DarkFader napisał na swojej stronie internetowej, że chciałby przeprosić wszystkich, których dotknęła jego "twórczość". Ale oczywiście na tym nie poprzestał. Dodał też parę zdań, z których wynikało, że tak naprawdę nie do końca jest mu przykro. Stwierdził, że część tych, którym jego program zaszkodził, to piraci, wykorzystujący pochodzące z zewnątrz (tzn. nie od oficjalnych producentów) programy do uruchamiania nielegalnych wersji gier i w zasadzie to im się należało.
Przy okazji człowiek ów radzi właścicielom konsoli, by nie uruchamiali żadnych podejrzanych programów. "Jeżeli naprawdę musicie uruchamiać pochodzący z zewnątrz kod, to korzystajcie z zaufanych źródeł". A jakie źródła można uznać za zaufane? Hmm, może np. stronę owego pana, na której umieścił on teraz parę narzędzi, mających pomóc w usunięciu złośliwego programu? Ktoś zaryzykuje? ;)
O sprawie wirusa na konsolę kieszonkową DS pisaliśmy w tej wiadomości.
Człowiek odpowiedzialny za stworzenie aplikacji zagrażającej użytkownikom konsoli kieszonkowej DS - niejaki DarkFader - przyznał się do swojego czynu w sieci. I przeprosił. W pewnym sensie.