Poziom Insanity w Mass Effect 3 zmusi do wytężonego myślenia

Patryk Purczyński
2012/01/31 18:48

Grając na najwyższym poziomie trudności w Mass Effect 3 jeden nierozważny krok wystarczy, by główny bohater pożegnał się ze swoim wirtualnym życiem - zapowiadają producenci.

Poziom Insanity w Mass Effect 3 zmusi do wytężonego myślenia

Jeśli chcecie uczynić Mass Effect 3 wielkim wyzwaniem, spróbujcie przejść kampanię na poziomie Insanity. Główny projektant gry zapowiada, że będzie on naprawdę trudny. - Lepiej rób wszystko jak należy, w innym wypadku skończysz martwy - ostrzega Preston Watamaniuk w rozmowie z Official Xbox Magazine.

Zaznacza jednocześnie, że tak wyśrubowany poziom trudności nie jest wyłącznie jego zasługą. - Spotkałem się z głównym projektantem innej gry i on mi poradził: "zrób Insanity jeszcze trudniejszym trybem!", a ja natychmiast na to przystałem. To bardzo znany i szanowany gość, więc odparłem po prostu: "OK, zrobię co w mojej mocy" - wspomina Watamaniuk.

GramTV przedstawia:

- Bardzo uważnie to przemyśleliśmy. Na poziomach Hardcore i Insanity nie będziesz mógł sobie pozwolić na to samo, co na Normalu. Każdą walkę będziesz musiał gruntownie przemyśleć, zwrócić uwagę na to kim są przeciwnicy i zanalizować, w jaki sposób się ich pozbyć. Mam nadzieję, że poczujecie, kiedy popełniliście błąd, a nie będzie Wam towarzyszyło uczucie "Przecież grałem dobrze i nagle zginąłem" - dodaje.

Komentarze
40
Usunięty
Usunięty
06/02/2012 09:23
Dnia 31.01.2012 o 19:27, Crask napisał:

Robienie naprawdę trudnych gier się nie opłaca [...]

Oplaca. Ale trudna gra nie moze polegac na tym, ze zamiast 5 wrogow na normalu masz ich 15 na hardzie.Demon''s Souls i Dark Souls - dwie gry, ktore sa trudne, ale dostarczaja OGROMNE poklady funu oraz emocji - jak dwa Twoje bledy (jeden blad czasami przechodzi na sucho) moga zakonczyc Twoj pochod i cofnac Cie wczesniej.

Olamagato
Gramowicz
06/02/2012 05:31
Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

[...] I w żadnym przypadku nie dałbym tej serii noty 10/10, a przy ME2 niestety takie się pojawiały. Ale to już tylko świadczy o bardzo niskich oczekiwaniach zarówno prasy branżowej jak i samych graczy.

Nie będę się powtarzał bo właśnie komuś innemu o tym samym odpisałem: http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=74059&pid=41Krótko - dla mnie ME2 jest dużo bardziej cRPG niż wiele innych gier, nie wspominając o ME1, która rzeczywiście z cRPG ma bardzo niewiele wspólnego.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Insane w ME2 nie wymaga myślenia (jeśli gracz czymkolwiek innym niż adeptem), tylko refleksu.

No nie wydaje mi się. Nie lubię się spieszyć w grze, więc musiałem nadrabiać to myśleniem. Nie miałem wyjścia tylko w misjach z czasówkami - na przykład w piwnicach u Garrusa, gdzie idąc pierwszy raz musiałem się jednak zastanowić, którego korytarza mam bronić w jakiej kolejności i w jaki sposób. W ogóle ta misja to dobry przykład na to, że nawet w czasie strzelania trzeba trochę pomyśleć. I dla odmiany widziałem przy tej samej misji (i to też w trybie insane) łebka, który bezmyślnie w niej leciał na konsoli. Czerwony ekran miał chyba ze 20 razy lub więcej. Wcale nie z powodu problemów ze strzelaniem. Miał zgony z powodu problemów z myśleniem. Zwykle takim, że nie zmieniał pozycji kiedy zachodzili go z tyłu lub z dołu lub zmieniał na bezsensowną. Parę razy ubił go nawet helikopter.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

A chwilę wcześniej ludzie Fista i on sam próbowali nas zabić... Tak tylko wspominam, nie żeby to miało jakiekolwiek znaczenie. [a tak w ogóle w mojej wersji to Wrex go zabił ;]

W jednej z moich wersji też. :)

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

No właśnie, wszystkich możliwych środków do celu, łącznie z zabijaniem kompletnie niewinnych/postronnych osób. Nie bez powodu Alliance traktuje ich jak organizację terrorystyczną. Ja też ich tak postrzegam i to mimo tych wszystkich zabiegów z ME2.

Dla mnie wszystkie te organizacje najemników były organizacjami terrorystycznymi, więc nie widzę żadnej różnicy.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Gdyby to ode mnie zależało, w ogóle bym z nimi nie współpracował albo bezczelnie bym ich wykorzystał i być może nawet spróbował zniszczyć.

No to przecież możesz w grze robić. Wykorzystujesz od początku do końca (przejmujesz załogę, okręt i rozwalasz to na czym ILM zależy), albo jesteś wykorzystywany po czym próbują Cię wykończyć.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Współpraca z nimi i jednoczesne odgrywanie szalonego idealisty to jakieś totalne nieporozumienie. Niestety gra nie daje mi takich możliwości, stąd moje niezadowolenie. Nie mogę odegrać roli Sheparda tak jak bym sobie tego życzył. Nie widzę też, czy jego jako bohatera to w ogóle obchodzi.

A jak ma być to widoczne? Jako grymas na twarzy jakby przegryzał spleśniałe sushi? :)Jak robisz z niego zimnego drania, to zachowuje się jak drań, a jak robisz z niego jakiegoś altruistę, to tak się zachowuje po czym wykorzystuje Cerberusa do swoich celów. Ja tu nie widzę większej sprzeczności. Na dodatek czasem może traktować konkretną sytuację jak splunięcie, a innym razem zainteresuje się tematem. Każda z tych czterech możliwości do wykorzystania.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Tylko, że akcja ME2 toczy się dwa lata po wydarzeniach z części pierwszej. Nie oczekuję, że w tak krótkim czasie Rahni zaczną na nowo podbój galaktyki, ale sytuacja polityczna i militarna po zdarzeniach z Cytadeli powinna być w tym momencie już dobrze widoczna, a wygląda to tak jakby prawie nic się w tym czasie nie wydarzyło.

Jak to nie wydarzyło? O Shepie zrobiono film, przeinaczono fakty (co jest tradycyjne), zrobiono z niego bohatera, zawieszono medale i olano jak zwykle. Oczekiwałbyś, żeby rządy robiły ze swojego agenta wróżkę? Nie ma szans. Gra właśnie pokazuje to, że między faktami, a tym jak są one przedstawiane jako oficjalne wiadomości jest często przepaść. Wystarczy, że się wsłuchasz w każdą informację, które gra puszcza jako wiadomości (z którymi miałeś jako Shep do czynienia), a jasno widać, że niemal każda informacja jest przeinaczona. W najlepszym wypadku lekko zdeformowana, w najgorszym zatuszowana lub całkowicie odwrócona (np. przypadek wiadomości o Noverii w obu częściach gry).

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Przecież to nie musi być tak rozwiązane. Od czego są dialogi, czyny, maile

Przecież masz to wszystko.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

zewnętrzny narrator itd.

W takiej grze narrator byłby kompletnie be sensu. Jego rolę pełnią wiadomości, występ w tv i ewentualnie reklamy (np. przy tej o potrzebie kupna trumny, to się uśmiałem).

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Dlaczego Shepard nie ma możliwości pogadania z kimś o tym, co robi.

1. To jest dowódca, 2. Może trochę pogadać w ramach romansu, reszty musisz domyślić się sam. :)

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Dla mnie to w ogóle nie przypomina zespołu ludzi, którzy mogą nawzajem na sobie polegać.

Nie przesadzaj. Z Garrusem Shep jest w doskonałej komitywie i to przez obie części.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Oni mają być lojalni wobec nas, a co zaufaniem sobie nawzajem?

Przecież masz konflikty między nimi. Kiedy ich nie ma, to masz zaufanie.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Dla mnie to jest cholerne spłycenie gry.

Miranda vs. Jack, Tali vs. Legion, Jacob vs. Miranda, Garrus vs. Zdrajca itd.Niektóre wcale nie są wcale płytkie, a całkiem uzasadnione.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

tam drużyna to była drużyna, a nie zlepek przypadkowych postaci połączonych spoiwem jakim jest nasz bohater.

Ale tutaj to jest właśnie założeniem gry. Nawet masz wyraźnie powiedziane o sytuacji po ME1 - nie było Sheparda to drużyna się rozpadła. Inne rasy, inne cele itd. Normalne.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Ano, jeszcze tego by mi brakowało, żeby Cerberus dostał w swoje łapska taką technologię.

Ale masz możliwość, żeby im dać. Było skorzystać to może wtedy byś tę głębię gry lepiej zobaczył. :)

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Wiem, sam tego raz doświadczyłem. A wydawałoby się, że po KOTOR Bioware czegoś się nauczyło, prawda?

No właśnie. Tam zrobiono to jak najbardziej prawidłowo. ME1 był fabularnym i projektowym krokiem w tył w porównaniu do KotORa.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

To dalej nie ma żadnego sensu. Z jednej strony mamy informację o tym, że flota Cytadeli została rozproszona do patrolowania całej przestrzeni między Cytadelą a Terminus Systems. Z drugiej strony pada informacja, że większa część floty miała zostać zniszczona.

Nie ma sprzeczności ponieważ do obszaru Cytadeli można się dostać jedynie przez przekaźnik masy. Nie ma innej drogi. Tak więc flota musi patrolować mały obszar między Cytadelą, a oficjalny przekaźnikiem. Wokół tego obszaru jest przestrzeń nie do przebycia normalnym statkiem. Nikt tylko nie wiedział, że sama Cytadela jest przekaźnikiem, czyli ma tylne drzwi.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Po drugie, gdzie są te wszystkie dreadnoughty Turian, bo na pewno nie widać ich udziału w bitwie o Cytadelę.

Jest jakieś 5 sekund filmu. To musi wystarczyć bo nie zrobiono więcej.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Ta bitwa nie trwała przecież kilku godzin i była ograniczona do dość wąskiej przestrzeni wokół Cytadeli.

Dlatego właśnie masz sekundy. Nagraj sobie film frapsem, a potem puść go powoli.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Jakie państwo oddałoby całe swoje siły militarne w ręce niezależnej instytucji? Nawet jeśli znaczna część floty Turian została w jakiś magiczny niewidzialny sposób zniszczona w trakcie tej bitwy (abstrahując od tego, że w ogóle nie powinno ich tam być), to ciągle powinny istnieć inne zasoby.

Pewnie tak, ale z gry wynika, że największe zasoby czyli pancerniki strzegły sojuszu z Asari, czyli de facto Cytadeli, którą traktują jak swoją własność (co nawet w trakcie obu gier można odczuć i usłyszeć). Stąd też niechęć kiedy wybierzesz opcję skasowania rady.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

A od kiedy Cerberus współpracuje z wojskiem?

Od momentu jak wysyłasz info o Cerberusie do Przymierza. Poza tym weź pod uwagę, że Cerberus musi mieć spore wtyki w wojsku, a bardziej prawdopodobne jest to, że po prostu ludzie Cerberusa są na wielu wysokich stanowiskach w Przymierzu. Wiedza znana Cerberusowi może więc być w sporej części znana różnym szychom (a są one oczywiście ludźmi).

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Ich historia jasno pokazuje, że ziemska armia to dla nich tylko kolejne narzędzie do wykorzystania.

Zgadzam się. Tyle że tutaj Shep mógł trochę pomieszać plany.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Może w trakcie bezpośredniej wojny z Turianami rzeczywiście by zaczęli, ale od przejęcia złomu do opracowania w pełni sprawnej technologii musi minąć trochę czasu.

Mniej więcej tyle ile czasu zajęło im skopiowanie Turiańsko-Ludzkiej Normandii? :) To jakieś 2 lata. Weź pod uwagę, że Cerberus robi to od lat. Wrak Żniwiarza badany był na tyle długo, że zbudowali w nim własne spore laboratorium i wszystkie te podesty po których chodzisz.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Poza tym w przypadku takiego hipotetycznego konfliktu trudno przyjąć, że Asari po prostu stali by z boku w zupełnie neutralnej roli.

Chyba, że uważają, że to bajki i nie ma żadnych Żniwiarzy, a tylko zwykłe statki kierowane przez Gethy.

Dnia 04.02.2012 o 16:55, GanD napisał:

Było nie było, uzurpacja władzy nad Cytadelę przez ludzi dotknęła by ich w takim samym jeśli w nie w jeszcze większym stopniu.

Nie wiemy nic o liczności Asari czy Turian. Wiemym, że Krogan było dużo, ale to wszystko. Z drugiej strony w ich statku dowódczym mogła się mieścić spora populacja Asari. Potem w ME2 nawet jak ocalisz Radę, to brakuje Turian i Asari do obsadzenia stanowisk w SOC choćby.

Usunięty
Usunięty
04/02/2012 16:55
Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

Moim zdaniem ME2 nie dostał GOTY z kapelusza. To była naprawdę najlepiej zrobiona gra w tamtym czasie.I mówi to ktoś, kto w IWD1/2 tłukł Heart of Fury? Tam to dopiero dysbalans szedł. I chyba nikt go lepiej od Ciebie nie potrafił wykorzystać.

Nie przeczę, ba świetnie się przy tym bawiłem. Jednak nigdy nie twierdziłem, że IWD zasługuje na miano gry roku. I w żadnym przypadku nie dałbym tej serii noty 10/10, a przy ME2 niestety takie się pojawiały. Ale to już tylko świadczy o bardzo niskich oczekiwaniach zarówno prasy branżowej jak i samych graczy.

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

A przecież insane w ME2, to dokładnie taki sam rodzaj gry.

Insane w ME2 nie wymaga myślenia (jeśli gracz czymkolwiek innym niż adeptem), tylko refleksu. To jednak nie ten sam rodzaj gry.

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

Hehe. Sorry Gand, ale pamiętam choćby pierwsze dialogi z Pięścią (Fist). Mogłeś spokojnie załatwić gościa mimo, że był rozbrojony, a Shep nie miał jeszcze nawet statusu widma. Jak to nie było klasyczne morderstwo, to nie wiem jak to inaczej nazwać.

A chwilę wcześniej ludzie Fista i on sam próbowali nas zabić... Tak tylko wspominam, nie żeby to miało jakiekolwiek znaczenie. [a tak w ogóle w mojej wersji to Wrex go zabił ;]

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

Podobnie w kilku jeszcze przypadkach miał możliwość likwidacji kogoś - na przykład przywódczyni gangu, która go nasłała na swoich dwóch kolesi.

J.w.

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

> Sporo? To jest tylko wierzchołek góry lodowej. Biorąc pod uwagę to co spotykasz w ME2, to Cerberus nie różni się niczym od różnych ogranizacji najemników. Że używali biotechnologii i wszystkich możliwych środków do swoich celów?

No właśnie, wszystkich możliwych środków do celu, łącznie z zabijaniem kompletnie niewinnych/postronnych osób. Nie bez powodu Alliance traktuje ich jak organizację terrorystyczną. Ja też ich tak postrzegam i to mimo tych wszystkich zabiegów z ME2. Gdyby to ode mnie zależało, w ogóle bym z nimi nie współpracował albo bezczelnie bym ich wykorzystał i być może nawet spróbował zniszczyć. Współpraca z nimi i jednoczesne odgrywanie szalonego idealisty to jakieś totalne nieporozumienie. Niestety gra nie daje mi takich możliwości, stąd moje niezadowolenie. Nie mogę odegrać roli Sheparda tak jak bym sobie tego życzył. Nie widzę też, czy jego jako bohatera to w ogóle obchodzi. Bo co z tego, że ja się nad tym zastanawiam, skoro to nie znajduje żadnego przełożenia na grę.

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

Ja nie widzę innej możliwości. Tym bardziej że Bioware moim zdaniem celowo wiele razy pokazywał zbliżenia syntetycznych oczu Człowieka Iluzji...

Ehh, w obu przypadkach jeden przynajmniej jeden z nas będzie rozczarowany (przynajmniej ja bym był, jeśli prawidłowo odgadłem zamiary scenarzystów), więc życzyłbym sobie, aby twórcy wybrali jeszcze inne rozwiązanie. W każdym razie, przyznaję że pomysł z ILM jako cyborgiem jest całkiem ciekawy.

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

Moim zdaniem bardzo dobrze, że nic z tego nie wynikło. Efekt tych decyzji w środku gry byłby bez sensu.

Tylko, że akcja ME2 toczy się dwa lata po wydarzeniach z części pierwszej. Nie oczekuję, że w tak krótkim czasie Rahni zaczną na nowo podbój galaktyki, ale sytuacja polityczna i militarna po zdarzeniach z Cytadeli powinna być w tym momencie już dobrze widoczna, a wygląda to tak jakby prawie nic się w tym czasie nie wydarzyło.

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

Dla mnie to dobrze bo po prostu nie trawię rozterek duchowych wymalowanych na twarzach postaci jak w tanich brazylijskich telenowelach czy mangowych kreskówkach.

Przecież to nie musi być tak rozwiązane. Od czego są dialogi, czyny, maile, zewnętrzny narrator itd. itp. To wcale nie musi być sprowadzone do poziomu żartu, a to to chyba sobie teraz wyobrażasz. Dlaczego Shepard nie ma możliwości pogadania z kimś o tym, co robi. W końcu mamy od czegoś tę cholerną drużynę, jednak wydaje się, że istnieją oni tylko po to, byśmy to my mogli ich poratować w kłopotach. Dla mnie to w ogóle nie przypomina zespołu ludzi, którzy mogą nawzajem na sobie polegać. Oni mają być lojalni wobec nas, a co zaufaniem sobie nawzajem? Dla mnie to jest cholerne spłycenie gry. I choćby na tym tle wiele starych japońskich rpg wypada o wiele lepiej, tam drużyna to była drużyna, a nie zlepek przypadkowych postaci połączonych spoiwem jakim jest nasz bohater.

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

> I tak 10 minut później tego kombajnu już nie ma, więc co mi po tej wiedzy... Jakie nie ma? Tylko trochę się rozsypał i przestał funkcjonować.

Ano, jeszcze tego by mi brakowało, żeby Cerberus dostał w swoje łapska taką technologię.

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

Nie wspominam już o tak szkolnym błędzie fabularnym jak możliwość przejścia Virmiru zanim skończysz Feros i Noverię (w takiej sytuacji dostajesz nonsensy w dialogach).

Wiem, sam tego raz doświadczyłem. A wydawałoby się, że po KOTOR Bioware czegoś się nauczyło, prawda?

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

> The ratio of turian to Council to associate dreadnoughts is 5:3:1 Fakt, przy stosunkach flot 5:3 zamieniłem Asari z Turianami, ale to jeszcze bardziej potwierdza moją hipotezę. Flota Turian w większości była przy cytadeli i to ona została rozwalona najbardziej. Gdy Shep podejmie decyzję o oszczędzaniu ludzi, to trzon floty Asari też idzie w rozsypkę.

To dalej nie ma żadnego sensu. Z jednej strony mamy informację o tym, że flota Cytadeli została rozproszona do patrolowania całej przestrzeni między Cytadelą a Terminus Systems. Z drugiej strony pada informacja, że większa część floty miała zostać zniszczona. To po pierwsze. Po drugie, gdzie są te wszystkie dreadnoughty Turian, bo na pewno nie widać ich udziału w bitwie o Cytadelę. Widzimy, że zniszczony został dreadnought Asari, mający na pokładzie Radę, ale co z resztą? Ta bitwa nie trwała przecież kilku godzin i była ograniczona do dość wąskiej przestrzeni wokół Cytadeli. Po trzecie, nie wydaje mi się, żeby cała flota Turian była oddelegowana pod rozkazy Cytadeli. Jakie państwo oddałoby całe swoje siły militarne w ręce niezależnej instytucji? Nawet jeśli znaczna część floty Turian została w jakiś magiczny niewidzialny sposób zniszczona w trakcie tej bitwy (abstrahując od tego, że w ogóle nie powinno ich tam być), to ciągle powinny istnieć inne zasoby. Wziąwszy to wszystko pod uwagę, założenie, że całą flotę Turian i Asari nagle szlag trafił jest zupełnie nielogiczne. Co oczywiście nie zmienia faktu, że tak może być w istocie, bo zabrakło scenarzysty, który pomyślałby dwa razy nad to, co pisze.

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

Ilościowa już nie bardzo (co uzasadniłem wyżej).

Niby tak, ale w sumie to nie bardzo. Patrz akapit wyżej.

Dnia 04.02.2012 o 14:10, Olamagato napisał:

Technologiczna - zakładając, że SR1 była najnowocześniejszym okrętem zarówno u Turian jak i ludzi, że posiadł tę wiedzę również Cerberus i że ludzie przejęli mnóstwo elementów dwóch Żniwiarzy, statku Zbieraczy, bazy Gethów i opcjonalnie całej bazy Zbieraczy, to ludzie (jako rasa) przewagę tę w całości zniwelowali. Zauważ, że Turianie mogli przechwycić jedynie fragment części Suwerena, trochę Gethów i nic więcej.

A od kiedy Cerberus współpracuje z wojskiem? Ich historia jasno pokazuje, że ziemska armia to dla nich tylko kolejne narzędzie do wykorzystania. Może w trakcie bezpośredniej wojny z Turianami rzeczywiście by zaczęli, ale od przejęcia złomu do opracowania w pełni sprawnej technologii musi minąć trochę czasu. Tymczasem zaplecze technologiczne i gospodarcze Turian jest o wiele większe niż Ziemian. Poza tym w przypadku takiego hipotetycznego konfliktu trudno przyjąć, że Asari po prostu stali by z boku w zupełnie neutralnej roli. Było nie było, uzurpacja władzy nad Cytadelę przez ludzi dotknęła by ich w takim samym jeśli w nie w jeszcze większym stopniu.




Trwa Wczytywanie