Od rewolucji francuskiej po roboty mordujące dzieci: najciekawsze gry z Poznań Game Arena

Piotr Nowacki
2017/10/16 18:45
0
0

Nadchodzi dobry rok dla gier niezależnych.

Na ubiegłorocznym PGA gry indie były bez wątpienia jedną z największych atrakcji. W tym roku organizatorzy poszli za ciosem i udostępnili niezależnym twórcom jeszcze większą przestrzeń targową. Dzięki temu mieliśmy szansę zobaczyć wiele interesujących projektów.

Spore wrażenie zrobiło na mnie We. the Revolution, o którym szerzej pisała Katarzyna Dąbkowska przy okazji Gamesconu. W tej grze wcielać będziemy się w sędziego, który próbuje się odnaleźć w ciągle zmieniającym się krajobrazie rewolucyjnej Francji. Wydając wyroki będziemy musieli balansować między wolą, wiernością literze prawa i politycznym powinnościom. Konieczność wykonywania swojej codziennej pracy w burzliwych czasach przywodzi na myśl skojarzenia z Papers, Please. Obecnie gra się wyróżnia świetnym stylem graficznym i interesującym konceptem, mam jednak wątpliwości co do samej rozgrywki. Sposób prowadzenia rozprawy jest daleki od intuicyjnego, jednak deweloperzy zapowiadają gruntowne zmiany w interfejsie. Mimo wszystko, zdecydowanie warto mieć tę grę na uwadze. Od rewolucji francuskiej po roboty mordujące dzieci: najciekawsze gry z Poznań Game Arena

Inną grą, którą wcześniej można było zobaczyć na Gamesconie jest My Memory of Us, mieszanka platformówki, skradanki i gry logicznej, w której prowadzimy rodzeństwo przez okupowany przez roboty świat. Grę w dużym stopniu wyróżnia grafika. Z jednej strony okrucieństwo wojny jest podkreślone przez użycie przełamanej tylko czerwienią skali szarości, z drugiej dzięki kresce rodem z książek dla dzieci świat nie jest zbyt ponury i dołujący. Zaprezentowane na targach poziomy pokazują dobry kompromis, jeżeli chodzi o zagadki: są wymagające, ale nie za trudne, jeżeli w reszcie gry jest utrzymany ten poziom, to powinna być idealna pozycja dla młodszych graczy pod okiem rodziców.

Ciekawą propozycją jest Trancelation, zaprezentowane przez studio Mythic Owl. Jak sama nazwa wskazuje, jest to połączenie tłumaczeń… z tanecznymi rytmami. Zadanie jest proste: poruszamy się po ekranie kulką, najeżdżamy na słowo, by następnie wybrać jego prawidłowe tłumaczenie z trzech pojawiających się na ekranie propozycji. Wraz z biegiem gry pojawiają się dodatkowe utrudnienia, typu wrogowie lub przeszkody na planszy. Z jednej strony będzie to więc wyzwanie dla naszej zręczności, z drugiej – dla pamięci i zdolności lingwistycznych.

Szczególnie się przy tym wyróżnia muzyka, rozgrywce akompaniuje kawał dobrego techno. Twórcy są jednak świadomi, że nie wszyscy są fanami tego typu brzmień i będą szukali również bardziej przystępnych utworów. Sama rozgrywka ma jeszcze pewne wady, ale gra jest jeszcze na etapie prototypu, jeszcze bardzo dużo może się zmienić.

Kiedy rok temu pisałem o Tower 57, zwróciłem uwagę na to, że ta strzelanka, która będzie wydana przez 11 bit Studios nie robiła jeszcze zbyt imponującego wrażenia, ale można w niej było wyczuć spory potencjał. Kilkanaście minut spędzonych w tym roku z grą to za mało, żeby wydać pełen werdykt, jednak widać, że w ciągu roku gra zrobiła ogromne postępy. Dzisiaj gra wyróżnia się nie tylko doskonałą pixel-artową grafiką. Nie dość, że samo strzelanie sprawia naprawdę dużo radości, to na dodatek Tower 57 okraszone jest licznymi, delikatnie mówiąc, nietypowymi pomysłami. Dla przykładu, przeciwnicy mogą odstrzelić nam nogi, co możemy wykorzystać jako okazję, żeby kupić sobie lepsze, cybernetyczne kończyny. Wyobraźnia twórców robi wrażenia.

GramTV przedstawia:

Inną interesującą grą, którą ma wydać 11bit jest Children of Morta. Ten tytuł wyróżnia się jeszcze piękniejszym, wspaniale zanimowanym pixel-artem, ale to nie jest jedyne, co ten tytuł oferuje. W tej grze będziemy mogli sterować członkami rodziny Bergsonów, którzy trzymają pieczę nad tytułową górą Morta. Sama rozgrywka to obserwowany z góry, dynamiczny action-RPG z możliwością gry w kooperacji. Gameplay jest już na tym etapie produkcji bardzo dopracowany, nie mogę się doczekać, aż będę miał okazję położyć ręce na pełnej wersji gry.

Ostatnią rozpikselowaną perełką wydawaną przez 11 bit jest Moonlighter. Gra jest widocznie inspirowana klasycznymi odsłonami The Legend of Zelda, jest jednak jedna rzecz, która wyróżnia głównego bohatera tej gry. Nie jest on bowiem herosem, który dąży do zbawienia świata, tylko pracuje w sklepie, a lochy eksploruje po to, by zdobyć sprzęt na sprzedaż poszukiwaczom przygód. Gra ocieka świetnym klimatem i powinna przynieść sporo radości miłośnikom zbierania lootu.

Z kilku powodów zaskoczyła mnie najnowsza gra Destructive Creations, studia znanego przede wszystkim z kontrowersyjnego Hatred i IS Defense. Pierwszą niespodzianką był dla mnie gatunek – Ancestors: Legacy ma być konsolowym RTS-em. Nie jest to bynajmniej pierwsza produkcja tego typu (pionierem jest oczywiście Halo Wars), jednak nie da się ukryć, że RTS-y nie zadomowiły się na konsolach i ze świecą szukać większej ilości takich gier.

Ancestors zaskakuje również dlatego, że gra może być faktycznie dobra. Sprzedaż poprzednich gier Destructive Creations była napędzana przede wszystkim przez kontrowersje, nawet sami twórcy zdają się nie mieć złudzeń co do ich jakości. Z kolei Ancestors faktycznie pokazuje pewien potencjał.

Gra przenosi nas w czasy średniowiecza, między dziesiątym a dwunastym wiekiem naszej ery. Stajemy na czele jednej z czterech armii: do wyboru mamy m.in. wikingów, Słowian czy German, by poprowadzić ich do zwycięstwa w serii potyczek. Gra będzie RTS-em w wersji light, zarówno część ekonomiczna, jak i taktyczna są mocno uproszczone. Całkowicie wyeliminowano bitewny micromanagement: najważniejsze jest odpowiednie ustawienie wojsk przed bitwą – kiedy dochodzi do samego starcia, tak jak to miało miejsce w prawdziwych walkach, zarządzanie pojedynczymi jednostkami jest niemożliwe. Jednak mimo tych uproszczeń, gra była całkiem angażująca. W przyszłym roku sprawdzimy, czy przy bliższym oglądzie sprawia równie dobre wrażenie.

W tym roku nie będę próbował typować zwycięzcy targów – gra, która na poprzednim PGA zrobiła na mnie największe wrażenie, czyli Beat Cop, okazała się być sporym rozczarowaniem. Dlatego tym razem powstrzymam się z werdyktami do recenzji. Wszystko jednak wskazuje, że nadchodzący rok będzie obfitował w przesmaczne indyki.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!