Company of Heroes 2 - betatest

Sławek Serafin
2013/04/12 14:50

Graliśmy w betę w kompanii bohaterów... głównie Bohaterów Związku Radzieckiego, jak na front wschodni, mroźny i śnieżny wielce, przystało. Jak było?

Beta Company of Heroes 2 ruszyła tydzień temu, ale na szczęście nie widać, żeby przez ten tydzień ludzie zaczęli jakoś niemożebnie wymiatać. I bardzo dobrze, bo mimo mojego statusu weterana Company of Heroes i Dawn of War 2, pierwszą potyczkę ze Sztuczną Inteligencją srogo przegrałem. Druga poszła o wiele lepiej, przypomniałem sobie jak to się robi i zorientowałem się we wszystkim, a trzecie podejście do potyczek z komputerem już sobie darowałem - o wiele fajniej bije się z ludźmi. I w zasadzie niczego innego na razie nie można tutaj robić. Mamy kilka map, w tym tylko dwie nadające się do rozgrywek 3v3 i 4v4, czyli tych najbardziej widowiskowych. I to wszystko. Niezbyt wiele. Ale wystarczy jak na razie.

Company of Heroes 2 - betatest

Jakie jest Company of Heroes 2? Niemalże identyczne, jak pierwsza gra. Serio. Zmiany są niewielkie, pomijając oczywiście fakt, że akcja rozgrywa się w Rosji, a nie we Francji, i zamiast wojsk amerykańskich i brytyjskich mamy tutaj Armię Czerwoną. Co zresztą nie robi aż tak wielkiej różnicy, jak można by się było spodziewać, bo systemem rozwoju, a nawet jednostkami, przypomina ona mocno Amerykanów z pierwszej części gry. Może nawet za mocno, bo im dłużej się zastanawiam, tym więcej znajduję między tymi armiami analogii niż różnic, co wcale aż takie dobre nie jest - w końcu spodziewaliśmy się, że po siedmiu latach, które minęły od premiery pierwszego Company of Heroes, jakieś zmiany w grze zajdą. To znaczy, jakieś większe niż te, które widać w becie.

Nadal mamy tu do czynienia ze specyficzną strategią czasu rzeczywistego, która kładzie bardzo duży nacisk na zarządzanie jednostkami na poziomie taktycznym, a mniejszą wagę przywiązuje do ekonomii. Zamiast złóż surowców są tu sektory mapy, które się przejmuje i kontroluje w celu zwiększenia dochodu paliwa i amunicji. Rozbudowa bazy jest w zasadzie symboliczna i zamyka się w czterech różnych budynkach, z których zwykle stawia się tylko dwa, w zależności od przyjętej strategii. Krótko mówiąc, to nie StarCraft. W Company of Heroes 2 ważna jest nie tylko kompozycja armii, ale też to, jak nią manewrujemy. Przeszkody terenowe, budynki, ataki z flanki, artyleria i kaemy przygważdżające piechotę to rozwiązania, których w innych grach się nie spotyka. I całe szczęście dla Relic Entertainment i Company of Heroes 2, bo gdyby inni twórcy serwowali coś świeższego, to to co oferuje beta wydawałoby się stare i mocno już używane. Ale jeśli twój największy konkurent bazuje na rozwiązaniach sprzed dwóch dekad, to tutaj obecne, mimo że stare i nie zmieniane od siedmiu lat, nadal wydają się bardziej innowacyjne i ciekawsze. Choć nie aż tak, jak powinny.

Company of Heroes 2, podobnie jak pierwsza gra, stawia na wiarygodność pola walki. Nie ma tu przesadnego realizmu, to nie Men of War, ale generalnie wszystko ma sens - piechota nic nie zrobi swoimi karabinami i miotaczami ognia czołgom, działa przeciwpancerne są bezużyteczne przeciwko piechocie, a czołgi mają strasznie wrażliwe tyłki i właśnie tam je trzeba kopać. Jeśli nie grało się w poprzednią grę, to może to być nowość, ale weterani poczują się tu jak u siebie w domu... tak jakby nigdy z niego nie wychodzili, tak na dobrą sprawę. Można nawet powiedzieć, że Company of Heroes 2 to gra adresowana do weteranów... i tylko do weteranów. Relic bardzo się starali, żeby nic nie zepsuć i nie naruszyć żadnej ze świętości i przez to nie uczynili ani jednego kroku w prawdziwie nowym kierunku, tak jak odważnie próbowali to zrobić poprzednio, z Dawn of War 2. Z jednej strony cieszę się z tego, bo mnie osobiście jako fanowi podoba się takie podejście, ale z drugiej wydaje się, że przez to Company of Heroes 2 nie ma większych szans na duży sukces i znalezienie nowych wielbicieli i wyznawców. Strasznie zachowawcze podejście, które prawdopodobnie jest skutkiem bankructwa THQ, przejścia Relic pod skrzydła SEGA i ogólnie dużych kłopotów finansowych. W sumie to chyba dobrze, że w ogóle Company of Heroes 2 ukończono, jakie by nie było.

A jakie jest? Fajne. Jasne, że fajne. Zagrałem ze dwa razy po stronie niemieckiej, ale generalnie wydała mi się dokładnie taka sama jak poprzednio - różnice między tymi tutaj Szwabami a Wehrmachtem z pierwszego Company of Heroes są kosmetyczne w zasadzie. Inaczej jest z krasnoarmiejcami - nawet jeśli są podobni do Amerykanów, to zawsze T34 to T34, a nie jakiś tam M4 Sherman, nie? No i nie minęły trzy gry, jak opracowałem sobie taktykę pancerną wiążącą się z jak najszybszym wyprodukowaniem tychże T34 i jeżdżeniem nimi po całej mapie przy wtórze głupiego pohukiwania i pomrukiwania, które miało być moją wersją piosenki z Czterech pancernych i psa. Oczywiście, już w dwie gry później trzeba było tę taktykę mocno zmodyfikować z uwagi na doskonale kontrujący ją spam grenadierów pancernych, ale gdzie Rudy 102 nie daje rady, tam się pośle saperów z miotaczami ognia i będzie dobrze. Zwłaszcza jeśli dokona się szerokiego oskrzydlenia.

GramTV przedstawia:

Krótko mówiąc, czuję się tutaj jak ryba w wodzie i bardzo mi się ta woda jak na razie podoba. Fakt, są tylko dwie strony konfliktu, co jest drastycznie małą liczbą dla mnie, przyzwyczajonego do niszczącej równowagę, ale szalenie widowiskowej mozaiki ras z Dawn of War 2. Ale każda z armii może mieć pięciu różnych dowódców (odpowiedniki dawnych doktryn), z czego można do bitwy zabrać trzech dowolnie wybranych, a potem trzeba się zdecydować na tego, który najlepiej nada się naszym zdaniem w zaistniałej sytuacji. I to sprawia, że w ramach jednej armii można dobrać sobie naprawdę sporo różnych ciekawych taktyk, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę gry drużynowe, w których poziom komplikacji rośnie z uwagi na możliwą synergię różnych dowódców i ich specjalnych umiejętności - swoją drogą całkiem fajnych i bardziej sensownie pomyślanych niż poprzednio. Podobają mi się też te mniejsze zmiany, jak na przykład nowy system przejmowania punktów oraz efekty pogodowe na mapach zimowych, zwłaszcza zaś burze śnieżne, które idealnie nadają się do terrorystycznych rajdów pancernych oraz bezczelnej wojny podjazdowej prowadzonej za pomocą lekkich transporterów i saperów z miotaczami ognia.

A co mi się nie podoba? Przede wszystkim "rozwój postaci". Awansujemy na jakieś tam poziomy i odblokowujemy mnóstwo zbędnego badziewia w postaci różnych durnych baretek czy medali. Raz na ruski rok zdobędziemy dostęp do nowego dowódcy czy kamuflażu dla naszych pojazdów tudzież przedmiotu premiowego, dającego jakieś maleńkie bonusy określonej jednostce - można sobie takie trzy premie dobrać przed meczem, żeby nieco wzmocnić swoją strategię. Samo w sobie nie jest to złe, ale strasznie mętne i chaotyczne i po prostu o wiele gorzej zrealizowane niż system "łupów" z nieodżałowanego Company of Heroes Online, gdzie były nie tylko naprawdę sensowne premie, ale też strasznie fajne jednostki bohaterskie. I tak, wiem, że psuły one balans rozgrywki, ale kogo to obchodzi, nie gramy tu o złote kalesony, tylko dla zabawy. A tę z kolei o wiele bardziej niż wymienione psuje kiepski system dobierania graczy, który nowicjuszy wystawia przeciwko weteranom - mam nadzieję, że to tylko w becie tak jest i w pełnej grze nie będzie się taka sytuacja powtarzać... choć byłoby to zgodne z tradycją Relic i ich poprzednich gier, niestety.

Więc... jak jest? Dobrze. Jasne, że dobrze. Fani będą zadowoleni. Nowi gracze? Hmm, wątpię, by było ich wielu, niestety. A fani, choć zadowoleni, będą jednak odrobinę rozczarowani. A przynajmniej ja trochę jestem, bo spodziewałem się, że po siedmiu latach to jednak będzie nieco mocniejsze uderzenie i że gra zrobi do przodu przynajmniej ze trzy czy cztery kroki, a nie pół. Choćby graficznie mogli podnieść poprzeczkę, przecież to w końcu nowa wersja silnika. Tak, jest nowa, a wygląda zupełnie tak jak ta stara. Słabo. I choć rozumiem powody, dla których Company of Heroes 2 nie jest takie, jakie mogłoby być, to nie zmienia to wcale sytuacji i tego, że tak naprawdę mamy tu do czynienia z odgrzaną przy ognisku w czasie śnieżnej zamieci wojskową konserwą. To fajna gra i będę w nią grał, ale na pewno nie tak długo i intensywnie jak w pierwsze Company of Heroes i Dawn of War 2. Szkoda trochę...

...no, ale dość tych żali, idę szlifować swoją tanią ale skuteczną taktykę spamu T34 i saperów z miotaczami ognia.

Komentarze
81
Usunięty
Usunięty
24/07/2013 15:00

Specjalnie założyłem tu konto, aby to napisać.Dawno się tak nie zawiodłem. Liczyłem na wielogodzinne potyczki, wielką rozbudowę armii, zanim ruszę do skoordynowanego ataku w kierunku strategicznych punktów zajętych przez przeciwnika. A tymczasem... Mapy malutkie - bądź jaki oddział piechoty przejdzie je wzdłuż i wszerz w niecałe dwie minuty. Wielka rozbudowa armii? Przy jakimś śmiesznym limicie populacji, który wynosi 100 punktów? Budowa jednego pojazdu czy oddziału piechoty złożonego z kilku żołnierzy zajmuje już kilka z nich. Wielogodzinna potyczka? Dzięki trybie gry, który polega na przejęciu większości z trzech kluczowych flag/"punktów zwycięstwa" w celu wygranej po trzydziestu minutach ich utrzymywania, takowa potyczka kończy się najwyżej po 40 minutach walki. Po takim czasie to ja zdążę co najwyżej zbudować kilka czołgów.Dziękuję, do widzenia.

Usunięty
Usunięty
07/06/2013 22:57

Cześć chciałem się podzielić z Wami moim problemem. Pobrałem COH2 przez steama (beta testy) wszystko ok, ale jak chcę włączyć grę "wyskakuje" błąd": Program RelicCOH2 9392_2013_Jun_04_16-26 -42 przestał działaćPomoże ktoś ?

Karharot
Gramowicz
27/04/2013 22:39

Ostrzeżenie. Swoją krytykę mogłeś (i powinieneś) sformułować bez uciekania się do obrażania autora.




Trwa Wczytywanie