Stalker: Cień Czarnobyla okazał się jednym z najlepszych tytułów 2007 roku. Premierę poprzedził jednak wyjątkowo długi, bo aż sześcioletni proces produkcji gry. W pewnych momentach poddawano pod wątpliwość, czy shooter ten kiedykolwiek ujrzy światło dzienne, a bardziej ironiczni komentatorzy porównywali go nawet do Duke Nukem Forever.
Okazuje się, że ekipa GSC GameWorld podeszła do projektu bardzo ambitnie. Wymagania, które postawili przed sobą programiści ukraińskiego studia przerosły ich możliwości. O tej i innych przeszkodach mówił w wywiadzie dla serwisu Eurogamer Oleg Yavorsky. "Dzieci rodzą się i zaczynają chodzić do szkoły w czasie, w jakim my stworzyliśmy Stalkera" - porównał żartobliwie członek GSC GameWorld.
"Naszym głównym problemem był fakt tworzenia technologii i gry równolegle, to przysporzyło nam sporego bólu głowy. Gdy chcieliśmy wypróbować jakiś element rozgrywki, nie mogliśmy tego zrobić, bo nieskończony jeszcze silnik nie pracował w pełni. Poza tym, mieliśmy niezwykle ambitny plan - Stalker miał być wspaniałą grą, łączącą w sobie elementy wielu gatunków: shooterów, RPG-ów, survival horrorów i prowadzenia samochodów" - kontynuował Yavorsky.
Członek ekipy GSC GameWorld otwarcie przyznał, że ekipie zwyczajnie zabrakło doświadczenia, a poza tym wzięła ona na swoje barki zbyt wiele. Ciężka praca zaprocentowała jednak w kolejnym projekcie, jakim jest prequel Stalkera, Clear Sky. Prace nad nim trwały cztery razy krócej, niż nad oryginalną grą, czyli - jak łatwo policzyć - półtora roku. Premiera gry zaplanowana jest na 29 sierpnia.
To jednak nie koniec zbierania doświadczeń przez ukraińską załogę. Kolejne będzie prawdopodobnie związane z tworzeniem gier na konsole. "Bardzo chcielibyśmy, by Clear Sky trafiło na konsole, jednak obecnie mamy mnóstwo pytań natury technicznej" - przyznał Yavorsky. "Ta technologia to dla nas w dużej mierze nowe zagadnienie. Dopiero zaczęliśmy poznawać rzeczy związane z konsolami. Zobaczymy, czy nasz silnik będzie na nich działał i dopiero z tego punktu podejmiemy dalsze decyzje" - zakończył.