Taniec opowiadający historie - recenzja Bound

Mateusz Mucharzewski
2016/08/29 13:00
1
0

Łódzki studio Plastic bardzo chciało dogonić czołówkę gatunku. Datura była niewypałem, z Bound jest już zupełnie inaczej.

Taniec opowiadający historie - recenzja Bound

Wspomniane studio to dosyć osobliwa ekipa na mapie polskiego gamedev-u. Wywodzący się z demo sceny zespół debiutował prawdopodobnie najtrudniejszą do zdefiniowania grą w historii (o ile nazwie się to grą) czyli Linger in Shadows na PlayStation 3. Współpraca z Sony trwała dalej, dzięki czemu Plastic mógł spróbować swoich sił w dopiero rozwijającym się gatunku produkcji z minimalną ilością mechaniki, ale za to z mocnym zacięciem artystycznym. Datura rynku jednak nie zawojowała, a po drodze inni deweloperzy z thatgamecompany na czele pokazali jak należy to robić. Bound, najnowszy projekt łódzkiego zespołu, miał pozwolić ekipie doskoczyć do światowej czołówki.

Właściwa rozgrywka w Bound zaczyna się w momencie, w którym główna bohaterka stoi przed sporym problemem. W jej krainie wydarzyło się coś złego, a ona zostaje wysłana przez swoją matkę na poszukiwania kolosa, który może pomóc rozwiązać problem. Dodam tylko, że w grze ważną rolę odgrywa wątek w prawdziwym świecie “rzeczywistym”, w którym spotykamy pewną kobietę w ciąży. Dlaczego kręci się wokół domku na plaży? Co oznacza jej zeszyt z rysunkami? Tego zdradzać nie będę, ponieważ na tym właśnie polega urok tego typu produkcji - tutaj wszystko trzeba odkrywać samemu.

O fabule w Bound warto wiedzieć, że na pewno jest znacznie bardziej czytelna niż ta chociażby w Journey. Początkowo ciężko połapać się o co może chodzić, ale pod koniec wszystko zostaje podane jak na tacy. Czy to źle? W wypadku Bound mniejsze znaczenie ma zrozumienie znaczenia przedstawionych wydarzeń, ważny jest przekaz całej gry. Mnie osobiście nie powalił na kolana. W tym właśnie tkwi problem tego typu gier. Pewne tematy mnie osobiście nie ruszają, ale to wynika z moich doświadczeń życiowych. Być może gdyby w Bound grała osoba, która doświadczyła zaprezentowanych zdarzeń zupełnie inaczej odebrałaby przekaz ekipy Plastic.

Na tym polega z jednej strony problem, z drugiej największa siłą tego typu produkcji. Części osób niektóre tematy nie poruszą i wynika to z ich doświadczeń oraz osobowości. Jestem jednak przekonany, że niektórzy gracze bardzo mocno przeżyją swoją przygodę z Bound. W ich oczach ekipie Plastic uda się wzbudzić ogromne emocje, a to właśnie jest głównym celem tej produkcji. Przypomina mi się jednak wspaniałe Papo & Yo ekipy Minority Media. Ta gra opowiadała o kompletnie mi obcym temacie problemów alkoholowych w rodzinie, a mimo wszystko potrafiła chwycić za serce. Przy Bound tego nie czułem chociaż wyobrażam sobie, że w innych okolicznościach mogłoby być inaczej.

GramTV przedstawia:

Ekipa Plastic przygotowała jednak produkcję, która oferuje coś więcej niż tylko historię. Największą siłą Bound jest wspaniała oprawa wizualna, o której można mówić wiele, ale lepiej po prostu zobaczyć ją na własne oczy. Świat na statycznych obrazkach wygląda niesamowicie oryginalnie i klimatycznie. Prawdziwe wrażenie robi jednak w ruchu. Przemieszczając się po kolejnych lokacjach trudno było znaleźć jakiś statyczny element. Wszystko się non stop ruszało, falowało lub tworzyło nowe konstrukcje. Bardzo często idąc do przodu świat tworzył się przede mną z klocków, które wcześniej lewitowały dookoła. W Bound nic nie stoi w miejscu, wszystko się rusza i zachęca co chwilę do zatrzymania się i podziwiania. Niekiedy budowa plansz przypominała mi… Super Mario Galaxy. Tam twórcy również zachwycali konstrukcją leveli, często niczego nie robiąc sobie z praw grawitacji.

Zupełnie osobnym tematem są animacje. Pod tym względem jestem w stanie uwierzyć, że Plastic dokonało tego, czego jeszcze nikt w grach komputerowych nie zrobił. Studio zatrudniło tancerkę Marię Udod, dzięki której bohaterka gry przemieszcza się z niezwykłą gracją. Ani jeden jej ruch nie jest normalny, zawsze porusza się jak prawdziwa baletnica. Wszystko to widać kiedy biega, skacze czy nawet przemieszcza się po wąskiej belce. Wygląda to rewelacyjnie. Protagonistka potrafi nawet tańczyć. Wystarczy wcisnąć jeden przycisk, aby zobaczyć jej wspaniałe ruchy. Animacje razem ze wspaniałym designem i stylem graficznym budują niezwykłą całość, dzięki której Bound jest jedną z najbardziej cieszących oko produkcji jakie w ostatnim czasie mieliśmy okazję zobaczyć. W takich momentach procentuje przejęcie studia Plastic przez Platige Image, dzięki czemu znana agencja pomagała w wykonaniu niektórych elementów. Robi to różnicę.

Do tej pory nie wspomniałem ani słowem o mechanice rozgrywki. Nie jest w tym nic dziwnego, w końcu tradycyjny gameplay w Bound pełni mniejszą rolę. W skrócie Plastic przygotował bardzo klasyczną i dosyć prostą platformówkę. Z jednej strony rozgrywka to przede wszystkim skakanie między platformami. Czasami bohaterkę atakują jakieś elementy otoczenia czy drobne latające pyłki (ciężko mi znaleźć inne określenie), ale wtedy wystarczy wcisnąć jeden przycisk, dzięki któremu protagonistka zaczyna tańczyć i odpędzać od siebie niebezpieczeństwo (które co najwyżej ją spowolni). Możliwe jest również wykonywanie uników. Z drugiej strony gra jest bardzo prosta i elementy zręcznościowe nie sprawiają zbyt dużego problemu. To raczej zapychacz między dialogami i scenkami przerywnikowymi. Dzięki temu Bound można skończyć w jeden dłuższy wieczór. 2-3 godziny i już lecą napisy końcowe. Chyba jednak nikt nie spodziewał się czegoś innego po tego typu produkcji.

Ekipie Plastic należy przyznać, że wykonała ogromny skok w rozwoju względem Datury. Bound to przepiękna produkcja, która również brzmi i rusza się fenomenalnie. Aż szkoda, że nie da się tego do końca oddać w trybie photo mode, który zresztą daje ogromne możliwości i pozwala tworzyć genialne zdjęcia. Najważniejszy jest jednak przekaz gry, a z tym bywa już różnie. Wiele osób na pewno ruszy on za serce, ale znajdą się i tacy, którzy przejdą obok niego obojętnie. Taki to już urok tego typu produkcji. Jeśli jednak dobrze wspominasz przygodę z Journey czy Flower na pewno w Bound poczujesz się jak w domu. Wtedy ta krótka, ale bardzo intensywna opowieść na długo zostanie w twojej pamięci.

7,8
Potrafi zachwycić, ale da się to zrobić nieco lepiej
Plusy
  • Oprawa wizualna
  • Animacje
  • Photo mode
  • Przekaz potrafiący chwycić za serce&#8230
Minusy
  • ale jest za mało uniwersalny, aby każdy go docenił
  • Dla wielu problemem będzie uproszczony gameplay
Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
30/08/2016 11:53

Spoiler

as