Recenzja Assassins vs Pirates. Wcześniak rodem z Polski

Kamil Ostrowski
2016/06/10 19:00
0
0

Miła pogrywajka, ale zdecydowanie za mało rozbudowana. W tej formie o wiele lepiej sprawdziłaby się na urządzeniach mobilnych.

Recenzja Assassins vs Pirates. Wcześniak rodem z Polski

Za „starych dobrych czasów” (które wcale nie były takie dobre) gra w stylu Assassins vs Pirates byłoby darmówką do pobrania ze strony producenta, albo do zagrania we flashu na którejś z witryn agregujących tego typu produkcje. Dziś jednak, w dobie cyfrowej dystrybucji, najmniejszy nawet deweloper ma parcie na zarabianie. Słusznie, ze wszechmiar słusznie! Bo przecież gier jest dużo, a czasu tak mało – poświęcać go można tylko dopracowanym, co najmniej dobrym tytułom, a nie drobnicy sklejanej w garażu po szkole (to dobry sposób na naukę, niekoniecznie na zabawę). Jednak jeden sęk w tym, że za pieniądzem musi iść produkt, koniecznie wartościowy. Drugi z kolei sęk w tym, żeby klient nie czuł się wykorzystany. Natomiast gdybym ja miał wydać te sugerowane osiem euro na Assassins vs Pirates to czułbym się przynajmniej rozczarowany.

Produkcja polskiego studia DEADBIT to dosyć pocieszny drużynowy brawler w miłej dla oka stylistyce. Akcja toczy się na jednym, nieruchomym ekranie, który obejmuje całą planszę. Na tej mikroarenie toczą ze sobą walkę dwie drużyny, tytułowi zabójcy i piraci. Do dyspozycji jest parę map i trybów, wśród nich zwykły deathmatch, wariacja na temat przejęcia flagi w postaci czegoś w rodzaju kuli światła, która zaczyna za nami podążać po wyeliminowaniu przeciwnika, oraz zbieranie skarbów (monet, które pojawiają się losowo na planszy). Nic szczególnie odkrywczego.

Mechanika opiera się w zasadzie o jeden przycisk. Naszą postać kierujemy w daną stronę i naciskamy „A” (na padzie) bądź spację (na klawiaturze). Wtedy ludzik skacze i jednocześnie atakuje wroga. Jeżeli przeciwnik w tym samym czasie nie skacze/atakuje w naszym kierunku, to zabijamy go jednym ruchem. Jeżeli tak, to odbijamy się od siebie i zaczynamy manewrowanie od początku. Plansza jak pewnie widzicie po screenach jest dwuwymiarowa, a na niektóre elementy możemy się wspinać. Ot, cała filozofia.

Przyznam szczerze, że początki były nieco dezorientujące. Wszystko z powodu dziwnej perspektywy 2,5D. Już tłumaczę o co chodzi – otóż postaci bardzo szybko poruszają się w prawo czy lewo, natomiast powoli w górę i w dół (nie dotyczy to skoków). Z tego powodu dochodzi do pewnego rodzaju dezorientacji – nie do końca wiadomo czy gra ma być dynamiczna czy sugeruje tempo raczej relaksacyjne. Druga sprawa do sama mechanika skoków/ataków, która jest po prostu dziwaczna. Na początku było mi po prostu ciężko uwierzyć, że niewiele więcej w Assassins vs Pirates jest.

GramTV przedstawia:

Pięknie by było, gdybym teraz przeszedł płynnie do akapitu w którym przyznaję się do błędu i odkrywam drugie dno polskiej produkcji. Niestety nie. Po chwili co prawda odkryłem parę nowości, wśród nich jednorazowe przedmioty do zebrania, które od czasu do czasu spadają na pole bitwy, czy możliwość wystrzeliwania się z armat, ale to drobnostki, których w dodatku jest jak na lekarstwo. Rzeczonych przedmiotów są tylko trzy rodzaje: bomba, hak do podciągania się i zasłona dymna. Trzeba przy okazji dodać, że ostatni z przedmiotów jest beznadziejny – mam wrażenie przyprawiał o ból głowy w jednakowym stopniu mnie co przeciwnika. Armaty są z kolei miłym urozmaiceniem na mapach, ale dlaczego tego typu elementów nie ma więcej? Aż prosi się o zjazdy na linach, trampoliny i tym podobne.

Nie powiem żeby gra nie sprawiła mi parę razy radochy. Jednak praktycznie każdy brawler z możliwością grania w kilka osób na jednym ekranie i jakąkolwiek sensowną mechaniką jest w stanie wykrzesać trochę emocji z samego faktu grania przeciwko sobie, więc uznajcie to za komplement małego kalibru. Jeżeli macie z kim zagrać na jednym ekranie i ograliście wszystkie pozostałe brawlery, to ewentualnie możecie zainwestować w produkcję DEADBIT parę groszy, bo jednak trochę zabawy tutaj znalazłem. Zastrzegam jednak, że na własną odpowiedzialność.

Problem w tym, że Assassins vs Pirates jest po prostu biedne. Zupełnie nie rozumiem też dlaczego twórcy zdecydowali się na pracę nad systemem skórek, skoro ten czas mogli poświęcić na dopracowanie elementów mechaniki. Ciężko nie odczuć wrażenia, że stracili perspektywę i pozostawali w nieświadomości co do tego w jakim stanie jest ich gra. Assassins vs Pirates w tej chwili sprawia raczej wrażenie prototypu niż gotowej produkcji. Zdaje się że nieliczni nabywcy odnieśli to samo wrażenie, bo o ile niedługo po premierze można było znaleźć chociażby jeden aktywny serwer, tak obecnie mecze wieją pustkami i przez kilkadziesiąt minut gry w otwartym spotkaniu nie dołączył do nas żaden gracz. Użytkownicy pojawiają się tylko wieczorami i to w ilościach śladowych. Warto dodać, że Assassins vs Pirates nie oferuje możliwości gry z botami.

Assassins vs Pirates nie musiało być złą grą. Szkoda tylko, że twórcy wypuścili ją przedwcześnie. W formie w jakiej istnieje obecnie nadaje się na darmową gierkę we flashu, na grę mobilną, albo do sprzedawania za symboliczną kwotę. Cena już teraz nie jest wysoka (7,99 euro), ale za te pieniądze można już czegoś oczekiwać. Mam wrażenie, że twórcy dali się ponieść entuzjazmowi i zbyt wcześnie zdecydowali się na wypuszczenie gry. Szkoda, bo potencjał jest.

5,4
Gra potrzebuje jeszcze pół roku pracy, albo konwersji na urządzenia mobilne
Plusy
  • Przyjemna zabawa na godzinkę
  • Za lokalną kooperację zawsze plus
Minusy
  • Dosyć dezorientująca na początku
  • Brak graczy na serwerach, brak możliwości gry z botami
  • Mało map, trybów, brak kampanii, ogólna bieda
  • Zadziwiająco zasobożerna jak na tak prostą grę
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!