Might & Magic X Legacy - recenzja

Lepiej późno, niż siłą i magią między oczy, jak mówi starogoblińskie przysłowie, czyli czemu eksperyment z powrotem ergepgowego Might & Magic nie do końca się powiódł.

Might & Magic X Legacy - recenzja

Zazwyczaj bywa tak, że im dłużej gram w jakąś grę, tym więcej mam do niej zastrzeżeń, a tym samym coraz bardziej spada jej ostateczna ocena. Czasami trafiam jednak na produkcję, która jest wyjątkiem potwierdzającym tę regułę. Bo zarówno mój kontakt z wczesną wersją Might & Magic X: Legacy, jak i pierwsze godziny rozgrywki nie nastrajały zbyt optymistycznie. Jednak po ponad dziewięćdziesięciu godzinach mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nowe "emenemsy" są fajną grą. Fajną, choć bardzo daleką od doskonałości.

Legacy osadzone zostało w nowym, zrestartowanym świecie, ale zachowano tradycyjne dla serii, bardzo silne powiązania fabularne z wydarzeniami przedstawianymi w innych należących do rodziny produkcjach. Każdy kto grał w Heroes VI znajdzie więc całą masę różnorodnych odniesień, będzie miał szanse spotkać znane postacie, a i kilka wątków fabularnych znalazło tu swoją kontynuację.

Trudno mi jednak nazwać fabułę MMX wyjątkowo zajmującą, oryginalną i ciekawą. Nie, nie oznacza to, że jest ona zła. Ma kilka zwrotów akcji oraz niespodzianek, ale zdecydowanie bliżej jej do scenariusza w systemie D&D dla początkujących mistrzów gry, niż pokręconej historii Bezimiennego, czy nawet rodzinnej sagi z Dragon Age 2. Już samo zawiązanie akcji wiele mówi tym, czego możemy się spodziewać - złożenie prochów zmarłego mistrza brzmi równie fascynująco, co wyprawa po płytkę z układem elektronicznym oczyszczającym wodę.

Tym bardziej, że zawiedzeni będą również miłośnicy rozbudowanych konwersacji i dziesiątków opcji dialogowych. W Legacy większość "rozmów" to maksymalnie wymiana dosłownie dwóch, czasami trzech zdań, niezbędnych do zarysowania ogólnej sytuacji. Niewiele tu też jakichś poważniejszych wyborów, czy podejmowania decyzji mających wpływ na świat. Owszem, kilka razy będziemy mogli o czymś zadecydować, a wyniki naszych działań zostaną ujęte w wyświetlonym na końcu rozgrywki podsumowaniu, jednak tak naprawdę ma to znaczenie jedynie kosmetyczne. Szkoda, bo w przypadku kilku zadań pobocznych można było bez problemu rozegrać owe decyzje w znacznie ciekawszy i mający realne przełożenie na rozgrywkę sposób.

Nie ma się co oszukiwać - Might & Magic X: Legacy jest, wzorem swych poprzedników, produkcją nastawioną przede wszystkim na eksplorację i walkę. Zwiedzamy świat, badamy różnorodne "podziemia" i co kilka kroków trafiamy na kolejnych przeciwników. I choć z czasem zaczyna to sprawiać coraz większą satysfakcję, to jednak zaimplementowane w Legacy systemy poruszania oraz walki mają zbyt wiele wad, by uznać grę za udaną. Ale po kolei...

Po pierwsze całkowicie zrezygnowano z będącej jednym z najbardziej charakterystycznych elementów poprzednich części swobody poruszania się. Jeśli mieliście nadzieję na nauczenie się kiedyś czaru pozwalającego na latanie i swobodną eksplorację, możecie ją niniejszym porzucić. W grze poruszamy się jedynie po ściśle wyznaczonej siatce i dotyczy to zarówno obszarów zewnętrznych, jak i wszelakich wnętrz. Mało tego, każdy ruch oznacza upływ określonego czasu, co biorąc pod uwagę rosnące zmęczenie drużyny, doprowadza do konieczności optymalizacji naszej drogi, szczególnie podczas nieco dłuższych wycieczek. Warto tu dodać, że na szczęście - choć sama idea wydaje się głupia - tenże upływ czasu został podzielony na dwie kategorie. Jeden ruch na zewnątrz "zjada" więcej czasu, niż we wnętrzach.

Sama idea nie jest do końca zła, ale biorąc pod uwagę quasi-otwartą strukturę świata (w pełni otwiera się on dopiero po kilku aktach) i konieczność częstego przemierzania sporych przestrzeni, z czasem staje się to niezwykle męczące. Ponadto wiąże się z tym wszystkim dziwne skalowanie świata gry. Sprawia to, że największe miasto (każde jest osobnym obszarem) ma przekątną o liczbie pól niemal dorównującej całemu światu. Nie muszę chyba dodawać, że to samo miasto widziane z zewnątrz jest kilkudziesięciokrotnie mniejsze. Umowność jest słowem, które musimy zaakceptować i polubić, chcąc grać w Legacy.

Niewątpliwym plusem MMX jest natomiast zupełny brak skalowania poziomu przeciwników. Już na samym starcie możemy chociażby trafić do jaskini zamieszkałej przez smoka, który dosłownie rozwałkowuje początkująca drużynę w ciągu 2-3 tur. Podobnie wygląda sytuacja w terenie, gdzie wałęsając się bez celu możemy trafić na przerastających nas o kilka klas wrogów. Lubię, kiedy gra w tak prosty sposób uczy pokory.

Jak łatwo się domyślić, skoro ruch wykonujemy w turach, taka również powinna być walka. I jest. Z jednej strony bardzo mi się to spodobało, wolę bowiem w grach fabularnych systemy pozwalające na planowanie, kalkulację i wykorzystanie bogatego arsenału możliwości, nie zaś opierające się głównie na refleksie. Pozwoliło to również wyeliminować największa bolączkę poprzednich części M&M, czyli spamującą strzałami na "wstecznym" drużynę. Z drugiej jednak strony nie przemyślano systemu poruszania się podczas walki (ruch zjada wszystkie akcje całej ekipy) przez co zazwyczaj jest ona okropnie statyczna, a zamiast spamowania strzałami, mamy paradoksalnie niemalże bezużyteczną broń strzelecką.

Podoba mi się poziom trudności walk. Owszem, sporo tu potyczek łatwych i niekiedy nijakich, jednak doposażenie niektórych wrogów w pokaźne pakiety zdolności specjalnych i odporności sprawiło, że wiele potyczek zmusza gracza do korzystania z pełnej palety posiadanych umiejętności, zdolności i czarów. Co ważne, rozgrywka została zbalansowana w taki sposób, że walki do samego końca potrafią stanowić spore wyzwanie, często trafimy też na przeciwników, do których po prostu będziemy musieli wrócić, gdy nasza ekipa nabierze więcej doświadczenia. Szkoda tylko, że aby jeszcze bardziej podnieść poziom wyzwania, twórcy zbyt często sięgają po klasyczną, brudną zagrywkę, czyli przeciwników pojawiających się znikąd za naszymi plecami. Co ciekawe, Might & Magic X: Legacy dołączyło też u wielu graczy do elitarnego klubu gier z najbardziej upierdliwymi bossami. Paradoksalnie, nie jest to dla mnie wcale wada, bo w większości przypadków wystarczy po prostu wypracować sobie odpowiednią taktykę. Oj, wiele osób chyba odzwyczaiło się od myślenia podczas walki...

Choć narzekałem na formułę eksploracji po ściśle określonej siatce pól, trudno odmówić Legacy jednego - szeroko pojętego bogactwa zawartości. Jak na grę z tak kompaktowym przecież światem, znajdziemy tu całe mnóstwo nieobligatoryjnych elementów, począwszy od wprowadzających w historię świata ksiąg, przez tajne komnaty ze skarbami, a skończywszy na kilku nieopisanych w dzienniku, ukrytych zadaniach. Dlatego warto zaglądać tu w dosłownie każdy kąt, koniecznie zainwestować w czary wykrywające zamaskowane przejścia i często robić notatki, choćby na pozwalającej na to mapie.

GramTV przedstawia:

Osobny akapit poświęcę rzeczy, którą ostatnimi czasy bardzo rzadko zdarza mi się chwalić w grach - zagadkom. Po pierwsze w MMX mamy ich całe mnóstwo, na dodatek pojawiają się w kilku różnorodnych formach i najczęściej nie są dodaną dla urozmaicenia "oczywistością", ale zagadkami z krwi i kości, wymagającymi myślenia, analizowania, a niekiedy nawet wiedzy o świecie gry. Tutaj twórcom należą się ogromne brawa za bezkompromisowość i doskonałą interpretację słowa "oldschool". Poza nielicznymi przypadkami, rozwiązanie tych zagadek - zarówno słownych, jak i opartych na manipulacji środowiskiem gry - daje naprawdę dużą satysfakcję, jednocześnie mocno angażując gracza w sam proces. Tym bardziej, że zagadki nie są zawalidrogami w głównym wątku, występując przede wszystkim w zadaniach pobocznych, często bardzo rozbudowanych (np. świetna momentami Kuźnia Żywiołów), a do ich rozwiązywania motywują najczęściej wymierne nagrody.

Czas wspomnieć o głównych bohaterach dramatu, czyli naszej czteroosobowej drużynie. Do swej dyspozycji otrzymujemy cztery sloty na stworzone przez nas (możemy też wybrać gotowe) postacie należące do jednej z czterech ras, w ramach których wybieramy jedną z trzech profesji. Opcje wyboru są dość standardowe, choć nie da się ukryć, że nieco szwankuje tutaj balans - niektóre z klas w praktyce okazują się wyraźnie potężniejsze od innych. Ważne jest wszakże to, że każda jest grywalna i przydatna, a odpowiednio dobierając umiejętności, już na średnich poziomach możemy posiadać całkiem mocną ekipę. Oczywiście rozdzielanie wszelakich zdobytych punktów na współczynniki i umiejętności pozostawiono graczowi.

System umiejętności i specjalizacji nawiązuje do klasycznych dla serii rozwiązań. Uzyskane podczas awansów na kolejne poziomy punkty przydzielamy do dostępnych dla danej klasy linii rozwoju, zaś po przekroczeniu jednego z trzech progów możemy się w niej wyspecjalizować. Specjalizacja wymaga oczywiście odpłatnego szkolenia u odpowiedniego eksperta, którego znajdziemy w którymś z obszarów gry. Hardkor, hardkorem, ale jednego nie potrafię pojąć - czemu w 2014 roku znów muszę się posiłkować w grze znalezioną w sieci listą nauczycieli wraz z miejscami ich pobytu? Czy nie można było dodać do dziennika aktualizującej się w miarę postępów listy tychże specjalistów? Tym bardziej, że największych mistrzów raczej rzadko znajdziemy w miastach, czy wioskach, a zapamiętanie pozycji każdego z nich jest w zasadzie niemożliwe. Szkoda również, że w stosunku do poprzednich odsłon serii samych umiejętności jest wyraźnie mniej, nie ma na przykład choćby żadnych związanych z tworzeniem mikstur.

Legacy, jak sama nazwa wskazuje, to cała masa takich klasycznych rozwiązań, czasami mających swój niezaprzeczalny, staroświecki urok, czasami jednak po prostu frustrujących. Jak choćby statyczne "wnętrza" sklepów, karczm i kilku innych ważnych z punktu widzenia fabuły miejsc. O ile te ostatnie mają często swój urok i różnią od siebie, o tyle cała reszta bywa zazwyczaj dokładnie tym samym wnętrzem, często nawet z powtarzającymi się do znudzenia modelami postaci.

Graficznie nowe "emenemsy" na pewno nie zadowolą miłośników ustawień ultra w najnowszych silnikach, nie oznacza to jednak, że Legacy jest grą brzydką. Co prawda dominuje raczej przeciętność, jednak kilka miejsc oraz krajobrazów posiada niezaprzeczalny urok i może się podobać. Niestety, równie często rażą nas w oczy kiepskie tekstury oraz modele przeciwników i bohaterów niezależnych. I nie chodzi tu nawet o ich projekt, czy wykonanie, ale... bezczelne wycięcie i wklejenie z serii Heroes. Nie wiem ile jest w tym prawdy, ale każdy kto miał styczność z dwoma ostatnimi odsłonami tej turowej strategii od razu rozpozna doskonale znane modele. Rozumiem oczywiście konieczność zgodności z realiami uniwersum, ale są pewne granice, nawet przy niskim budżecie.

Dobrego słowa nie jestem też niestety w stanie powiedzieć o optymalizacji kodu. Nawet mocno rozbudowane ostatnimi czasy Unity nie jest może mistrzem sprintu, ale przy takim poziomie grafiki i detali Legacy powinno na kilkuletnim kompie bez zająknięcia generować około 100 klatek na sekundę. Tymczasem okazało się, że i7, 12 GB RAM oraz GTX580 to za mało dla tego wymagającego tytułu i wielokrotnie doświadczałem spadków do nawet kilkunastu fps. Zdarzało się widoczne gołym okiem doczytywanie tekstur, kilka razy pojawiły się również dziwaczne artefakty. Zdecydowanie zbyt długo trwa także wczytywanie poziomów, co w grze podzielonej na masę drobnych obszarów i często zmuszającej do przemierzania świata potrafi nieźle dać w kość.

Kolejną łyżką dziegciu są różnorodne mniejsze i większe błędy, wynikające głównie z niedopracowania gry. Mnie na szczęście udało się uniknąć najpoważniejszych z nich, o których czytałem na forach, czyli znikających zapisanych stanów rozgrywki, czy zablokowania postępu w głównym wątku, niemniej kilka drobniejszych zgrzytów skutecznie wybiło mnie z zabawy. Chyba najczęściej zdarzającym się błędem były problemy z wchodzeniem i wychodzeniem z trybu walki. Kilka lub nawet kilkanaście razy zdarzyło mi się, że po rozpoczęciu potyczki nie mogłem w żadne sposób kontrolować członków drużyny, bywało też odwrotnie - po zabiciu wszystkich wrogów gra nie chciała w żaden sposób powrócić do trybu eksploracji.

Na koniec przyczepię się jeszcze do polskiej wersji językowej. Cieszy fakt, że gra takową posiada, jednak nie ustrzegła się ona całkiem pokaźnej liczby błędów. Spora część z nich, to różnorodne drobiazgi, takie jak brak konsekwencji w tłumaczeniu nazw własnych, czy dziwaczne konstrukcje językowe, pojawiające się choćby w interfejsie. Niestety, znajdziemy tu także poważniejsze wpadki, jak choćby kilka kwestii, które w ogóle nie zostały przetłumaczone i pojawiają się w oryginalnej, angielskiej wersji. Widać wyraźnie, że wszystko rozbiło się o słabą kontrolę jakości, bo większość tych potknięć spokojnie dałoby się wyeliminować po należytych testach. A tak pozostaje spory niesmak.

Problemem z Might & Magic X: Legacy jest to, że mimo niskiego budżetu wychodzącego wszędzie niczym słoma z butów, jest grą potwornie wciągającą. Narzekałem, marudziłem, czasami nawet się wściekałem, ale grałem dalej. Za rogiem czaił się kolejny przeciwnik, za nim wejście do niezbadanej jaskini, na kolejnym poziomie dwie postacie będą mogły wreszcie wykpić specjalizację, ze dwie walki i relikt otrzyma nowe właściwości... Cała masa takich drobnych elementów sprawiła, że mimo setki wad grałem dalej, zarywając kolejne noce. Bo jak już wspomniałem na samym początku Legacy jest po prostu fajną, wciągającą i zazwyczaj w pozytywny sposób przywołującą uczucie nostalgii produkcją. Szkoda tylko, że w tak wielu aspektach niedorobioną.

Eksperyment z powrotem erpegowej wersji Might & Magic był potrzebny. Jego efekt nie jest być może zadowalający, ale udowodnił wyraźnie, że popyt na tego typu, nieco staroświeckie produkcje jest wciąż spory. Pozostaje mieć nadzieję, że Ubisoft zrozumie to we właściwy sposób. Pozwoli na stworzenie kolejnej części i sypnie nieco szczodrzej groszem, jednocześnie unikając nacisków, by grę za wszelką cenę "unowocześnić i dostosować do wymagań rynku". Jeśli dodatkowo twórcy wezmą sobie do serca wszystkie uwagi i krytykę fanów, być może jest szansa na powrót serii w należnej jej glorii i chwale. Póki co jednak, minusy przesłaniają nieco plusy, co powinno zaowocować oceną ze środka skali. Z jednooczkowym bonusem ode mnie za wciągnięcie mnie w tę zabawę na kilkadziesiąt godzin, czyli grywalność. Na zachętę.

6,5
Niemal idealny balans między tym co złe, a dobre. Przyprawiony dużą grywalnością
Plusy
  • wymagające walki
  • brak skalowania poziomów przeciwników
  • zagadki
  • relatywnie nieduży, ale bogaty świat
  • grywalna i wciągająca
  • drobne, lecz pozytywne aspekty staroświeckości
Minusy
  • fabuła
  • nienajlepszy balans klas
  • ograniczenia wynikające z przyjętego modelu eksploracji
  • kiepska optymalizacja
  • kopiuj-wklej modeli z Heroes
  • błędy w polskiej wersji językowej
  • oldschool tak bardzo, czyli masa łatwych do wyeliminowania upierdliwości
Komentarze
27
Usunięty
Usunięty
28/03/2014 17:47
Dnia 28.03.2014 o 12:36, Myszasty napisał:

Ale akurat ta część korzeni mi się nie podoba. :) I zaraz, zaraz... Przecież ja chwaliłem Legacy za poziom trudności walk. Nie podoba mi się natomiast to, że gdy w terenie wpadniemy przypadkiem na jakąś bandę koksów, nie mamy żadnej możliwości ucieczki przy tej formule eksploracji. Po prostu obciągamy wpierdziel i modlimy się, żeby ostatni save był w miarę blisko. A to słabe jest.

Znaczy to, że wczesnych rpg też byś w tym aspekcie nie polubił? ;) Mam wrażenie, że o to chodziło, żeby nigdy nie było wiadomo co czeka za rogiem :D

Usunięty
Usunięty
28/03/2014 14:44

Nigdy w zasadzie nie grałem w serię M&M i pewnie dlatego ta gra tak bardzo mi się podobała, proste zasady, trudni przeciwnicy, pełno lochów do przeszukania, tona skarbów do odnalezienia.Niestety od strony technicznej gra zawiodła na całej linii, nie dość, że bardzo nie lubi systemów 32bitowych to dodatkowo przed patchem była po prostu brzydka(problemy z ustawieniami i teksturami) i praktycznie niegrywalna z powodu crashy i dziwnych spadków FPS.

Usunięty
Usunięty
28/03/2014 13:45

Przepraszam za trzy posty z rzędu, ale warto wspomnieć, iż wydano nowy patch plus DLC (za darmo dla posiadaczy Deluxe Edition, miły gest). http://store.steampowered.com/app/289570/ https://mightandmagicx-legacy.ubi.com/opendev/blog/post/view/might-magic-x-legacy-the-falcon-the-unicorn-now-available




Trwa Wczytywanie