Aliens: Colonial Marines ma nowy, wywołujący dreszcze zwiastun

Mateusz Kołodziejski
2011/08/23 19:20

Rozpaczliwe wzywanie pomocy przez radio, nieustający dźwięk sensora ruchu, marines znikający bez śladu w zacienionych korytarzach - to wszystko zobaczycie w najnowszym trailerze Aliens: Colonial Marines.

Wczoraj pisaliśmy, że Gearbox cieszy się sporą dozą wolności przy tworzeniu najnowszej gry z xenomorphami. Powyższy filmik pokazuje natomiast, że ekipa Randy'ego Pitchforda korzysta z niej rozsądnie, ponieważ nadchodząca produkcja klimatem bardzo przypomina Obcego: Decydujące starcie. Ba, fragmenty takie jak spawanie drzwi wydają się wręcz żywcem wyjęte z filmu!

GramTV przedstawia:

Aliens: Colonial Marines z każdą kolejną zapowiedzią prezentuje się coraz lepiej. Stąd też niecierpliwie wyglądamy informacji od SEGI odnośnie daty premiery gry.

Komentarze
32
Usunięty
Usunięty
26/08/2011 20:02
Dnia 26.08.2011 o 11:53, Phobos_s napisał:

Poza tym,

Spoiler

gdy Ripley rozmawia z wyciągniętym ze śmieci Bishopem ten po podłączeniu do komputera kapsuły mówi, że na Sulaco był pożar

. Oczywiście można powiedzieć, że komputer nie odróżni pożaru od niewielkiej ilości dymu ale to już chyba jałowe dywagacje :)

Masz rację. Ja dodam tylko, że tego kto wymyślił fabułę do Trójki powinni samego wrzucić do pieca

Spoiler

razem z ciałami Hicksa i Newt

(SIC). A Finchera zaraz potem. :-/Porażka, żeby w taki sposób usunąć z filmu tak charakterystycznych bohaterów, a wsadzić bandę idiotów z jakiegoś zad... mało tego, w filmie jest scena
Spoiler

sekcji zwłok małej Newt... rozumiesz to ? Sekcja Zwłok!!!

Wiesz, kiedyś czytałem że ponoć na film szły do kina całe rodziny, głównie ze względu na obecność kogoś takiego jak Newt czy Hicks i w ogóle na to jak Cameron zrealizował Dwójkę... wyobraź sobie jak oni wszyscy musieli się czuć na seansie. Porażka... po prostu fail totalny, brak słów.Gdyby za fabułę zabrał się ktoś "normalniejszy", nie musielibyśmy sobie zapewne zadawać tego typu pytań, co się naprawdę stało na Sulaco. A przecież to tylko wierzchołek góry lodowej. :-(

Dnia 26.08.2011 o 11:53, Phobos_s napisał:

Teoria, której nigdy nie sprawdzimy i jest równie dobra jak ta, że Sulaco nigdy na Ziemię nie dotarł :)

A ciekawie by było, jakby część trzecia była np. rozwinięta tak: Statek dociera na jakąś stację kosmiczną na orbicie jakiejś planety... a potem nie wiem co lol. :-PW każdym razie powiedzmy, że wciąż byłyby tam jakieś jaja zostawione przez Królówkę. Ktoś niestety padłby ofiarą face huggerów i wszystko zaczęłoby się od nowa.

Spoiler

Ani mała Nwt ani Hicks nie musieliby ginąć

i wszystko byłoby super.Nota bene z części trzeciej tylko zakończenie uważam za naprawdę udane i godne całej serii... ba, jest nawet bardzo pięknie zrealizowane, głównie za sprawą pana Elliota Goldenthala ale i sama scena jest wręcz idealnym zakończeniem całej sagi (tak, Czwórkę uważam za nieporozumienie i skok na kasę). Szkoda tylko że cała reszta fabuły była chyba pisana na... wiadomo na czym. :-(

Dnia 26.08.2011 o 11:53, Phobos_s napisał:

Chyba te 80% to lekkie przeszacowanie :) Film to mniej więcej pół na pół akcja i suspens. Początek jest suspensowy, potem zaczyna się akcja na przemian z suspensem, a końcówka filmu to już tylko i wyłącznie akcja.

Sama końcówka IMO tylko od momentu walki w pokoju, i to też nie przez cały czas.

Spoiler

Kiedy Ripley udaje się po Newt do gniazda znowu zaczyna się suspens.

Natomiast przed akcją w pokoju mamy tylko pierwsze spotkanie w reaktorze... potem długo, długo nic i o dziwo ani odrobinę nie umniejsza to wielkości filmu. ;-) Zobacz nawet scena z karabinami wartowniczymi (nota bene bezsensownie wycięta dla potrzeb wersji kinowej) jest tak cudnie klimatyczna... ja szczerze mówiąc patrząc na malejące liczby na monitorach czułem się niemal jakby sam tam był.

Dnia 26.08.2011 o 11:53, Phobos_s napisał:

Czy ja wiem? Raczej chyba nie. Mam wrażenie, że raczej film odniósł sukces właśnie ze względu na zawarty w nim ładunek akcji. Takie były wtedy czasy a na ekranach tryumfowały takie obrazy jak Rambo, Commando, Terminator, czyli filmy o twardzielach, pełne strzelanin i wybuchów. Zauważ, że wersja kinowa była mocno przycięta w stosunku do Director''s Cut i dużo z tych, nazwijmy to głębokich, scen było po prostu wycięta. Pełna wersja była dostępna dopiero 6 lat po premierze.

IMO ocenianie tego filmu na podstawie wersji okrojonej jest jakimś nieporozumieniem, a w każdym razie nijak ma się do reżyserki. Jeśli film jest wciągający, to długość naprawdę nie ma znaczenia.Dla przykładu podam tu moją mamę, która wybrała się swojego czasu do kina na "Drużynę Pierścienia" (tą od Pana Jacksona), a dodam tu jeszcze, że nie czytała żadnej części "Władcy Pierścieni" (woli rozwiązywać krzyżówki ;-P)Kiedy po około trzech godzinach film się skończył, była lekko zawiedziona i przede wszystkim zaskoczona, że jak to to już koniec ? Przecież dopiero zaczęło się rozkręcać. ;-DTakże wiesz... być może faktycznie kiedyś były inne czasy.

Dnia 26.08.2011 o 11:53, Phobos_s napisał:

Dowodem tego, że Cameron zmienił Ripley z butnej ale mimo wszystko ludzkiej postaci, która w pierwszym Obcym robiła w portki ze strachu, w bohaterkę która niemalże bez zastanowienia

Spoiler

wchodzi do gniazda i idzie na śmierć żeby ratować swoją nową "córkę".

Takie postaci nie występują w filmach, które traktują o charakterze człowieka tylko w filmach gdzie ten charakter schodzi na drugi plan na rzecz akcji.

Właśnie ja mam tu odmienne zdanie, które opisałem wcześniej. Patrz, niby thriller, ale okazuje się, że strach wcale nie jest tu emocją dominującą. :-) Jedynka lub Trójka starają się właśnie budować swój klimat wokół niego.A sama Ripley IMO wcale nie jest taką "super babą" jak Ci się wydaje. Z całym szacunkiem do Ciebie, bo naprawdę fajnie się teraz rozmawia ;-), ale tu ponownie trzeba by zwrócić uwagę na detale, które dopiero razem zestawione dają ten niesamowity klimat Aliens.Popatrz np. na scenę, w której

Spoiler

Ripley zjeżdża windą na piętro -3. Spójrz co robi po drodze: przygotowuje broń, amunicję, ładuje granaty do komory, ściąga kamizelkę, a kiedy już jest gotowa unosi lekko głowę, zarzuca włosy do tyłu, zamyka oczy i przez kilka bardzo długich sekund głęboko oddycha... oczywiście ma to służyć opanowaniu strachu i jest naprawdę niesamowite.

To nie jest tak, że Ona niczym Arnie wchodzi do gniazda i zalewa obcych ołowiem na lewo i prawo.Scena jest naprawdę wielka, choć ludziom współczesnym bardzo często to co największe umyka, ponieważ widzą tylko to co chcą widzieć. Polecam sobie ją przypomnieć.

Dnia 26.08.2011 o 11:53, Phobos_s napisał:

Według mnie, w dwójce Ripley została utwardzona na siłę.

A ja właśnie uważam, że podkreślono tylko jej charakter. W Jedynce można odnieść wrażenie, że nie zależy jej aż tak bardzo na reszcie drużyny.... no, chyba że na kocie. ;-P

Dnia 26.08.2011 o 11:53, Phobos_s napisał:

No, Ash jest widoczny od początku filmu :) Ale pomiędzy postaciami widać pewne napięcie od samego początku filmu, coś iskrzy. Postaci Lambert czy Dallasa są bardzo wyraźne i dobrze zarysowane. Ale tym razem to moje zdanie :)

Rozumiem.Część pierwsza ma swój własny klimat, no i bez niej i jej sukcesu zapewne nie byłoby Dwójki w ogóle. Także szacunek klasyce się należy. ;-)

Dnia 26.08.2011 o 11:53, Phobos_s napisał:

Oczywiście, że kojarzę :) Pred to obok Obcego moje drugie ulubione uniwersum :) A AvP2 polecam. Genialny klimat i naprawdę fajna historia :)

Dzięki, ale chyba jednak nie skorzystam. Nie na moje nerwy. :-)BTW, kiedyś bardzo dawno temu grałem w grę FPS, gdzie szło się z karabinem jako Marine i walczyło z obcymi. Tylko to było dobre kilkanaście lat temu, tak w czasach Dooma 2 itd. Pamiętam tylko, że jak face hugger wszedł ci na głowę, to jego kanciasty kształt (taka wtedy była grafika) rozpościerał się na całym ekranie. ;-)Może tytuł kojarzysz.

Dnia 26.08.2011 o 11:53, Phobos_s napisał:

Ja tam uwielbiam wszystkie części :) Nawet przez długi czas trójka była moją ulubioną :)

Blah... wstydziłbyś się ogłaszać to publicznie. ;-P

Dnia 26.08.2011 o 11:53, Phobos_s napisał:

Teraz czekam na Prometheusa. Zobaczymy co Sir Ridley Scott nam wysmaży :) Już zacieram ręce :)

A o tym nie słyszałem. Możesz podać jakieś szczegóły ? Będę wdzięczny.

Dnia 26.08.2011 o 11:53, Phobos_s napisał:

Deus już do mnie jedzie, a na Rage mam już pre-order :)

Ja dziś też kupiłem Deusa, zaraz spróbuję zainstalować, a potem żegnajcie ludzie na... oby na jak najdłużej. ;-)O Rage jeszcze pomyślimy.

Usunięty
Usunięty
26/08/2011 11:53
Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Na Sulaco nie wybucha pożar. Nie jest przynajmniej tak, że statek płonie czy cokolwiek co mogłoby wskazywać, że nie doleci do celu. Po prostu

Spoiler

na początku Trójki (której Fincherowi chyba nigdy nie wybaczę ;-)) face hugger robi sobie kuku i przepala jedną z komór kriogenicznych. Powstaje odrobina dymu, ale to już wystarcza do ogłoszenia alarmu przez systemy statku oraz ewakuacji zahibernowanych pasażerów.

Przede wszystkim podłogę a nie tylko komorę :) Poza tym, widać tylko trochę dymu a potem już ewakuację komór ale nie wiadomo czy spięcie przepalonych przewodów nie zapoczątkowało czegoś większego :)Poza tym,

Spoiler

gdy Ripley rozmawia z wyciągniętym ze śmieci Bishopem ten po podłączeniu do komputera kapsuły mówi, że na Sulaco był pożar

. Oczywiście można powiedzieć, że komputer nie odróżni pożaru od niewielkiej ilości dymu ale to już chyba jałowe dywagacje :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Natomiast sam statek możemy spokojnie założyć, że swoim dotychczasowym kursem na autopilocie powrócił do bazy... tylko że bez załogi. Taka jest moja teoria. ;-)

Teoria, której nigdy nie sprawdzimy i jest równie dobra jak ta, że Sulaco nigdy na Ziemię nie dotarł :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Absolutnie się z tym nie zgadzam.

Spoko :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Zacznijmy od tego, że owego shoot and run mamy w Aliens bardzo niewiele... zauważ, że około 80% akcji na Lv-426, to jeden wielki suspens, gdzie obcych właściwie nie ma... mamy tylko świadomość, że w każdej chwili mogą się pojawić i to jest najmocniejszą stroną filmu. Nawet takie pozornie nic nie znaczące pisk detektora powodują dreszcze, bo coś tam jest... nie wiemy jeszcze co, ale jest. :-)

Chyba te 80% to lekkie przeszacowanie :) Film to mniej więcej pół na pół akcja i suspens. Początek jest suspensowy, potem zaczyna się akcja na przemian z suspensem, a końcówka filmu to już tylko i wyłącznie akcja.Poza tym, Cameron nawet sceny względnie spokojne kształtował jak w filmie akcji. Taki sam schemat przeplatania scen względnego spokoju i ukazywania stosunków między bohaterami ze scenami totalnej rozpierduchy można zobaczyć w Terminatorze. A nie powiesz, że to jest kino suspensu :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Natomiast pozostała część, to właśnie relacje między bohaterami: nastrój budowany dialogami, sprzeczki pomiędzy Vasqez i Hudsonem, Apone krzyczący niemal przy każdej okazji, bohaterów ćwiczących czy próbujących się pozbierać po tym czego właśnie doświadczyli, nawet "wymiana ciosów" między Ripley a Gormanem w APC, kiedy ten drugi zaczyna najzwyczajniej tracić kontrolę nad sytuacją. O samej Newt nawet nie wspomnę, bo jest ona w tym filmie jakby nie z tej bajki, a mimo to niesamowicie wpasowuje się w całość i na swój sposób ją uzupełnia (Panie Fincher, coś Pan uczynił najgorszego... :-O). Wszystko to powoduje, że zaczynamy ich (poszczególnych bohaterów) coraz bardziej rozróżniać, rozumieć ich motywy, a ostatecznie to co napisałem wcześniej... polubić ich (zżyć się z nimi) lub też nie. Naprawdę gdyby wszyscy ci marines byli tylko bezosobowym mięsem dla obcych, ten film nigdy nie odniósłby takiego sukcesu, mimo całego tego survivalu.

Czy ja wiem? Raczej chyba nie. Mam wrażenie, że raczej film odniósł sukces właśnie ze względu na zawarty w nim ładunek akcji. Takie były wtedy czasy a na ekranach tryumfowały takie obrazy jak Rambo, Commando, Terminator, czyli filmy o twardzielach, pełne strzelanin i wybuchów. Zauważ, że wersja kinowa była mocno przycięta w stosunku do Director''s Cut i dużo z tych, nazwijmy to głębokich, scen było po prostu wycięta.Pełna wersja była dostępna dopiero 6 lat po premierze.A co do marines to niestety w większości przypadków poznajemy zaledwie ich twarze i nazwiska. Są jedynie tłem i to takim cienkim i papierowym. Nawet Apone czy Gorman są bardzo stereotypowi i nie pokazują za grosz oryginalności. IMO oczywiście :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Ale dowodem czego ? IMO to dowodzi tylko o jej charakterze. Żeby móc zrozumieć taką a nie inną jej decyzję, trzeba by cofnąć się do jednej z poprzednich scen w filmie, a dokładniej jej rozmowy z Newt w ambulatorium. Tu relacje między bohaterami są naprawdę bogatsze niż się to wydaje na pierwszy rzut oka.

Dowodem tego, że Cameron zmienił Ripley z butnej ale mimo wszystko ludzkiej postaci, która w pierwszym Obcym robiła w portki ze strachu, w bohaterkę która niemalże bez zastanowienia

Spoiler

wchodzi do gniazda i idzie na śmierć żeby ratować swoją nową "córkę".

Takie postaci nie występują w filmach, które traktują o charakterze człowieka tylko w filmach gdzie ten charakter schodzi na drugi plan na rzecz akcji.

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Herosa w spódnicy... ktoś w jakiejś recenzji napisał, że walczyła o Newt z królową jak wilczyca jak tygrysica czy jakiekolwiek inne zwierze. ;-) Coś w tym jest... ja osobiście aż tak bardzo bym tego nie koloryzował. Wydaje się zwykłą osobą, szczególnie w porównaniu do towarzyszących jej marines, a jednak w chwilach próby potrafi walczyć o to w co wierzy i nie waha się zaryzykować nawet życiem, jeśli jest szansa na ratunek dla tych, na których jej zależy. Już na samym początku filmu podczas rozmowy z przedstawicielami firmy itd. daje o sobie znać swoją postawą i oddaniem sprawie. IMO dopiero w Dwójce jej charakter został nieco głębiej podkreślony i nakreowany. W Jedynce IMO za sprawą głównie takiej a nie innej konstrukcji fabuły Ripley niczym specjalnym się nie wyróżnia ani nie zwraca w żaden sposób uwagi...

Spoiler

szczególnie dopóki nie zostaje sama

. Ale to tylko moja opinia.

Według mnie, w dwójce Ripley została utwardzona na siłę. Ok, już w oryginalnym Obcym pokazała, że jej zależy bo nawet wracała po kota. Ale w kulminacyjnym momencie po protu stchórzyła. W finale filmu tez widać, że jeszcze chwila i Ripley po prostu umrze na zawał, że tak to obrazowo ujmę :)Natomiast w dwójce zachowuje się ona jak nieustraszona super-woman, która śmierci pluje w twarz a kulom się nie kłania :) Trochę ją Cameron przedobrzył :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Słyszałem również, że Aliens to film o poszukiwaniu rodziny... po utracie córki Ripley odnajduje małą Newt, Hicks staje się jej towarzyszem broni (nawet twardszym od niej), a co złośliwsi dodadzą jeszcze, że nawet kupili toster (wiadomo o kogo chodzi ;-)). Może i coś w tym jest, ale IMO tym bardziej podkreśla to wymiar relacji między poszczególnymi członkami załogi i nie tylko.

Wiesz, ludzie mają tę przypadłość, ze potrafią dorobić każdą teorię do wszystkiego :)Poszukiwanie rodziny poszukiwaniem rodziny. Jak dla mnie to Cameron postanowił po prostu zrobić happy end w iście hollywoodzkim stylu, czyli biedna Ripley która straciła wszystko przez obcego, odzyskuje to dzięki swojej odwadze i samopoświęceniu.

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Scena fajna (jak tylko jestem w stanie sobie ją przypomnieć), ale IMO w całym filmie takowych jest zdecydowanie za mało. Generalnie IMO bohaterowie Jedynki nie wzbudzają aż tak skrajnych czy gwałtownych emocji, ale to tylko moje zdanie. ;-) Jedyny, kto naprawdę wyróżnia się spośród reszty to Ash,

Spoiler

robot

. ;-D

No, Ash jest widoczny od początku filmu :) Ale pomiędzy postaciami widać pewne napięcie od samego początku filmu, coś iskrzy. Postaci Lambert czy Dallasa są bardzo wyraźne i dobrze zarysowane.Ale tym razem to moje zdanie :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Hehe, patrz co ja napisałem powyżej. ;-) Oczywiście Twoje zdanie i oczywiście pozwolę sobie się nie zgodzić. ;-)

Takie Twoje prawo :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Ale np. pokazać sceny spawania drzwi już mieli odwagę. ;-)

Bo to scena żywcem wyciągnięta z filmu :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Jeśli ktoś chce znać moje zdanie, powinno być tak: długo, długo nic i nagle wielka bitwa z obcymi. Potem znowu długo, długo nic i znowu jakaś akcja. Takie rozwiązanie IMO świadczy właśnie o potędze filmu, ale w grze coś takiego raczej by nie przeszło. :-( A co do bohaterów, też by mogli jakby się postarali, mimo że to tylko gra. Ale raczej wątpię, aby grę zrobiono tak byśmy zdawali sobie sprawę z tego kim są ci żołnierze obok nas, jakie są ich motywy itd.

Jeśli gra ma stawiać na coop to chyba trochę muszą tych bohaterów nakreślić. Ale tez obawiam się, że będzie to bardziej szkic niż portret :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Co do AvP, to grałem tylko w część pierwszą, dawno dawno temu w odległej galaktyce. Niemniej wspominam ją bardzo pozytywnie i bardzo strasznie. ;-) Natomiast co do odgłosów detektorów w Aliens, IMO są mniej więcej tym, czym w części pierwszej Predatora owe dziwne odgłosy wydawane przez tytułowego łowcę. Nie wiem czy kojarzysz o co mi chodzi, coś jakby takie klekotanie (lol), ale jak tylko to słyszymy, to od razu ciśnienie się podnosi. :-) Super sprawa.

Oczywiście, że kojarzę :) Pred to obok Obcego moje drugie ulubione uniwersum :)A AvP2 polecam. Genialny klimat i naprawdę fajna historia :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

I właśnie dlatego jest tak barwną postacią,

Spoiler

od bałwochwalczego głupka, który "napina się" przed Ripley podczas zrzutu, poprzez "Game over man" tuż po pierwszym starciu z obcymi aż do sceny w pokoju, gdzie można powiedzieć, niejako rewanżuje się z nawiązką.

Naprawdę barwna postać, w zasadzie przez całą swoją obecność w filmie wybija się na plan pierwszy, nawet przed samą Ripley czy Hicksa, a przecież to postać drugoplanowa. ;-) W dużej mierze dzięki rozwalającym tekstom, wiele z których na stałe przeszło do kanonu popkultury lub zostało wykorzystane przez twórców innych filmów lub gier.

Mnie właśnie dużo bardziej odpowiada stoicyzm Hicksa :) A Hudson jak pisałem, drażni :)Ale de gustibus non est disputandum :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Aż tak bardzo ?

Aż tak :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Ja szczerze mówiąc bardzo cenię sobie część drugą sagi, ale to głównie za elementy oraz cechy, których najzwyczajniej brakuje mi w innych odsłonach serii. I nie mam tu wcale na myśli akcji czy strzelania, bo IMO w samym filmie wcale nie ma tego aż tak dużo. I na pewno ciężko tu pisać o wojnie, jak to czasami się film reklamuje, że "teraz to już wojna"... bzdura. Pozostałe części są mniej lub bardziej OK, ale nie zawierają tego czegoś, co działa na mnie. ;-) Zauważyłem, że Cameron w swoich filmach zawsze stara się, nie ważne czy robi film akcji, przygodowy, katastroficzny czy też thriller s-f, stara się zawrzeć i przekazać jakieś proste, ale zarazem piękne, uniwersalne wartości i przesłania. Stara się sprawić, abyśmy pokochali nie fabułę, nie klimat filmu (chociaż to również), ale w pierwszej kolejności bohaterów i to dla ich losów śledzili film, nie dla jakichś tam doznań estetycznych czy emocjonalnych. Tak przynajmniej ja odbieram jego twórczość i dlatego właśnie jest mi ona tak bliska. Natomiast pozostałe części Alien (w tym i Jedynka) mają zupełnie inne podejście i inaczej przekazują emocje. Być może dlatego nie docierają do mnie aż tak mocno jak Dwójka. Ale to znowu tylko moje osobiste refleksje na ten temat. Zresztą chyba źarko za dużo się tu rozpisałem, ale czasem to wychodzi z człowieka samo. ;-)

Ja tam uwielbiam wszystkie części :) Nawet przez długi czas trójka była moją ulubioną :) Ale teraz w sumie pierwsze trzy traktuję na równi, bo każdy jest inny i opowiada historię w inny sposób.Czwórka trochę niestety odstaje ale mimo wszystko oglądam ją z największą przyjemnością :)Teraz czekam na Prometheusa. Zobaczymy co Sir Ridley Scott nam wysmaży :)Już zacieram ręce :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

Ja obecnie mam nadzieję kupić Deusa Ex za dwa dni. ;-) Potem może Rage, a potem się zobaczy.

Deus już do mnie jedzie, a na Rage mam już pre-order :)

Dnia 24.08.2011 o 20:58, Dann napisał:

A:CM raczej nie kupię, jak dla mnie zbyt bezpośredni ten trailer... że tak powiem, za dużo obcych w tych obcych. ;-) Co nie oznacza oczywiście, że gra nie może mieć potencjału i okazać się wartościową pozycją. Good luck devs, zawsze tak piszę. ;-)

A dla mnie, jak już pisałem, A:CM to No.1 w zakupach :) Oby do premiery :)Edit: Kilka spojlerów :)

Usunięty
Usunięty
24/08/2011 20:58
Dnia 24.08.2011 o 09:02, Phobos_s napisał:

Ale nie można założyć, że Sulaco doleciał bezpiecznie do Ziemi bo przecież w Alien 3

Spoiler

na Sulaco wybucha pożar i kapsuły hibernacyjne Ripley, Hicksa oraz Newt są ewakuowane. Można więc założyć, że w wyniku tego statek gdzieś po drodze się "wykoleił" :)

No chyba, że scenarzyści A:CM tylko wykorzystują setting ale nie biorą pod uwagę ani zakończenia dwójki ani początku trójki :)

Na Sulaco nie wybucha pożar. Nie jest przynajmniej tak, że statek płonie czy cokolwiek co mogłoby wskazywać, że nie doleci do celu. Po prostu

Spoiler

na początku Trójki (której Fincherowi chyba nigdy nie wybaczę ;-)) face hugger robi sobie kuku i przepala jedną z komór kriogenicznych. Powstaje odrobina dymu, ale to już wystarcza do ogłoszenia alarmu przez systemy statku oraz ewakuacji zahibernowanych pasażerów.

Natomiast sam statek możemy spokojnie założyć, że swoim dotychczasowym kursem na autopilocie powrócił do bazy... tylko że bez załogi.Taka jest moja teoria. ;-)

Dnia 24.08.2011 o 09:02, Phobos_s napisał:

Oj nie wiem nie wiem. Aliens to jednak w przeważającej większości film akcji i o jakiejś większej głębi mówić ciężko. Jest genialny ale jednak nastawiony na survival grupki przestraszonych ludzi, atakowanych przez hordy Xeno. Fakt, ich wzajemne stosunki i przeżycia są widoczne i ważne (szczególnie w Direcotr''s Cut) ale mimo wszystko są tylko tłem dla akcji typu "shoot and run".

Absolutnie się z tym nie zgadzam. Zacznijmy od tego, że owego shoot and run mamy w Aliens bardzo niewiele... zauważ, że około 80% akcji na Lv-426, to jeden wielki suspens, gdzie obcych właściwie nie ma... mamy tylko świadomość, że w każdej chwili mogą się pojawić i to jest najmocniejszą stroną filmu. Nawet takie pozornie nic nie znaczące pisk detektora powodują dreszcze, bo coś tam jest... nie wiemy jeszcze co, ale jest. :-)Natomiast pozostała część, to właśnie relacje między bohaterami: nastrój budowany dialogami, sprzeczki pomiędzy Vasqez i Hudsonem, Apone krzyczący niemal przy każdej okazji, bohaterów ćwiczących czy próbujących się pozbierać po tym czego właśnie doświadczyli, nawet "wymiana ciosów" między Ripley a Gormanem w APC, kiedy ten drugi zaczyna najzwyczajniej tracić kontrolę nad sytuacją.O samej Newt nawet nie wspomnę, bo jest ona w tym filmie jakby nie z tej bajki, a mimo to niesamowicie wpasowuje się w całość i na swój sposób ją uzupełnia (Panie Fincher, coś Pan uczynił najgorszego... :-O).Wszystko to powoduje, że zaczynamy ich (poszczególnych bohaterów) coraz bardziej rozróżniać, rozumieć ich motywy, a ostatecznie to co napisałem wcześniej... polubić ich (zżyć się z nimi) lub też nie.Naprawdę gdyby wszyscy ci marines byli tylko bezosobowym mięsem dla obcych, ten film nigdy nie odniósłby takiego sukcesu, mimo całego tego survivalu.

Dnia 24.08.2011 o 09:02, Phobos_s napisał:

Szczególnie ostatnie minuty filmu i

Spoiler

samotna wyprawa Ripley do gniazda Obcych

są tego dowodem.

Ale dowodem czego ? IMO to dowodzi tylko o jej charakterze. Żeby móc zrozumieć taką a nie inną jej decyzję, trzeba by cofnąć się do jednej z poprzednich scen w filmie, a dokładniej jej rozmowy z Newt w ambulatorium.Tu relacje między bohaterami są naprawdę bogatsze niż się to wydaje na pierwszy rzut oka.

Dnia 24.08.2011 o 09:02, Phobos_s napisał:

Cameron zrobił z tej postaci po prostu herosa w spódnicy. Zupełnie co innego było w Obcym z 79. Tam postaci miały rys i każdy dodawał coś od siebie.

Herosa w spódnicy... ktoś w jakiejś recenzji napisał, że walczyła o Newt z królową jak wilczyca jak tygrysica czy jakiekolwiek inne zwierze. ;-) Coś w tym jest... ja osobiście aż tak bardzo bym tego nie koloryzował. Wydaje się zwykłą osobą, szczególnie w porównaniu do towarzyszących jej marines, a jednak w chwilach próby potrafi walczyć o to w co wierzy i nie waha się zaryzykować nawet życiem, jeśli jest szansa na ratunek dla tych, na których jej zależy. Już na samym początku filmu podczas rozmowy z przedstawicielami firmy itd. daje o sobie znać swoją postawą i oddaniem sprawie.IMO dopiero w Dwójce jej charakter został nieco głębiej podkreślony i nakreowany. W Jedynce IMO za sprawą głównie takiej a nie innej konstrukcji fabuły Ripley niczym specjalnym się nie wyróżnia ani nie zwraca w żaden sposób uwagi...

Spoiler

szczególnie dopóki nie zostaje sama

. Ale to tylko moja opinia.Słyszałem również, że Aliens to film o poszukiwaniu rodziny... po utracie córki Ripley odnajduje małą Newt, Hicks staje się jej towarzyszem broni (nawet twardszym od niej), a co złośliwsi dodadzą jeszcze, że nawet kupili toster (wiadomo o kogo chodzi ;-)). Może i coś w tym jest, ale IMO tym bardziej podkreśla to wymiar relacji między poszczególnymi członkami załogi i nie tylko.

Dnia 24.08.2011 o 09:02, Phobos_s napisał:

Nawet słynna scena sprzeczki

Spoiler

po śmierci Dallasa

była po części improwizowana i faktycznie aktorzy omal się za łby wtedy nie wzięli, tak byli pokierowani genialną ręką Scotta.

Scena fajna (jak tylko jestem w stanie sobie ją przypomnieć), ale IMO w całym filmie takowych jest zdecydowanie za mało. Generalnie IMO bohaterowie Jedynki nie wzbudzają aż tak skrajnych czy gwałtownych emocji, ale to tylko moje zdanie. ;-)Jedyny, kto naprawdę wyróżnia się spośród reszty to Ash,

Spoiler

robot

. ;-D

Dnia 24.08.2011 o 09:02, Phobos_s napisał:

A w Aliens, najgłębszą postacią jest, o ironio, sztuczny człowiek, Bishop :) Ale to oczywiście tylko moje zdanie.

Hehe, patrz co ja napisałem powyżej. ;-)Oczywiście Twoje zdanie i oczywiście pozwolę sobie się nie zgodzić. ;-)

Dnia 24.08.2011 o 09:02, Phobos_s napisał:

A co do samego trailera, to tez raczej nie mogli pokazać jak postaci sobie gadają czy rozwiązują wzajemne konflikty bo ludzie by wtedy powiedzieli, że gra jest nudna. W trailerach zwykle jednak pakuje się akcję i sceny efektowne wizualnie, więc może to być tylko jedna strona gry. Ale niekoniecznie, bo może też być to tylko gra stricte survivalowa.

Ale np. pokazać sceny spawania drzwi już mieli odwagę. ;-)Jeśli ktoś chce znać moje zdanie, powinno być tak: długo, długo nic i nagle wielka bitwa z obcymi. Potem znowu długo, długo nic i znowu jakaś akcja. Takie rozwiązanie IMO świadczy właśnie o potędze filmu, ale w grze coś takiego raczej by nie przeszło. :-(A co do bohaterów, też by mogli jakby się postarali, mimo że to tylko gra. Ale raczej wątpię, aby grę zrobiono tak byśmy zdawali sobie sprawę z tego kim są ci żołnierze obok nas, jakie są ich motywy itd.

Dnia 24.08.2011 o 09:02, Phobos_s napisał:

> OK, z całą pewnością subtelne piski motion trackerów wprowadzały niesamowity > nastrój, Ten dźwięk stawia włosy dęba, jeśli klimat jest odpowiedni, zapewniam :) Polecam wrócić do AvP 2 i rozegrać pierwszą misję :)

Co do AvP, to grałem tylko w część pierwszą, dawno dawno temu w odległej galaktyce. Niemniej wspominam ją bardzo pozytywnie i bardzo strasznie. ;-)Natomiast co do odgłosów detektorów w Aliens, IMO są mniej więcej tym, czym w części pierwszej Predatora owe dziwne odgłosy wydawane przez tytułowego łowcę. Nie wiem czy kojarzysz o co mi chodzi, coś jakby takie klekotanie (lol), ale jak tylko to słyszymy, to od razu ciśnienie się podnosi. :-) Super sprawa.

Dnia 24.08.2011 o 09:02, Phobos_s napisał:

Bleh... :) Hudson działa mi na nerwy :) Kozak tylko w gębie :) Choć pod koniec roli się rehabilituje :)

I właśnie dlatego jest tak barwną postacią,

Spoiler

od bałwochwalczego głupka, który "napina się" przed Ripley podczas zrzutu, poprzez "Game over man" tuż po pierwszym starciu z obcymi aż do sceny w pokoju, gdzie można powiedzieć, niejako rewanżuje się z nawiązką.

Naprawdę barwna postać, w zasadzie przez całą swoją obecność w filmie wybija się na plan pierwszy, nawet przed samą Ripley czy Hicksa, a przecież to postać drugoplanowa. ;-) W dużej mierze dzięki rozwalającym tekstom, wiele z których na stałe przeszło do kanonu popkultury lub zostało wykorzystane przez twórców innych filmów lub gier.

Dnia 24.08.2011 o 09:02, Phobos_s napisał:

Dla mnie to tytuł numer 1 na chciej liście. Niezależnie od tego czy to będzie bardziej gra akcji jak film Aliens (a na to się zanosi) czy gra, która ma gracza przerazić jak pierwszy Alien. Dla mnie uniwersum obcego i wszystko co się z nim wiąże jest zakupem musowym w sumie bez zastanowienia :)

Aż tak bardzo ? Ja szczerze mówiąc bardzo cenię sobie część drugą sagi, ale to głównie za elementy oraz cechy, których najzwyczajniej brakuje mi w innych odsłonach serii. I nie mam tu wcale na myśli akcji czy strzelania, bo IMO w samym filmie wcale nie ma tego aż tak dużo. I na pewno ciężko tu pisać o wojnie, jak to czasami się film reklamuje, że "teraz to już wojna"... bzdura.Pozostałe części są mniej lub bardziej OK, ale nie zawierają tego czegoś, co działa na mnie. ;-)Zauważyłem, że Cameron w swoich filmach zawsze stara się, nie ważne czy robi film akcji, przygodowy, katastroficzny czy też thriller s-f, stara się zawrzeć i przekazać jakieś proste, ale zarazem piękne, uniwersalne wartości i przesłania. Stara się sprawić, abyśmy pokochali nie fabułę, nie klimat filmu (chociaż to również), ale w pierwszej kolejności bohaterów i to dla ich losów śledzili film, nie dla jakichś tam doznań estetycznych czy emocjonalnych. Tak przynajmniej ja odbieram jego twórczość i dlatego właśnie jest mi ona tak bliska.Natomiast pozostałe części Alien (w tym i Jedynka) mają zupełnie inne podejście i inaczej przekazują emocje. Być może dlatego nie docierają do mnie aż tak mocno jak Dwójka.Ale to znowu tylko moje osobiste refleksje na ten temat. Zresztą chyba źarko za dużo się tu rozpisałem, ale czasem to wychodzi z człowieka samo. ;-)

Dnia 24.08.2011 o 09:02, Phobos_s napisał:

A gra wygląda na prawdę bardzo fajnie. Ja tam już czekam na premierę i robię miejsce na półce :)

Ja obecnie mam nadzieję kupić Deusa Ex za dwa dni. ;-) Potem może Rage, a potem się zobaczy.A:CM raczej nie kupię, jak dla mnie zbyt bezpośredni ten trailer... że tak powiem, za dużo obcych w tych obcych. ;-)Co nie oznacza oczywiście, że gra nie może mieć potencjału i okazać się wartościową pozycją.Good luck devs, zawsze tak piszę. ;-)




Trwa Wczytywanie