The Walking Dead: No Man's Land - recenzja

Katarzyna Dąbkowska
2015/10/15 17:00
0
0

Kolejna próba przeniesienia Żywych Trupów na mobilne sprzęty.

The Walking Dead: No Man's Land - recenzja

W 2010 roku w amerykańskiej telewizji zadebiutowało The Walking Dead (w Polsce jako Żywe Trupy), będące serialową adaptacją słynnego komiksu o tym samym tytule. Produkcja szybko zyskała uznanie wśród oglądających i doczekała się już kilku sezonów. Wraz z premierą szóstego sezonu do App Store wskoczyła gra oparta na serialowych perypetiach bohaterów.

Gry na podstawie The Walking Dead nie są nowością. Warto tutaj wspomnieć chociażby o dwóch częściach przygodówki od Telltale Games, opartych na komiksowym oryginale. Nic dziwnego zatem, że skuszone sukcesem popularnej przygodówki studio Next Games poszło za ciosem i spróbowało swoich sił z uznaną marką. Tak oto powstało The Walking Dead: No Man's Land. Tym razem jednak nie mamy tutaj do czynienia z przygodówką czy strzelanką, a ze strategią z elementami gry turowej i ekonomicznej. Brzmi skomplikowanie, jednak można to ująć w jednym słowie - XCOM. Twórcy ewidentnie czerpali garściami z jednej z najciekawszych gier, jakie mogły pojawić się na mobilnych urządzeniach. Nie obyło się jednak bez srogich potknięć.

Rozgrywkę, podobnie jak we wspomnianym XCOM, możemy tutaj podzielić na dwie płaszczyzny. Pierwsza stanowi element czysto ekonomiczny. Mamy tutaj swoją bazę, którą rozbudowujemy, bronimy ją przed żywymi trupami, które podchodzą ciągle do murów naszej prowizorycznej wioski, ulepszamy broń, ćwiczymy umiejętności bohaterów, a także zbieramy żywność niezbędną do rozbudowy naszej lokacji. Druga płaszczyzna skupia się wokół elementów strategicznych i turowych. Nasi bohaterowie wychodzą często poza mury bazy, by wykonać różnorakie misje. Spotykają się tam jednak oko w oko z umarlakami. Te, oczywiście, atakują gracza, a walka z zombiakami odbywa się z pomocą tur. Każdy bohater dostępny w grze ma różne umiejętności oraz punkty życia i ataku. Posiada też różną broń i doraźny pancerz. Wszystkie te elementy można ulepszać w bazie. Oddziaływają one na ilość zadawanych przeciwnikowi obrażeń.

Elementy turowo-strategiczne są w zasadzie kopią istniejących już gier. Jeżeli zatem szukacie nowości, możecie być nieco rozczarowani. Choć rozgrywka jest przyjemna, jest kilka drobnych mankamentów, które rzucają cień na ten element. Na ten przykład po pozbyciu się wszystkich zombiaków z planszy rozgrywka nadal się toczy i musimy doprowadzić swoich bohaterów do punktu wyjścia. Ogólnie ma to sens, kiedy celem jest doprowadzenie postaci do końca danego etapu, jednak przy misjach, w których należy otworzyć bunkier czy kilka śmietników nie trzyma się to kompletnie kupy. Nie mniej jednak ilość dostępnych w grze etapów jest całkiem spora, a poziom trudności wysoki, co przekłada się na ciekawą rozgrywkę. Mam też dużo do zarzucenia grze, jeśli chodzi o jej aspekt ekonomiczny. Mamy tutaj sporo ciekawych elementów, takich jak choćby rekrutowanie nowych mieszkańców zgodnie z ich umiejętnościami i posiadaną bronią, a także wyposażanie bohaterów w nowe bronie zdobywane na misjach. W teorii jednak rozbudowywanie bazy powinno w jakiś sposób zapychać czas pomiędzy walkami. Tutaj mamy mocno ograniczone możliwości, skupiające się jedynie wokół kilku budynków. Tak samo ograniczone są elementy koncentrujące się wokół rozbudowy (mamy jednego budowniczego), jak i ulepszanie postaci. I tutaj dochodzimy do aspektu, który gracze lubią najmniej - płatności.

GramTV przedstawia:

The Walking Dead: No Man's Land jest przykładem tych gier, które zostają pogrążone przez czekanie. A czekamy tutaj niemalże na wszystko poczynając od zwykłej rozbudowy budynków, poprzez ulepszenia do leczenia postaci po walkach. Tu wkraczają mikrotransakcje. Oczywiście, za przyspieszenie czasu możemy zapłacić złotem. Początkowo dostajemy go całkiem sporo, bo 150 sztuk, jednak rzeczywistość bardzo szybko weryfikuje tą ilość. Okazuje się, że zakupy w lokalnym sklepie nie należą do najtańszych, a cała kopa złota kończy się nawet po jednej godzinie rozgrywki. Czekanie niesamowicie spowalnia postępy w grze. Najbardziej irytującą częścią jest płacenie bakami z paliwem za możliwość rozpoczęcia misji. Na początku jednorazowo oddajemy jeden kanister, następnie gra żąda od nas kilku takich zbiorników. Byłoby to może do zniesienia, gdyby nie fakt, że po jednorazowym wypadzie, w którym zombiaki dorywają się do chociażby jednego z bohaterów musimy taką postać uleczyć. Wymaga to, uwaga, czekania. Czyli na dłuższą metę blokuje nam to rozgrywkę. Chyba że wysupłamy kilka (a raczej kilkadziesiąt) złotych ze swojej kieszeni.

Oprawa graficzna stoi tutaj na dość wysokim poziomie, postacie są ładnie narysowane, to samo tyczy się różnorakich lokacji. Oprawa dźwiękowa woła za to o pomstę do nieba. Chociaż muzyka podczas walki jest do zniesienia, tak oprawa audio w bazie jest niemalże żywcem wzięta z wiekowej już Twierdzy: Krzyżowiec. Problem polega na tym, że sielankowa melodia raczej mało pasuje do atakowanej przez zombiaki lokacji. Co więcej powielono również dźwięki budowy, a te kompletnie nie zgrywają się z rzeczywistością. W większości przypadków mamy do czynienia z budynkami metalowymi, a rozpoczynając budowę słyszymy odgłosy walających się wszędzie drewnianych belek.

The Walking Dead: No Man's Land to gra zewsząd przeciętna i ograniczona przez mikrotransakcje. Domyślam się, że gdyby nie mocna marka, którą reklamuje się produkcja, zapewne nikt nie zwróciłby na nią uwagi. Nie mniej jednak polecam ją tym, którzy lubią gry takie jak XCOM: Enemy Within i nie mają nic przeciwko stosunkowi przerywanemu z graniem. W innym wypadku radzę uzbroić się w cierpliwość bądź sięgnąć do kieszeni.

6,0
Umarlaka by nie obudziło.
Plusy
  • wysoki poziom trudności
  • oprawa wizualna
  • wciągająca rozgrywka na płaszczyźnie strategiczno-turowej
  • serialowi bohaterowie
Minusy
  • męczące mikrotransakcje
  • oprawa audio
  • mało rozbudowana strona ekonomiczna
  • rozgrywka toczy się nawet po osiągnięciu celu misji
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!