Umieramy po raz ostatni - recenzja Dark Souls III

Adam "Harpen" Berlik
2016/04/04 09:01
0
0

Godne zwieńczenie serii.

Umieramy po raz ostatni - recenzja Dark Souls III

Hidetaka Miyazaki to dla fanów Soulsów wyznacznik jakości. Człowiek, który sprawił, że From Software zdołało uwolnić potencjał drzemiący w Demon's Souls, a także stworzył Dark Souls oraz Bloodborne, pracował również nad Dark Souls II. W drugiej części pełnił jedynie rolę doradcy, a kluczowe decyzje związane z ostatecznym kształtem gry podejmowali inni ludzie. W Dark Souls III, tak samo jak w Dark Souls, o wszystkim decydował i - choć gra ma swoje błędy - w ogólnym rozrachunku efekt jest niesamowity.

Wielki powrót Miyazakiego do Dark Souls oznacza zarazem to, że From Software w Dark Souls III nawiązuje przede wszystkim do pierwszej odsłony cyklu, choć gdzieniegdzie można spotkać także odniesienia do "dwójki". Ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy opisywana produkcja jest prequelem czy też sequelem debiutanckiej odsłony serii, tym niemniej wiele wskazuje na to, że akcja toczy się w tym samym świecie, ale w zupełnie innym czasie. Pierwszą wskazówkę otrzymujemy już po pokonaniu bossa w samouczku, bo chwilę później trafiamy do Firelink Shrine znanego również z Dark Souls, ale nie zostało ono przeniesione w całości - to w istocie zupełnie nowe miejsce.

Firelink Shrine to nasza baza wypadowa. Odpowiednik Nexusa z Demon's Souls czy też Snu Tropiciela z Bloodborne. To właśnie tutaj będziemy ulepszać statystyki postaci u Strażniczki Ognia pełniącej tę samą funkcję, co Maiden in Black czy Lalka w wyżej wymienionych grach From Software. To tutaj zwiększymy moc butelek Estusa, ulepszymy broń u kowala, kupimy niezbędne przedmioty czy też stworzymy nowe elementy wyposażenia. Z Firelink Shrine będziemy mogli również teleportować się do kolejnych ognisk. Już na samym początku skorzystamy z tej opcji, by przenieść się do High Wall of Lothric, pierwszej głównej lokacji.

Wielu graczy liczyło, że obecność Hidetaki Miyazakiego na stanowisku reżysera Dark Souls III oznaczać będzie konstrukcję świata rodem z pierwszego Dark Souls. Nie mamy tutaj jednak do czynienia z jednym wielkim obszarem, ale większość lokacji, które odwiedzamy, jest ze sobą połączona. Pod tym względem Dark Souls III najbliżej do Bloodborne. W trakcie eksploracji odblokowujemy ogniska pełniące funkcję punktów kontrolnych, jak również skróty (np. otwierając drzwi od drugiej strony czy też aktywując windę), dzięki czemu nie musimy wielokrotnie przechodzić tego samego fragmentu, by dostać się do bossa.

Na pochwałę zasługuje projekt kolejnych poziomów. Choć pod tym względem Dark Souls nadal jest nie do pobicia, świat Dark Souls III zwiedza się z ogromną przyjemnością, a odkrywanie kolejnych tajemnic sprawia niesamowitą frajdę. W krainie Lothric znajdziemy mnóstwo ukrytych przejść, zakamarków i sekretów. Miejscówki są zróżnicowane i wielopoziomowe, a brak mapy - będący znakiem charakterystycznym Dark Souls - sprawia, że bardzo szybko sami zaczynamy na kartce tworzyć szkice aktualnie eksplorowanego fragmentu.

Oprócz wielu zupełnie nowych lokacji (niektóre z nich mocno nawiązują do tych z Lordran, gdzie rozgrywa się akcja pierwszej części serii), w Dark Souls III trafiamy również do wspomnianego Firelink Shrine oraz do pewnego, charakterystycznego miejsca występującego w pierwszym Dark Souls. Nie zamierzam jednak zdradzać, o co chodzi, by nie psuć niespodzianki - powiem tylko, że fani będą naprawę zadowoleni. W większości przypadków spotykamy tam nowych przeciwników i bohaterów niezależnych, ale gra sukcesywnie puszcza oczko w stronę fanów, pozwalając zmierzyć się z wrogami obecnymi w Dark Souls, a także porozmawiać z doskonale znanymi NPC-ami.

Przed premierą gracze obawiali się, że Dark Souls III upodobni się do Bloodborne, jeśli chodzi o system walki. Owszem, "trójka" jest nieco bardziej dynamiczna niż poprzednie odsłony serii, ale ciężko tutaj mówić o tak agresywnych starciach, jak w drugim z wymienionych tytułów. To raczej ewolucja, która idzie w parze ze znacznie lepszą oprawą graficzną. Twórcy nie odstraszają już graczy topornością i oprawą rodem z konsol poprzedniej generacji, ale oferują połączenie klasycznej rozgrywki z nowoczesną technologią, która pozwoliła im na usprawnienie mechaniki zabawy.

Poza możliwością wykonywania zwykłych oraz ciężkich ataków, zasłaniania się tarczą i parowania ciosów (nie każda tarcza pozwala na ich odbijanie!), zadawania krytycznych ataków w plecy i robienia przewrotów, system walki w Dark Souls III oferuje także kilka interesujących nowości. Przede wszystkim możemy aktywować dodatkowe ataki przy wykorzystaniu odpowiednich zdolności - twórcy przygotowali kilkadziesiąt zróżnicowanych umiejętności, a ponadto oddali do dyspozycji unikatowe ciosy dla niemal każdego rodzaju broni. Zużywają one punkty skupienia, czyli mówiąc prościej - manę, która pojawiła się między paskiem życia a wytrzymałości w lewym górnym rogu ekranu.

Obecność paska many w Dark Souls III to nowość, ale należy pamiętać, że pojawił się on także w Demon's Souls. W przeciwieństwie do debiutanckiej odsłony serii Dark Souls, gdzie liczba czarów była ściśle ograniczona i mogliśmy je odnawiać wyłącznie przy ognisku, tutaj możemy regenerować manę za pomocą niebieskiej flaszki Estusa, która pojawia się obok żółtej. Co ciekawe, w zależności od preferowanego stylu gry, sami decydujemy, ile flaszek jakiego koloru chcemy mieć przy sobie. W tym miejscu jedno zastrzeżenie. Odniosłem wrażenie, że flaszek jest zdecydowanie zbyt mało w całej grze (maksymalnie można mieć jedynie kilkanaście Estusów), co uniemożliwia regularne korzystanie ze wspomnianych zdolności i regenerowanie energii życiowej podczas walki.

GramTV przedstawia:

Wspólnym mianownikiem Dark Souls III i Bloodborne jest również silnik graficzny - obie produkcje bazują na tej samej technologii. Przed premierą pojawiły się obawy, że obie gry będą do siebie zbyt podobne, jeśli chodzi o oprawę wizualną. Na szczęście tak nie jest, przynajmniej w większości lokacji. Dark Souls III zachowuje charakterystyczny styl poprzedniczek, ale niekiedy mamy wrażenie, że przemierzamy nie nową lokację z "trójki", a Lochy Kielicha w Bloodborne (tak jest chociażby w Catacombs of Carthus oraz nieco później, gdy odwiedzamy Smouldering lake). Ale to odosobnione przypadki, bo w zdecydowanej większości cały świat Dark Souls III w żadnym stopniu nie przypomina Bloodborne, a to, że gdzieś zobaczymy jakieś schody czy też nagrobek, który widzieliśmy w produkcji From Software, wydanej przed rokiem, nie powinno raczej nikomu przeszkadzać.

Nie da się natomiast ukryć, że Dark Souls III to najładniejsza gra z całej serii. Lokacje są dopracowane w najmniejszych szczegółach, na zbrojach postaci widać mnóstwo detali, a kolejne rodzaje broni czy też inne elementy wyposażenia wykonano niezwykle starannie. Paradoksalnie za sprawą przepychu graficznego i wielkiego budżetu, który widać na każdym kroku, gra traci swój urok niszowej produkcji z charakterystyczną atmosferą. W pierwszym Dark Souls świat był opustoszały, a przez to znacznie bardziej klimatyczny - tutaj świetna oprawa wizualna nie do końca zdaje egzamin, ale to zwieńczenie serii i gra, która ma trafić do szerokiego grona odbiorców. Włącznie z osobami, które zraziły się wcześniej do Soulsów ze względu na słabą grafikę.

Tak, jak w poprzednich odsłonach cyklu, tak i w Dark Souls III mamy do czynienia z niesamowitym projektem świata - to znak charakterystyczny serii, ale opisywana produkcja nie wzbudza już poczucia beznadziejności, zagubienia czy zwątpienia u gracza, który choć nie jest prowadzony za rączkę, doskonale wie, co robić, jeśli grał w Dark Souls czy Dark Souls II. Atmosfera pierwszego Dark Souls trochę się ulotniła, bo gra już nie potrafi zaskoczyć tak, jak to robiła kultowa "jedynka". From Software zrobiło wszystko, by zadowolić fanów cyklu i nowicjuszy, przygotowując niesamowicie dopracowane i klimatyczne lokacje skrywające mnóstwo tajemnic, które będziemy odkrywać wiele miesięcy (a może nawet lat) po premierze.

Nierzadko muzyka podczas walk z bossami jest wyłącznie dodatkiem. Zdajemy sobie sprawę, że słyszymy ją w trakcie starcia, ale tuż po nim zapominamy o udźwiękowieniu. Dark Souls III to jednak zupełnie inna liga. Wielokrotnie po wejściu na arenę z mocarnym przeciwnikiem zamiast skupić się na jego atakach zorientowałem się, że przede wszystkim zwracam uwagę właśnie na soundtrack. Skoro już o bossach mowa, to muszę uspokoić fanów serii i przyznać, że tego typu przeciwników w Dark Souls III jest mniej niż w "dwójce", ale mniej więcej tyle samo co w pierwszej odsłonie serii. I tak jak w kultowym Dark Souls, tak i tutaj każde starcie z bossem jest na swój sposób unikatowe i zapada w pamięć na bardzo długi czas.

Jeśli chodzi o poziom trudności, to Dark Souls III na pewno nie sprawi wielu kłopotów weteranom serii. Twórcy nie chcieli na siłę komplikować mechaniki rozgrywki po to, by doświadczeni gracze musieli wielokrotnie podchodzić do kolejnych bossów. Natomiast osoby, które dotychczas nie miały styczności z Dark Souls lub znają tę serię powierzchownie, mogą liczyć na nie lada wyzwanie. Znakiem rozpoznawczym serii jest to, że nie wybacza błędów, a każda pomyłka może doprowadzić do śmierci postaci, po której ta odrodzi się przy ostatnio odpalonym ognisku. W momencie zgonu bohatera, wszystkie zdobyte dusze przepadają i pojawiają się w formie zielonej poświaty leżącej na ziemi obok miejsca, gdzie polegliśmy - musimy tam dotrzeć, by je odzyskać, ale mamy na to jedną szansę.

Dark Souls III nie mówi również dokąd iść, co zrobić i w jakiej kolejności, by osiągnąć postępy w rozgrywce. Wszystko musimy rozgryźć samemu, metodą prób i błędów. Choć sam początek jest dość liniowy, to mniej więcej po trzech godzinach zabawy odblokowujemy możliwość dotarcia do kilku lokacji jednocześnie i zaczynamy się nieco gubić. Pozbawieni mapy na własną rękę staramy się ustalić, gdzie powinniśmy udać się w pierwszej kolejności, a które miejscówki warto odwiedzić później. Zabawę utrudnia fakt, że dysponujemy ograniczoną liczbą flaszek Estusa. Próżno tutaj szukać wielu innych przedmiotów do leczenia, takich jak np. klejnoty życia w Dark Souls II, które znacznie ułatwiały zabawę, bo mogliśmy mieć ich blisko sto.

Pomimo kilku wad, o których wspomniałem w powyższych akapitach, Dark Souls III już teraz można określić jedną z najlepszych gier ostatnich lat. Co prawda nie wywołuje efektu wow, jak pierwsza część, ale to bez wątpienia niesamowicie wciągająca, dopracowana i przemyślana produkcja. Zdaję sobie jednak sprawę, że z powodu wysokiego poziomu trudności, nie jest to pozycja dla wszystkich, bo nie każdy będzie miał tyle cierpliwości i samozaparcia, by przechodzić dany fragment wielokrotnie i podchodzić do walki z bossem nawet kilkadziesiąt razy. Jeśli jednak chcecie spróbować swoich sił, to zaznaczcie w kalendarzu datę 12 kwietnia - właśnie wtedy Dark Souls III zadebiutuje na rynku.

9,5
Jeśli chcielibyście zacząć swoją przygodę z Dark Souls to macie na to idealny moment!
Plusy
  • świetny projekt lokacji z możliwością odblokowywania skrótów
  • udoskonalony system walki - rozgrywka jest nieco szybsza, ale mniej toporna
  • nowe rodzaje umiejętności podczas starć z przeciwnikami
  • eksploracja sprawia mnóstwo satysfakcji
  • zapadające w pamięć i zróżnicowane walki z bossami
  • wysoki i uczciwy poziom trudności - tak jak w poprzednich odsłonach
  • mnóstwo nawiązań do Dark Souls i nie tylko - powrót "starych znajomych"
  • ogromne replayabilty - można przechodzić wielokrotnie na rozmaite sposoby
  • klimatyczna ścieżka dźwiękowa - prawdopodobnie najlepsza w całej serii
  • długi czas rozgrywki (zabawa na kilkadziesiąt godzin)
  • najładniejsza gra z całej serii - silnik z Bloodborne zdaje egzamin
Minusy
  • nie wzbudza już efektu wow - ciężko zaskoczyć fanów cyklu
  • paradoksalnie świetna oprawa sprawia, że gra traci swój urok niszowej produkcji
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!