Gramowa zabawa w Watch Dogs, czyli nasza sesja zdjęciowa inspirowana grą - relacja

Grzegorz Ornoch
2014/05/30 14:00

Nie przesadzę za mocno, jeśli napiszę, że jesteśmy zainteresowani Watch Dogsami na tyle, że postanowiliśmy pobawić się w owe znacznie wcześniej nie czekając na premierę gry... I wcale nie chodzi o uzyskanie dostępu do jakichś tajnych źródeł Ubisoftu dających dostęp do pełnej wersji. Ba! Nie chodzi nawet o zabawę w ujęciu wirtualnym. Wyobraźcie sobie, że wyszliśmy z biura! Szokujące po stokroć. Wyszliśmy z biura do ludzi, na miasto, do cywilizacji. Niektórzy nawet odkryli, że tam jest życie!

Gramowa zabawa w Watch Dogs, czyli nasza sesja zdjęciowa inspirowana grą - relacja

Celem tejże fascynującej wyprawy było centrum Warszawy. Gramowa ekipa w uroczą, acz ciut chłodnawą sobotę opanowała stolicę... bawiąc się w Watch Dogsy. Zapraszam Was na relację i przegląd tego, co my tam właściwie robiliśmy ganiając tu i ówdzie z aparatami i wymachując udawanymi pistoletami.

Tutaj możecie zobaczyć pełną galerię zdjęć z naszej gramowej sesji

Zacznijmy od początku. Przede wszystkim jednym z celów akcji była, jak się zapewne domyślacie promocja gry. Nie chcieliśmy jednak uderzać w zbyt standardowe tony, bo to można zrobić zawsze. A taka gra, jak Watch Dogs trafia się raz na ładnych parę lat (choć podejrzewam, że ten stan rzeczy może ulec zmianie po sukcesie nowej marki Ubisoftu...) i bardzo zależało nam na odpowiednim podejściu do celebrowania premiery jednej z najbardziej oczekiwanych produkcji tego roku. Wymagało to zatem niestandardowej realizacji całej sprawy, na którą musieliśmy spojrzeć przede wszystkim jako gracze. Stwierdziliśmy, że są dwie rzeczy związane z grami, które podobają się nam szczególnie - cosplay i kooperacja. W tym jednak przypadku taka kooperacja w najlepszym wydaniu, bo w realu!

I stało się! Dzięki sprawnym decyzjom działu marketingu nasze szalone knowania przeszły do fazy realizacji. Właściwie to nie trzeba było jakoś szczególnie mocno zachęcać ekipy do wzięcia udziału w tym terenowym evencie. Wiem, że jako gracze doskonale nas rozumiecie. Ot nadarzyła się okazja do publicznego okazania swych nerdowskich zapędów i zabawy w bohaterów gry. No i wspólny wypad zawsze w cenie!

Łamiemy zasady!

Tego dnia każdy mógł być Aidenem (głównym bohaterem Watch Dogs - przyp. red.), choć przez chwilę trzymając spluwę i przywdziewając płaszcz. A przynajmniej wówczas, gdy Iga - nasza modelka akurat nie miała go na sobie. Ano właśnie i tu ujawniamy - można by rzec - eksperyment, na jaki sobie pozwoliliśmy. Otóż postanowiliśmy lekko nagiąć realia i lore samej gry, powołując do roli Aidena kobietę. Zdecydowaliśmy, że postać kobieca będzie równie - o ile nie bardziej - charyzmatyczna i waleczna, co męski odpowiednik. Poza tym w grze wystarczająco długo napatrzymy się na faceta, warto pokusić się o urozmaicenie. I był to strzał w dziesiątkę! Iga świetnie odnalazła się w roli Aidena, czy też Aideny (jakkolwiek by nie nazwać postaci kobiecej), konkretnie i przekonująco wczuwając się w bohaterkę. Czasem podczas przerwy w trakcie zdjęć spojrzenie na Igę kończyło się dreszczem na plecach z obawy o to, czy za chwilę nie zostanie się kolejnym celem. To spojrzenie, ta kamienna mina jasno i wyraźnie dająca do zrozumienia, że jej właścicielka ma przy sobie gnata i doskonale wie, jak się nim sprawnie posłużyć. Doskonała 'wczujka' w postać poskutkowała naprawdę świetnymi ujęciami. Niewiele przesadzę jeśli dorzucę, że momentami przy paru sytuacjach klimat udzielał się ze zdwojoną siłą właśnie dzięki zaangażowaniu modelki, która tego dnia wykazała się także sporą dozą wytrwałości. Dodać należy, że ciepło nie było, a wiatr usilnie starał się pokrzyżować nam plany. Na szczęście nieskutecznie.

Zapraszamy do kuchni

Pewnie jesteście ciekawi, jak to wszystko wygląda od kuchni, poczynając od samego procesu decyzyjnego i kończąc na finalnym wyniku prac, który możecie już od jakiegoś czasu przeglądać w naszej galerii. Ha! Sam byłem niesamowicie zaintrygowany tym, jak przebiega taka cosplayowa akcja połączona z promocją gry, bowiem nie miałem okazji do tej pory bezpośrednio uczestniczyć w czymś podobnym. Teraz już co nieco wiem i z nieskrywaną przyjemnością podzielę się tym z Wami. Niczym producenci gier w swych oficjalnych wypowiedziach jestem niezwykle podekscytowany tym, co udało nam się przygotować. Przede wszystkim jednak jestem zadowolony ze wspólnego wypadu, który nie skończył się siedzeniem przed TV, ale do rzeczy.

Na początku zaznaczyć należy, że taki event to przedsięwzięcie zdecydowanie wieloosobowe. Nie będę ukrywał, że do tej pory nieco ignorancko podchodziłem do kwestii zabawy w cosplay, zwieńczony profesjonalną sesją zdjęciową. Wychodziłem z założenia, że przecież każdy może narzucić na siebie kolorowe ciuszki i poprosić znajomych o pstryknięcie fotki. Phi! Wolne żarty! Wystarczył dzień na planie zdjęciowym, abym zmienił swoje poglądy i o 128% (taka okrągła liczba) zwiększył wskaźnik "szacun" dla autorów cosplayów z prawdziwego zdarzenia. Kolorowe fatałaszki może przywdziać każdy, nawet ja mógłbym przebrać się za Larę Croft i poprosić sąsiadów o zdjęcia, co zapewne skończyłoby się wezwaniem służb porządkowych... i psychologa dla osób postronnych.

Z uwagi na to, że nie mieliśmy zbyt wiele czasu na cały projekt trzeba było działać szybko, ale też z namysłem. Przed jakimkolwiek pstrykaniem i bieganiem po Warszawie należało zadbać o wiele szczegółów i szczególików. Na tym etapie kluczową rolę odgrywał nasz dział marketingu. Asia, Jana, Michał i Piotrek organizowali akcesoria oraz drugiego po Idze głównego bohatera sesji - strój. A z tym było nieco zabawy. Zależało nam na kluczowych cechach, jakimi charakteryzuje się kostium Aidena, ale jednocześnie nie chcieliśmy go kopiować co do joty - postawiliśmy na inspiracje i twórczość własną, mając na uwadze fakt, że w sesji bierze udział kobieta. Ostatecznie wszystko sprowadziło się do tego, że... trzeba było szyć! O ile z wykonaniem czapki z logiem (odpowiednio sponiewieranej, aby nie wyglądała zbyt sterylnie) oraz nieodłącznej chusty nie było wielkich problemów, o tyle sam płaszcz sprawił, że odkryliśmy talent krawiecki kolegi Piotrka! Na pewno kojarzycie brązowe odzienie pana Pearce'a z charakterystyczną pomarańczową podszewką? Ano właśnie. My mieliśmy do dyspozycji czarny płaszcz bez kolorowych dodatków... trzeba było improwizować i wywijać igłą z nitką. Dosłownie rzutem na taśmę tuż przed wyjściem w teren Iga założyła rezultat kunsztu pasmanteryjnego Piotrka przy nieodłącznej asekuracji Michała. Ależ oni szyli!

Sam płaszcz to jednak nie wszystko. Mimo, że uroku osobistego nie sposób odmówić naszej modelce, należało zadbać o profesjonalny wizaż i nieustannie pilnować, aby w trakcie kilku godzin zdjęć charakteryzacja nie została zaburzona aktywnościami Igi. Nad tym wszystkim czuwała Ania i od razu było widać, że niejedną sesję cosplayową ma za sobą - ot fachowiec przy pracy. Tak przy okazji dodam, że w magicznej walizce Ani było więcej pędzelków i instrumentów do stylizacji, niż narzędzi w Photoshopie! Byłem pod wrażeniem, sam skusiłbym się na lekki makijażyk, tylko jeszcze nie wiem, w jaką postać mógłbym się wcielić (bo Larę już wykluczyłem…). Może będziecie mieli jakieś pomysły?

Prawie Chicago, czyli Aiden(a) Pearce w Warszawie

Zanim przejdę do tego, co działo się w samym mieście już na planie zdjęciowym wrócę jeszcze myślami do etapu planowania, kiedy to Mateusz - nasz fotograf - przedstawiał propozycje miejscówek, w których miały powstawać ujęcia. Wbrew pozorom nie było to takie oczywiste zadanie, jak mogłoby się wydawać. Przede wszystkim musieliśmy zastanowić się nad specyfiką samej gry, prześledzić zachowanie Aidena oraz klimat lokacji. Pod uwagę należało także brać rzeczy bardziej przyziemne, takie jak ramy czasowe, pogodę i mobilność naszej ekipy. Z uwagi na fakt, że mieliśmy ze sobą sporo sprzętu, a dodatkowo dzień zdjęciowy okazał się dość chłodny i wietrzny rozważaliśmy kilka miejscówek rozlokowanych na możliwie niewielkim obszarze. Padło na centrum Warszawy, dość charakterystyczne, z kilkoma całkiem nowocześnie wyglądającymi rejonami, które można było podciągnąć pod Chicago przyszłości (bo właśnie tam dzieje się akcja gry - przyp. red.). Mateusz zrobił kilka próbnych zdjęć, pokazał swoją wizję kadrów i na tej podstawie mogliśmy wszystko przedstawić Idze, aby sesja przebiegała sprawnie. Każdy wiedział, co ma robić i w jakich godzinach będą strzelane poszczególne ujęcia. Kluczowe było też odpowiednie światło - podstawowy surowiec w pracy fotografa - oraz ustawienie modelki.

Ach i żeby nie było tak sielankowo do końca. Jeśli planujecie takie przedsięwzięcia w miejscach użytku publicznego, gdzie każdego dnia przewija się masa ludzi, wszędzie wokół jest pełno sklepów i otoczenie tętni życiem (oraz znakami towarowymi wielu firm), to zadbajcie o odpowiednie pozwolenia. Pewnie Asia z działu marketingu nie chciałaby, abym o tym wspominał, a więc szepnę tylko słówkiem, że trochę się natrudziła o zezwolenie na organizację naszego eventu. Okazało się, że problemem był... sprzęt. Mieliśmy ze sobą statywy, oświetlenie i sporo drobnych akcesoriów, co zdecydowanie wyglądało jak większa zorganizowana akcja i tak w istocie było. Gdybyśmy robili zdjęcia bez osprzętu nie byłoby problemów. Myślę jednak, że owe trudy zostały zrekompensowanie przez wynik naszej pracy. Gwoli ciekawostki dodam też, że w trakcie naszych eskapad z lokacji do lokacji absolutnie nikt z osób postronnych nie zwrócił uwagi na to, że ni stąd ni zowąd przez centrum miasta chodzi sobie kobieta w czarnym płaszczu z bronią w ręku! A była to wierna replika Colta M1911 (klasyka zawsze na czasie) i z większej odległości widok ten mógł budzić co najmniej niepokój. No chyba, że każdy rozpoznał postać stylizowaną na Watch Dogs i skojarzył fakty, acz nie ukrywam, że w tę teorię lekko powątpiewam...

Właściwe zdjęcia rozpoczęliśmy w najbardziej tego dnia ruchliwej lokacji przy ulicy Marszałkowskiej, chcąc uchwycić zatłoczone miasto w tle. W sobotę nie było o to specjalnie trudno i wyszło kilka świetnych ujęć. Plan przewidywał kadry ukazujące Aidena(ę) w pełnej krasie, jaki i kilka zdjęć nawiązujących do dynamicznych fragmentów z gry. Bardzo spodobały nam się urywki z rozgrywki, na których głównego bohatera ukazano efektownie znad ramienia - musieliśmy mieć takie zdjęcie. Podobnie zresztą, jak dość niestandardowe ujęcia ze smartfonem w centrum uwagi i monitorowanym przezeń tłumem.

Korzystając z okazji dodam, że w trakcie etapu popołudniowego zdarzył się moment, kiedy nogi się pode mną ugięły. Dosłownie na chwilę przejąłem od Igi - przygotowującej się do kolejnego ujęcia - replikę pistoletu i doskonale wiedząc, że jest to tylko "zabawka" chodziłem z nim sobie, jak gdyby nigdy nic. I w pewnym momencie nadjechał radiowóz, a chwilę potem wysiadło zeń dwóch funkcjonariuszy, zmierzając powoli w moim kierunku. Co zrobiłem? Ano szybko schowałem gnata do kieszeni bluzy i pośpiesznym krokiem zacząłem się wycofywać jak jakiś ścigany listem gończym! Okazało się, że panowie policjanci przyjechali do jakiegoś wezwania, bo zaraz skręcili w zupełnie inną stronę. Delikatnie rzecz ujmując - zrobiło mi się przez chwilę bardzo gorąco... co było o tyle praktyczne, że pogoda nie rozpieszczała temperaturą. :)

Strzelamy! Skaczemy! Bullet-time!

GramTV przedstawia:

A potem nadszedł czas na wspólne obiadowanie w ciepłym, przytulnym lokalu, który był ukojeniem dla ciała i ducha po paru wietrznych godzinach na ulicy. Była to także okazja do przejrzenia zdjęć z pierwszego etapu i przygotowania się do rundy drugiej, z której jesteśmy chyba najbardziej dumni, czyli strzelania! Oczywiście z pozostałych zdjęć także jesteśmy zadowoleni. Po prostu ta druga faza całej sesji wymagała sporo gimnastykowania się i to dosłownie! Zamierzenie było takie, aby 'zawiesić' Igę w powietrzu i to jeszcze w odpowiedniej pozie w trakcie rzutu podczas strzału. Na papierze proste, ale niestety "w realu" bullet-time coś nie za dobrze działał tego dnia i trzeba było kombinować, także z odpowiednim oświetleniem. To była już ta pora, kiedy optyka aparatu musiała otrzymać wsparcie lampy, którą operował w tym momencie Piotrek. Iga zaś wczuła się w rolę i to bardzo!

Pierwszy etap zdjęć nastroił nas wszystkich na klimat gry, a modelkę w szczególności. Skakała, 'strzelała' i biegała angażując ekipę. Sam zacząłem podpatrywać ruchy i próbować ich na uboczu. Na szczęście nikt nie zrobił zdjęcia.

Drugi etap zdjęć zamknęliśmy kilkoma nad wyraz efektownymi kadrami, które całkiem sprawnie oddają dynamikę licznych strzelanin obecnych w grze. Od razu uprzedzając ewentualne pytania: wystrzał z pistoletu to efekt postprodukcji, nikt na planie nie ucierpiał... a przynajmniej nie na tyle, aby robić z tego aferę (głodny asystent fotografa to jeszcze nie tragedia).

Gdy Mateusz rzucił hasło, że w tym miejscu nasza praca została wykonana wszyscy myśleli o jednym: czas na kolację! No dobra, tylko ja o tym myślałem... Niestety nie było miejsca na takie drobnostki, bo czas nas gonił dość mocno. Właściwie to końcówka sesji i realizacja finalnych kadrów w samym centrum miasta, nieopodal Pałacu Kultury i Nauki to był dość ostry wyścig - gramowa ekipa kontra coraz szybciej uciekające światło. Wiedzieliśmy, że kilka ostatnich odsłonięć migawki w aparacie zostanie wykonanych w ciemnościach przy dodatkowym oświetleniu, co ostatecznie nadało finalnym zdjęciem charakterystyczny, nieco surowy i mroczny posmak - niczym kadry wyjęte wprost z dramatycznej sceny filmowej... albo zrzuty ekranu prosto z gry, wszak wizualnie Watch Dogs pokazuje pazurki i to ostre!

Sesja za nami, rozgrywka przed nami

Ostatnia klatka padła w okolicach godziny 22:00. Było zadziwiająco chłodno. Nie ukrywam, że dało się odczuć w ekipie spore zmęczenie, nie tylko samym bieganiem po centrum Warszawy i to ze sporym ładunkiem sprzętu, ale także przez chęć dopięcia wszystkiego na ostatni guzik (w płaszczu, hehe - dop. red.). Pozyskaliśmy sporo materiału do przejrzenia i obróbki, który możecie obejrzeć w tym miejscu.

Mimo, że wieczorem wszystkie aparaty wylądowały w torbach i plecakach, to nie był koniec naszej pracy. Właściwie to w przypadku wielu zdjęć był to ledwie początek, bowiem czekała je dość solidna postprodukcja i - jakby to ładnie nazwać - stabilizacja klimatu poszczególnych ujęć. Prawdopodobnie co bardziej spostrzegawcze osoby dopatrzyły się już pewnego ‘ciągu fabularnego’ całej sesji, co było zamierzone od pierwszego ujęcia, acz nie chcieliśmy tego zbyt mocno eksponować - taki drobny smaczek dla uważnych i sympatyzujących ze sztuką fotograficzną.

Jedno jest pewne: znacząco zmieniłem swój pogląd na tego typu eventy i nie ukrywam, że każda tego rodzaju akcja to niesłychanie pozytywna rzecz. Ciekawe, jaki tytuł - z tych nadchodzących - uda nam się zrealizować jako następny, może Wy macie jakieś propozycje?

Z kamerą wśród...

Podczas fotografowania i wszelkich aktywności związanych z sesją nieustanie towarzyszyło nam czujne oko kamery Mateusza oraz przenikliwość Krzyśka kontrolującego, czy wszystko przebiega zgodnie z planem. Swoją drogą taka ciekawostka: na planie mieliśmy dwóch Mateuszów w wiedźmińskich koszulkach - taka zgodność! Wracając, nasz kamerzysta wraz z Krzyśkiem bacznie przyglądali się postępom w pracy i rejestrowali wszystko, co działo się w trakcie ujęć. W tym miejscu możecie zobaczyć materiał wideo z przebiegu sesji.

Poniżej znajdziecie jeszcze trochę zdjęć zza kulis.

A tymczasem wracam do Watch Dogs, bo tak, jak się spodziewałem gra się całkiem nieźle. ;)

Komentarze
16
Vojtas
Gramowicz
31/05/2014 01:12
Dnia 31.05.2014 o 00:14, Sandro napisał:

No nareszcie ktoś docenił sedno tej akcji, bo póki co, wszyscy wpatrzeni jak w obrazek w samą grę

Kto wpatrzony, ten wpatrzony. :P

Sandro
Gramowicz
31/05/2014 00:14
Dnia 30.05.2014 o 22:07, oxygar napisał:

Bardzo ładna koleżanka.

No nareszcie ktoś docenił sedno tej akcji, bo póki co, wszyscy wpatrzeni jak w obrazek w samą grę, a nie widzą jak im pani Iga czaruje oczami z różnych ujęć i perspektyw. Jakby tu w ogóle o tę grę chodziło... ;)

/old_forum/2014_22/20140531001342.jpg" class="ipsAttachLink ipsAttachLink_image">/old_forum/2014_22/20140531001342_m.jpg" class="ipsImage ipsImage_thumbnailed" alt="20140531001342">

Usunięty
Usunięty
30/05/2014 22:07

Bardzo ładna koleżanka.




Trwa Wczytywanie