Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4 - recenzja

Jakub Zagalski
2016/02/21 18:00
0
0

CyberConnect2 znowu rozpieszcza fanów Naruto.

Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4 - recenzja

Po bardzo dobrym, choć na przekór tytułowi, nierewolucyjnym Ultimate Ninja Storm Revolution, specjaliści od widowiskowych bijatyk ze studia CyberConnect2 dostarczyli prawdziwą perełkę na konsole najnowszej generacji i pecety. Ultimate Ninja Storm 4 to prawdziwa uczta dla oczu, która pod względem rozgrywki wraca do kilku sprawdzonych elementów z poprzednich odsłon. Czy było to dobre posunięcie?

Jestem przekonany, że długaśny tytuł i "czwórka" w tytule nowej gry CyberConnect2 odstraszy wielu (jeżeli nie wszystkich) narutowych laików, którzy nie śledzili anime, mangi i nie grali w poprzednie odsłony serii. Nic w tym dziwnego, bowiem Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4 to przede wszystkim gra dla fanów twórczości Masashiego Kishimoto, którzy mają w małym palcu fabułę Naruto Shippuden, ewentualnie chcą sobie przypomnieć końcówkę historii blondwłosego wojownika i stu miliardów innych postaci.

To gra przede wszystkim dla fanów, ale nie tylko, gdyż charakter rozgrywki i oprawa audio-wizualna z pewnością będą w stanie przykuć do konsoli niejednego miłośnika radosnych bijatyk, którym nie po drodze z filmowo-komiksowym oryginałem.

Zacznijmy jednak od najważniejszych informacji dla osób znających poprzednie Ultimate Ninja Stormy. W "czwórce" znajdziemy szereg obowiązkowych trybów rozgrywki, których nie trzeba zbytnio tłumaczyć (versus, pojedynki sieciowe, free battle) oraz dwa stworzone z myślą o fanach Naruto, pragnących wziąć udział w pojedynkach znanych z anime. W Story Mode obserwujemy wydarzenia związane z Czwartą Światową Wojną Shinobi, ukazane z dwóch różnych perspektyw. Poszczególne poziomy w tym trybie to walki poprzeplatane cutscenkami - po wygranym pojedynku i obejrzeniu fabularnego przerywnika, przechodzimy do następnej walki, ewentualnie wybieramy jedną ze ścieżek, którą chcemy dalej kroczyć. Dwie główne linie fabularne rozwidlają się w pewnych miejscach, by zaprezentować wątek pobocznej postaci. Takich urozmaiceń jest dosłownie kilka i nie trzeba ich koniecznie zaliczać, żeby poznać dalszy ciąg historii. To bardziej ciekawostki dla fanów Naruto i osób, które chcą wydłużyć czas potrzebny na ukończenie Story Mode. Jednorazowe przejście tego trybu zajmuje bowiem około 6 godzin, przy czym sprawny gracz spędzi o wiele więcej czasu na oglądaniu przerywników niż na arenie.

Przed każdym pojedynkiem w Story Mode dowiadujemy się o warunkach, które trzeba spełnić, by otrzymać najlepszą ocenę i odblokować dodatkową zawartość. Zaliczenie wszystkich punktów stanowi wyzwanie, natomiast same walki są dosyć proste. Co więcej, nawet jeśli podwinie nam się noga, to nie zobaczymy ekranu z napisem "Game over". Zamiast tego pojawia się opcja kontynuacji ze zwiększoną siłą naszego bohatera lub większą odpornością na ciosy. Oznacza to, że po przegranej wracamy na arenę z pełnym paskiem zdrowia i bonusem do wybranej cechy, zaś przeciwnik ma tyle energii, ile mu zostało, zanim padliśmy na deski. Dzięki takiemu rozwiązaniu absolutnie każdy może się cieszyć z poznawania historii, bo trudno mi sobie wyobrazić osobę ogarniającą chociażby dwa przyciski akcji i bloku, która nie podoła kolejnym pojedynkom.

Na samotników znających anime i/lub mangę czeka również Adventure Mode, czyli znana z poprzednich odsłon mieszanka jRPG/przygodówki/mordobicia. Sporo tu biegania, jeszcze więcej gadania i wykonywania niezbyt porywających zadań. Oczywiście nie brakuje też pojedynków. Historia tego trybu jest osadzona po wydarzeniach ze Story Mode i skupia się w dużej mierze na trio Naruto, Hinata, Sakura, ale nie należy się spodziewać szczególnie porywającej opowieści. Plusem dla osób znających anime/mangę są scenki wspominkowe, których nie brakuje w Adventure Mode. Z kolei osoby nastawione na pojedynki i nie mające ochoty zbierać przedmiotów porozrzucanych po świecie, mogą sobie odpuścić tryb przygody.

Jeżeli o pojedynkach mowa, to pora przyjrzeć się zmianom, jakie twórcy wprowadzili w obrębie systemu walki w Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4. W gruncie rzeczy nie ma ich zbyt wiele, a te najważniejsze stanowią powrót do rozwiązań zastosowanych we wcześniejszych odsłonach. Graczy pamiętających pierwszą część Ultimate Ninja Storm, wydaną wyłącznie na PlayStation 3 w 2008 roku, ucieszy powrót widowiskowych wallrunów, czyli biegania po pionowych ścianach i pojedynkowania się na takiej płaszczyźnie. Wiele osób tęskniło za tym elementem, niektórzy o nim zupełnie zapomnieli, a stanowi on świetne urozmaicenie pojedynków i wygląda rewelacyjnie. Niestety bieganie po ścianach to jedynie dodatek dostępny tylko w kilku miejscach, a nie pełnoprawny mechanizm możliwy do wykorzystania w każdej walce.

GramTV przedstawia:

W Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4 zrezygnowano z możliwości wyboru jednego z trzech wariantów, które wpływały na sposób wykorzystania postaci pomocniczych w walkach drużynowych w Ultimate Ninja Storm Revolution. W grze z 2014 roku musieliśmy wybierać między Ultimate Jutsu, Awakening i Drive (szczegółowo opisywałem ten system w poprzedniej recenzji), co nie przypadło do gustu wielu fanom wcześniejszych rozwiązań, chociaż sam uznałem to za ciekawe urozmaicenie. "Czwórka" odrzuca to rozwiązanie, więc osoby narzekające na Revolution w tym kontekście będą bardzo zadowolone.

Pozostając w temacie postaci pomocniczych, trzeba wspomnieć o mechanizmie spopularyzowanym przez serię Marvel vs Capcom, który pojawił się w Ultimate Ninja Storm 4. Chodzi o błyskawiczne przełączanie się między członkami drużyny za pomocą prawego analoga. Wystarczy jeden ruch gałką, by na arenę wskoczył wybrany kompan, pomagając w combosie lub stosując własne ultimate jutsu. Grając w VS Mode i wybierając wojowników do drużyny, warto mieć na uwadze ich relacje fabularne. Przykładowo Naruto i Sasuke mogą sporo namieszać, jeżeli znajdą się w jednym zespole, a gracz umiejętnie połączy ich techniki.

W Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4 pojawia się również nowa funkcja armor i weapon break. Co ważne, zniszczenie broni czy ubrania (trudno nazywać ciuchy niektórych postaci pancerzem) jest nie tylko sygnalizowane odpowiednim napisem na ekranie, ale także wpływa na wygląd danego bohatera. W wyniku armor breake'a niektórym wojownikom drą się rękawy, nogawki itp., a inni, jak chociażby Deidara, tracą całe wierzchnie odzienie.

Nie mam wątpliwości, że Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4 spodoba się fanom poprzednich części i zadowoli tych, którzy narzekali na wspomniany system z Revolution lub tęsknili za bieganiem po ścianach. Nowa odsłona tradycyjnie wrzuca do listy grywalnych zawodników jeszcze więcej serialowych bohaterów niż poprzednio i obok kluczowych postaci pokroju Naruto czy Sasuke, którzy występują w kilku wariantach, pojawia się cała masa epizodycznych bohaterów.

Tryby historii i przygody zapewniają kilkanaście godzin wspominkowej zabawy z fenomenalnie wyglądającymi walkami bossów, żeby tylko wspomnieć o otwierającym Story Mode pojedynku Hashiramy z Madarą. Granie po sieci to oddzielna kategoria i rozrywka dla doświadczonych shinobi, którzy, przynajmniej tuż po premierze gry, musieli się borykać z problematycznym matchmakingiem.

A co z nowicjuszami, którzy nie grali w poprzednie Ultimate Ninja Stormy i/lub nie znają anime Naruto? Teoretycznie tacy osobnicy nie powinni sięgać po "czwórkę", która w trybach fabularnych wrzuca gracza na głęboką wodę, nie oferuje wprowadzenia (bo dosyć trudno byłoby streścić kilkaset odcinków anime/kilkadziesiąt tomów mangi) itd. Z drugiej strony, jeżeli laik pragnie jedynie brać udział w efektownych walkach i nie przejmować się całą narutową otoczką (kto z kim i dlaczego), to Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4 może być bardzo dobrym wyborem. Produkcja CyberConnect2 to klasyczne easy to play, hard to master. Aby się dobrze bawić na podstawowym poziomie, wystarczy opanować jeden przycisk ataku, drugi odpowiedzialny za ładowanie chakry i mashować je, żeby wykonywać techniki specjalne. Nie ma tu wbijania skomplikowanych combosów, kręcenia ćwierćkółek jak w Street Fighterze etc. Dzięki temu przy Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4 może się bawić absolutnie każdy, co nie oznacza, że gra nie oferuje wyzwania fanom złożonych bijatyk.

Gracze, którzy będą chcieli się wspiąć na wyższy poziom, będą musieli poznać poszczególne jutsu i ultimate jutsu, kombinacje zespołowe i całą masę innych drobiazgów, które pozwolą toczyć nie tylko efektowne, ale i efektywne pojedynki. Oczywiście całość w dalszym ciągu będzie się opierać na 1-2-przyciskowych combosach, refleksie gracza i dostosowywania się do danej sytuacji. Tym niemniej nawet przy tak banalnym, wydawać by się mogło, systemie walki trzeba spędzić długie godziny, zanim zacznie się wygrywać z doświadczonymi graczami w sieci.

8,3
Piękna i napakowana treścią młócka dla fanów Naruto i niedzielnych graczy
Plusy
  • Easy to play, hard to master
  • przeżywanie scen z anime
  • przepiękna oprawa graficzna
  • mnóstwo postaci
  • bieganie po ścianach
  • nowe mechanizmy
  • polskie napisy i angielski/japoński dubbing
Minusy
  • Animacja potrafi przyciąć, gdy się dużo dzieje
  • widowiskowe sceny bywają nieczytelne
  • tuż po premierze granie po sieci sprawiało problemy (matchmaking, lagi)
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!