Marsjanin ale nie na Marsie, recenzja The Solus Project

Sławek Serafin
2016/10/10 18:00
0
0

The Solus Project czyli trochę eksploracji odległej planety, trochę surwiwalu i trochę przygodowych łamigłówek w jednym opakowaniu.

The Solus Project nie jest szczególnie dobrą grą. Wydawałoby się, że połączenie wszystkich części składowych powinno stworzyć mieszankę wybuchową, a tu okazuje się, że ktoś był kiepski z chemii i choć może dobrał wszystko z listy jak trzeba, to nie w takich proporcjach jak wymagane, tudzież źle wymieszał, i wyszło coś, co ledwie się tli a na dodatek wydziela jakiś taki mdły, ani to przyjemny, ani przykry zapach. W The Solus Project mamy wszystko, co w ostatnich latach było szałowe w grach. Jest tu spokojna eksploracja i zachwycanie się widokami. Są też elementy surwiwalowe oraz natręctwo zbieractwa wszystkiego. I jest też fabuła oraz łamigłówki. Wszystko to w pierwszej osobie, z niezłą oprawą wizualną serwowaną przez silnik Unreal i ascetycznym, ale odpowiednim udźwiękowieniem. Jak to mogło nie zadziałać w połączeniu? Nie wiadomo. Niech się zastanawiają nad tym eksperci, jeśli będzie im się chciało. Nam, graczom, dość jest stwierdzić, że niestety, różowo jest tylko ze względu na kolor trawy na obcej planecie.

Marsjanin ale nie na Marsie, recenzja The Solus Project

A The Solus Project właśnie na obcą planetę nas wysyła. Historia jest dość dramatyczna, bo ludzkość zginęła, wszyscy na naszym statku zginęli, w ogóle całe mnóstwo trupów, a my sobie żyjemy dzięki kapsule ratunkowej. Lądujemy na obcym globie sobie i musimy przetrwać. Na początku wydaje się, że nie jest to wcale takie proste, bo autorzy zaserwowali nam bajeczną różnorodność wszelakich czynników, które mogą nas zabić. Wysokie temperatury w ciągu dnia. Niskie w nocy. Deszcze meteorów. Nagłe przypływy. Burze i piorunami że hej. I do tego oczywiście głód, chłód, ubóstwo i odwodnienie. Nie ma tylko wskaźnika, który by nam pokazywał prawdopodobieństwo śmierci z nudów, a szkoda, bo dość szybko okazuje się, że byłby bardzo przydatny. Jego rolę teoretycznie mógłby przejąć ten, który informuje nas, kiedy powinniśmy położyć się spać, ale on też jest mylący, bowiem The Solus Project bardzo szybko robi się usypiające i nawet lekkie drgnięcia w kierunku opowieści grozy nieszczególnie tej senności przeciwdziałają.

Zbyt wiele grzybków w barszczu chyba tutaj mamy. I to każdy jeden niedogotowany, surowy. Raczej nie trujący na szczęście, ale nie taki smaczny, jak być powinien. Weźmy na przykład te elementy surwiwalowe. Wydają się być ciekawym aspektem gry, dopóki nie okazuje się, że naprawdę trzeba by się mocno postarać, albo mieć strasznego pecha, żeby umrzeć. Po godzinie mamy już rozpracowany system oraz narzędzia niezbędne, by bez większych problemów przetrwać jak długo nam się podoba. Zwłaszcza, że największe zagrożenia, takie jak ekstremalne warunki pogodowe panujące na powierzchni, przestają mieć jakiekolwiek znaczenie w jaskiniach, a w nich właśnie spędzimy w The Solus Project większość czasu. Tamże trzeba się tylko martwić i jedzenie i picie w zasadzie, które występuje pod ziemią w wystarczających ilościach. Przetrwanie robi się rutyną. Nie daje żadnej satysfakcji z osiągnięcia czegokolwiek. Podobnie jak zbieractwo. Tak, teoretycznie w każdej lokacji są jakieś relikty i inne cuda do odnalezienia. Bajecznie. Nic tak nie dowartościowuje człowieka jak zdobycie starożytnego artefaktu, który poprawia naszą odporność na hipotermię o jeden procent. Od razu odczuwa się tę kolosalną różnicę. Normalnie przez godzinę chodziłem uśmiechnięty, gdy znalazłem taki relikt. Tyle, że nie, oczywiście.

GramTV przedstawia:

Fabularnie też jest poniżej średniej. Głównie dlatego, że autorzy postanowili opowiadać nam całą historię za pośrednictwem porozrzucanych dookoła skrawków dzienników. Taka metoda narracji była stara, nudna i wyprana z emocji już dziesięć lat temu. Może gdyby te dzienniki były jakieś obszerniejsze, lepiej napisane, bardziej osobiste, czy coś. Ale nie są. Będziemy mieli dość ich czytania po dziesiątej stronie. Także dlatego, że tych stron nie można ze sobą zabrać, więc trzeba zapamiętywać wszystkie nieszczególnie istotne informacje, żeby potem ewentualnie coś sobie wysnuć ta podstawie ich zbioru. Jakie to pasjonujące. Tyle, że nie, oczywiście.

I zostaje nam eksploracja. Plus łamigłówki ewentualnie. A może i nie? Są zbyt proste, by branie ich pod uwagę miało sens. The Solus Project to nie Myst. Zdecydowanie nie. I pod względem łamigłówek i obfitości wizualnej. Na początku widoki robią wrażenie, to prawda, ale dość szybko okazuje się, że gra jednak idzie bardziej w stronę monotonii tychże widoków, niż w jakimkolwiek innym. Tak, fajna jest ta obca planeta, księżyce, podziemia, ruiny cywilizacji i tak dalej. Ale przez chwilę. I potem się nudzi, także dlatego, że grze mocno brakuje konsekwencji, wiarygodności i realizmu w kreowaniu świata. Wszystko jest tutaj umowne, schematyczne i często bezsensowne. Jeść i pić trzeba, ale pochodnia płonie wiecznie. No, chyba że wejdziemy z nią do wody. Wtedy zgaśnie. Ale nie jeśli ją schowamy do plecaka. Wtedy nic jej nie będzie i wyciągniemy ją radośnie płonącą. Nie ma to większego sensu. I tak jest z bardzo wieloma elementami rozgrywki, które po prostu nie trzymają się przysłowiowej kupy. The Solus Project mógłby być fajną historią w klimacie twardej fantastyki naukowej, takim Marsjaninem plus obce cywilizacje dawno wymarłe, ale autorzy nie dźwignęli tematu od strony naukowej właśnie. I od kilku innych też. Szarpali, napinali się, a tu nic, nawet nie drgnie. Szkoda, bo zapowiadało się o wiele lepiej. I o wiele lepsze być powinno. Nie polecam.

5,0
Niezbity dowód na to, że obce planety mogą być płaskie i nudne
Plusy
  • ciekawe, obce scenerie
  • pomysł na połączenie eksploracji, surwiwalu i gry przygodowej
  • solidnie od strony technicznej, audio-wizualnej
Minusy
  • żaden z elementów składowych nie jest pogłębiony
  • fatalnie prowadzona narracja
  • za mało wiarygodne jak na porządne science-fiction
  • bardzo szybko wkrada się nuda
  • a gdzie ziemniaki?
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!