Sraczka na Steamie

Kamil Ostrowski
2016/12/11 15:00

Największa pecetowa platforma dystrybucji cyfrowej jest przeładowana do granic możliwości i chyba już nie będzie lepiej.

Sraczka na Steamie

Sławek pisał już trochę o tytułowej „sraczce na Steamie” w kontekście indyków, a my jako gracze też widzimy ów trend wchodząc na stronę główną Steama czy wreszcie odczuwając ten przesyt na własnej skórze bezradnie patrząc jak puchną nam cyfrowe biblioteki gier. Nie byłem wyjątkiem i również ten przesyt odczuwałem, ale dopiero news z początku grudnia otworzył mi oczy i zobrazował skalę problemu. Policzono, że aż 38% gier wydanych na Steamie wyszło w tym 2016 roku (a przecież rok się jeszcze nie skończył!). Dla mnie ta liczba jest chora i świadczy o tym, że branża pędzi radośnie i bezrefleksyjnie w kozi róg.

Najnowsze badania na jakie udało mi się natknąć wskazały, że na świecie jest obecnie około 1,8 miliarda graczy. To ogromna liczba, wobec której liczba 4207 wydanych w 2016 roku na Steamie gier (info z linkowanego wyżej newsa) wydaje się blednąć. Wynik ten zapewne w następnych latach jeszcze ulegnie poprawie, wraz z postępującą „normalizacją” zjawiska grania w gry wideo, otwierania się branży na nowe grupy społeczne, na osoby starsze i młodsze, na nowe rynki, również z krajów rozwijających się, itd. Sęk w tym, że liczba graczy nie ma wielkiego znaczenia w kontekście przesytu jakiego doświadczamy.

Jest coraz więcej graczy, to prawda, ale doba każdego gracza ma tylko dwadzieścia cztery godziny. Człowiek w tygodniu ma dwa dni wolnego, czyli w miesiącu weekendów w które można pograć każdy z nas ma tylko parę, bo raz pojedziemy do rodziny, innym razem umówimy się ze znajomymi, tu coś musimy zrobić w domu, wreszcie poruszać się - pójść na siłownię, spacer czy rower. Granie w tygodniu jest raczej „na dobranoc”, którego zbierze się niedużo, bo i obowiązki gonią. Łącznie uzbiera się ile – kilkanaście godzin na poświęcenie się naszemu hobby? W dwunastu miesiącach do dyspozycji mamy więc kilkaset godzin, może tysiąc, jeżeli naprawdę dużo gramy. Jak do tej liczby ma się parę tysięcy gier, przy czym chociażby niewielkiemu ułamkowi chcielibyśmy poświęcić odrobinę uwagi? Załóżmy nawet, że robimy potężny przesiew i sięgamy co setną grę. Zostają nam 42 gry. Na każdą mamy więc 8,7 dnia, a więc maksymalnie kilkanaście godzin przy komputerze/konsoli. Niewiele.

Nie ma możliwości, aby być na bieżąco chociażby z samymi grami AAA, których w miesiącu pojawia się zazwyczaj parę. Żeby było sympatyczniej, to przecież te gry AAA już nie umierają po ich przejściu, a są pompowane kolejnymi DLC, niejednokrotnie przez długie miesiące czy lata – bywa, że i do premiery kolejnej części. Hej, ale na świecie dużych gier przecież dziś nie kończy się horyzont „światłego” gracza.

Bo są przecież jeszcze gry online, coraz częściej oferowane w modelu free-to-play. Wystarczy, że zostaniecie złapany przez jedną z mocno wciągających gier jak League of Legends, Counter-Strike: Global Offensive, Dota 2, Hearthstone czy Overwatch i już macie kulę u nogi. Każdy kto wsiąknął mocno w zabawę online wie jak łatwo jest „zgubić” w sieci całe popołudnie, albo i cały dzień. Nagle okazuje się, że tytułu odłożonego do przejścia w weekend nawet nie ruszyliśmy. Nie daliśmy rady, bo w sobotę z rana postanowiliśmy odpalić CS:GO „tylko na jedną rundkę” i zniknęliśmy na kolejne dwa dni.

GramTV przedstawia:

Ten przesyt najlepiej widać na Steamie, który stał się hubem dla praktycznie wszystkiego co mogłoby zainteresować graczy: tytuły wszelkiej maści i rodzaju, gry indie w ogromnej ilości, produkcje free-to-play, duże dodatki i drobne DLC ze skórkami, gry dystrybuowane w Early Access… O naszą uwagę walczą niezliczone atrakcje, chociaż wraz ze wzrostem ilości nie przyszedł wcale wzrost jakości. Co najwyżej łatwiej jest zaspokoić nietypowe gusta. Mainstream jednak jak bawił się dobrze, tak bawi się dobrze dzisiaj, chociaż coraz bardziej jest zdezorientowany.

Żeby dolać do tego informacyjnego chaosu oliwy Valve do Steama dodał jeszcze sprzedaż oprogramowania i filmów. Na razie te działy są traktowane „ubocznie” ale kto wie co przyniesie przyszłość? Brakuje już tylko sprzedaży bundli, subskrypcji i sprzętu. Nie, moment. Sprzęt już jest, chociaż na razie o tyle dobrze, że „Steam-related” czyli Steam Controller, Steam Link, Steam Machines i HTC Vive. Aha, wspomniałem o wszędobylskich promocjach i przecenach? Wspomniałem o dziale „niedawno zaktualizowane”? Przecież to jest istny zalew informacji w którym nie można się połapać. Już wiadomo, że niemożliwym stało się ogranie chociażby części wydawanych tytułów, ale wkrótce ciężko będzie chociażby zorientować się w co zagrać. Przecież to absurd!

Duże znaczenia dla pogłębiającego się chaosu ma fakt niedostosowania Steama do liczby produkcji które się pojawiają. Do niedawna każda nowa gra miała swoje pięć minut na stronie głównej, a przy takiej liczbie to przecież idiotyczne rozwiązanie, zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że brakuje jakiejkolwiek kontroli jakości. Czasami chciałbym, żeby Valve roztaczało jakiegoś rodzaju kuratelę nad tym co się pojawia na ich platformie, na wzór innych dystrybutorów. Nie znajdziemy byle czego na Xbox Live Marketplace ani w PlayStation Store, natomiast na Steamie codziennie pojawia się kilkanaście gier, które wyglądają po prostu biednie. Brakuje elementarnego przesiewu. Jest w tym oczywiście pewna prawidłowość, bo Valve chce stworzyć możliwie otwarty rynek, aczkolwiek biorąc pod uwagę przytłaczającą liczbę wydawanych gier komuś trzeba dać pierwszeństwo i puścić go na stronę główną, a całą resztę ferajny pominąć (już słyszę ten krzyk zawodzenia deweloperów, ale co poradzić?).

Steam z delikatesów dla koneserów stał się supermarketem, a później hipermarketem. Obecnie rozrasta się nadal, a poszczególne jego działy stają się samodzielnymi dyskontami czy outletami, sklepami z odzieżą używaną i pchlim targiem. Gdzieś z boku wyrósł salon prasowy i multimedialny, a na środku korytarza rozstawia się stoisko na którym dwie atrakcyjne hostessy zapraszają do wypróbowania nowego modelu żelazka parowego. Na domiar złego każda alejka ma swój własny klub dyskusyjny. To istny chaos, a ja coraz częściej po wejściu do tego sklepu męczę się, zanim jeszcze na czymkolwiek zawieszę oko, zupełnie jakbym wszedł do centrum handlowego w niedzielne, zatłoczone popołudnie. To nie tak miało być.

Komentarze
24
Promko
Gramowicz
15/12/2016 17:44

Autorowi tekstu nie podoba się kierunek, w którym podąża Steam, ma do tego prawo, jeden lubi róże, drugi d... duże - o gustach się nie dyskutuje. Faktem jest, że gier wychodzi coraz więcej i faktem jest, że wcale nie są coraz lepsze, ale moim zdaniem nie można było tego uniknąc, bo nie można zabronić komuś zrobienia gry, i wydania jej. Nie można, bo znowu nawiązując do mojego pierwszego zdania: co to znaczy zła gra? To ta brzydka? Krótka? Czy może ta strategia? Oceny są subiektywne, recenzje są subiektywne, więc nie można zakładać, że komuś się tytuł nie spodoba. Najlepszy przykład, to choćby No Man's Sky, gdzie nie wszyscy są niezadowoleni, wystarczy sprawdzić oceny. Ale podanie, jako powód, bo doba gracza ma 24 godziny - no nie, to śmieszny powód... Narzekajmy, że wychodzi tyle książek, bo przecież nie możemy ich wszystkich przeczytać, w końcu doba czytelnika ma 24 godziny, a w ogóle telewizja powinna wrócić do matni i nadawać kilka godzin na dobę, bo nie ma sensu transmitowanie programu przez 16 - 24 godziny w końcu, kiedy to wszystko oglądać? Steam jest hipermarketem i z tego żyje, Steam nie jest od reklamowania gier, jest od ich sprzedawania. Nie wiesz, jaką grę wybrać? Od tego jest prasa branżowa i branżowe serwisy internetowe, a nie Steam. Jeśli idziesz do hipermarketu bez pomysłu, to spędzisz tam godziny, wydasz dużo pieniędzy na głupoty albo nie wydasz nic, nie kupisz nic i wyjdziesz niezadowolony. Ja w hipermarkecie z reguły spędzam więcej czasu w kolejce do kasy, niż w samym sklepie, idąc wiem, czego potrzebuję i co kupię, nie ma tu miejsca na zastanawianie się, a to wynika z mojej niechęci do zakupów. "Nie tak miało być"? A kto to obiecywał? Nie wiesz, jaki samochód kupić? Będziesz kupował miesiąc albo pół roku, a na końcu zostaniesz z myślą, że "przecież mogłem kupić coś innego"; możesz też go kupić w ciągu tygodnia, pytanie: czy masz pomysł na zakup? Kupując grę czytam recenzję, sprawdzam oceny i decyduję, kupując słuchawki, czytam kilka/kilkanaście testów i wybieram, nie myślę o tym w sklepie, bo to miejsce zakupu, a nie kombinowania. Każdy inaczej do tego podchodzi, ja - może dlatego, że pamiętam kartki i puste haki - wolę mieć klęskę urodzaju, niż być skazanym na niewielki wybór.

Sadhu
Gramowicz
15/12/2016 11:42

Dlaczego autor ma zmieniać zdanie? Bo Wy się nie zgadzacie ? :)

No i to oburzenie, bo "sraczka" w tytule. Ludzie, sraczka na Steam jest faktem. Tytuł wali w punkt ;)

Na koniec pragnę przeprosić wszystkich, którym obraziłem używając dwa razy słowa "sraczka". Czuję Wasze fekalne obużenie i bardzo mi przykro :P

MisticGohan_MODED
Gramowicz
14/12/2016 17:40
Kadaj napisał:

Odkąd sobie ustawiłem tak jak na obrazku, nie narzekam na wyświetlane na Steamie gry. : >

 

Hmmm... ale tu chyba chodziło bardziej o jako takie wyszukiwanie, a nie o wyświetlanie na głównej stronie ?




Trwa Wczytywanie