Total War: Rome 2 na najwyższym poziomie trudności to wyzwanie dla najwyśmienitszych strategów

Piotr Bajda
2013/08/09 15:18

Autorzy pokazują to na przykładzie potyczki Rzymian z Macedończykami. Jedni atakują, drudzy się bronią. Którzy wyjdą ze starcia z tarczą?

Total War: Rome 2 na najwyższym poziomie trudności to wyzwanie dla najwyśmienitszych strategów

Nagrany przez Creative Assembly, dziesięciominutowy materiał z rozgrywki ma pokazać, że decydowanie o losach świata to duże wyzwanie. Zwłaszcza dla śmiałków wybierających poziom trudności ochrzczony "Very Hard". Okej, dwie starożytne armie już się niecierpliwią, więc oddajemy głos na pole walki.

GramTV przedstawia:

Wyczekiwany Total War: Rome 2 trafi do sprzedaży już 3 września.

Macie wątpliwości czy powrót do Rzymu po latach jest godzien Waszych pieniędzy? Pomocą służy Lucas, który spędził z grą kilka godzin, a co zobaczył skrupulatnie spisał tutaj.

Komentarze
18
Usunięty
Usunięty
04/09/2013 16:23

W takich grach moim zdaniem poziom trudności ma znikome znaczenie. Dobrze wszystko rozegrasz: na najtrudniejszym poziomie wszystko pójdzie jak po maśle. Grasz byle jak: na najprostszym poziomie przeciwnik cię zmiata.

Usunięty
Usunięty
11/08/2013 14:33

Reczywiście, w pierwszym Rome co chwilę wybuchały bunty :DJa nie trzymałem jednostek w miastach - jak wybuchał gdzieś bunt, to szybko robiłem jednostki w okolicznych miastach i go tłumiłem :D Najgorzej było jak nagle połowa imperium się zbuntowała i to w dodatku ta najbogatsza :DJednak już w Shogunie 2 zostało to znacznie poprawione i nie trzeba było tzymać zbyt wielu jednostek na tyłach. Większym ryzykiem był atak wroga od tyłu (przewiezienie wojska na statkach). Dlatego chyba jedna mniejsza armia zawsze stacjonowała gdzieś na tyłach.Tak jak już wspominałem - mi najbardziej przeszkadza jawne oszukiwanie AI w kwestii finansów. Przykład - mam połowę wszystkich prowincji, w tym bogate, rozwinięte miasta z kopalniami złota, a trzy razy mniejszy (pod względem liczby terytoriów) przeciwnik ma nie tylko tak samo silną armię lądową, ale jeszcze posiada mocną flotę (na którą mnie zwyczajnie nie stać). Jak to jest możliwe? :DJUż nawet nie wspomnę o sytuacji kiedy moi odwieczni przyjaciele nagle wypowiadają mi wojnę i wbijają nóż w plecy :DPod tym względem chyba lepszy był Empire od Shoguna 2 - w Empire przynajmniej miałem stałych i wiernych przyjaciół oraz państwa stale neutralne.

Usunięty
Usunięty
11/08/2013 14:04

Zagram, jeżeli dadzą możliwość ustawienia czasu gry na nieskończoną ilość tur. Kilka tygodnie tmeu wziąłem się za Napoleona. Pierwsza kampania ma tak absurdalny limit (bodajże 20 tur), że jest właściwie biegiem przez mapę. W drugiej jest trochę lepiej, ale ona też nie pozwala na swobodną rozgrywkę. Bez sensu.W Napolenie, jak i w pierwszym Rome, przeszkadza mi mocno jedno rozwiązanie. W Rome w dużych miastach jest nędza i nic z tym nie można zrobić, 20 jednostek w mieście cały czas wybuchają bunty. Żart polega na tym, że mając całą europę oprócz części wschodniej, mój dochód to marne kilka tysięcy na turę. Kilkadziesiąt tysięcy wydaję na utrzymanie armii, która siedzi w miastach. Kaman. Jestem największym imperium na świecie, a nie mogę nawet zwerbować kilku jednostek w jednej turze. W Napolenie rolę nędzy przejmuje inny efekt, niezadowolenie z powodu rozwoju naukowego. No jak mi imperium rośnie to raczej maczugami nie będę walczył, prawda? Mam nadzieję, że w nowm Rome będzie sposób, żeby poradzić sobie ze wszystkim.




Trwa Wczytywanie