Metro Redux - recenzja

Paweł Pochowski
2014/08/29 12:30

Odświeżanie starszych hitów jest ostatnio niezwykle modne i stało się wręcz zmorą nowej generacji, która na ten moment dostała więcej remake'ów niż nowych gier.

Metro Redux - recenzja

Osobiście na ciągłe odświeżanie nie zapatrywałem się zbyt dobrze, szczególnie w sytuacji, gdy deweloperzy wolą przygotować odnowione Sleeping Dogs, zamiast dać graczom do rąk długo oczekiwaną kontynuację. Ale Metro Redux jest przykładem udowadniającym, że odświeżanie wcale nie musi być bezsensowną próbą wzbogacenia się na tym, co już raz graczom się wcisnęło, a ponowne odkrywanie znanej już produkcji wykonanej w nowej technologii może być naprawdę ekscytujące.

Bo ja akurat Metro 2033 już znałem. I to dość dobrze. A mimo to nie mogłem wprost nadziwić się, jak w Redux odmieniono poszczególne lokacje i jakim cudem udało się sprawić, że gra ponownie wygląda przepięknie. Oczywiście zasługa to nie modlitwy ani sił nadprzyrodzonych, a wytężonej pracy kilkudziesięcioosobowego zespołu, który przez całe miesiące opracowywał nową wersję Metro 2033. Praktycznie cała gra powstała od nowa, przenoszono ją element po elemencie na nowy silnik, dodając składowe z Metro: Last Light, a podczas całej tej operacji udało się twórcom nie popsuć ani grywalności, ani klimatu.

Dla tych, którzy z Metro 2033 jeszcze się nie spotkali, krótkie podsumowanie. Gra opowiada historię dwudziestoletniego Artema - młodego stalkera żyjącego w tunelach moskiewskiego metra. To tutaj czterdziestotysięczna ludność zgromadziła się szukając schronienia przed atakiem nuklearnym i to właśnie owo metro stało się od tego czasu ich domem. Ale nie jest tu bezpiecznie. Poszczególne stacje, funkcjonujące niczym odrębne twory współpracujące (lub nie) z sobą na płaszczyźnie gospodarczej lub politycznej, atakowane są przez różne monstra powstałe na skutek radioaktywnego skażenia. Na powierzchni nie da się żyć w ogóle, a poruszanie się wymaga zakładania specjalnej maski tlenowej, a i pod ziemią coraz trudniej wytrzymać. To właśnie wzmożone ataki na rodzimą stację Artema spowodowały, że młodziak wybiera się w podróż, która ma na celu uratowanie jego "domu". Fabuła jest oczywiście oparta o powieść Dmitrija Głuchowskiego.

Rozgrywka jest połączeniem strzelanki z grą akcji. Sporo jest tu sekwencji walki z potworami, trochę rzadziej krzyżujemy ogień z wrogo nastawionymi do nas ludźmi, znajdą się także sekwencje skradankowe, czy takie, w których podróżujemy drezyną, a naszym zadaniem jest prowadzenie skutecznego ostrzału. Dla gier podobnych gatunkowo - standard.

Ale Metro 2033 miało coś, co nie było już standardowe dla podobnych produkcji, a i odświeżona wersja Metro 2033 Redux może się tym pochwalić. Chodzi o klimat. Gęsty jak dym z papierosów, który osacza człowieka i nie opuszcza do samego końca śledzonej historii. Penetrowanie ciemnych zakamarków metra odbywa się w ciągłym strachu i poczuciu zagrożenia. Wiemy, że to nie my rozdajemy karty w tej bitwie, a chcąc nie chcąc staliśmy się jej aktywnym uczestnikiem, którego głównym zadaniem jest nie dać się pożreć. Zapasów nie ma dużo, szczególnie, jeżeli zabawę rozpoczynamy w trybie Przetrwania. To nowość względem Metro 2033, bowiem na początku rozgrywki mamy do wyboru dwa tryby zabawy. Przetrwanie to ten trudniejszy, z głębszą immersją, okrojonym HUD-em oraz ograniczonym dostępem do amunicji, apteczek i potrzebnych zapasów. To wszystko sprawia, że jeszcze bardziej boimy się poszczególnych starć, bo przecież amunicji nie ma zbyt wiele i praktycznie każdy magazynek jest na wagę złota.

W przeciwieństwie do Przetrwania, zabawa w Spartaninie jest znacznie dynamiczniejsza. Mamy więcej amunicji, łatwiej więc nam podjąć decyzję o frontalnym ataku na wroga i wdanie się w większą liczbę wymian ognia. Nie mam do dyspozycji żadnych konkretnych danych, ale podczas przechodzenia Metro 2033 Redux w tym trybie ciągle miałem wrażenie, że gra mi się łatwiej niż podczas zabawy z oryginalną częścią. Bez przerwy wszystkiego miałem pod dostatkiem - znajdowałem więcej broni, amunicji i nabojów wojskowych będących walutą niż potrzebowałem, przez co czułem się pewniej. Nie jest to bynajmniej zarzut w stronę trybu Spartanina, wprost przeciwnie. Sam mam zamiar przejść grę do końca zarówno w jednym, jak i drugim trybie, ponieważ dają one lekko odmienne odczucia z zabawy. Przetrwanie to bardziej survival horror, a Spartanin leży znacznie bliżej typowej strzelanki.

GramTV przedstawia:

To jednak nie koniec. Wybierając poziom trudności można zdecydować się na grę w formie "stalker". To dopiero ostra zabawa, bowiem nie mamy tu dostępu do informacji z HUD-a (lub dostęp jest ograniczony, w zależności od naszego wyboru), zasoby są jeszcze rzadsze, a zadawane nam obrażenia oraz czujność wrogów - zwiększone. Jest to więc opcja dla doświadczonych graczy, którzy chcą wycisnąć coś więcej z ponownego przechodzenia gry.

Jakie są główne różnice pomiędzy Metro 2033, a Metro 2033 Redux? Sporo tego. Od nowych animacji, przez wprowadzenie sposobu skradania się z Metro: Last Light, nowe menu główne, nowe sekrety do odkrycia, łączenia mniejszych poziomów w większe całości oraz zmieniona modyfikacja broni, aż po zmianę wyglądu poszczególnych miejscówek, aktora podkładającego głos dla głównej postaci oraz ulepszenia graficzne. I choć w nowe Metro gra się po prostu lepiej, nie da się ukryć, że na pierwszy plan zdecydowanie wybijają się zmiany w wizualnej warstwie. Pamiętam, że gdy Metro 2033 zadebiutowało gra była naprawdę ładna, choć nie brakowało w niej szarych i ciemnych elementów. W nowym Metro 2033 Redux ciemne miejsca są jeszcze ciemniejsze i jeszcze bardziej straszne poprzez naturalniej rozlewające się światło, a poszczególne elementy nabrały kolorów.

Wymieniono lub ulepszono modele postaci i przedmiotów, a nowe przystosowane są do grafiki godnej konsol nowej generacji oraz najmocniejszych pecetów. To wszystko sprawia, że Metro 2033 Redux to chyba najpiękniejsza strzelanka, jaką do tej pory widziałem - naturalnie tuż po odświeżonym Metro: Last Light. Rzadko zdawało mi się bez przerwy podziwiać jakąś grę, natomiast tu robiłem to ciągle - od sposobu rozpraszania się światła latarki w ciemnym korytarzu, przez wygląd postaci czy napotykane przedmioty i lokacje. Wprost nie mogłem wyjść z podziwu, jak pięknie ta produkcja wygląda, jak ostre są poszczególne tekstury, ale apogeum moich zachwytów osiągnąłem dopiero po wyjściu na powierzchnię. Tu gdzie poprzednio wszędzie dookoła znajdowała się szarobura masa, teraz znajdował się śnieg. Biały, jaskrawy, wręcz bijący w oczy, zmieniając znane mi już miejsca praktycznie nie do poznania. To w takich momentach widać najbardziej ile pracy włożono w Metro 2033 Redux i że to bardziej stworzona od nowa gra niż jedynie odświeżona produkcja.

Jednocześnie nie można powiedzieć tego o Metro: Last Ligh Redux i to głównie dlatego, że ta produkcja ukazała się zaledwie w zeszłym roku. Tutaj zmian jest zdecydowanie mniej i nie są tak spektakularne - twórcy twierdzą, że podkręcono oprawę graficzną i faktycznie widać, że gra jest ładniejsza, ale nie jest to tak spektakularna różnica jak przy Metro 2033 Redux. Poprawiono także filmiki oraz intro, dzięki czemu Metro: Last Ligh Redux prezentuje się naprawdę fenomenalnie. Zapowiadane zmiany w trybie sztucznej inteligencji nie rzucają się w oczy. Dobrze przynajmniej, że grę wyposażono w nową zawartość, a są to wszystkie wydane do Metro: Last Ligh DLC, które w wersji Redux znajdują się w niej już od samego początku. I jest tego naprawdę sporo, bowiem w skład DLC wchodzą nowe misje rozgrywane pobocznymi do tej pory bohaterami, nowe tryby rozgrywki, bronie czy chociażby funkcje w stylu strzelnicy, gdzie można pobawić się w prostych minigrach na celność strzelania.

Fajne jest to, że posiadacze Metro 2033 lub Metro: Last Light mogą nabyć wersję Redux z 50-procentową zniżką, dzięki czemu, gdy ktoś posiada już drugą część serii Metro: Last Light Redux może nabyć w cenie samej przepustki sezonowej - a przecież oprócz DLC otrzyma także dostęp do odświeżonej wersji gry. Z podobną zniżką nabyć można Metro 2033 Redux. Tu co prawda w skład pakietu nie wchodzą żadne DLC (bo gra ich nie miała, dacie wiarę?), ale to przygotowana od nowa produkcja, zniżkowa cena 10 euro jest więc za nią absolutnie sprawiedliwa. No i trzecia z opcji to nabycie zestawu składającego się z obu gier - jest to godne polecenia albo największym fanom serii, albo też osobom, które do tego momentu nie miały okazji się z nią zaznajomić. Teraz jest na to doskonała szansa.

Niestety, gry nie są pozbawione są błędów. Szczególnie Metro 2033 Redux powinno przejść przez dokładniejszy proces testowania o czym najlepiej świadczy fakt, że w pewnym momencie gra mi się najzwyczajniej w świecie popsuła. Podążałem za swoim przewodnikiem, który w pewnym momencie po prostu zatrzymał się i nie robił nic, a ja nie miałem możliwości pójścia na przód, bo droga była zablokowana. Okazało się, że zabrakło w tym fragmencie informacji co tak właściwie uczynić, by popchnąć rozgrywkę naprzód, a na rozwiązanie należy wpaść samemu. Zdarza się także, że Artem dostanie się w miejsce, z którego trudno wyjść; że jakiś skrypt nie zadziała jak trzeba (szczególnie, gdy zaczynamy więcej działać na własną rękę, a mniej trzymać się idących przed nami przewodników - uważajcie na to), albo, że któryś z NPC nagle stoi w krześle, zamiast na nim siedzieć (dosłownie stoi-w-krześle). Ponadto fora pełne są narzekań graczy, którzy skarżą się na bugi czy crashe gry do pulpitu. Wspominam o tym jednak tylko z kronikarskiego obowiązku, ponieważ sam takich problemów z żadną częścią Metro Redux nie uświadczyłem.

Zestaw Metro Redux składa się z dwóch świetnych produkcji. Perełką zestawu jest z całą pewnością odświeżone Metro 2033 - gra wygląda po prostu genialnie, odzyskała blask i bawi równie dobrze, co za pierwszym razem. 4A Games przeprowadzili nie tyle operację plastyczną, co wręcz reanimację tego tytułu, która na szczęście zakończyła się pełnym sukcesem. Nowa szata graficzna to nie wszystko, do tego dochodzą nowe tryby rozgrywki, lokacje czy sekrety. Jest to doskonały powód do powrotu w ciasne tunele moskiewskiego metra lub też do udania się tam po raz pierwszy. Metro: Last Light Redux to tak właściwie wersja GOTY - większy nacisk położono tu na dołączone DLC. Nie zapomniano o usprawnieniach graficznych, ale tytuł wyszedł w zeszłym roku, nie było więc wiele do poprawiania. Z obu gier to właśnie nowe Last Light prezentuje się zresztą ładniej, ale trudno się dziwić. Obydwie produkcje zapewniły mi wiele dobrej zabawy. Metro 2033 Redux jest lepsze względem oryginalnej części i o niebo ładniejsze, DLC dołożone do Metro: Last Light Redux zapewniają natomiast masę świeżej zawartości. 4A Games pokazało jak powinno się przygotowywać odświeżone wersje i za to dla twórców - duże brawa.

8,5
Przepiękna, postapokaliptyczna wycieczka po moskiewskim metrze i jego okolicach
Plusy
  • Fenomenalnie odświeżone Metro 2033 Redux
  • jeszcze ładniejsze Metro Last Light wraz z wszystkimi DLC
  • nowe tryby rozgrywki
  • klimat i grywalność na wysokim poziomie
  • voice acting i strona dźwiękowa obu gier
  • fabuła i scenariusz
Minusy
  • w procesie testowania nie wychwycono wszystkich bugów
  • sztuczna inteligencja mogłaby być lepsza
Komentarze
12
Usunięty
Usunięty
01/09/2014 01:10
Dnia 31.08.2014 o 23:04, Gmilin napisał:

A wie ktoś może czy poprawili w końcu brak napisów do wszystkich dialogów w grze? Pamiętam, że bardzo fajne dialogi prowadzili mieszkańcy stacji po rosyjsku, a napisów niestety do nich nie było przez co dużo się traci.. edit: chodzi mi o last light oczywiście

Też jestem ciekaw, wyglądało to po prostu jakby tłumaczom już się nie chciało dopisywac tych linijek tekstu. Im dalej w gre tym mniej przetłumaczonych dialogów - fuszerka czy błąd?

Usunięty
Usunięty
31/08/2014 23:04

A wie ktoś może czy poprawili w końcu brak napisów do wszystkich dialogów w grze? Pamiętam, że bardzo fajne dialogi prowadzili mieszkańcy stacji po rosyjsku, a napisów niestety do nich nie było przez co dużo się traci..edit: chodzi mi o last light oczywiście

Usunięty
Usunięty
30/08/2014 13:36

Degrad -1 za słownictwo.




Trwa Wczytywanie