System Shock: Enhanced Edition - recenzja

Piotr Nowacki
2015/12/06 19:00
0
0

Klasyk w świeżym wydaniu czy odgrzewany kotlet?

System Shock od dawna wzbudzał we mnie sprzeczne emocje. Z jednej strony, miałem wielką ochotę w niego zagrać - zwykle przedstawia się go jako przełomowy tytuł, kamień milowy w rozwoju elektronicznej rozgrywki. Stanowił bezpośrednią inspirację dla takich tytułów jak Dead Space, Doom 3 czy, przede wszystkim, Bioshock, a pośrednio wpłynął na dziesiątki innych gier. Z drugiej strony od tego tytułu odrzucały mnie doniesienia o fatalnym sterowaniu oraz nieobecność gry w oficjalnej dystrybucji. Jednak w momencie gdy Night Dive Studios wykupiło prawa do tego tytułu i wydało tę grę w odświeżonej formie, z ulepszoną grafiką, dźwiękiem i sterowaniem, już nie miałem wymówki, żeby nie zagrać. System Shock: Enhanced Edition - recenzja

Poznajcie SHODAN

Najpierw należałoby jednak przybliżyć czym jest System Shock. Pierwszy impuls każe zaklasyfikować tę grę jako FPS, jednak ta łatka w żadnym wypadku nie wyczerpuje tego, co drzemie w grze. Często jest też zaliczany jako RPG, jednak ta łatka może być cokolwiek myląca - nie ma tu rozwoju postaci, a fabuła jest w pełni liniowa. Więcej ma on wspólnego z dungeon crawlerami - nieprzypadkowo, bo Looking Glass Studios wcześniej stworzyło Ultimę Underworld. Do tego dochodzą elementy survival horroru, a także metroidvanii (co oznacza, że poruszamy się po otwartej mapie, gdzie postęp jest uzależniony od wykonywanych zadań i zdobywanych przedmiotów). Na deser dochodzi zaś hakowanie, które dzieli są na dwa rodzaje: zwykle ogranicza się to do prostych, logicznych minigier, jednak od czasu do czasu główny bohater wkracza w cyberprzestrzeń, i wtedy rozgrywka zaczyna przypominać Descenta.

Jeśli zaś chodzi o fabułę, to wcielamy się w bezimiennego hakera, który został najęty przez skorumpowanego biznesmena, Edwarda Diego, do przeprogramowania SHODAN - sztucznej inteligencji zawiadującej stacją kosmiczną Citadel. Głównemu bohaterowi zostaje w nagrodę wszczepiony specjalny hakerski implant i zostaje na czas rekonwalescencji wprowadzony w śpiączkę. W międzyczasie Shodan po zdjęciu z niej ograniczeń przejmuje kontrolę nad stacją i rozpoczyna eksterminację załogi. Kiedy haker się budzi, okazuje się, że jest prawdopodobnie ostatnią ocalałą osobą na cytadeli, i aby mieć szansę na przeżycie musi zetrzeć się z Shodan.

Ciężka dola hakera

Zgodnie z obawami, na początku się od gry odbiłem. Pomimo nowego sterowania, dalej pełno jest nietypowych rozwiązań, które utrudniają grę. Do atakowania służy prawy przycisk myszki, lewy odpowiada za interakcje z otoczeniem. Podczas gry nieustannie należy przełączać pomiędzy mouse lookiem (wprowadzonym dopiero w remasterze) a funkcją normalnego kursora, który służy m.in. do organizowania ekwipunku. Przeładowanie nie następuje automatycznie lub po naciśnięciu odpowiedniego klawisza - należy kliknąć na specjalną ikonkę w konkretnym podmenu... Przy takim nagromadzeniu utrudnień szybko traciłem zapał. Z czasem jednak się przemogłem, i System Shock wynagrodził mi te niedogodności.

Szybko zrozumiałem, że skomplikowany interfejs jest jest efektem ubocznym jednej z największych zalet gry, czyli bogatego wachlarza przedstawionych graczom opcji. Kursor potrzebny jest ze względu na to, że do dyspozycji mamy aż 10 dodatkowych przyrządów i ulepszeń (takich jak np. specjalne tarcze,przyspieszenie czy kamera pokazująca obraz za graczem), do tego dochodzi mapa, okno maili, okno obsługi broni (niezbędne, bo do każdej broni jest kilka rodzajów amunicji), kilka okien ekwipunku... Opcji jest ogrom, i nie dziwię się, że zaimplementowanie wygodnego interfejsu mogło być zadaniem karkołomnym. Żałuję jednak, że Night Dive Studios nie wprowadziło jeszcze bardziej radykalnych zmian w interfejsie celem dalszego ułatwienia obsługi.

Ósmy pasażer cytadeli

Zdecydowanie największym plusem gry jest fabuła i atmosfera. Pomimo tego, że podstawowe założenia fabuły ("haker walczy ze zbuntowaną sztuczną inteligencją") sugeruje raczej historię wtórną i nudną, w rzeczywistości udało się na szczęście opowiedzieć ją w sposób interesujący i przejmujący. Ku mojemu zdziwieniu, pozostawione przez mieszkańców nagrania faktycznie sprawdzają się świetnie - jak wspominałem w recenzji Metal Gear Solid V, nie jestem fanem takiego sposobu prowadzenia fabuły, w tym wypadku jednak wyszło to doskonale. W dużym stopniu jest to zasługa aktorki wcielającej się w rolę SHODAN, która po latach wciąż może rywalizować z GLaDOS o prymat wśród sadystycznych sztucznych inteligencji.

GramTV przedstawia:

Pomimo tego, że System Shock ma tyle lat, że mógłby sobie sam kupić piwo nawet w USA, to nadal się sprawdza jako horror. Może nie podskakiwałem z przerażenia podczas gry, jednak gęsta atmosfera wciąż skutecznie wzbudza niepokój, a równocześnie wciąga i nie pozwala się oderwać od komputera. Niestety, mechanika nie nadąża za atmosferą - strzelanie nie sprawia szczególnie dużej frajdy, a sterowanie jest uciążliwe, w moim odczuciu głównie za sprawą zbyt dużej bezwładności bohatera.

Kontrola jakości pilnie potrzebna

Night Dive Studios twierdzi, że oprócz podbicia rozdzielczości, uwspółcześnienia interfejsu i dostosowania do nowych systemów operacyjnych zajęli eliminacją bugów. Cóż, jako że nie miałem dłuższej styczności z oryginałem, nie jestem w stanie stwierdzić, ile z nich skutecznie usunęli, jednak widać, że niektóre bugi się przedostały przez sito kontroli jakości.

Jeden z najczęściej powtarzających się błędów dotyczył ścieżki dźwiękowej. Aktualny utwór uzależniony jest od lokacji, w której w danym momencie przebywamy. Normalnie przy przemieszczaniu się jeden utwór jest wyciszany i kolejny go zastępuje. Notorycznie zdarzało się jednak, że ścieżki się na siebie nakładały, czego rezultatem była kakofonia. Nie wpływało to na szczęście w żaden sposób na rozgrywkę.

Inaczej jest w wypadku błędu pojawiającego się podczas jednej z walk, która jest ograniczona czasowo. Problem pojawia się w związku z tym, że długość pojedynku jest wyznaczona przez cykle procesora, przez co im szybszy procesor, tym walka kończy się szybciej. Problem występował w wersji z 1994 roku, i ku mojemu zdziwieniu nie został on naprawiony w wersji uwspółcześnienionej.

Irytujący był również fakt, że kiedy odsłuchujemy pozostawione przez mieszkańców stacji nagrania, ich transkrypcja nie pokrywa się z tym, co słyszymy - sens tekstu i nagrania pozostaje ten sam, jednak treść się zwykle w mniejszym lub większym stopniu różni. Na ogół jest to jedynie irytujące, w jednym wypadku mogło to jednak sprawić realny problem - nagranie zawierało ważną wskazówkę, podczas gdy jego transkrypcja już nie. W takiej sytuacji ktoś słabiej znający angielski lub gorzej słyszący może zostać zmuszony do posiłkowania się solucjami.

Do roboty, hakerze!

Pomimo tego, że wiek nie obszedł się zbyt lekko z System Shockiem, to gra sprawiła na mnie fenomenalne wrażenie. Była to trudna miłość - przekonanie się do niej zajęło mi trochę czasu, ale jak już mnie wciągnęła, to na amen. Z drugiej strony twórcom remastera, Night Dive Studios nie należy się zbyt wiele ciepłych słów - pracę wykonali co najwyżej poprawnie, mogli z tego zadania wybrnąć o wiele lepiej.

Niedoróbki nie powinny jednak odstraszyć - to wciąż jest świetna gra, która moim zdaniem spokojnie zasługuje na miano klasyka. Myślę, że to jest najlepsza okazja, aby zapoznać się z System Shockiem, bo niestety, pozostaję bardzo sceptyczny względem zapowiedzianego niedawno remake'u - Night Dive jako młode studio, które do tej pory nie stworzyło żadnej własnej gry może nie podołać tak ambitnemu projektowi. Na szczęście Enhanced Edition jest na tyle dobre, że nie czuję, aby pełen remake był naprawdę potrzebny.

8,0
Nawet po 21 latach od premiery SHODAN świetnie straszy.
Plusy
  • wciąż świetny klimat
  • interfejs dostosowany do współczesnych standardów
Minusy
  • mniejsze i większe niedoróbki
  • zbyt mało odważne zmiany względem oryginału
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!