Klasyczny dungeon crawler w nowym wydaniu - recenzja Vaporum

Małgorzata Trzyna
2017/09/27 12:00
1
0

Vaporum to coś dla fanów Legend of Grimrock. Zręcznościowy system walki i ciekawe zagadki przykują was do ekranu na wiele godzin.

Vaporum to gra adresowana do miłośników klasycznych dungeon crawlerów. Jeśli nieobce są wam takie tytuły, jak Dungeon Master I i II, seria Eye of the Beholder oraz Legend of Grimrock I i II, to w Vaporum poczujecie się jak w domu. Steampunkowe realia, przeskakiwanie po kwadratowych kafelkach, zręcznościowy system walki, zagadki logiczne wymagające zarówno główkowania, jak i zręczności, a wszystko okraszone opierającą się na znanych motywach fabułą - tak w skrócie można przedstawić debiutanckie dzieło słowackiego studia Fatbot Games.

Zabawę rozpoczynamy od wyboru jednego z pięciu poziomów trudności, a więc każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli w trakcie rozgrywki okaże się, że jest zbyt łatwo albo uznaliście, że nie ma sensu się męczyć - można go zmienić w dowolnym momencie. Dla fanów największych wyzwań twórcy przygotowali też takie opcje, jak wyłączenie mapy czy zablokowanie możliwości tworzenia ręcznie zapisanych stanów gry. Niezależnie zatem, czy jesteście weteranami, czy nowicjuszami gatunku, możecie dostosować rozgrywkę do własnych oczekiwań.

Klasyczny dungeon crawler w nowym wydaniu - recenzja Vaporum

W Vaporum kierujemy mężczyzną, który z jakiegoś powodu znalazł się na środku oceanu, w pobliżu złowieszczej, wystrzeliwującej ku niebu wieży. Protagonista nie pamięta, kim jest, ale coś mu mówi, by zbadać, co kryje się we wnętrzu budowli. Brzmi znajomo? Oczywiście, motywy amnezji czy tajemniczej wieży, która działa na naszą postać jak magnes zdążyły mi się już nieco przejeść. Jednak nie ma co wybrzydzać, gdyby bohater mógł nam wszystko powiedzieć od razu, nie byłoby przygody.

Po otwarciu wejścia trafiamy do miejsca pełnego dziwnych mechanizmów, robotów strażniczych, przerośniętych żuków innej maści niegościnnego tałatajstwa. Tu i ówdzie można natknąć się na notatki i nagrania pozostawione przez ludzi, którzy niegdyś pracowali w wieży. Początkowo wszystko wyglądało na normalną stację badawczą, gdzie naukowcy realizowali swoje pasje, a równocześnie prowadzili zwykłe życie rodzinne. Gdzie podziali się mieszkańcy i skąd my wzięliśmy się w pobliżu? I dlaczego wieżę wzniesiono na środku oceanu? Wszystkiego dowiadujemy się stopniowo, znajdując kolejne zapiski. Bohater powoli odkrywa prawdę, nie mając pojęcia, z jak trudnym zadaniem przyjdzie mu się zmierzyć. Samo zakończenie okazało się... satysfakcjonujące, choć bez wielkich niespodzianek. Fabuła nie zachwyciła mnie niczym szczególnym; poznając opowieść, miałam wrażenie, że większość wątków już gdzieś widziałam - chociażby w Dreamfall.

Błąkając się po wieży i przetrząsając szafki oraz skrzynki, szukamy nie tylko strzępków historii, ale też różnorakich dóbr typu broń, amunicja i elementy zbroi, które pomogą nam uporać się z zagrożeniami. W wielu miejscach sprytnie ukryto przyciski i dźwignie, które ciężko zauważyć, ale jeśli się to uda, odblokujemy dostęp do ukrytych komnat, gdzie znajdują się najlepsze elementy wyposażenia. Przyciski bardzo często wyglądają jak część dekoracji i stapiają się z tłem, więc warto uważnie badać każdą ścianę.

W Vaporum możemy korzystać z różnego typu broni, np. miecz, młot, tarcza, łom, pistolet, strzelba, karabin... Prócz tego mamy szereg gadżetów, które zużywają energię, ale pozwalają zadawać obrażenia od kwasu, ognia, razić wrogów prądem albo zwiększać skuteczność obrony czy celność. Początkowe walki nie sprawiają problemów, z czasem wrogowie stają się coraz liczniejsi, wytrzymalsi, stosują więcej rodzajów ciosów, są odporni na niektóre efekty (np. roboty rażące prądem same nie są wrażliwe na ataki elektryczne) albo są niemal przezroczyści. Jedni potrafią doskakiwać, inni strzelają, jeszcze inni potrafią atakować obszarowo albo przyciągnąć bohatera. Ponieważ nie mamy całej drużyny, którą trzeba byłoby zarządzać, atakowanie jest bardzo proste i sprowadza się do klikania myszką i odskakiwania, zanim przeciwnik wyprowadzi własny cios.

Z pojedynczym oponentem uporać się łatwo, jeśli wiemy, jak się zachowuje i potrafimy rozpoznać animacje, wystarczy odrobina zręczności, refleksu... i szybki zapis. Schody zaczynają się w momencie, kiedy wrogów jest dwóch lub więcej, a drzwi, którymi weszliśmy, właśnie się zatrzasnęły, uniemożliwiając wycofanie się do bezpiecznego miejsca. Jeśli damy się zapędzić do rogu, zaczyna się gorączkowe atakowanie wszystkimi dostępnymi środkami i cicha modlitwa, by bohater wytrzymał do momentu, w którym mógłby się uleczyć (a właściwie przywrócić integralność wyposażenia) - o ile mamy pod ręką odpowiedni zestaw naprawczy. Gra nie obdarza zbyt hojnie tego typu zestawami, więc szybko nauczyłam się je oszczędzać. Kiedy znalazłam gadżet pozwalający przywracać integralność, rozgrywka stała się o niebo łatwiejsza - już nie musiałam martwić się, że w którymś momencie utknę z minimalną liczbą punktów "życia" i nie dam rady w walce z kolejną falą wrogów. Skąpiłam sobie też przedmiotów pozwalających zregenerować energię. Czekanie na jej odnowienie bywało dość irytujące i nudne, ale wolałam wytrzymać parę minut niż obawiać się, że zabraknie mi ich podczas najtrudniejszych walk.

GramTV przedstawia:

Zabijanie przeciwników nagradzane jest fumium, czyli odpowiednikiem punktów doświadczenia. Po awansowaniu na wyższy poziom możemy rozwinąć "obwody" (czyli zwiększyć skuteczność walki za pomocą wybranego rodzaju broni bądź ulepszyć zdolności obrony). Na maksymalnym poziomie każdego miniaturowego drzewka mamy możliwość wyboru jednej z dwóch cech specjalnych. Prosty, przejrzysty system - czego więcej chcieć?

Miejsca w ekwipunku jest bardzo mało, co mnie - wyznawczyni looteranizmu - lekko kłuje w serduszko. Szczególnie w momentach, kiedy muszę zdjąć całe swe wyposażenie, by założyć specjalny skafander albo biegam z dwunastoma książkami (zajmującymi połowę dostępnych miejsc) - niezbędnymi do wykonania zadania, nie bardzo wiedząc, gdzie je umieścić. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło - przedmiotów, które musiałam wyrzucić i tak nigdy bym nie użyła, więc pozbywając się niepotrzebnych rzeczy, utrzymywałam jako-taki porządek.

Zagadek logicznych w Vaporum jest mnóstwo i są one bardzo zróżnicowane. Przykładowo, naszym zadaniem może być wepchnięcie skrzyń do dziur, by utworzyć sobie przejście; stanięcie na płytach naciskowych w odpowiedniej kolejności, upchnięcie skrzyń w ciasnym pomieszczeniu w taki sposób, by przedostać się do dźwigni, zablokowanie sygnałów lecących z przekaźników i tak dalej. Nierzadko sztuka polega na zapamiętaniu odpowiedniej sekwencji i błyskawicznym działaniu - np. przebiegnięciu po wskazanych polach, zanim otworzą się pod nami zapadnie. Z możliwością stworzenia szybkiego zapisu dosłownie w każdym momencie nie było to zbytnio frustrujące - zwłaszcza, że wczytywanie trwa ułamki sekundy. Nie wyobrażam sobie natomiast rozwiązywania tych zagadek podczas przechodzenia gry w trybie, gdzie zapis tworzony jest tylko raz na początku każdego poziomu. Osobiście bardzo zaprzyjaźniłam się z klawiszem F5 i zapisywałam grę niemalże po każdym kroku, jako że wiele razy zaskakiwała mnie czy to pojawiającymi się znienacka przeciwnikami, czy też uruchomieniem zabójczej pułapki.

Zagadki zwykle ograniczały się do jednego pomieszczenia, choć na niektórych etapach trzeba było się nabiegać z różnymi przedmiotami. Sytuacji, w których zupełnie nie wiedziałam, co robić, zdarzały się sporadycznie - jak np. zgadywanie, w jakiej kolejności wchodzić w teleporty i czy czynię jakiekolwiek postępy, czy ciągle cofam się do początku.

Możliwość zostawiania notatek na mapie ułatwia orientowanie się, gdzie co było (choć w przedpremierowej wersji gry nie mogłam ich ani odczytać, ani usunąć - i to był właściwie jedyny błąd, na który się natknęłam).

Pod względem graficznym Vaporum prezentuje się bardzo dobrze. Oczywiście, można się czepiać, że wszystkie elementy wystroju co rusz się powtarzają - szafki z identycznie rozmieszczonymi książkami, takie same tekstury na co drugiej ścianie, ale poziomy różnią się między sobą stylem, więc nie czułam zbytnio monotonii. Jeśli chodzi zaś o dźwięki - pełno jest ambientowego syczenia, trzeszczenia i odgłosów mechanizmów, które budują odpowiedni nastrój. Muzyka załącza się natomiast tylko podczas cięższych walk, a i ona pełna jest zgrzytów i trzasków.

Ukończenie Vaporum zajęło mi 16 godzin. Był to bardzo mile spędzony czas, choć nie pokochałam tej gry od pierwszego wejrzenia. Fabuła nie była elementem, który szczególnie zachęcał mnie do kontynuowania wędrówki, bo choć całkiem znośna, opierała się na dość wyeksploatowanych motywach, a i protagonista nie wzbudził we mnie szczególnej sympatii. Jednak im bardziej zagłębiałam się w zakamarki wieży, tym większą radość czerpałam z rozwiązywania zagadek i niszczenia wrogich maszyn i stworów. Zręcznościowy system walki polegający na opanowaniu schematów atakowania przeciwników - tego nigdy nie mam dość. Uwielbiam też zagadki logiczne, w których łatwo domyślić się, co trzeba zrobić (nawet bez instrukcji), a ich rozwiązanie nie wymaga żmudnego biegania w tę i z powrotem - a takowych Vaporum oferuje mnóstwo.

8,8
Świetny system walki i zagadki - idealna propozycja dla fanów dungeon crawlerów.
Plusy
  • zróżnicowane zagadki
  • zręcznościowy system walki w czasie rzeczywistym
  • prosty i przejrzysty system awansowania
  • mnóstwo sekretów do odkrycia
  • steampunkowy klimat
  • kilka poziomów trudności do wyboru
  • gra w duchu klasycznych dungeon crawlerów
  • możliwość zapisania gry w dowolnym momencie - także podczas walki i rozwiązywania zręcznościowych zagadek
  • kilka wersji językowych do wyboru - w tym polska
Minusy
  • brak możliwości odpoczynku po walce w celu szybszego zregenerowania energii
  • fabuła oparta na utartych motywach
Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
27/09/2017 13:32

Na pewno jest PL? Steam o tym nie wspomina :(