Titan Souls - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2015/05/28 15:30
0
0

Titan Souls nie można określić mianem duchowego spadkobiercy Shadow of the Colossus, choć czerpie z niego garściami. Czy to oznacza, że mamy do czynienia ze słabą grą?

Titan Souls - recenzja

W zapowiedziach Titan Souls można było przeczytać, że twórcy gry inspirują się Shadow of the Colossus, czyli hitem z PlayStation 2, w którym przemierzaliśmy świat w poszukiwaniu tytułowych kolosów. Gra była pozbawiona jakichkolwiek innych przeciwników, więc nasze zadanie ograniczało się do eksploracji, znajdywania wrogów i pokonywania ich. Jeśli zastanawialiście się, jakby podobna formuła sprawdziła się w dwuwymiarowym "indyku", to już nie musicie - odpowiedzi na to pytanie udziela recenzowana produkcja.

Główny bohater Titan Souls dysponuje wyłącznie łukiem i jedną strzałą. Tak, jedną. Tyle wystarcza, by rozprawić się z bossami, których napotka w trakcie swojej podróży. Kiedy wystrzeli w kierunku stwora, będzie musieli skorzystać ze specjalnej umiejętności, pozwalającej na przyciągnięcie strzały, by móc użyć jej ponownie. Gra nie przewiduje możliwości zebrania dodatkowego wyposażenia, nie oferuje także systemu rozwoju postaci ani tym bardziej dostępu do innych zdolności. Całość opiera się na bardzo prostych założeniach. Nie można uznać tego za wadę - przeciwnie, to ogromna zaleta, bowiem starcia są największym atutem tytułu.

Titan Souls nie bazuje jednak wyłącznie na Shadow of the Colossus, ale ma również coś wspólnego z Dark Souls. Mowa o wysokim poziomie trudności. Przynajmniej na początku. Po wejściu na arenę z bossem często zdarza się, że giniemy od jednego ciosu. Wydaje się wtedy, że tego przeciwnika nie da się pokonać. A mimo to ciekawość zwycięża - próbujemy kolejny raz, giniemy, znów wchodzimy do pomieszczenia z wrogiem, ponownie nie wygrywamy. I tak wiele, wiele razy.

Gdzie tu frajda, gdzie zabawa? Wszystko sprowadza się do tego, by na początku starać się przeżyć jak najdłużej i poznać wachlarz ruchów danego oponenta. Kiedy zdołamy opanować ten element, będziemy mogli myśleć o ewentualnym zadawaniu obrażeń i pokonaniu kreatury. Titan Souls wymaga ogromnej cierpliwości, ale wielokrotnie - co nie jest wcale takie dziwne - prowadzi do frustracji. To nie jest gra dla każdego, lecz jedynie dla tych, którzy są gotowi na sromotne porażki i będą potrafili cieszyć się z małych zwycięstw. Takich, jak przeżycie na arenie przez więcej niż kilka sekund.

Titan Souls nic nie robi sobie ze współczesnych zasad projektowania gier wideo. Chcielibyście mapkę? Albo wskaźnik, gdzie należy się udać, by dojść do kolejnego bossa? Takich komfortowych podpowiedzi tutaj nie uświadczycie. Znalezienie pierwszego wroga nie jest problematyczne, drugiego i trzeciego również spotkamy zaraz na początku. Z czasem jednak będziemy mieli kłopoty ze zlokalizowaniem następnych przeciwników. Nie wiadomo również nic o ewentualnych słabościach oponentów. W skrócie: wszystko trzeba odkryć samemu.

GramTV przedstawia:

Gdyby na tym zakończyć, Titan Souls można byłoby określić mianem dwuwymiarowego, duchowego następcy Shadow of the Colossus. Gra jednak błyszczy wyłącznie w dwóch aspektach. Warto ją pochwalić za projekty bossów (każdy wróg jest inny, a starcia bardzo emocjonujące) oraz nieskomplikowany, lecz wymagający opracowania właściwej taktyki system walki. To kluczowe elementy, które sprawiają, że ciężko oderwać się od ekranu. Powodują, że wciąż chcemy próbować swoich umiejętności, walczyć z przeciwnikami i ginąć, by uczyć się ich zachowań. Z nadzieją, że za którymś podejściem w końcu zwyciężymy.

Szkoda jednak, że eksploracja jest wyjątkowo nudna. Titan Souls to wyłącznie piesza wędrówka po pustym świecie. Minimalistyczna oprawa wizualna jest pozbawiona klimatu. Wierzcie mi, potrafię docenić niezależne produkcje, w których grafika była skromna, ale budowała odpowiednią atmosferę. Tutaj wszystko jest nijakie. Brakuje uczucia tajemniczości, chęci poznawania tego uniwersum. Biegamy z jednej areny na drugą licząc na to, że odnajdziemy kolejnego bossa jak najszybciej, by przejść do tej fajniejszej części zabawy, czyli walki.

Brak jakichkolwiek postaci niezależnych czy innych wrogów niż bossowie nie jest minusem - to koncepcja gry, bazująca na kultowym hicie z poczciwej "czarnulki". Sądzę jednak, że w przypadku Titan Souls, które jest dwuwymiarową produkcją i nie oferuje możliwości eksploracji świata konno, można byłoby pokusić się o coś więcej niż starcia z bossami. Może bogatszy ekwipunek? Bardziej zróżnicowany świat? Większą liczbę przeciwników? Dodanie losowo generowanej zawartości? Opcji jest całkiem sporo. Nie obraziłbym się, gdyby gra opowiadała także ciekawą historię.

Titan Souls należy skarcić również za krótki czas rozgrywki. Całość przy pierwszym podejściu można skończyć w zaledwie kilka godzin. Można jednak posiedzieć przy tym tytule dłużej, jeśli zablokujemy się na którymś z bossów. Nie zmienia to jednak faktu, że cena, jaką ustalił wydawca (w przypadku recenzowanej wersji na PlayStation 4 wynosi ona aż 63 złote) jest stosunkowo wysoka. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że po ukończeniu całości można podejść do zabawy ponownie, tym razem na jeszcze wyższym poziomie trudności (pod tym względem również mamy do czynienia z inspiracją popularnymi "kolosami").

Mam nadzieję, że z powyższych akapitów jednoznacznie wynika, czego należy spodziewać się po Titan Souls. Wystawiam "siódemkę", bowiem to, co najważniejsze, czyli walka, zostało zrealizowane perfekcyjnie i nie pozwala odejść od konsoli do końca rozgrywki. Szkoda tylko, że gra nie oferuje podobnej jakości w innych aspektach, przez co może z czasem znużyć miłośników tego typu zabawy.

7,0
Świetna walka, ale do rozgrywki zniechęca nijaki świat
Plusy
  • nieskomplikowany i angażujący system walki
  • walki z bossami sprawiające mnóstwo frajdy
  • wysoki poziom trudności
Minusy
  • krótki czas rozgrywki
  • nijaki świat
  • za wysoka cena
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!