Remaster jak po grudzie, czyli Age of Empires: Definitive Edition

Kamil Ostrowski
2018/03/02 11:30
2
0

Wszystko ładnie, pięknie, ale pytam się ja grzecznie - dlaczego wersja poprawiona prosi się o mnóstwo poprawek?

Remaster jak po grudzie, czyli Age of Empires: Definitive Edition

Na liście tytułów do zremasterowanie od zawsze znajdowało się Age of Empires. W pełni zasłużenie, bo w końcu to jeden z najważniejszych tytułów w historii pecetów, a już na pewno plasujący się w ścisłej czołówce najlepszych strategii czasu rzeczywistego. Czy da się w 2018 roku zagrać w RTSa z dwiema dekadami na karku, nie narażając się na szok kulturowy?

Odpowiem na to pytanie zaczynając od wtrętu osobistego. Nie tak dawno miałem okazję pograć w oryginalne Age of Empires na LANie, który urządziliśmy sobie spontanicznie wraz ze znajomymi. Pamiętam, że przede wszystkim moją uwagę zwróciła… ujmijmy to delikatnie – niedzisiejsza grafika. Do tego stopnia straszyły mnie wizualia, że momentami nie mogłem skupić się na grze. Nie owijając w bawełnę - podobnego szoku nie doznałem grają w wersję odnowioną. Powiem więcej – starusieńki RTS zrobił się wręcz śliczny. Wrażenie robią bogate w kolory tła, a także detale budynków i poprawione animacje postaci. Age of Empires w wersji Definitive mogłoby wręcz ujść na współczesną produkcję, stylizowaną jedynie na retro modłę.

Pojawiło się też parę innych udogodnień i nowości, za które trzeba bez wątpienia twórców remastera pochwalić. Przede wszystkim mówię tutaj o możliwości płynnego przybliżania i oddalania kamery. Zauważyłem również możliwość wykonywania ruchu jednostkami na zasadzie „attack-move” (automatycznie atakują jednostki wroga które napotkają), której o ile dobrze kojarzę, nie było w oryginale. Wrażenie robi też poprawiona, a dokładniej nagrana na nowo, ścieżka dźwiękowa.

Ci z Was, którzy lubią pograć w sieci, czy to ze znajomymi, czy to z obcymi osobami – mam dla Was dobre wieści, zaprawione łyżką dziegciu. Age of Empires: Definitive Edition oferuje przyjemny tryb sieciowy, który obecnie wykorzystuje infrastrukturę usługi Xbox Live. Żeby jednak nie było zbyt kolorowo, to implementacja została dokonana nieco „na odwal się”, bo zdarzają się lagi, podczas trwania których brakuje informacji o tym, który gracz opóźnia połączenie. Nie uświadczycie też matchmakingu, a jedynie opcji wybrania losowej gry z wszystkich dostępnych. Dodajmy, że opcja ta działa dosyć kapryśnie, znacznie lepiej jest przejrzeć dostępne lobby.

GramTV przedstawia:

Nie powiem, żebym się źle bawił. Age of Empires nawet dziś sprawia wrażenie tytanicznego – mnóstwo rozbudowanych kampanii, scenariuszy, tryb wieloosobowy. Przechodzenie przez kolejne ery odkrywa przed graczem ogrom możliwości. Po części zasługa w tym faktu, że Definitive Edition zawiera dodatek Rise of Rome, za co należą się osobne brawa. Sęk w tym, że… w moim przypadku to przyjemne wrażenie psuły totalnie położone kwestie techniczne.

Zaczęło się od tego, że gra w ogóle się nie uruchamiała. Program wywalał mnie do pulpitu zaraz po naciśnięciu „play”. Obsługa klienta poradziła mi zainstalować anglojęzyczną klawiaturę w Windowsie i zmienić ustawienia języka. Cóż, zadziałało, niestety na krótko, bo problem powrócił po restarcie. Tym razem support zaproponował mi inne rozwiązanie – zainstalować Candy Crush Saga i spróbować odpalić grę ponownie. O dziwo, zadziałało. Niestety, przy kolejnym podejściu problem się powtarzał, więc poradzono mi, żebym przed każdym uruchomieniem Age of Empires: Definitive Edition odinstalowywał i instalował od nowa Candy Crush Saga. Działało, ale cholera… gdybym zapłacił z własnej kieszeni za taki bubel, byłbym nieziemsko zirytowany... Jednocześnie dostałem informację, że problem jest znany deweloperowi, a łatka usuwająca ten problem powinna się pojawić pod koniec marca, czyli ponad miesiąc po premierze. Sądząc po ilości negatywnych recenzji w sklepie Microsoftu nie jestem jedynym, który ma problemy techniczne, takiej czy innej natury. Machnąłbym na to ręką, gdyby hotfix pojawił się na kilka dni po premierze, ale w tym przypadku nie mogę odpuścić, bo oceniam produkt, który oferowany jest w sprzedaży na moment oddawania recenzji.

Co więcej, zupełnie nie zadbano o to, aby dostosować do współczesnych realiów sztuczną inteligencję. Już pal licho z tym, że komputer w kampanii, czy nawet w scenariuszu potrafi zachowywać się głupio, nielogicznie czy wręcz rzucać sobie kłody pod nogi. Pojawia się gorszy problem - tak jak ponad dwadzieścia lat temu niezmiernie irytowały blokujące się wzajemnie jednostki, armie obierające dziwaczne trasy naokoło czy liżące bez sensu ściany budynków i zagłębień terenu, tak irytują i w 2018 roku. A niestety, nic nie zmieniło się w tym zakresie. Spodziewałem się poprawy.

Ogólnie rzecz biorąc ciężko jest mi polecić Age of Empires: Definitive Edition w obecnym stanie. Prawdziwi fani już dawno ten tytuł kupili, psioczą na braki, ale cieszy ich poprawiona grafika i muzyka. Cała reszta nie powinna moim zdaniem na siłę wmawiać sobie nostalgii, bo istnieje spore ryzyko, że odrzucą Was problemy techniczne i niedzisiejsze AI. Są lepsze remastery, są lepsze gry, nawet w aktualnie trwającym sezonie ogórkowym.

5,5
Zabawa dosyć przyjemna, ale to nie zasługa remasterujących, a twórców oryginału
Plusy
  • Świetnie odnowiona oprawa audiowizualna
  • Wciąż przyjemne i pouczające kampanie
Minusy
  • Problemy techniczne
  • Tryb wieloosobowy mógłby być lepiej dostosowany do współczesnych standardów
  • AI głupie jak but, albo jeszcze głupsze
Komentarze
2
Gregario
Gramowicz
02/03/2018 20:46

Czyli dobrze, że gra nie pojawiła się na Steamie bo jeszcze w przypływie nostalgii skusiłbym się na taką miernotę.

Knightshade
Gramowicz
02/03/2018 16:09

Czyli lepiej na daną chwilę zostać z oryginałem klasykiem + UPatch i poczekać na załatanie (no i jak się pojawi na Steam haha musiałem :P ).