, ale także bardzo solidna produkcja, która udanie pożeniła taktyczną strategię czasu rzeczywistego z symulatorem budowania średniowiecznej twierdzy. Jako spin-off głównej serii, tytuł nie oferował jedynie nowych widoczków i kilku nowych map, ale bardzo kompleksowo podchodził do usprawniania mechanizmów rozgrywki i zrównoważania elementów gry.

Przejście serii Twierdza w trzeci wymiar było koszmarem. Trzecia część była kodem z koszmarów. Błędy poganiały błędy, a wszystkim zawiadywały błędy. Potem na drabinę wbiegały wilki, a chłopi zastanawiali się nad surrealizmem otaczającego ich świata. I mimo że gra doczekała się wielu łatek, które mniej lub bardziej doprowadzały ją do stanu używalności, to niesmak pozostał. Tym samym oczekiwania względem drugiego Krzyżowca stały się dużo większe. Nie tylko czekamy na dobrą produkcję, ale na jej barkach oczekujemy uratowania całej serii.

FireFly Studios, twórca serii, od początku zaserwował nam bardzo ciekawą wizualizację tego, jak gospodarka wspiera machinę wojenną. Nie oszukujmy się, wszystkie działanie w Twierdzy zawsze służyły temu, żeby utrzymać jak największą armię czy też mieć złoto celem zakupu trebuszów, czy innych oblężniczych aparatów. Tym samym bardziej niż na bilansie ekonomicznym, skupialiśmy się na tym, żeby stworzyć sprawne łańcuchy produkcyjne, które zapewnią nieprzerwany dopływ surowców i zadowolenie wśród chłopów (koncept co prawda mało średniowieczny), które zapewnia nam wystarczającą ilość poborowych.

Łatwo w takim przypadku popełnić błąd i zrobić z tej części gry element tak uproszczony lub monotonny, że zamiast stanowić wartościowe wyzwanie, jest przeszkodą. Twierdza: Krzyżowiec 2, podobnie jak poprzedniczka, wywiązuje się z tego zadania niezwykle udanie. Łańcuchów produkcyjnych jest niewiele. Mówimy tu o żywności, podstawowych surowcach, zaopatrzeniu knajpy i kościoła. Dla osób przyzwyczajonych do idei "więcej znaczy lepiej" może okazać się, że te kilka rodzajów farm i parę surowców na krzyż wygląda niezwykle ubogo. Na szczęście tytuł broni się jakością.

Podobnie jak choćby w Settlersach najważniejszym "surowcem" są w Krzyżowcu 2 ludzie. Oprócz brania w rąk siekier, pił i kufli, stanowią oni istotną podstawę naszych sił zbrojnych. Twierdza od początku postawiła na koncept zadowolenia populacji, które wpływa na szybkość pojawiania się nowych chłopów lub w przypadku zejścia na minus, na szybkość ich uciekania z naszych szeregów. Jako gracz stoimy przed zadaniem bilansowania podatków, racji żywieniowych i atrakcji poprawiających humor (piwo i religia) tak, aby w konsekwencji posiadać wystarczające siły zbrojne czy móc budować mury i wieże, które odeprą atak przeciwnika.

Prosta w rzeczy samej konstrukcja, przeradza się w bardzo wciągającą zabawę, w której źle podjęte decyzje mogą być katastrofalne w skutkach. Postawienie zbyt małej ilości drwali skutkuje brakiem drewna, co w konsekwencji nie pozwala na stawianie nowych budynków. Co z tego, że mogę poczekać i rozwinąć swoją gospodarkę, gdy wróg u bram i trzeba złota na balisty? Nie mogę podnieść podatków, bo nie mam czym zbilansować niezadowolenia. A wszystko to, bo 15 minut wcześniej, na początku rozgrywki, poskąpiłem na drwala. Twierdza: Krzyżowiec 2 jest przy tym grą, jak na dzisiejsze standardy, z dość wysokim poziomem trudności (nawet kiedy zdecydujemy się na "łatwy"), zmuszając gracza do odpowiedzialności za swoje decyzje.

GramTV przedstawia:

Drugą stroną medalu jest fakt, że gdy chcemy nową Twierdzę potraktować jako symulator budowania zamku bez konkretnego celu w postaci misji, wyłączając lub ograniczając komponent militarny, to będziemy zawiedzeni. Obie te części są ze sobą nierozerwalnie związane, więc budowanie zaplecza ekonomicznego jako cel sam w sobie jest po prostu nużące, nie stanowi wyzwania i nie daje motywacji. Rozwiązaniem nie jest tutaj osiągnięcie estetycznego celu, czyli zbudowanie jak najpiękniejszego zamku, bo gra nie została zaprojektowana w sposób, który by uzasadniał konieczność posiadania w tym celu rozwiniętej gospodarki. Świetnie z takim problemem radził sobie Banished, która czynił przetrwanie tak skomplikowanym, a warunki w około tak trudnymi, że właśnie to mobilizowało nas do dłubania w swoim miasteczku.

Twierdza: Krzyżowiec 2 na szczęście robi wszystko, żeby nie postawić nas w sytuacji, w której musielibyśmy tej nudy doświadczać. Do wyboru, oprócz opcji otwartej gry cierpiącej na wspomniane właśnie problemy, mamy szereg opcji. Kampanie szkoleniowe są takie jedynie z nazwy, bo szybko pokazują nam poziomem trudności gdzie nasze miejsce. Może to i dobrze, bo główne danie - Szlaki potyczek - stawia nas w sytuacjach coraz to bardziej skomplikowanych, czasem na pierwszy rzut oka niemożliwych. Dawno już grając w tego typu produkcję, nie musiałem tak bardzo się wysilać i kombinować, jednocześnie nie mając wrażenia, że nieczystymi zagrywkami twórców doprowadzany jestem do frustracji. Całość oprawiona jest oczywiście trybem wieloosobowym, pojedynczymi starciami do wyboru i opcją korzystania z map zrobionych przez społeczność.

Wszystkie pochwały, jakie można wystosować w kierunku nowej Twierdzy i tak bledną, kiedy weźmiemy się za budowanie tego, co w tytule zachęca nas do kupna. Tworzenie własnego zamku to fantastyczna zabawa. Wybieranie różnego rodzaju murów, wież, bram, machin stacjonarnych czy wreszcie fortyfikacji (choćby psów czy gorącej smoły) to gratka dla każdego domorosłego projektanta. Biorąc pod uwagę, na co nas stać, skąd przychodzi wróg i jaka jest jego liczebność, musimy rozsądnie zaplanować rozmieszczenie wszystkich elementów, które bronić nas będą przed atakami wroga. Mapy w większości skonstruowane są tak, że swoją siedzibę budujemy w miejscu, które faktycznie się do tego nadaje. Często wykorzystywać będziemy elementy krajobrazu tak, aby wysokość czy przepływająca obok rzeka wpisywały się w całą konstrukcję z korzyścią dla nas.

Podobną atrakcyjność ma również wcielanie się w agresora i szukanie słabych punktów zamku naszego oponenta. Czy lepiej jest niecelnym trebuszem zrobić małą wyrwę w murze i posłać najtańszych wojowników, by jako mięso armatnie przetrzebili trochę łuczników przeciwnika? A potem posłać główne natarcie. Czy może skupić się na celniejszych katapultach, ryzykując ich utratę, otworzyć szeroką autostradę w sam środek osady wroga i ciężkozbrojnymi ją zaorać? Każde z podejść ma swoje wady i zalety, a nasza strategia warunkowana będzie przez mnóstwo czynników. Od dostępności zasobów, przez sprawność naszej gospodarki, po ukształtowanie terenu, projekt twierdzy wroga i liczebność jego oddziałów. Niezależnie od tego jakie staną przed nami wyzwania, to są one wciągające i wymagające myślenia.

Produkcje takie jak Twierdza: Krzyżowiec 2 są także przyczynkiem do dyskusji o koniecznej jakości wizualnej. Powiedzmy sobie, że ten silnik nie oszałamiał trzy lata temu, nie oszałamia i teraz. W odróżnieniu od Twierdzy 3, tym razem jednak jest zoptymalizowany tak, by działać sprawnie i nie robić naszym pecetom zbyt wielkiej krzywdy. Pozostaje pytanie, na ile jest to zasługa twórców, a na ile skok jakościowy sprzętu, który mamy w domu? Niezaprzeczalnym jednak jest to, że w żadnym momencie kontaktu z grą nie musiałem zajmować się kombinowaniem z jej techniczną stroną. Ot, ustawiłem wszystko na maksymalnych ustawieniach, co poskutkowało czytelną, schludną i nieporywającą oprawą. Z wyłączeniem murów zamkowych, gdzie animacja ich burzenia jest zrobiona bardzo fajnie, a burzenie wywołuje euforię lub żal, w zależności czy to my miotamy kamieniami czy to w nas miotają.

Po katastrofie sprzed trzech lat, tym razem w swoje ręce dostajemy coś z zupełnie innej bajki. Krzyżowiec 2 wyraźnie pokazuje, że gry ze "starej szkoły", z mechaniką sprzed ponad 10 lat wcale nie muszą się starzeć. Age of Empires 2 w wersji w wysokiej rozdzielczości było pójściem na łatwiznę, odcinaniem kuponów od klasyka. FireFly postanowiło pójść bardziej wymagającą drogą, ale dzięki temu mamy do czynienia z tytułem, który świetnie radzi sobie z dziedzictwem swoich poprzedniczek i z powrotem nanosi na mapę gier strategiczno-ekonomicznych jedną z ciekawszych tego typu serii. U nas w kraju dostajemy wersję całkowicie spolszczoną i to naprawdę bardzo dobrze - z zachowaniem całego uroku i dowcipu pierwowzoru.

8,0
Na tę krucjatę warto się wybrać.
Plusy
  • Świetna gra ekonomiczna i...
  • Świetny RTS i...
  • Świetne połączenie
  • Sporo misji
  • Dobre spolszczenie
Minusy
  • Misje bez wyraźnego zakończenia potrafią być nudne
Komentarze
28
Usunięty
Usunięty
03/02/2015 08:39
Dnia 30.01.2015 o 10:00, Alexei_Kaumanavardze napisał:

Witam nowego użytkownika forum! Polecam się zapoznanie z regulaminem, http://www.gram.pl/regulamin.asp, oraz instrukcją używania wyszukiwarki http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=9716&pid=74 . Na przysłość, nie odkopujemy tematu sprzed kilku miesięcy, nie piszemy kilku postów pod sobą, a takimi spostrzeżeniami można podzielić się tutaj: http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=2853&u=71, a ponieważ nie ma jeszcze na forum wątku o drugiej części, spokojnie mogłeś założyć nowy temat:)

dziękuje za zwrócenie uwagi. mój błąd.

Usunięty
Usunięty
30/01/2015 17:34

kolejną jednostką, której brak daje się zauważyć to pałkarze. zamiast myśliwych, farmerzy dostarczają mięso z hodowli. wolałem myśliwych. brak głosów postaci, moim zdaniem znacznie je zubaża.

Usunięty
Usunięty
30/01/2015 11:39

co się stało z rycerzami konnymi ? w tej wersji ?




Trwa Wczytywanie