Projektant MGS V: Inafune powinien przestać marudzić i wziąć się do roboty

Piotr Bajda
2013/09/05 15:35
6
0

W takim tonie utrzymana jest odpowiedź Jordana Amaro na słowa Keijiego Inafune jakoby japońska branża gier była w coraz gorszej kondycji.

Projektant MGS V: Inafune powinien przestać marudzić i wziąć się do roboty

Sytuacja się nie pogarsza. Taki komentarz był na miejscu parę lat temu, ale teraz wiele firm się podnosi i podjęło trudne strategiczne decyzje, które niedługo się opłacą.

Wszyscy tutaj wiedzą jak bolesna dla japońskich gier była obecna generacja, ale renesans jest tuż za rogiem. Trzeba przestać dramatyzować i zacząć na niego pracować tak, jak robimy to my.

Jasne, że nie jest łatwo. Ale słyszeliście, żebyśmy narzekali w prasie co kilka miesięcy? Dyskrecja, pokora i ciężka praca to sposoby na zmianę tego stanu rzeczy.

Jedna z najszczerszych wypowiedzi ostatnich miesięcy (nie licząc oczywiście laurki dla Kojima Productions, Prometeusza japońskich gier)? Na pewno jest w czołówce.

GramTV przedstawia:

Amaro zauważa pozytywne zmiany w mentalności japońskiej branży. Inspirowanie się kolegami z zachodu ma swoje plusy, ale nie można ślepo podążać ich śladem. Nie wszystkie metody pracy zachodnich deweloperów sprawdzają się w Japonii. Warto zwrócić też uwagę na sięganie po usługi specjalistów spoza Kraju Kwitnącej Wiśni. Sam Amaro jest przecież gaijinem, podobnie jak główny projektant PlayStation 4, Mark Cerny.

Zresztą, zachód też ma swoje za uszami.

Nie ma wątpliwości, że potrzebujmy zastrzyku japońskich gier na rynku, zwłaszcza w segmencie AAA. Osobiście duszę się od braku kreatywności i subtelności, które pokazało kilka ostatnie lat w zachodnich tytułach AAA.

Opinie?

Komentarze
6
Usunięty
Usunięty
08/09/2013 11:50
Dnia 05.09.2013 o 19:14, Mr_Spike napisał:

Hmmm... Kwestia problemu japońskich developerów może polegać na fakcie powolnego upadku gospodarki Japonii. I tak dziwne jest, ze po załamaniu giełdy w 1990 roku udało się wypromować takie marki jak playstation w 1994-5 czy znacznie nowsze Wii. Niestety od lat 90tych minęło sporo czasu. Katastrofy w postaci trzęsień ziemi w 1995 i 2011 dodały swoje. Japońskie korporacje zostały w cieniu ich koreańskich i amerykańskich konkurentów. Cóż czas wszystko zmienia.

Problem polega na tym, że zdecydowana większość gier produkowana jest na rynek wewnętrzny, który już nie rośnie, a na pewno będzie się kurczył, co odróżnia go od rynku zachodniego który dynamicznie się rozwija. Muszą więc zacząć robić gry na zachód (albo przynajmniej spróbować je tam wydać), a ze względu na różnice kulturowe idzie im to topornie. Choć niektórzy jak np. SE kupili po prostu zachodnich developerów.

Usunięty
Usunięty
08/09/2013 11:50
Dnia 05.09.2013 o 19:14, Mr_Spike napisał:

Hmmm... Kwestia problemu japońskich developerów może polegać na fakcie powolnego upadku gospodarki Japonii. I tak dziwne jest, ze po załamaniu giełdy w 1990 roku udało się wypromować takie marki jak playstation w 1994-5 czy znacznie nowsze Wii. Niestety od lat 90tych minęło sporo czasu. Katastrofy w postaci trzęsień ziemi w 1995 i 2011 dodały swoje. Japońskie korporacje zostały w cieniu ich koreańskich i amerykańskich konkurentów. Cóż czas wszystko zmienia.

Problem polega na tym, że zdecydowana większość gier produkowana jest na rynek wewnętrzny, który już nie rośnie, a na pewno będzie się kurczył, co odróżnia go od rynku zachodniego który dynamicznie się rozwija. Muszą więc zacząć robić gry na zachód (albo przynajmniej spróbować je tam wydać), a ze względu na różnice kulturowe idzie im to topornie. Choć niektórzy jak np. SE kupili po prostu zachodnich developerów.

Usunięty
Usunięty
05/09/2013 19:14

Hmmm... Kwestia problemu japońskich developerów może polegać na fakcie powolnego upadku gospodarki Japonii. I tak dziwne jest, ze po załamaniu giełdy w 1990 roku udało się wypromować takie marki jak playstation w 1994-5 czy znacznie nowsze Wii. Niestety od lat 90tych minęło sporo czasu. Katastrofy w postaci trzęsień ziemi w 1995 i 2011 dodały swoje.Japońskie korporacje zostały w cieniu ich koreańskich i amerykańskich konkurentów. Cóż czas wszystko zmienia.




Trwa Wczytywanie