Ta gra potwierdza, że koty są cieczą - recenzja Rain World

Adam "Harpen" Berlik
2017/04/10 11:00
0
0

A w dodatku są bardzo smaczne, bo w deszczowym świecie prawie każdy chce zjeść naszego bohatera, czyli slugcata.

Ta gra potwierdza, że koty są cieczą - recenzja Rain World

Gra nie została wydana w polskiej wersji językowej, dlatego zostałem przy oryginalnym nazewnictwie, ale trzeba przyznać, że slugcat brzmi dość nietypowo, a w dodatku zachęca do próbowania swoich sił w tłumaczeniu. Ślimakot? Kotoślimak? Slug może oznaczać także lenia, więc pole do popisu jest ogromne. Nie zmienia to jednak faktu, że w Rain World nasz kot nie ma ani chwili wytchnienia, bo trafia do wyjątkowo nieprzyjaznego świata i znajduje się gdzieś pośrodku łańcucha pokarmowego.

Fabuła Rain World nie stanowi clue programu, więc została jedynie delikatnie nakreślona w krótkim filmiku pozbawionym jakichkolwiek dialogów. Oglądając pięknie zrealizowane intro (dlaczego takiej grafiki nie ma podczas rozgrywki?!) można wywnioskować, że slugcat został oddzielony od swoich towarzyszy (nie wiemy, kim oni są) i zapewne będzie starał się ich odnaleźć. Na szczęście koty są takimi zwierzętami, które potrafią albo uciekać, albo schować się dosłownie wszędzie, przybierając kształt miejsca, w jakim postanowiły się ukryć.

Sama mechanika rozgrywki oferuje połączenie wspomnianej już platformówki z elementami survivalu. Naszym sprzymierzeńcem w Rain World niewątpliwie okazuje się pełny brzuch slugcata - im więcej pożremy nietoperzy, owoców czy czegokolwiek innego, co da się zjeść, tym będziemy mieli większą szansę na przetrwanie. Dlatego też oprócz skakania po kolejnych obiektach otoczenia, musimy również dbać o zapasy. Głód to pewna śmierć i nie chodzi tu o to, że bez pożywienia padniemy w trakcie eksploracji, ale pozbawieni dostępu do jedzenia będziemy mieli zerowe szanse na ucieczkę przed znacznie silniejszymi zwierzętami czy też w sytuacji, gdy okaże się, że coś, co uznaliśmy za bezpieczne miejsce, na które można wskoczyć, po chwili zacznie nas po prostu zjadać.

GramTV przedstawia:

Po każdej śmierci wracamy do ostatniego punktu kontrolnego, czyli miejsca, gdzie udało nam schronić się przed deszczem (ogromna ulewa zabija nas praktycznie od razu) i zahibernować. Wychodząc z niego nigdy nie wiemy, co nas czeka, bo w Rain World ekosystem generowany jest tutaj losowo, więc nie możemy ominąć pomieszczenia z wyjątkowo mocnym przeciwnikiem wiedząc, że będzie on tam na nas czekał - wróg pojawi się w zupełnie innym miejscu, często w najmniej oczekiwanym momencie. Ponadto w Rain World nikt nie prowadzi nas za rączkę, więc dalszą drogę odkrywamy metodą prób i błędów. Na szczęście eksploracja to nie tylko ucieczka czy ewentualna walka z przeciwnikami, ale i obserwacja, jak inne zwierzęta walczą ze sobą o przetrwanie.

W tym miejscu należy dodać, że Rain World skonstruowano tak, by slugcat z góry był na przegranej pozycji. Doceniam gry, które stanowią wyzwanie i sprawiają ogromną satysfakcję z odkrywania świata i pokonywania jego kolejnych, nawet malutkich fragmentów. Tutaj niestety nie wszystko zagrało, jak należy, bo choć sam poziom trudności jest bardzo, ale to bardzo wysoki, nie zawsze czujemy się potraktowani fair. Nieuczciwie jest przede wszystkim to, że w większości przypadków nie mamy szans w walce. Co prawda możemy posłać kilka kamieni czy włóczni w stronę nieprzyjaciela, ale co z tego, skoro gra nie pozwala na określenie celu, więc bohater rzuca czym popadnie, gdzie bądź? Zastrzeżenia budzi także sterowanie podczas zwiedzania lokacji. Bohater często nie łapie się platformy, na którą chcielibyśmy wskoczyć, co bardzo często skutkuje natychmiastową śmiercią, a musicie wiedzieć, że punkty kontrolne są tutaj rozmieszczone naprawdę daleko od siebie. Skakanie także przychodzi slugcatowi niezwykle ciężko, więc zamiast uciec zwykle daje się ugryźć w ogon. Z drugiej jednak strony, chciałbym takiego ślimakota, może nie chodziłby mi po biurku.

Rain World to brzydka gra, ale co ciekawe - w pozytywnym znaczeniu. Specyficzna oprawa wizualna sprawia, że świat jest jeszcze bardziej nieprzyjazny, a my zrobimy wszystko, by uciec z niego jak najdalej. Grafika buduje tu niesamowity klimat zagubienia, przygnębienia i opuszczenia. Współczujemy głównemu bohaterowi i czujemy się dodatkowo zmotywowani, by pomóc mu uciec przed napotkanymi krokodylami, owadami czy wielkimi, kroczącymi stworami, które ciężko nazwać jednym słowem.

To, że Rain World potrafi zirytować, nie podlega dyskusji. Ale może właśnie dlatego, że w grze jesteśmy bezbronnym kotkiem, a nie wielkim krokodylem? Recenzowana produkcja ukazuje bezlitosną walkę o przetrwanie i wychodzi jej to naprawdę wyśmienicie. Otwarty świat daje poczucie zagubienia, a konieczność wielokrotnego powtarzania tych samych fragmentów (giniemy tu częściej niż w Dark Souls) nie wszystkim musi przypaść do gustu. Jeśli jednak lubicie trudne platformówki i możecie przymknąć oko na powyższe niedociągnięcia, to spróbujcie pomóc slugcatowi.

8,0
Walka o przetrwanie bywa angażująca, frustrująca i przyjemna
Plusy
  • losowo generowany ekosystem
  • wysoki poziom trudności
  • brak wskazówek i konieczność poznawania świata gry metodą prób i błędów
  • klimatyczna oprawa graficzna
Minusy
  • czasem bywa nieuczciwa
  • brak możliwości celowania podczas rzucania przedmiotami
  • rzadko występujące punkty kontrolne
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!