Sony oczekiwało, że w zakończonym już roku fiskalnym 2006 uda im się sprzedać 12 milionów egzemplarzy PSP. No jak to w pewnym popularnym kabarecie mówili "kiszka, klapa, konia zagrasz". Z 12 zrobiło się 9 milionów.
"Potrzeba naprawdę zabójczego tytułu, który podciągnie sprzedaż do góry. Konsola ma wiele gier, jednak żadna z nich nie ma na tyle mocy, aby była powodem zakupu urządzenia" - powiedział Robert Wiesenthal, jeden z szefów Sony Corporation of America. Dlatego właśnie gry są problemem przenośnej maszynki Sony. Nie ma nic rewelacyjnego, unikatowego.
Hiroshi Kamide, dyrektor biura badań w KBC Securities Japan, także obwinia brak rewelacyjnej gry za czynnik powstrzymujący lepszą sprzedaż PSP: "Jeżeli spojrzysz na dostępność programów, to na PSP jest mnóstwo gier, ale nie odnoszą jakichś ogromnych sukcesów (...) Nie ma żadnych tytułów sprzedających się w milionach na przenośną PlayStation, ale są takie na DS-a. Dużym problemem jest też to, że PSP to świetna maszynka z niezłym wyglądem i dużym ekranem, jednak gry na nią są praktycznie portami tych z PS2. To nie jest na korzyść Sony".
Ken Kutaragi chyba kiedyś coś mówił... Hmmm... a tak! "Można sprzedawać konsole bez gier". Miał pan rację - można, ale jest to przysłowiowy "one trick pony", przy PSP2 i PS4 już ten numer nie przejdzie.