Battlefield 3: Dogrywka - recenzja

Battlefield 3: Dogrywka, to przedostatni z zaplanowanych i zapowiedzianych przez DICE dodatków DLC do popularnej sieciowej strzelanki. Tym razem trafimy do zniszczonego trzęsieniem ziemi Teheranu.

Battlefield 3: Dogrywka - recenzja

Miejsce akcji nie powinno zaskoczyć nikogo, kto zdobył się na ukończenie kampanii dla pojedynczego gracza. Wszak z niszczącym całe miasto kataklizmem spotkaliśmy się już właśnie tam. Nieco post-apokaliptycznie wyglądająca okolica ucieszy zapewne miłośników tego typu klimatu, czy jednak sprawdzi się jako pole walki dla weteranów Battlefielda?

Tutaj odpowiedź nie będzie jednoznaczna. W pakiecie otrzymujemy bowiem, tradycyjnie, cztery nowe mapy. Dwie z nich, Epicentrum i Pałac Azadi, to moim zdaniem jedne z najlepszych map "miejskich", jakie znalazły się w tej serii. Więcej, to w ogóle jedne z najlepszych map w Battlefieldzie 3. Nieco rozczarowują natomiast dwie pozostałe, czyli Bazar Talah i Monolit Markath. Przyjrzyjmy im się bliżej.

Pałac Azadi, to przede wszystkim mapa bardzo zróżnicowana, znajdziemy na niej zarówno półotwarte tereny na skraju, jak i gęstą, wysoką zabudowę. Sprawia to, że pozwala ona wyszaleć się praktycznie każdej z klas postaci, będąc również bardzo wymagającą dla prowadzących pojazdy. Podobnie jest w przypadku Epicentrum, które wraz ze wspomnianym Pałacem Azadi stanowią jedne z najlepiej moim zdaniem zbalansowanych map na linii piechota-pojazdy. Jest to też moim zdaniem najlepiej zaaranżowana wertykalnie mapa w całej grze.

Bazar Talah, to w zasadzie taka ulepszona wersja Wielkiego Bazaru, z większą liczbą wąskich przejść i kilkoma bardziej otwartymi "hubami" w okolicach flag w Podboju. Mapa niezła, ale też wypadająca w moich oczach blado w porównaniu z poprzedniczkami. Nieco więcej oryginalności wnosi Monolit Markath, z dominującym nad polem walki "tytułowym" wieżowcem. Ma jednak pewną wadę - jej konstrukcja sprawia, że bardzo szybko wpadamy w swego rodzaju rutynę, co dość szybko potrafi znużyć.

Wszystkie mapy łączy też jedna cecha - są niejako "defaultowo" zniszczone. Owszem, robi to spore wrażenie, tak gęstych i zagraconych map dawno nie było, co buduje naprawdę świetny klimat. Problem w tym, że samodzielnie zniszczyć się tam już zbyt wiele nie da. Mało tego, twórcy - niczym w singlu - dorzucili nam nawet łaskawie w kilku miejscach butle z gazem i inne "wybuchające beczki", pozwalające otworzyć dodatkowe przejścia w zaplanowanych przez nich miejscach. No błagam...

Mimo to, szczególnie na dwóch pierwszych mapach, walki są naprawdę zajadłe, często zdarza się, że duże grupy dosłownie wpadają na siebie, w ruch idą noże, pistolety i granaty. Jest gęsto i intensywnie, a zarazem mocno taktycznie. Battlefield 3 wreszcie zmusza drużyny do ścisłej współpracy, niczym na najlepszych mapach z Bad Company 2. Dwa dobrze ogarnięte teamy są tu w stanie zdominować rozgrywkę. I wcale nie uważam tego za wadę. Wręcz przeciwnie.

Battlefield 3: Dogrywka nie wprowadza zbyt wielu nowych zabawek. Tą najważniejszą, wartą wymienienia jest na pewno kusza. Tak, tak. Ulubiona broń wszystkich devsów nie ominęła i pola walki. Ze względu na czas przeładowania jest ona moim zdaniem raczej ciekawostką, ma jednak kilka niewątpliwych zalet, jak choćby celność, wysokie obrażenia, czy całkowita bezgłośność. Z drugiej strony z przeładowaniem oswojeni będą jedynie fanatyczni inżynierowie kochający RPG, a na kilku serwerach polowanie z nożem na kuszników stało się już swego rodzaju sportem.

Niewiele nowego także w pojazdach. Poza kilkoma kosmetycznymi zmianami, jak post-apokaliptyczny Humvee, czy Wodnik, całkowitą nowością jest jedynie czteroosobowa, improwizowana furgonetka ze sterowanym przez kierowcę (sic!) karabinem .50 na dachu. Teoretycznie łatwa do zniszczenia, a przez to niedoceniania, w rękach sprytnego kierowcy potrafi pokazać pazury, często szachując wrogą piechotę w przejściach.

GramTV przedstawia:

Zgodnie z tradycją Battlefield 3: Dogrywka wprowadza także nowy tryb rozgrywki. Szabrownik - bo tak go nazwano - jest skrzyżowaniem znanych już z BF3 trybów Podboju (musimy zajmować flagi), Mistrza Broni (zaczynamy z pistoletem) oraz absolutnej klasyki gatunku pokroju Quake, czy Unreal (lepsza broń leży na mapie). W teorii brzmi to nawet ciekawie.

W praktyce jest znacznie gorzej. Podstawowym problemem jest to, że broń respawnuje się zawsze w tych samych miejscach i praktycznie zawsze są te same egzemplarze. Zamiast adrenaliny doprowadza to w rezultacie jedynie do frustracji, gdyż zazwyczaj kończy się wyścigiem do najlepszych pukawek, a następnie obstawianiem miejsca ich respawnu w oczekiwaniu na przeciwników przybywających po tę samą giwerę.

Kolejnym, mało zabawnym zjawiskiem, jest wykształcenie się - na szczęście nielicznej - grupy "kolekcjonerów", czyli graczy, którzy podnoszą każdego napotkanego gnata, aż do znalezienia ulubionego. Jak wnerwia (jestem naprawdę delikatny...) to sojuszników, chyba tłumaczyć nie trzeba. Zdarzało się, że nasza strona przegrywała bitwę przez takich kolesi.

Tak na marginesie, mam wrażenie, że od czasu Bitwy Pancernej, nowe tryby wprowadzane są na siłę. W założeniach ciekawe, w praktyce sprawdzają się słabo, szybko się nudzą, a większość serwerów i tak zdominowania jest przez Podbój w różnych wariantach. Czy nie lepiej byłoby skupić się na dopracowaniu map, czy zrobieniu choćby jednej, dodatkowej? Myślę, że większość graczy wolałaby takie właśnie rozwiązanie.

Jeszcze jednym, sympatycznym, choć nie wnoszącym nic do rozgrywki elementem są nowe skórki dla naszych wojaków. Widać teraz często ich poharatane gęby (brodaty ruski inżynier ftw!), nierzadko umazane we krwi. Nie przekłada się to oczywiście nijak na mechanikę rozgrywki, ale dokłada kolejną cegiełkę do i tak niezłego klimatu.

Trudno mi się pozbyć wrażenia, że Battlefield 3: Dogrywka skierowany został głównie do tych osób, które w BF3 chciały poczuć nieco ducha z największych map w Bad Company 2. Nowe tereny wymuszają styl rozgrywki bardzo zbliżony do tamtej gry, mocno stawiając na współpracę w obrębie drużyny, jednocześnie oferując w większości przypadków podobny balans piechota-pojazdy.

Mamy więc dwie naprawdę świetne mapy, dwie całkiem niezłe, praktycznie brak znaczących nowości w arsenale i parku maszynowym oraz raczej mało udany nowy tryb. Czy warto? Jeśli lubicie gęsta atmosferę i równomiernie zbalansowaną kwestię użycia pojazdów oraz piechoty, a na dodatek tęskno Wam do Bad Company - bierzcie śmiało. Jeśli jednak macie klaustrofobię i nie lubicie wąskich korytarzy, możecie Dogrywkę sobie odpuścić.

7,0
Battlefield Company 2/3
Plusy
  • Dwie świetne mapy
  • Dobry balans piechota-pojazdy
  • Duży nacisk na współpracę w drużynach
  • Niemal post-apokaliptyczny klimat
Minusy
  • Nieudany tryb Szabrownik
  • Ledwie kosmetyczny model zniszczeń otoczenia
  • Symboliczna liczba nowości
Komentarze
21
Bodzio-Gracz
Gramowicz
30/03/2013 10:50

Dodatek dość ciekawy, fajnie rozbudowany - Nic tylko grać :-).

naczelnyk
Gramowicz
21/12/2012 12:07

"Szkoda, że coroczne DLC do cod-a dostaje zawsze 9/10, a także nie ma zmian ;c"-----Bo mapy z Cod to mistrzostwo świata w porównaniu z tym, co serwuje DICE, gdzie fajna mapa zdarza się raz na kilka.****"Trudno mi się pozbyć wrażenia, że Battlefield 3: Dogrywka skierowany został głównie do tych osób, które w BF3 chciały poczuć nieco ducha z największych map w Bad Company 2."----------Ci, którym podobał się BC2 już dawno dali sobie z BF3 spokój, jeżeli jest tak jak piszesz, to trochę za późno.

Xeoo
Gramowicz
20/12/2012 16:06

Dnia 20.12.2012 o 15:16, Myszasty napisał:

A mnie się właśnie Gun Master zdecydowanie bardziej podoba. Do dziś do niego wracam. :)

Heh sorki za napisanie źle Twojego nicka spieszyłem się pisząc posta:) Tryb owszem fajny gdy zaczyna się runde od początku (jak wspominałem):p do tego standardowa rotacja ma dwie bronie które nienawidze blisko początku :P ten wredny pistolet strzelający seriami i magnumke ^^




Trwa Wczytywanie