Vicarious Visions, Raven Software i High Moon Studios bronią Activision

Michał Ostasz
2011/03/15 13:42
7
0

"Imperium Zła" czy "Obóz pracy" - wiele tego typu opinii na temat koncernu Activision krąży po sieci od wielu miesięcy. Jednak firmy pracujące dla tego wydawcy są innego zdania. Dlaczego?

Vicarious Visions, Raven Software i High Moon Studios bronią Activision

Na jednym z paneli dyskusyjnych, który miał miejsce na targach PAX 2011 przemówili przedstawiciele studiów deweloperskich Vicarious Visions, Raven Software i High Moon, które mają jedną wspólną cechę: pracują dla Activision. Wbrew wszelkim pozorom nie uważają, że są wyzyskiwani przez spółkę Bobby'ego Koticka. Do tego nie boją się oni, że nagle mogą utracić oni miejsca swej pracy.

Jennifer O'Neal z Vicarious Visions mówi: Jesteśmy bezpieczni. Nie ryzykujemy niczym w przeciwieństwie do firm niezależnych. Jest również zdania, że gdyby nie wsparcie Activision to jej studio nigdy nie mogłoby skorzystać z technologii typu motion capture przy produkcji swoich gier.

Eric Biessman z Raven Software dodaje, że bycie wewnętrznym zespołem Activision jest znacznie przyjemniejsze i mniej stresujące niż obecność na rynku jako niezależny deweloper, któremu po miesiącach starania udało się znaleźć wydawcę dla swojego dzieła. Mówi on o swoich wspomnieniach:

GramTV przedstawia:

Jeśli nie wykonało się planu na dany miesiąc, o którym była mowa w kontrakcie to po prostu nie dostawaliśmy wynagrodzeń. Kończyło się to często na tym, że szef studia musiał opłacać swoich pracowników kartą kredytową. Activision nigdy zupełnie nie odcina się od własnej ekipy, zwłaszcza jeśli chodzi o nową markę.

Głos w tej sprawie zabrał również Peter Della Penna z High Moon Studios. Twierdzi on, że Activision nigdy nie naciskało na wcześniejsze wydanie niedokończonego tytułu. Przełamuje on również stereotyp, że wydawca zmusza konkretne ekipy do prac wyłącznie nad jedną serią gier. Mówi on, że taką decyzję zawsze podejmuje szefostwo studia.

Czy jest to prawdziwy obraz giganta branży? Warto zauważyć, że słowa te nie pochodzą od PR-owców Acti, ale od samych jego pracowników. Hmmm... czyżby jednak praca dla Bobby'ego Koticka nie była wcale taka zła?

Komentarze
7
Usunięty
Usunięty
15/03/2011 16:50

Przecież to jasne że nikt nie będzie otwarcie oczerniał pracodawcy jeśli zależy mu na pracy.

Usunięty
Usunięty
15/03/2011 15:33

widocznie juz sie przyzwyczaili do 100+godzinnego tygodnia pracy

Usunięty
Usunięty
15/03/2011 14:50
Dnia 15.03.2011 o 13:56, Maciomaniak napisał:

Może im zapłacili, żeby tak powiedzieli? Pachnie mi to jakimś szwindlem - Activision ma "wyrobioną" markę branżowego monopolisty i firmy, która przekłada zysk ponad pracowników i graczy.

Tak, jak fabryki produkujące ciuchy dla zachodnich marek w krajach trzeciego świata mają opinię obozów pracy - u wszystkich, poza samymi zainteresowanymi, dla których praca tam jest może i ciężka, ale daje pewną i wysoką płaca. I dochodzi do sytuacji, że studenci z bogatego zachodu piętnują wyzysk, a ludzie, którzy rzeczywiście tam pracują mówią wprost - nie macie pojęcia o czym mówicie, wolę pracować tutaj i zarabiać 3x tyle, co robiąc na roli, czy w lokalnej firmie.




Trwa Wczytywanie