Pro Evolution Soccer 2009 - recenzja
Seria Pro Evolution Soccer, od lat niekwestionowany lider wśród gier piłkarskich, po ubiegłorocznej wpadce powraca na konsolowe salony, aby odzyskać zaufanie graczy.
"Wracamy do deski kreślarskiej, PES 2008 nie jest do końca grą, którą zamierzaliśmy stworzyć" – to wymowne zdanie, wypowiedziane w jednym z ubiegłorocznych wywiadów przez słynnego Shingo "Seabassa" Takatsukę, można uznać za wystarczający wyznacznik słabej jakości Pro Evolution Soccer 2008. Po raz pierwszy w historii autor serii Winning Eleven/PES musiał przyznać się do wielu błędów poczynionych w czasie tworzenia swojej gry, po raz pierwszy KONAMI ugięło się po zaskakującym ciosie zadanym ze strony największej konkurencji. O ile w roku ubiegłym FIFA pokazała jedynie pazurki, to w tym sezonie kanadyjscy deweloperzy postanowili, że ich gra dorówna PES-owi klasą. Już w maju hucznie zapowiadali, iż przewagą popularnej "fifki" nie będą tylko i wyłącznie obszerne licencje, bardzo dobry soundtrack i oprawa graficzna, ale także znacznie ulepszony gameplay.