Darkest Dungeon - recenzja

Kamil Ostrowski
2016/01/26 15:00
0
1

To chyba najbardziej przegięty z rogali, w jakie kiedykolwiek grałem. Trudny, ciężki, skomplikowany. Przy tej produkcji zarwiecie niejedną nockę.

Darkest Dungeon - recenzja

Darkest Dungeon miałem przyjemność sprawdzić i zachwycić się, jeszcze kiedy gra była w Early Access. Wymieniłem ten tytuł również jako jeden z najbardziej oczekiwanych na przyszły rok. Nie spodziewałem się wtedy, że premiera czai się tuż za rogiem. Nie minęły dwa tygodnie, a Darkest Dungeon dostało zielone światło. Szybko zainstalowałem najnowszy build i po raz kolejny wraz z grupą śmiałków zapuściłem się w czeluści najciemniejszego lochu.

Jak pewnie się domyślacie, wsiąkłem momentalnie. Dziwne by było, gdyby gra okazała się gorsza, niż podczas testów Early Access. Oczywiście żaden upadek nie miał miejsca, wręcz przeciwnie - Darkest Dungeon jest dokładnie taki, jaki chciałem, żeby się stał, a nawet jeszcze lepszy. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że będzie to mocny kandydat do nagród dla najlepszej niezależnej gry A.D. 2016 i dla najlepszego cRPG.

Gra jest pomieszaniem role-play'a z dungeon crawlerem ze sporym dodatkiem aromatu rogalowego. Koncept nie jest szczególnie odkrywczy - przed opuszczeniem osady zbieramy drużynę i zajmujemy się eksploracją pobliskich lochów, kniei, zatok, zamczysk i tym podobnych. Podczas każdej wyprawy natykamy się na wrogów z którymi potykamy się w systemie turowym. Wszystko oczywiście opisane jest szeregiem statystyk: szybkością, odpornością, celnością, ilością zadanych obrażeń i tak dalej. Z każdym pokonanym lochem rośniemy w siłę - ulepszamy swoją broń, zdobywamy zaklęte przedmioty, etc, etc. Brzmi dosyć standardowo, prawda?

Sęk w tym, że Darkest Dungeon dopiero zaczyna się tam, gdzie kończą się inne dungeon-crawlery. Deweloper wprowadził cały szereg rozwiązań, które są absolutnie unikalne dla ich produkcji. Po pierwsze, obok punktów zdrowia każdy bohater ma też punkty zdrowia psychicznego. Kiedy ten pasek naładuje się całkowicie heros traci nad sobą kontrolę, staje się nieobliczalny, czasami omija swoją turę i ma zły wpływ na pozostałych. Na zdrowie psychiczne mają wpływ przeżycia podczas wyprawy, niektóre ataki przeciwników, a także takie rzeczy jak światło pochodni czy jego brak. O właśnie, pochodnia - kolejna sprawa. Przemierzając lochy musimy mieć źródło światła. Im pochodnia bardziej przygaszona, tym lepsze łupy zdobędziemy, ale walki stają się trudniejsze. Niektóra ataki wroga na przykład przygaszają światło (sic!).

Naszych bohaterów opisują nie tylko klasa postaci i statystyki takie jak poziom rozwoju, punkty życia czy używane przedmioty. Każdego z herosów obciążają rozmaite perki. Niektóre z nich są przydatne, inne uciążliwe. Co ciekawe, w trakcie gry losowo zdobywamy kolejne, a korzystając ze specjalnej budowli możemy innych się pozbywać (co oczywiście kosztuje odpowiednią ilość złota, a na czas "kuracji" nasz bohater nie jest dostępny). Część wspomnianych perków nie ma bezpośredniego przełożenia na te statystyki, które wpływają na walkę. Niektóre są ciekawe, bo np. zmuszają herosa do dokonywania pewnych wyborów (kleptoman często zachowa dla siebie łupy z przeszukanej skrzyni). To kolejna mechanika, która jest unikalna dla Darkest Dungeon.

GramTV przedstawia:

Wspomniałem o dokonywaniu wyborów - o co chodzi? Podczas przemierzania lochów często dają nam się we znaki losowe wydarzenia. Po drodze możemy spotkań pułapki, skrzynie, puste konary, otwarte żelazne dziewice (takie tam, narzędzie tortur), mroczne ołtarze i tak dalej. Możemy z nimi wejść w interakcję, zazwyczaj przy użyciu jakiegoś przedmiotu. Oczywiście nie wiemy jakiego, musimy metodą prób i błędów je dopasować i na przyszłość zapamiętać. I tak np. profanując otwarty grób dobrze mieć ze sobą wodę święconą, a gigantyczną muszlę podważymy łopatą. Unikalnych dla Darkest Dungeon mechanik jest dużo, duuuużo więcej, chociażby rozbijanie obozowisk, przeprowadzanie zwiadów i wiele innych. Zbyt wiele tego, żeby wszystko opisywać. Po prostu uwierzcie mi na słowo, że elementów składających się na zabawę jest bogactwo, a każdy szczegół składa się na genialną całość. Aha, wspomniałem że lochy, skupiska potworów, pułapki i cała reszta generują się losowo?

Żeby przypadkiem rzeczy do roboty nie było za mało, deweloper dał nam możliwość ulepszania naszej bazy wypadowej, którą jest osada u stóp mrocznej posiadłości (klasyka horrorów). Jest tam lazaret, kuźnia, gildia bohaterów, tawerna, opactwo i diabli wiedzą co jeszcze. Żeby było jeszcze ciekawiej, to ulepszanie bazy opłacamy jednym z czterech różnych surowców: popiersiami, aktami własności, herbami i portretami - pamiątkami ze wspomnianej już posiadłości, siedziby naszego rodu.

Skomplikowaną konstrukcję jaką jest Darkest Dungeon wieńczy wyśrubowany poziom trudności i fakt, że nasi bohaterowie mogą umrzeć. na stałe. I umierają, nie raz po kilku na raz. Zdarzały mi się sytuacje, w których z wyprawy wracał tylko jeden, oszalały ze stresu heros, taszczący na swoich plecach ogromny łup, którego zdobycie reszta drużyny przypłaciła życiem. Szkoda mi było utraty herosów na wysokich poziomach, ale co poradzić, tak bywa. Raz z tarczą, raz na tarczy.

Darkest Dungeon aż ocieka ciężką, duszną atmosferą, którą oczywiście nieco przełamuje komiksowy styl graficzny. Całość jest mocno przerysowana, a wszystkiego dopełnia przesadnie mroczna muzyka i głęboki, dudniący wręcz głos narratora, który dosyć wysublimowaną angielszczyzną komentuje poczynania naszej bandy awanturników. Oprawa idealnie wkomponowuje się w trudną, ciężką mechanikę - w growym kotle mieszają się elementy rozprężające i napinające atmosferę. Na pochwałę zasługują też oczywiście względy estetyczne - Darkest Dungeon jest po prostu śliczne, chociaż wykonane w całości w dwóch wymiarach.

Od ostatniego testu wersji Early Access minął prawie rok, a w tym czasie deweloper nie leżał na laurach i nie liczył zysków z cieszącej się wielką popularnością "wczesnego dostępu". Pojawiło się parę nowych klas, nowe lokacje, nowe pułapki zmianie uległa też nieco mechanika stresu (teraz po podwójnym zapełnieniu się paska bohater umiera na zawał). Czasami wciąż zdarza się, że zamiast niektórych komunikatów wyświetlają się place-holdery, ale to dosłownie sytuacja jedna na tysiąc. Stawiam dolary przeciwko łupinom po orzechach, że zostanie to poprawione w najbliższej łatce.

Darkest Dungeon to bez wątpienia genialna produkcja. Jeżeli dacie temu indykowi szansę, to na pewno sprawi, że dziesiątki godzin zniknie z Waszego życia bezpowrotnie. Zaczynając grać po obiedzie nawet się nie spostrzeżecie, kiedy nastanie wieczór, a później głęboka noc. To jedna z tych produkcji, które zaginają czas i sprawiają, że wskazówki zegara poruszają się szybciej. Nie martwcie się tym jednak - noc to najlepsza pora, żeby zapuścić się w czeluści najciemniejszych lochów. Zróbcie sobie prezent i zainwestujcie w Darkest Dungeon, na pewno nie pożałujecie. Jeżeli studiujecie, albo musicie wyciągnąć oceny przed końcem semestru, to pamiętajcie tylko, żeby wstrzymać się aż wszystko załatwicie w szkole/na uczelni.

9,2
Świetny, trudny, diabelnie klimatyczny rogal z piekła rodem
Plusy
  • Wciąga jak diabli
  • Narrator, muzyka, udźwiękowienie
  • Mechanika zachęcająca do analizowania i budowania schematów
Minusy
  • Brakuje jeszcze paru drobnych szlifów
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!