Redakcja podsumowuje rok grania na PS4

Piotr Nowacki, Michał Ostasz, Jakub Zagalski, Katarzyna Dąbkowska, Małgorzata Trzyna
2016/01/09 16:00
0
0

Wśród konsol nowej generacji PS4 wiedzie prym w rankingach sprzedaży. Sprawdźmy, czy ta konsola rządziła również w domach naszych redaktorów.

Jak redakcyjni posiadacze PS4 spędzili ubiegły rok? W skrócie: w przeciwieństwie do pecetowców mogli się bezstresowo wcielić w Mrocznego Rycerza, po raz ostatni zagrali w Metal Gear Solid wyreżyserowane przez Hideo Kojimę, wyrywali kręgosłupy w Mortal Kombat oraz ginęli licznymi śmierciami w Bloodborne. A jeśli chcecie więcej szczegółów – zapraszamy do dalszej części tekstu.

Michał Ostasz

Dla mnie w roku 2015 liczyły się tylko trzy tytuły: Mortal Kombat X, Batman: Arkham Knight i Metal Gear Solid V: The Phantom Pain.

Zacznijmy od tego traktującego o wyrywaniu kręgosłupów, dekapitacji czerepów i oddzielaniu kończyn od korpusów. Nie sądziłem, że po fenomenalnym "powrocie do przeszłości" w postaci Mortal Kombat (2011) studiu NetherRealm uda się raz jeszcze dostarczyć dzieło równie miodne, co wspomniany reboot.

Ed Boon wraz ze swoją ekipą z aptekarską wręcz precyzją zmieszali "stare" z "nowym" serwując najlepszą - nie bójmy się tego stwierdzenia - najlepszą odsłonę smoczej serii. Mortal Kombat X to po prostu wzorowa bijatyka. Świadczy o tym fakt, iż jest to produkcja idealna zarówno na poważne turnieje, jak i imprezy, na których aż roi się od osób, które nigdy wcześniej nie trzymały w rękach pada. Co najlepsze, jest to również całkiem łakomy kąsek dla tych, którzy z różnych przyczyn w mordobicia wolą grać samemu. Te słowa piszę na początku stycznia. Płyta z dziesiątym Mortalem, który swoją premierę miał w kwietniu, wciąż jest regularnym gościem napędu mojej PS4. Redakcja podsumowuje rok grania na PS4

Batman: Arkham Knight to z kolei najlepszy dowód na to, że przesiadka na nową generację konsol po długim panowaniu duetu PlayStation 3 & Xbox 360 była nam wszystkim cholernie potrzebna. Pierwsze spojrzenie na panoramę skąpanego w deszczu ponurego Gotham City sprawiło, że omal nie klęknąłem przed telewizorem w podziękowaniu dla decyzji studia Rocksteady, aby nie wydawać zwieńczenia serii Arkham na sprzętach siódmej generacji. Potem podobne modły wznosiłem jeszcze kilka razy, ale ich głównymi powodami były świetny scenariusz (i "powrót" pewnego wiecznie uśmiechniętego jegomościa), system walki, pościgi Batmobilem, muzyka i to "coś", co sprawiło, że wbrew swojemu zwyczajowi postanowiłem "wymaksować" tę grę. Coś podobnego nie zdarzyło mi się już dobrych kilka lat.

Na koniec wisienka na torcie z tegorocznych premier, czyli wspomniany już Metal Gear Solid V: The Phantom Pain. Mimo iż jestem wieloletnim fanem tej serii, to nie czekałem na "piątkę" z wywieszonym językiem. Okazało się, że popełniłem błąd, gdyż to właśnie przygody Snake'a zafundowały mi prawdziwy emocjonalny rollercoaster, a przy okazji zapewniły wyzwanie na kilka długich miesięcy. Mimo poszatkowanej historii (grę ewidentnie pocięto ze względów budżetowych) i paru niedoróbek jest to moja prywatna gra roku 2015. Nie raz na nią kląłem i zostawiałem na kilka dni. Jednak zawsze wracałem. Nie mógłbym też nie wspomnieć o TEJ misji i TYM fabularnym twiście. Kojima zostawił serię z wielką klasą. Czego w takim razie zabrakło mi na konsoli Sony? Odpowiedź jest krótka: tytułów na wyłączność. We wszystkie powyższe pozycje dało się również zagrać na sprzęcie konkurencji i pecetach. Japończykom zabrakło w tym roku naprawdę mocnej gry, która mogłaby być wizytówką ich platformy i znakiem dla niezdecydowanych, że w danego "sztosa" da się zagrać tylko na PlayStation. Wybaczcie, ale ultratrudny Bloodborne nie jest dla wszystkich.

Jakub Zagalski

Rok 2015 na PlayStation 4 należał do Kojimy. Co prawda wiele można zarzucić piątemu MGS-owi, ale i tak otrzymałem świetną grę, która w genialny sposób rozwijała pomysły z Peace Walkera. Gdyby jeszcze dodać kilka zapadających w pamięć boss-fightów (te, które były, bardzo mnie rozczarowały na tle poprzednich części), grywalne zakończenie z White Mambą i gdyby Snake przemówił głosem Davida Haytera, byłbym w siódmym niebie. W obecnym kształcie Metal Gear Solid V: The Phantom Pain to świetna gra action adventure (już nie tylko skradanka) i, wbrew popularnej opinii, bardzo dobry MGS.

W zeszłym roku pożegnałem się na dobre z Destiny. Grając regularnie od premiery i sprawdzając dwa pierwsze dodatki, w końcu zrozumiałem, że Bungie zrobiło grę nie dla mnie. Pozytywne opinie o zeszłorocznym rozszerzeniu The Taken King kusiły do powrotu, ale wytrwałem w postanowieniu i od dawna podchodzę do Destiny z dużym dystansem. Kto wie, może obiecane 10-letnie wsparcie dla produkcji Bungie zaowocuje jeszcze czymś, przez co dam Destiny kolejną szansę.

2015 rok w kontekście PlayStation 4 kojarzy mi się również z nieustannie wypuszczanymi reedycjami, remasterami i wersjami HD starszych przebojów. Na początku roku dane mi było zagrać chociażby w Grim Fandango HD (genialna gra, taka sobie reedycja), Resident Evil HD Remaster (remaster remake'a - większe wrażenie zrobiła na mnie wersja na Gamecube'a), a później wyszło tego o wiele więcej. Nie jestem zagorzałym przeciwnikiem ponownego wydawania gier z dopiskiem "HD", bo wiem, że sporo osób czeka na takie publikacje. Ale prywatnie nie ciągnie mnie, by po raz n-ty skakać Nathanem w znajomej, tyle że ładniejszej scenerii, albo ćwiartować greckich bogów, z którymi miałem do czynienia kilka lat temu na konsoli z "trójką" w nazwie. Szkodami mi na to czasu, tym bardziej, że brakuje mi go na ogranie prawdziwych nowości.

Szybkie podsumowanie 2015 roku z punktu widzenia użytkownika konsol Sony musi się u mnie zamknąć wzmianką o Yakuzie 5. Gracze niewładający mową samurajów musieli się uzbroić w cierpliwość, bowiem Sega dostarczyła anglojęzyczną wersję gry równo trzy lata po japońskiej premierze Yakuzy 5 i dokładnie w dziesiątą rocznicę debiutu pierwszej części. Warto było czekać? Zdecydowanie. Gra trafiła (niestety wyłącznie) do PSStore 8 grudnia i rzutem na taśmę stała się moim faworytem w rocznym podsumowaniu. Najbardziej rozbudowana Yakuza z wciągającym scenariuszem, masą zadań pobocznych i nowych mechanizmów to nie lada powód, by odkurzyć PlayStation 3 i dać się porwać orientalnej przygodzie w (nie tylko) gangsterskim klimacie.

Katarzyna Dąbkowska

Nie uważam się za hardkorowego gracza, chociaż ilość czasu, który grom poświęcam z pewnością na to wskazuje. W moim domu stoi wiele konsol - Wii U, GameCube, Nintendo 64, Xbox One, PlayStation 3, gdzieś na półce leży PlayStation Vita, 3DS, a nawet ruskie jajka, które darzę największym sentymentem. Ale tylko od jednej konsoli byłam tak na poważnie uzależniona w minionym roku - PlayStation 4.

W tym roku pojawiło się kilka naprawdę ciekawych tytułów, które wkręciły mnie na dłuższy czas, takich jak Wiedźmin 3, Life is Strange, Tearaway Unfolded czy Until Dawn. Nie mam zwyczaju przebierania w gatunkach i staram się spróbować odrobinę wszystkiego. W naszym domu jest jednak dwóch hardkorowych graczy (i mała, rosnąca konkurencja do pada), tak więc, choć konsol nie brakuje, telewizorem musimy się jednak dzielić. I zamiast okładać się padami po głowach, zdecydowaliśmy się na lepszy krok - co-op. Dlatego wybór często padał na gry, w których mogliśmy bez przeszkód pograć razem i dobrze się przy tym bawić. Zdecydowanie najwięcej czasu spędziłam w tym roku grając w Rock Band 4. Najczęściej z mikrofonem, chociaż swoich sił próbuję też na gitarze. Do perkusji, niestety, się nie nadaję. Swojego czasu królowało u nas Dead or Alive 5 Last Round, które zdetronizowało Mortal Kombat X.

Jestem też ogromną fanką LEGO i w tym roku niesamowicie podobała mi się najnowsza odsłona - LEGO Dimensions. Nico inna gra z ciekawym portalem, na którym podczas rozgrywki musimy przekładać postacie. Zaintrygowało mnie to rozwiązanie, a cała gra okazała się niezwykle przyjemna. Uwielbiam też Just Dance, które, ku uciesze wszystkich sąsiadów, włączałam kilka razy w tygodniu, choć podczas świątecznego czasu niespecjalnie chciało mi się podskakiwać przed telewizorem. Casual - powiecie. I w sumie nie zaprzeczę. W ambitne gry grywam, chociaż wtedy wolę zaszyć się sama. Jak też wcześniej wspominałam - czasami o telewizor trzeba się bić. Dlatego wtedy wybieram równie przyjemną opcję, czyli mobilki, bez których żyć nie chcę i, co ważniejsze, nie potrafię. PlayStation 4 jest jednak konsolą, która zdecydowanie będzie królowała w naszym domu w 2016 roku, pomimo ostrej konkurencji Wii U, do której powoli zaczyna dobierać się moja córka.

Małgorzata Trzyna

GramTV przedstawia:

Przygodę z PS4 rozpoczęłam dopiero w maju 2015 roku, gdy ukazał się Wiedźmin 3. Jest to jedna z najlepszych gier, w jakie miałam przyjemność zagrać. Rozbudowany świat, ciekawe zadania - również te poboczne - oraz świetny klimat sprawiają, że chętnie wracam do tej gry po wielu miesiącach od jej ukończenia. Jednak to nie Wiedźmin 3 sprawił, że PS4 wreszcie pojawiło się w salonie, lecz kilka tytułów niedostępnych na innych platformach.

Nigdy nie miałam PS3, więc Uncharted: Kolekcja Nathana Drake'a było dla mnie obowiązkową pozycją w bibliotece, a to za sprawą jednego ze znajomych, który namawiał mnie, bym spróbowała, skoro lubię Tomb Raidera. Wkrótce poznałam przygody Drake'a i cóż... nie tego oczekiwałam. Trzy krótkie, liniowe strzelanki, w których szukamy tajemniczych skarbów i zaginionych miejsc. Może to było dobre kilka lat temu, kiedy kolejne części ukazywały się na PS3, ale teraz nie mam pojęcia, czemu ten pakiet miałby napędzać sprzedaż PS4.

Dość późne dołączenie do grona użytkowników konsol oznaczało też nadrabianie innych zaległości, na przykład The Last of Us. Rozgrywka była uderzająco podobna do Uncharted, za to fabuła podobała mi się znacznie bardziej. Z kolei sięgając po Infamous: Second Son, nie umiałam wyobrazić sobie, w jaki sposób główny bohater może zamieniać się w dym albo korzystać z mocy neonów. Gra okazała się zaskakująco przyjemna.

Kolejnym tytułem, który miło wspominam na PS4, jest Divinity: Original Sin - Enhanced Edition. Z zagraniem na PC zwlekałam tak długo, aż ukazała się nowsza wersja. Mimo, że tempo rozgrywki było znacznie wolniejsze niż w grach, do których przywykłam, nie mogłam oderwać się od ekranu, zastanawiając się nad rozwiązywaniem kolejnych zagadek, szukając przedmiotów niezbędnych do ukończenia zadań, próbując dostać się do zablokowanych pomieszczeń i usiłując pokonać przeciwników, którzy drwili z mojej drużyny.

Jednak tytułem, który skłonił mnie do zainwestowania w PS4, było Bloodborne. Bardzo lubię Dark Souls i Dark Souls 2, które skończyłam na PC, więc nie mogłam darować sobie Bloodborne, dostępnego jedynie na konsoli Sony. Zwiedzanie Yharnam było wspaniałym doświadczeniem. Bloodborne spełniło moje oczekiwania, jeśli chodzi o system walki, poziom trudności czy klimat. Mogę tylko żałować, że Bloodborne ukończyłam w zaledwie 27 godzin, czyli trzykrotnie szybciej niż Dark Souls czy Dark Souls 2. Z niecierpliwością czekam na Dark Souls 3, tymczasem grając w DLC do Bloodborne - The Old Hunters.

Piotr Nowacki

Akurat rok 2015 spędziłem w dużym stopniu z dala od konsoli - liczne wyjazdy, przeprowadzka, obrona na uczelni i setki innych spraw nie sprzyjały siedzeniu przed telewizorem z padem w ręku. W retrospektywie wydaje mi się to być głównym powodem, dla którego nie jestem rozczarowany jako użytkownik konsoli PS4.

W tamtym roku szczególne wrażenie zrobiły na mnie dwie gry. Pozytywnie wspominam przede wszystkim Mortal Kombat X. Najnowsza odsłona słynnej serii mordobić skutecznie zachęca do zabawy również długie miesiące po premierze. Living towers dają wciąż nowe wyzwania, różne style walki zachęcają do eksperymentowania z postaciami, podobnie jak liczne brutalities. Jeśli w danym dniu mogę spędzić nie więcej niż 20 minut przed konsolą, po dziś dzień Mortal Kombat X jest oczywistym wyborem.

Drugim tytułem, który mocno odcisnął się w mojej pamięci był, podobnie jak u moich przedmówców, Metal Gear Solid V - z tym, że odcisnął się raczej negatywnie. Szerzej rozpisuję się o moich wrażeniach w recenzji, tutaj pokrótce powiem, że z jednej strony najnowsza gra Hideo Kojimy zachwyciła mnie wspaniała rozgrywką, równocześnie jednak zniesmaczyła mnie fabularnie oraz przez to, jak Konami potraktowało swojego flagowego twórcę.

Warto jednak zwrócić uwagę, że żadna z tych gier nie jest na wyłączność konsoli Sony, podobnie jak większość innych tegorocznych dużych premier - od Wiedźmina 3 przez Batman: Arkham Knight po Fallout 4. Na dodatek Microsoft zgarnął czasową wyłączność na Rise of the Tomb Raider. Honor ratują Until Dawn oraz Bloodborne - oba tytuły zdobyły względy zarówno graczy, jak i recenzentów, i z pewnością w nie zagram, kiedy tylko znajdę na to czas. Jednak uważam, że żadna z tych gier nie jest prawdziwym system sellerem. PS3 kupiłem dla God of War, Metal Gear Solid 4 czy Uncharted. Czekam, aż równie dobre gry pojawią się PS4.

Skoro już mowa o Kratosie, sądzę, że Sony poświęca odświeżonym edycjom swoich gier zdecydowanie zbyt dużo uwagi. Wątpię, że reedycje God of War 3 czy Beyond: Two Souls spowodowało u wielu graczy szybsze bicie serca. Podobnie wygląda sprawa z grami z PS2 - cieszę się, że GTA San Andreas pojawiło się na PS4, bo akurat w tę część grałem najmniej ze wszystkich i z chęcia po latach wróciłbym do prowadzenia działalności przestępczej słonecznej Kalifornii. Jednak podbita rozdzielczość i trofea nie usprawiedliwiają ceny w okolicach 60 zł, jeśli mowa jest o dwunastoletniej grze.

Osobne cięgi należą się Playstation Plus. Dwa lata po premierze konsoli to moment, kiedy mogłoby w tej usłudze zacząć się pojawiać coś poza indykami. Zdarzają się perełki, jak na przykład OlliOlli 2 czy Rocket League, jednak w szerszej perspektywie ta oferta nie dorasta do pięt temu, co swego czasu prezentowano na PS3.

Mimo wszystko jednak mile wspominam chwile spędzone w ubiegłym roku przed konsolą. Gdybym miał dzisiaj wybierać konsole, wciąż byłoby to PS4 - mimo tegorocznych niedostatków, wciąż uważam ofertę Sony za ciekawszą od tego, co proponuje Microsoft. Mam nadzieję, że ekipa z Japonii lepiej zaprezentuje się w 2016.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!