Pytanie o cel podróży, czyli recenzja The Final Station

Kamil Ostrowski
2016/09/20 14:00
3
0

Nie dajcie się zwieść opisom - to nie train-sim, ani dynamiczny survival, a ponury skok w apokaliptyczną rzeczywistość, podszyty nostalgią i smutkiem.

W tle rozlega się ciągły stukot, podczas gdy ja, wraz z kilkoma przypadkiem zebranymi pasażerami brniemy przez ogarniętą apokaliptyczną zawieruchą planetę. Kolejne stacje to zarazem szansa, jak i zagrożenie. Możliwe, że znajdziecie na niej odpowiedzi, ale najprawdopodobniej tylko kolejne pytania i powody do zwątpienia.

Pytanie o cel podróży, czyli recenzja The Final Station

Rozgrywka opiera się na jeździe pociągiem i wizytach na kolejnych stacjach, na których szukamy amunicji, apteczek, żywności, ale przede wszystkim kodu, który pozwoli zdjąć blokadę, a nam da możliwość wystartowania w trasę do następnego punktu podróży. Na miejscu znajdziemy też czasami ocalałych, których możemy zabrać ze sobą w podróż, co przyniesie nam profit w dużym mieście, w którym zrobimy także zakupy.

The Final Station, chociaż na pierwszy rzut oka może trudno jest to zauważyć, przypomina kultowe To the Moon. Mamy tutaj co prawda elementy zręcznościowe, nawet odrobinę taktyki, możemy strzelać, uderzać, zmieniać bronie, nawet rzucać elementami otoczenia, ale nie zmienia to postaci rzeczy. The Final Station to przede wszystkim podróż oparta o ciekawą historię i minimalistyczne, ale bardzo dobrze zgrane ze sobą środki wyrazu. To zadziwiające jak dużo można opowiedzieć, operując tak ograniczonymi formami wyrazu.

GramTV przedstawia:

Gra rzuca nas w sam środek „Drugiej Wizyty”. Pierwsza o mały włos nie zniszczyła ludzkości, więc na drugą lepiej jest być przygotowanym. Społeczeństwa funkcjonują w zwartych ośrodkach, połączonych liniami kolejowymi. Wszelkie wysiłki skupiają się na budowie gigantycznego Strażnika, który ma ochronić ludzi przed… czymś (czuć klimat Neon Genesis Evangelion). Nie jest dokładnie powiedziane kto ma nas odwiedzić. Żeby sytuacji dodać nieco kolorytu, Drugiej Wizycie towarzyszy tajemnicza zaraza, która zmienia ludzi w coś a’la zombie (chociaż lepiej byłoby nazwać ich „cieniami”). Szkoda, że momentami historia zwalnia. Dosyć ciekawy jest natomiast fabularny twist kończący całą zabawę.

Pomimo tego, że The Final Station jest grą bardzo krótką (aby ją przejść wystarczą trzy godziny, a brakuje powodów, żeby zaliczyć drugie podejście), swą zmurszałą dłonią dotknie nas czasami stara wiedźma Monotonia. Winą obarczyć należy fakt, że niewiele elementów składa się na mechanikę zabawy, a opowiadana historia potrafi na pewien czas zwolnić. Sytuację ratuje ciężki klimat i dobrze dobrana muzyka, ale ostatecznie grze daleko od ideału – zwłaszcza w cenie 15 dolarów.

6,8
The Final Station to przyjemna rzecz, chociaż potrafi nieco przynudzić
Plusy
  • Ciężki klimat
  • Bardzo ładnie dobrana muzyka
Minusy
  • Repetytywna, nijaka mechanika
  • Historia momentami zwalnia
  • Bardzo krótka
Komentarze
3
szczurek79
Gramowicz
22/09/2016 10:47

> Chcę żeby było tego więcej i szybciej, choć oczywiście sporo zależy tu od samych producentów> - jedne studia same chętnie podrzucają kody, od innych ciężko coś wyciągnąć, a i tak> zazwyczaj trzeba takie rzeczy samemu odkrywać, niekiedy kilka tygodni po premierze. Ale> tak, wszyscy w ekipie chcemy aby wiele świetnych, a zupełnie pomijanych przez duże serwisy> gierek znalazło u nas swoje miejsce. :)od przybytku głowa nie boli:)

Chcę żeby było tego więcej i szybciej, choć oczywiście sporo zależy tu od samych producentów - jedne studia same chętnie podrzucają kody, od innych ciężko coś wyciągnąć, a i tak zazwyczaj trzeba takie rzeczy samemu odkrywać, niekiedy kilka tygodni po premierze. Ale tak, wszyscy w ekipie chcemy aby wiele świetnych, a zupełnie pomijanych przez duże serwisy gierek znalazło u nas swoje miejsce. :)

Usunięty
Usunięty
20/09/2016 19:39

Fajnie, że recenzujecie takie małe gierki jak Halcyon 6 czy The final station. Szkoda tylko, że z tak dużym opóźnieniem (szczególnie TFS) :(




Trwa Wczytywanie