Dragon's Dogma: Dark Arisen - recenzja

Łukasz Wiśniewski
2013/04/23 09:45

Dragon's Dogma: Dark Arisen to wersja turbo bardzo ciekawej gry z zeszłego roku. Niestety, polityka finansowa wydawcy rzuca cień na tę edycję...

Dragon's Dogma: Dark Arisen to rozszerzenie nie będące de facto rozszerzeniem. Owszem, mamy tu jakieś 3-4 godziny dodatkowej zabawy, ale poza tym to ponownie wydana gra, dopracowana i zbalansowana. Idealny zakup dla osób, które nie miały dotąd styczności z ta produkcją, zwłaszcza, że zapłacą za wszystko dwa razy mniej niż w dniu premiery za podstawową wersję. Posiadacze Dragon's Dogma mogą za to czuć się oszukani, bo ktoś im każe płacić bite sto złotych za mały dodatek i... patch. Patch, którego w inny sposób nie dostaną. Bądź entuzjastycznym klientem Capcomu, zapłać 300 złotych, podczas gdy niezdecydowani dostają to samo za stówę. Podobno nie dało się zrobić DLC z powodów technicznych - za dużo zmian w kodzie. No to ja się pytam, dlaczego w takim razie nie ma opcji pobrania rozszerzonej wersji dla posiadaczy podstawowej? Nawet za drobną odpłatnością?Dragon's Dogma: Dark Arisen - recenzja

Nie ukrywam, że taka polityka cenowa sprawia, iż trudno mi jednoznacznie ocenić Dragon's Dogma: Dark Arisen. Finalna cenzurką będzie więc wystawiona dla produktu takiego, jak go dostaję do ręki, w niskiej cenie i z całym dobrodziejstwem inwentarza. Jeśli byliście napaleńcami i już dostarczyliście firmie Capcom kasę w okolicy premiery gry, to teraz możecie sobie spokojnie odjąć jakieś oczko z oceny. Może nie więcej, bo na szczęście dla posiadaczy "podstawki" przewidziano bonus - niezużywający się Ferrystone, sześć wersji fajnego pancerza, no i Rift Crystals, w skromniej liczbie stu tysięcy (a schodzą teraz jak głupie). Jeśli ktoś nie wie o co biega, to znaczy, że dotąd nie miał styczności z dziełem, którego głównym autorem jest Hidetaka Miyazaki. Tym osobom proponuję zacząć od lektury recenzji podstawowej wersji gry.

Płatny upgrade do wersji deluxe

Dragon's Dogma: Dark Arisen oferuje lepszą oprawę graficzną. Jest lepiej, ale dalej głowy nie urywa, nawet biorąc poprawkę na to, że konsole mają ograniczone możliwości. W wypadku PS3 oczywiście mieści się toto spokojnie na krążku, posiadacze Xboksa 360 z tego co wiem dostaną drugi dysk, zawierający tekstury w większej rozdzielczości do zainstalowania. Cieszą nowe możliwości w edytorze postaci, bo jak wspominałem recenzując "podstawkę", dobrze przygotowany Pionek to kluczowa sprawa... Dorzucono nieco nowych utworów, ogólnie wszelkich umilaczy dla oka i ucha dostajemy sporo.

Jak przystało na rozszerzenie gry opierającej sie na widowiskowym zabijaniu potworów, dorzucono sporo nowych potencjalnych ofiar naszego Arisena i jego Pionków. Co miłe, nie występują one tylko w nowej lokacji, ale porozrzucano je po mapie. W sumie, biorąc pod uwagę, że od premiery minął prawie rok, dla wielu osób Dragon's Dogma: Dark Arisen może być ciekawą opcją, by jeszcze raz wyruszyć na zwiedzanie Gransys - na pewno nie będzie to rutynowy spacer. Zresztą, jeśli ktoś wyhodował sobie dwustupoziomowego bohatera, nowa miejscówka nie będzie dla niego wyzwaniem nawet w trybie hard. W zasadzie, umiejąc dobrze grać, można na wyspę Bitterblack zawitać na 40-45 poziomie, ale bezpieczniej jest to zrobić na 50.

Zmianom poddano również mnóstwo elementów mechaniki. Sporo umiejętności bojowych bohaterów działa teraz z ciut inną siłą. Poprawki objęły też zdolności Pionków - no i znacznie zmniejszono częstotliwość ich gadania, co bardzo cieszy, bo momentami człowiek miał dość tego rejwachu. Część absurdalnie drogich przedmiotów przeceniono, innym pozmieniano statystyki (niektóre magiczne łuki są teraz bardziej użyteczne). Ulepszenia wielu broni mają teraz więcej sensu - tak, w sumie to właśnie potwierdzam, że po roku dostajemy znacznie bardziej dopracowaną wersję gry. Tylko trochę przykro, iż musimy za Dragon's Dogma: Dark Arisen dopłacić.

Nieupoważnionym wstęp surowo wzbroniony

Pora na to, czego nikt nie oczekiwał za darmo, czyli nowy wątek w nowym miejscu. Nowa fabuła nawiązuje się w samym Cassardis, więc zadanie możemy mieć odblokowane już na samym początku zabawy - pod warunkiem bycia przy pomoście nocą i zaliczenia misji związanej z tworzeniem Pionka. Oczywiście to wredna pułapka, bo początkujący bohater nie ma szans na wyspie Bitterblack... Tak czy siak, można porozmawiać sobie z lekko zakręconą widmową blondynką imieniem Orla. Co ciekawe, dziewczynę może widzieć tylko ktoś, kto jak my zalicza się do kategorii Arisen, okazuje się, iż to samo dotyczy wyspy. Pułapka? Przeznaczenie? Wstyd nie sprawdzić...

Wyspa Bitterblack została tak zaprojektowana, byśmy nie musieli jej opuszczać przez te kilka godzin zgłębiania lokalnych tajemnic. Mamy więc miejsce na obozowisko, mamy portal do werbowania Pionków, no i wszelkie potrzebne usługi. Orla pozwala nam na przetasowywanie zestawu wybranych umiejętności, zmianę specjalizacji i dostęp do schowka. Swoją drogą albo w którejś łatce, albo dopiero w ramach Dragon's Dogma: Dark Arisen, ale wprowadzono wreszcie możliwość łączenia składników znajdujących się w naszym magazynie, a nie tylko w ekwipunku. Dalej brak jakiejś zakładki z recepturami, dalej mikro-zarządzanie całym tym mandżurem dobija, ale przynajmniej cokolwiek ulepszono.

GramTV przedstawia:

Orla jest też w stanie zdejmować klątwy z rozmaitych szpejów znajdowanych na wyspie. To nowy pomysł twórców gry, trochę złośliwy, bo uniemożliwiający natychmiastowe wykorzystanie znaleziska. Gdy znajdziemy coś przeklętego, po prostu nie da sie tego użyć, trzeba przy okazji powrotu do bazy wypadowej zagadać do Orli, dopłacić w Rift Crystals i viola! Przedmiocik jak nowy. Kolejnym usługodawcą w Dragon's Dogma: Dark Arisen jest Barroch, przebywający już głębiej w ruinach. To kupiec i rzemieślnik od ulepszeń. Na tyle sprawny, że potrafi poprawić nawet zabawki, które zostały poddane smoczemu wzmocnieniu. No cóż, jest na Bitterblack Isle, wiec to kolejny Arisen, nic dziwnego, że swoje potrafi...

Mroczne podziemia

Gdy rozpocząłem zwiedzanie podziemi na wyspie, poczułem, że chyba wiem, w co się jakiś czas temu zagrywali twórcy Dragon's Dogma: Dark Arisen. Ponure korytarze usiane zwłokami, zrujnowane pomieszczenia, stonowana paleta barw... wszystko to przywodzi swym klimatem na myśl Dark Souls. To znacząca odmiana po zwiedzaniu Gransys, krainy pełnej kolorów. Ogólnie wyspa Bitterblack to miejsce ponure i mroczne. Naszej wędrówce w głąb towarzyszą niepokojące głosy, poddające w wątpliwość powodzenie wyprawy. Orla i Barroch to osoby zwichrowane (ten drugi obstawia, ile czasu tu przetrwamy), ale w porównaniu z późniejszymi spotkaniami oboje wydaja się wręcz normalni.

Twórcy Dragon's Dogma: Dark Arisen postanowili też mocno nastraszyć graczy niemalże na samym początku. Zastanawiałem się, czy o tym napisać, ale chyba się nie powstrzymam, bo w porównaniu z późniejszymi wydarzeniami to żaden sekret. Otóż spotykamy monstrualne widmo, klasycznego Ponurego Żniwiarza. Koleżka nie tylko wygląda poważnie, ale i działa poważnie. Siłę ataku ma chyba nastawioną na "wystarczy", bo jeden jego skuteczny cios i postać na 75 poziomie leży martwa. Bez względu na to, czy podejmiemy rozpaczliwą walkę, czy uciekniemy, widmo po chwili zniknie. W połączeniu z owymi niepokojącymi głosami robi to spore wrażenie.

Skoro łazimy po ruinach sięgających w głąb wyspy, nie mogło zabraknąć też klasyki dungeon crawl, czyli uruchamiania czegoś, by coś gdzieś indziej zaczęło działać. Ubrano to jednak w nieco nietypowe piórka. Całe podziemia zaprojektowano zresztą bardzo szczegółowo. Dzięki temu, pomimo poruszania się po korytarzach i salach, nie idziemy jak po sznurku. Pomieszczenia są połączone w różny sposób i w różnej kolejności można je odwiedzać. Ukryte skarby, do których dotarcie wymaga wspinaczki i skakania, nieco zamaskowane drzwi do sekretnych komnat, pomieszczenia-areny do walki z potężnymi przeciwnikami - świetnie to wszystko przemyślano. Pod tym względem nowa zawartość z Dragon's Dogma: Dark Arisen mogłaby służyć za modelowy przykład dla twórców gier.

Mroczne podziemia, Dragon's Dogma: Dark Arisen - recenzja

Fakt, całego ganiania ze zbieractwem i kombinatorstwem nie wystarczy pewnie na więcej niż 4 godziny, sprawny gracz ogarnie to może i w dwukrotnie krótszym czasie. To nie zmienia faktu, że będą to dobrze spędzone chwile. Jasne, wydawać stówkę za tyle zabawy to swoista ekstrawagancja, ale jak już wspomniałem, w sumie warto pobawić się na nowo, korzystając ze zmian, jakie to rozszerzenie oferuje w stosunku do pierwotnej wersji. No i jakbym nie czuł się skrzywdzony polityką wydawniczą Capcomu, nie potrafię dać Dragon's Dogma: Dark Arisen zaniżonej oceny, bo zawartość jest naprawdę fajna. No a jak nie graliście dotąd w Dragon's Dogma, to stówka za konsolową grę, oferującą jakieś 40- 50 godzin zabawy, jest chyba rozsądną ceną?

8,5
To ocena produktu jako takiego, o wyłudzeniu piszę w tekście
Plusy
  • doskonała okazja, by poznać tę grę
  • dopracowana mechanika
  • bardzo klimatyczna nowa lokacja
  • poprawiona grafika
Minusy
  • posiadacze podstawowej wersji mogą czuć się oszukani
Komentarze
33
Usunięty
Usunięty
20/05/2013 11:45

Ja tylko dodam od siebie, iż ta gra bazuje na systemie powtarzalności, to znaczy, ukończenie jej raz (czy to podstawki, czy dodatku), to dopiero początek zabawy. Pierwsze "przejście" Dark Arisen odblokowuje nowe elementy w tym lochu, więc nie można powiedzieć że zabawa z dodatku to 4-5h.

Bodzio-Gracz
Gramowicz
09/05/2013 23:38

Ja osobiście mile wspominam całą serię Dragon''s Dogma i z pewnością ten tytuł trafii do mojej kolekcji.Recenzja wspaniała, ciekawa i konkretna :-).

Usunięty
Usunięty
29/04/2013 09:57

Pograłem i muszę przyznać, że fajnie się gra. System online''owych pionków od innych graczy sprawdza się bardzo dobrze no i to jest jeden z tych elementów dla których chce się grać. Odpicować swojego pionka i patrzeć jak jest rozchwytywany :P przez innych. Na xbox''ie nie potrzebne jest konto gold by cieszyć się w/w onlinowym systemem. Graficznie nie ma rewolucji, ale sama grafika cieszy i buduje odpowiedni klimat. Gram magiem i sterowanie czasami jest dość trudne, szczególnie przy celowaniu magią we wroga można się pogłubić. Ale pewnie to kwestia ogarnięcia. Wojem w demie grało się bardzo przyjemnie. Ogólnie gra jak najbardziej na plus.




Trwa Wczytywanie