Remake nikomu niepotrzebny - recenzja Shadow of the Beast

Mateusz Mucharzewski
2016/06/02 12:00
0
0

To jedna z tych gier, którą z czystym sumieniem można sobie odpuścić.

Remake nikomu niepotrzebny - recenzja Shadow of the Beast

Dzisiaj pewnie niewielu pamięta czym było Shadow of the Beast. Sam wymądrzać się nie będę, bo oryginał trafił na rynek kilka miesięcy zanim ja przyszedłem na świat. Nie będzie to więc recenzja z perspektywy weterana oryginału. Nie znam go i przygoda z najnowszym tytułem na wyłączność PlayStation 4 to mój pierwszy kontakt z tym IP. Jeśli na jego podstawie miałbym ocenić całą markę, moja opinia nie będzie zbyt optymistyczna.

Historia to jedna z większych zagadek tej gry. Główny bohater czyli bestia imieniem Aarbron już w pierwszej misji buntuje się i zaczyna pościg za swoim Panem. Ten mimo że przez rany ledwo stawia kroki ucieka przed bohaterem przez dosłownie pół gry. Jak już zostaje przez niego zabity, zaczyna się dalsza część rozgrywki, w której ciężko stwierdzić o co w zasadzie chodzi. Niekiedy pojawiają się jakieś postacie, które coś mówią, ale nic nie da się zrozumieć. Na ekranie zamiast zwykłych napisów pojawiają się bazgroły. Można je „przetłumaczyć”, ale to wymaga wydania dużej ilości punktów. Te zdobywa się w czasie zabawy, ale w zbyt małej ilości, aby udało mi się coś odblokować. Wolałem inwestować w postać, zwłaszcza że przy jednorazowym przejściu gry nie zdobywa się zbyt wielu punktów.

Dopiero ponowne przechodzenie gry pozwala na zdobycie wszystkich ulepszeń i umiejętności. Shadow of the Beast jest zresztą tak skonstruowane, aby wielokrotnie przechodzić wszystkie poziomy. Oprócz zdobywania punktów znalazły się oczywiście rankingi, dzięki którym można porównać swoje umiejętności ze znajomymi i innymi graczami z całego świata. Szkoda jednak, że to zdecydowanie za mało, aby zachęcić do ponownego przechodzenia kolejnych plansz. Brakuje sensownych zmian w samej rozgrywce czy możliwości przechodzenia gry na kilka sposobów. Zbieranie znajdziek to zdecydowanie za mało.

Podstawą Shadow of the Beast jest oczywiście system walki. Najpierw to co w nim najlepsze. Aarbron nie patyczkuje się z przeciwnikami i potrafi dosyć brutalnie pozbawiać ich życia. Pod tym względem gra robi wrażenie. Przemieszczając się od jednego wroga do drugiego czuć, że protagonista to prawdziwa maszyna do zabijania, dla której przeciwnicy to tylko drobna przeszkoda. System walki potrafi więc być efektowny, ale wiele mu brakuje do wysokiego poziomu. Liczba ataków jest bardzo ograniczona, przez co momentami wszystko sprowadzało się do wciskania jednego, czasami dwóch przycisków. Z ataków specjalnych pożyteczny jest w zasadzie tylko jeden, który pozwala zregenerować życie.

GramTV przedstawia:

Kuleje również budowa poziomów. Zdaję sobie sprawę, że umieszczając kamerę z boku trudno o wysoki poziom wyrafinowania plansz, ale mimo wszystko można było się lepiej postarać. W większości przypadków dostępny był wąski korytarz, z którego wybiegali przeciwnicy. Oczywiście z obu stron. W jednym z poziomów zaczęło to być strasznie irytujące, gdyż wrogów było zbyt wielu. Zabijając jednego, drugi już atakował mnie od tyłu. Wyprowadzenie serii ciosów czy jakakolwiek próba regeneracji zdrowia była niemożliwa. Wprawdzie to tylko kilka pojedynków na jednym z poziomów, ale mimo wszystko niesmak pozostał.

Walkę na koniec każdego poziomu próbuje urozmaicić pojedynek z bossem. Tradycyjnie trzeba najpierw zrozumieć w jaki sposób on atakuje, a potem w odpowiednim momencie samemu uderzyć. Absolutnie nic co zmusiłoby szare komórki do nieco większego wysiłku. Walkom brakuje również widowiskowości. Mówiąc krótko, było po prostu nudno. O ile czasami pokonywanie przeciwników było odrobinę efektowne, głównie ze względu na sposób ich wykańczania, szybko przestało to robić większe wrażenie. Jeszcze w pierwszym etapie Shadow of the Beast prezentował się pod tym względem całkiem nieźle, ale później gra przestała zaskakiwać i jedynie powielała schematy.

Niewiele złego można za to powiedzieć o oprawie wizualnej. Gra wygląda całkiem nieźle co widać przede wszystkim przy okazji licznych przybliżeń kamery. Aarbron prezentował się wtedy bardzo ładnie, podobnie jak otoczenie. Trzeba również docenić płynność animacji. Wprawdzie Shadow of the Beast nie powinno stanowić wielkiego wyzwania dla technologii zaszytej w PlayStation 4, ale wiadomo jak dzisiaj wygląda branża. Niestety 1080p i 60 klatek na sekundę nie są obecnie standardem, a akurat w takiej produkcji bardzo się to przydaje. Wszystko to jednak sprawia, że Shadow of the Beast to coś na kształt wydmuszki. Z zewnątrz bardzo ładna, cieszy oko przez chwilę, ale szybko okazuje się, że w środku jest pusta.

To jest zdecydowanie największy problem Shadow of the Beast. To ładna, momentami efektowna gra, ale nic więcej. Brakuje rozbudowanego systemu walki, ciekawych elementów zręcznościowych czy zapadających w pamięci momentów. Grę przygotowali zwykli rzemieślnicy, a to musiało przełożyć się na jakość. Shadow of the Beast jest nawet trudne do ocenienia. To dosyć nijaka gra i ciężko cokolwiek więcej napisać. Być może fani oryginału mają jeszcze jakiś powód do kupna (do gry dołączona jest wersja z 1989 roku), ale cała reszta nie znajdzie tutaj nic ciekawego.

Shadow of the Beast staje się więc grą, której równie dobrze mogłoby nie być. Pewnie gdyby nie znany tytuł mało kto w ogóle zainteresowałby się tą produkcją. Na rynku jest tyle ciekawych gier, że szkoda pieniędzy i czasu na tytuły nijakie i niczym nie wyróżniające się z tłumu. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Sony (lub jakakolwiek inna firma) nie będzie mieć kolejnych równie nietrafionych pomysłów na wskrzeszanie starych marek. Z szacunku do klasyków lepiej je zostawić. Nowe Shadow of the Beast nie jest tytułem bardzo złym. Wręcz przeciwnie, przeszedłem przez kampanię całkiem sprawnie i bez uczucia zażenowania. Problem jednak w tym, że nie czułem również zbyt wiele radości z obcowania z grą zespołu Heavy Spectrum Entertainment Labs.

6,7
Nie tak powinno się odświeżać klasyki
Plusy
  • efektowne i krwawe egzekucje wrogów
  • ładna grafika i płynna animacja
Minusy
  • nic co zapada w pamięci
  • biedny system walki
  • krótka i mało urozmaicona kampania
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!