Assassin's Creed IV: Black Flag - Freedom Cry - recenzja DLC

Małgorzata Trzyna
2013/12/23 15:34

Po Freedom Cry spodziewałam się, że będzie to po prostu "więcej tego samego, z nową fabułą". Myliłam się. Twórcy zadbali o wprowadzenie nowych rodzajów misji, broni i gadżetów. Dodatek miał wystarczyć na ponad 4 godziny zabawy - mnie wystarczył na dużo dłużej.

Assassin's Creed IV: Black Flag - Freedom Cry - recenzja DLC

Moja przygoda z Freedom Cry rozpoczęła się później niż planowałam. Ubisoft najpierw ogłosił przesunięcie premiery DLC na PC, potem okazało się, że posiadacze niektórych edycji musieli czekać jeszcze dłużej, ponieważ w wyniku jakiegoś błędu nie mieli opcji pobrania dodatku. Miałam pecha, gdyż znalazłam się w grupie, która otrzymała DLC jako ostatnia. Dla mnie to drobiazg - co się odwlecze, to nie uciecze - ale premiera Freedom Cry nie upłynęła w najmilszej atmosferze. Jednak kiedy w końcu zagrałam, moja cierpliwość została nagrodzona i niemal natychmiast zapomniałam o kilkudniowym poślizgu.

Freedom Cry miało być krótkim DLC, przygotowałam się zatem na jedno posiedzenie przed komputerem. Czekała mnie jednak miła niespodzianka, ponieważ okazało się, że owszem, może w cztery godziny da się przejść główny wątek fabularny, ale jeśli postanowimy splądrować wszystkie skrzynie, zebrać wszystkie sekrety, ulepszyć maksymalnie statek Adewale - Experto Crede, wykonać wszystkie misje uzyskując 100 procent synchronizacji i zdobyć wszystkie osiągnięcia, to po czterech godzinach nie będziemy nawet w połowie.

Freedom Cry rozpoczynamy - podobnie jak podstawkę - od bitwy morskiej. Sterujemy statkiem, który posiada wystarczającą wytrzymałość i siłę ognia, by bez trudu sprostać zadaniu. Nie ma zbyt wiele czasu, by się nim nacieszyć, ponieważ Adewale wkrótce traci go i trafia do Port-au-Prince, francuskiej kolonii, słynącej z okrutnego traktowania niewolników i wyzyskiwania ich bez zachowania jakiegokolwiek umiaru.

Misje

Twórcy zadbali o to, by pokazać, w jak tragicznych warunkach przyszło żyć niewolnikom w Port-au-Prince. Często słychać ich krzyki i żałosne wołania o pomoc, i trzeba mieć chyba serce z kamienia, by je zignorować. Adewale postanawia zatem pomóc im odzyskać wolność, niezależnie od ceny, którą przyjdzie za to zapłacić. Podczas wykonywania jednej z misji następuje szczególnie wzruszający moment, kiedy jesteśmy zupełnie bezsilni, a wrzaski skazanych na śmierć brzmią w uszach nawet wtedy, gdy zdążyli już zamilknąć na wieki...

Ku mojemu miłemu zaskoczeniu, twórcy przygotowali zestaw rozmaitych, zupełnie nowych mini-zadań: zabijanie oprawców znęcających się nad nieszczęśnikami, wykradanie kluczy strażnikom i otwieranie klatek z uwięzionymi, przenoszenie rannych w bezpieczne miejsce oraz zabijanie handlarzy albo nadzorców prowadzących niewolników pod eskortą. Nowe misje poboczne są ciekawe, ale też łatwo się do nich zniechęcić: wykonując je, ratujemy niewielu ludzi i tak naprawdę jest to syzyfowa praca - nieważne, ilu ocalimy i jak wielu strażników zginie, na ich miejscu błyskawicznie pojawiają się nowi. Szybko przekonałam się, że te drobne działania tak naprawdę niczego nie zmieniają. Jeśli Ubisoft chciał w ten sposób pokazać, jak bardzo jesteśmy bezsilni wobec systemu niewolnictwa, wywiązał się z zadania celująco.

Na szczęście są lepsze sposoby, by pomóc niewolnikom. Pierwszy z nich to uwalnianie ludzi pracujących na plantacjach. Za dnia zadanie polega na eliminowaniu nadzorców - jednego po drugim, zaś nocą - na wykradnięciu klucza do baraków. Nie są to szczególnie trudne misje, ale wymagają odrobiny cierpliwości i uważnego śledzenia przeciwników. Wystarczy popełnić niewielki błąd, by ich zaalarmować, co wiąże się z kilkoma przykrymi konsekwencjami.

Jeszcze lepszym, choć trudniejszym sposobem na pozyskanie sporej liczby sojuszników (oraz cennych surowców i reali) jest atakowanie morskich transportów niewolników. Najpierw musimy zatopić eskortę (składającą się z kilku bardzo silnych okrętów), a następnie dostać się na pokład statku z niewolnikami i pokonać jego załogę. Ze starej, dobrej sztuczki, polegającej na przystąpieniu do abordażu w trakcie walki i naprawieniu własnej łajby skorzystać nie można (chyba że w pobliżu płynie jeszcze jakaś inna jednostka), gdyż okręty eskorty od razu idą na dno.

GramTV przedstawia:

Gdy atakowałam trzeci transport z rzędu, postanowiłam wypróbować garłacz podczas abordażu. Zanim Adewale zdążył przeładować, oberwał kilka razy, a później, zanim zdążyłam przełączyć się na bombę dymną i ją rzucić, wpadł w kombo przeciwników i zginął tuż przed zabiciem ostatniego wroga. Tak niewiele brakowało do sukcesu... Co gorsza, okazało się, że w międzyczasie nie było żadnego punktu kontrolnego i mogłam zacząć całą zabawę od samego początku - czyli od niszczenia eskorty. Nic mnie tak bardzo w grach nie denerwuje, jak bezsensowne powtarzanie zaliczonych wcześniej etapów. W innej misji, polegającej na podsłuchiwaniu na plantacji, za bardzo oddaliłam się od rozmówców i także doszło do desynchronizacji, co spowodowało respawn wszystkich strażników, których wcześniej mozolnie eliminowałam. W obu przypadkach zmarnowałam tylko czas, zatem za brak punktów kontrolnych muszę przyznać twórcom minusa.

Wyposażenie

Adewale od samego początku ma do dyspozycji bomby dymne, strzałki z liną oraz strzałki berserkera i usypiające - co prawda niewiele, ale to wystarczy, by bez kłopotu wykonać pierwsze misje. W swym wyposażeniu ma ukryte ostrza, natomiast zabrakło szabli i pistoletów. Szybko zdobywamy jednak inną broń, która z powodzeniem je zastępuje - maczetę i garłacz. Z czasem otrzymujemy też nowy gadżet - petardy służące do odciągania strażników od posterunków.

Nie mija też dużo czasu, a zdobywamy nowy statek, Experto Crede. Nie jest to oczywiście okręt, który dorównywałby Kawce po ulepszeniu do maksymalnego poziomu, niemniej jest to przyzwoita łajba. Experto Crede także można ulepszać, inwestując w nowe armaty, opancerzenie czy siłę ognia. Stęskniliście się za zdobywaniem metalu? Jeśli tak, to świetnie - zabawa zaczyna się od początku. Na szczęście nie startujemy niemal od zera (jak w przypadku Kawki) a elementów do ulepszenia jest znacznie mniej i wymaganą ilość surowców można zdobyć, zanim bitwy morskie zdążą się znudzić. Warto wspomnieć też o jednym drobiazgu, który bardzo ułatwia życie - w kajucie kapitana nie ma już modelu statku i manekina ze strojami, stoją tam za to dwaj kupcy, sprzedający amunicję, broń i ulepszenia. Z poziomu kajuty można także zmienić wyposażenie lub za niewielką cenę naprawić statek. W ten sposób nie trzeba już zawijać do portów choćby po to, by kupić bomby dymne.

W przeciwieństwie do podstawowej wersji gry, w dodatku Freedom Cry nie można ulepszać ekwipunku Adewale przez wytwarzanie rozmaitych przedmiotów ze skór i kości. System rzemiosła nie jest w ogóle dostępny, choć można polować na zwierzęta (zarówno lądowe, jak i morskie). Zdobyte surowce nadają się tylko na sprzedaż.

Na lepszą broń i zwiększenie pojemności sakw trzeba sobie zapracować albo pomagając niewolnikom, albo eksplorując niewielkie wysepki w pobliżu Saint Domingue. Nie mam nic przeciwko takiemu systemowi, zwłaszcza, że uwolnienie 500 niewolników nie było żmudne - to osiągnięcie wpadło właściwie samo. Cieszę się zatem, że twórcy nie zaserwowali powtórki z rozrywki i nie kazali polować na orki w celu uszycia paru sakw na naboje (do tej pory zastanawiam się, jak tragicznym rzemieślnikiem musiał być Edward, że potrzebował dwóch skór wielorybów do wytworzenia kabur na pistolety?!) Zwrócenie wolności 500 niewolnikom nagradzane jest nie tylko osiągnięciem, ale i tajemniczą, zaskakującą nagrodą (która mnie rozczarowała).

Prócz uwalniania niewolników, można werbować Maronów. Dzięki nim zwiększymy liczbę członków załogi, a podczas ataku na plantacje pomogą nam bojownicy ruchu oporu. Im więcej ludzi zwerbujemy, tym tańsza będzie też amunicja. W zasadzie jest to gest symboliczny, ponieważ pieniędzy brakowało mi tylko na samym początku, kiedy wykupywałam ulepszenia statku.

Oprawa muzyczna

Przez cały czas zabawie towarzyszy miła uchu, nienatrętna muzyka, która zmienia się w zależności od sytuacji. Przebywając na plantacji słyszymy śpiew niewolników dodających sobie w ten sposób sił do pracy, a kiedy rozpętuje się sztorm, dźwięki stają się gwałtowniejsze, by podkreślić powagę sytuacji.

Ciekawostki

  • Wydarzenia w dodatku poprzedzają rewolucję haitańską - historyczne wydarzenie na Saint Domingue (1790 - 1804), podczas którego niewolnicy zbuntowali się przeciw swym właścicielom, co doprowadziło do uzyskania niepodległości przez Haiti.
  • Akcja Freedom Cry toczy się 15 lat po wydarzeniach z podstawowej wersji gry. Choć drogi Adewale i Edwarda Kenwaya rozeszły się dawno temu, asasyn nie zapomniał o ich wspólnych wyprawach łupieskich i czasem o nich wspomina.
  • W DLC pojawia się kilka małych wysepek, zniszczonych fortów i wrak statku. Można tam znaleźć nie tylko skrzynie, ale też różne, użyteczne przedmioty. Warto zwrócić szczególną uwagę na zatopiony okręt i przyjrzeć mu się z bliska.
  • W jednym z wywiadów przedstawiciel Ubisoftu zapewnił, że w DLC znajdziemy wskazówki dotyczące kolejnej części Assassin's Creed, ale podkreślił, że nawet jeśli będziemy je mieli przed oczami, tylko najwięksi fani serii odgadną, o co chodzi.

Podsumowanie

Freedom Cry okazało się lepsze, niż oczekiwałam. Dodatek oferuje nie tylko nową fabułę i nowe lokacje, ale też zestaw ciekawych misji pobocznych i broni, których nie było w podstawowej wersji gry. Dzięki temu miałam czasami wrażenie, że gram w zupełnie nową odsłonę Assassin's Creed. Pozytywnie zaskoczyło mnie także to, że Freedom Cry nie skończyło się zbyt szybko, dzięki zwiększonemu naciskowi na system skrytego działania, który w Black Flag jest bardzo przyjemny - oraz swobodnej eksploracji fragmentu Karaibów, gdzie można było szukać skrzyń ze skarbami oraz lepszego wyposażenia. Liczba pomniejszych lokacji była na tyle mała, że ich zwiedzanie nie zdążyło się znudzić (w przeciwieństwie do zbierania Fragmentów Animusa z podstawki). Również ulepszanie własnego statku nie było szczególnie żmudne. Jeśli zastanawialiście się, czy warto sięgnąć po Freedom Cry, moja odpowiedź brzmi: warto.

Komentarze
27
Usunięty
Usunięty
29/12/2013 18:06

[m]

Usunięty
Usunięty
29/12/2013 18:06

[m]

Usunięty
Usunięty
29/12/2013 15:57

[m]




Trwa Wczytywanie