Daleki krewny Red Dead Redemption: retrorecenzja Red Dead Revolver

Piotr Nowacki
2016/11/26 18:00
1
0

Czy warto wracać do Red Dead Revolver - poprzedniego westernu studia Rockstar?

Roger Ebert, prawdopodobnie najbardziej znany amerykański krytyk filmowy, twierdził, że James Bond nie jest tak naprawdę bohaterem kina akcji. Przemoc jest dla niego jedynie niewiele znaczącą niedogodnością, Bond żyje dla Martini, gry wstępnej i papierosa.

Podobnie jest z westernami. Pomimo tego, że najczęściej z Dzikim Zachodem kojarzą się bandyci, pojedynki i rewolwery, to nie akcja i przemoc są clou westernu. Główną siłą napędową są bohaterowie, konflikt różnych charakterów. Nie bez powodu jednym z najbardziej ikonicznych dla Westernu zabiegów filmowych są ekstremalne zbliżenia znane z filmów Sergia Leone, na których widać każdy grymas. W westernie od pojedynków rewolwerowych tak naprawdę ważniejsze są pojedynki spojrzeń. Często mamy też w westernach do czynienia z konfliktem metaforycznym - główna postać to w wielu wypadkach antybohater rozdarty między dobrem a złem. W tym wypadku przemoc to jedynie pretekst, by pokazać drogę, którą przechodzi postać i dylematy, z którymi się mierzy. Daleki krewny Red Dead Redemption: retrorecenzja Red Dead Revolver

Drugi kluczowy element to natura. Czasy Dzikiego Zachodu to czas pionierów, starcia człowieka z naturą - niezrozumiałą, tajemniczą i nierzadko śmiertelnie groźną. Przybierała ona różne formy. Czasami była ona dosłowna - jak w kultowej grze Oregon Trail, gdzie pomagaliśmy rodzinie pionierów przemierzyć prerię, na której na ich życie czyhała zabójcza fauna oraz liczne choroby z dezynterią na czele. W niezbadanej amerykańskiej naturze ludzie też często dostrzegali nadnaturalne elementy, dlatego też do westernu zaczęła się przekradać metafizyka. Z jednej strony zrodziło takie podgatunki jak Weird Western, który wprowadził na Dziki Zachód okultyzm i monstra rodem z horrorów. Jest też inna, poważniejsza twarz metafizycznego Dzikiego Zachodu, znana chociażby z prozy Cormaka McCarthy’ego (Krawy południk, To nie jest kraj dla starych ludzi), gdzie pojawiają się takie postaci jak Sędzia Holden i Anton Chigurh, w których krytycy literaccy nierzadko widzą personifikację nadnaturalnego zła.

Nie bez powodu tak się rozwodzę nad tym, co jest esencją Dzikiego Zachodu. Chociaż te dwa wymienione przeze mnie elementy w żadnym wypadku nie wyczerpują tego, co stanowi o wyjątkowości westernu, to myślę, że stanowią dobry punkt wyjściowy do rozważań na ten temat. Próba zrozumienia tego gatunku to klucz do rozgryzienia fenomenu Red Dead Redemption. Gra studia Rockstar to wspaniały list miłosny do westernu, w którym forma idealnie współgra z treścią. Osadzenie gry w otwartym świecie pozwoliło na skupienie się na samotnym, małomównym bohaterze, który konno przemierzał amerykańskie bezdroża. Z drugiej strony luźna struktura pozwoliła na pokazanie różnych twarzy westernu, nierzadko pozornie do siebie niepasujących. John Marston zajmował się wypasaniem bydła, walczył z bandytami (zarówno tymi z USA, jak i meksykańskimi Bandidos), ale mógł także na swojej drodze napotkać tajemniczego Nieznajomego, który jest przez graczy często odczytywany jako uosobienie śmierci, losu lub samego Boga.

W oczekiwaniu na Red Dead Redemption 2 gracze mogą się zainteresować trochę zapomnianym protoplastą pierwszego Red Dead Redemption, czyli Red Dead Revolver, którego odświeżona wersja trafiła niedawno na PlayStation 4. Trzeba jednak zaznaczyć, że są to gry diametralnie różne, i w zasadzie nie łączy ich nic oprócz tytułu oraz łatwych do przeoczenia nawiązań do oryginału w lepiej znanym następcy.

Red Dead Revolver opowiada historię Reda Harlowa, który wkracza na drogę zemsty po tym, jak pułkownik Daren zabija jego ojca, by położyć ręce na jego złocie. Nim jednak uda mu się ukatrupić złego pułkownika musi z czegoś żyć, więc zostaje łowcą głów.

GramTV przedstawia:

W przeciwieństwie do Redemption, Revolver ma zamkniętą i liniową strukturę. Każda misja oparta jest na podobnym schemacie - musimy przedostać się z punktu A do punktu B, karmiąc po drodze ołowiem hordy bandytów, albo jesteśmy rzucani na arenę, gdzie musimy odeprzeć kolejne fale wściekłych rewolwerowców. Rutynę przełamują poziomy, w których wcielamy się w innych bohaterów, których Red napotyka na swojej drodze. Należą do nich między innymi Annie Stoakes, która chroni swoje ranczo przed złoczyńcami czy też walczący z wojskami jankesów generał Diego. Każda z postaci ma swoje specjalne umiejętności i bronie, co wprowadza do gry odrobinę różnorodności.

Nie wystarczy to jednak, by odwrócić uwagę od faktu, że Red Dead Revolver jest w warstwie rozgrywki reliktem epoki PlayStation 2. Na konsolach szóstej generacji królowały platformówki czy gry akcji pokroju God of War czy Devil May Cry. Konsolowe strzelanki odstawały jakościowo od swoich komputerowych odpowiedników. W wypadku Red Dead Revolver jest to wyjątkowo ewidentne, szczególnie przez anachroniczne wspomaganie celowania, dużo mniej subtelne niż w dzisiejszych grach. Sytuację pogarsza fatalny system automatycznego zapisu - gra ma sztucznie zawyżony poziom trudności przez konieczność wielokrotnego powtarzania tych samych fragmentów etapów. Rozgrywka dostarcza więcej frustracji niż zabawy.

Największa słabość Red Dead Revolver leży jednak tam, gdzie Red Dead Redemption sprawdzało się najlepiej. Obie gry składają swego rodzaju hołd westernowi, jednak w Red Dead Revolver wszystkie toposy i motywy znane z tego gatunku zostały wrzucone tam bez ładu i składu. Teoretycznie Red wpisuje się w archetyp milczącego kowboja, ale w natłoku bezustannych wymian ognia zabrakło miejsca na jakąkolwiek osobowość. Walczymy z Indianami, uczestniczymy w przygranicznych konfliktach, pojawiają się również wcześniej wspomniane paranormalne zjawiska, ale zostały one tu wrzucone bez jakiegokolwiek planu czy zrozumienia materiału źródłowego. Gdyby podmienić tekstury, to równie dobrze mogłaby być gra o kosmitach, zombie czy cyborgach.

Największym plusem gry z kolei jest muzyka. Cała ścieżka dźwiękowa to licencjonowane utwory znane ze spaghetti westernów. Doskonały akompaniament prawie rekompensuje niedostatki rozgrywki. Jednak zamiast kupować grę, lepiej jest po prostu włączyć Spotify i odnaleźć odpowiednią playlistę - większość utworów da się znaleźć w tym serwisie.

Red Dead Revolver jest poprawną strzelanką, ale fatalnym westernem. Jeśli ktoś poszukuje klimatu znanego z Red Dead Redemption, to czeka go rozczarowanie - w pierwowzorze nie znajdziemy ani krztyny tej magii znanej z kontynuacji. Miłośnicy Dzikiego Zachodu w oczekiwaniu na Red Dead Redemption 2 powinni poszukać innych tytułów - jak chociażby Oddworld: Stranger’s Wrath, który jest dużo lepszym westernem, pomimo tego, że jest osadzony w realiach science-fiction.

Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
28/11/2016 08:52

Cóż... GTA też miało trudne początki. XDZ czasów przed Redemption polecałbym jeszcze Gun.