Rozkmina na weekend: Nintendo na smartfonach i tabletach

Jakub Zagalski
2015/03/28 12:00
4
0

Profanacja czy naturalna kolej rzeczy?

Rozkmina na weekend: Nintendo na smartfonach i tabletach

Tonący brzytwy się chwyta. Dostosowanie do panujących trendów. Rozmienianie się na drobne. Profanacja kultowych serii. Różnie można określać niedawną deklarację Nintendo, które potwierdziło chęć wkroczenia na rynek aplikacji dla urządzeń mobilnych. Zbliża się koniec Mario, jakiego znamy? A jeśli nawet, to czy dążenie do tworzenia nowej jakości powinno być w tym przypadku z góry skazane na potępienie?

17 marca Nintendo ujawniło, że podjęło współpracę z japońskim koncernem DeNA, który może się pochwalić wieloma sukcesami na rynku gier mobilnych. Właściciel platformy cyfrowej Mobage ma pomóc firmie hydraulika w tworzeniu zupełnie nowych tytułów, bazujących na popularnych markach Nintendo. Oczywiście z myślą o tabletach i smartfonach. Pomysł wykorzystania Mario, Linka czy Donkey Konga w tego typu produkcjach nie jest niczym nowym - wystarczy przypomnieć sobie zeszłoroczne doniesienia Nikkei, sugerujące, że Nintendo przerobi swoje najważniejsze marki na mobilne minigierki etc. Tym niemniej dopiero teraz wiadomo, że japoński gigant ma zamiar wziąć się na poważnie za ten rynek i, jeżeli wierzyć zapewnieniom prezesa, zbudować nową jakość w oparciu o wieloletnią tradycję i "rodzinną" politykę firmy.

Postawmy sprawę jasno. O kolaboracji Nintendo i DeNA wiadomo od półtora tygodnia, i chociaż Satoru Iwata wraz z Isao Moriyasu (prezesem DeNA) powiedzieli już całkiem sporo o planach na przyszłość, to w swoich wypowiedziach bazowali na bezpiecznych ogólnikach. Nic w tym dziwnego, wszak to dopiero pierwsza zapowiedź rozpoczętej współpracy i na przedstawienie konkretów przyjdzie jeszcze czas. Tym niemniej już teraz warto zapamiętać kilka kluczowych kwestii, które odnoszą się do przyszłej obecności gier Nintendo na ekranach urządzeń przenośnych.

Najważniejszą wiadomością dla fanów Nintendo jest to, że firma nie zamierza udzielać licencji na swoje marki zewnętrznym developerom, którzy specjalizują się w tworzeniu aplikacji mobilnych. Wręcz przeciwnie, Satoru Iwata wielokrotnie podkreślał, że projektowanie i realizacja nowych tytułów (tzw. front end) pozostanie domeną Nintendo. Z kolei DeNA ma odpowiadać za back-end, czyli całe zaplecze związane z działaniem serwerów, obsługą etc. W wypowiedziach prezesów obu firm padały jednak stwierdzenia, że podział ról będzie zależał od konkretnego IP i może dojść do sytuacji, gdy gra X będzie w głównej mierze dziełem DeNA. Wszak ma ona już na swoim koncie kilka przebojowych aplikacji i prężnie działającą platformę Mobage. Partnerzy stawiają więc na elastyczność i zadaniowość, po to, aby w konkretnej sytuacji każdy podmiot zajmował się tym, co mu wychodzi najlepiej. Być może DeNA będzie miało więcej do powiedzenia przy tworzeniu typowo smartfonowych gier, by Nintendo mogło się realizować w autorskich projektach? Takie kwestie pozostaną otwarte przez kolejnych kilka miesięcy, bowiem pierwsze owoce nowej współpracy mamy poznać przed końcem roku.

W kwestii samych gier nie należy się spodziewać, że Nintendo przerzuci już istniejące tytuły z konsol na smartfony i tablety. Satoru Iwata mówił wyraźnie o różnicach, jakie dostrzega między urządzeniami mobilnymi a tradycyjnymi konsolami przenośnymi (w angielskim tłumaczeniu pada określenie dedicated video game systems) i tym, jakie gry powinno się tworzyć z myślą o danym urządzeniu. Jego zdaniem dokładny port gry z konsoli może nie dostarczać takiego samego (pozytywnego) doświadczenia jak na pierwotnej platformie. Co w konsekwencji przełoży się na negatywną/bardziej krytyczną ocenę pierwowzoru przez kogoś, kto miał kontakt z grą X wyłącznie na tablecie. Z drugiej strony, jeżeli udałoby się zrobić dwie identyczne wersje na konsoli i smartfonie/tablecie, to w przypadku "dużych" gier nie dałoby się osiągnąć kompromisu cenowego. Wszak posiadacze urządzeń mobilnych nie zwykli wydawać na gry tyle, co miłośnicy 3DS-ów. Tego typu problemy skłoniły Nintendo do obrania nowego kierunku, którego podstawowym założeniem jest tworzenie gier pod konkretną platformę.

GramTV przedstawia:

Niby oczywistość, ale mam nadzieję, że aplikacje od Nintendo nie będą kolejnymi wersjami endless runnerów, puzzli, zbijania kolorowych kulek etc. Czyli wrzuceniem kultowych bohaterów do popularnych na rynku gier mobilnych gatunków. Takie posunięcie wydaje się być najprostszym sposobem na dotarcie do szerokiej publiczności. Co jest zresztą podstawowym celem dla Nintendo, o czym wspominał Satoru Iwata. Należy jednak pamiętać, że trendy w aplikacjach rozrywkowych ulegają ciągłym zmianom i kto wie, czy Nintendo nie będzie nowym trendsetterem? Wszak japoński koncern, zaczynający swoją działalność od produkcji kart hanafuda, wielokrotnie rewolucjonizował świat gier wideo. Liczę, że w kwestii aplikacji mobilnych również nas czymś zaskoczy.

Rodzaj szykowanych gier pozostaje więc póki co tajemnicą, podobnie jak preferowany model zarabiania na nowych aplikacjach. W pierwszych zapowiedziach Nintendo i DeNA nie przedstawiły bowiem wprost, czy celują w format free to start i pobieranie niewielkich opłat za dodatki, czy nowe gry będą sprzedawane tak jak na konsolach. Pewnym jest, że Nintendo nie zamierza wprowadzać rozwiązań, które są sprzeczne z dotychczasową polityką. Mowa między innymi o popularnym w Japonii modelu "Gatcha" (stosowanym również przez DeNA), polegającym na kupowaniu jednostkowych przedmiotów w celu wylosowania wartościowej nagrody. To taki wirtualny odpowiednik automatu z breloczkami i drobnymi zabawkami, zamkniętymi w plastikowych kulkach, które "wygrywamy" po wrzuceniu monety. Gatcha (i zaawansowana forma compu gatcha) ma cechy loterii i hazardu, z którymi Nintendo nie chce być kojarzone. Po to, aby zachować wizerunek producenta gier przyjaznych całej rodzinie - w tym dzieciom, które są bardzo podatne na szkodliwy wpływ pobierania mikropłatności.

W 2012 roku Nintendo ujawniło w raporcie finansowym, że pierwszy raz od trzech dekad znalazło się "na minusie". Ten stan utrzymał się przez kolejne dwa lata i nie należy się spodziewać, że tegoroczny raport (bieżący rok fiskalny kończy się 31 marca) zaprezentuje wielkie zmiany. Wejście na rynek aplikacji mobilnych wydaje się więc być oczywistym, dla niektórych spóźnionym, a dla innych desperackim krokiem firmy, która nie ma pomysłu na powtórzenie sukcesu Wii i znajduje się daleko w tyle za innymi producentami konsol stacjonarnych. Jeżeli wierzyć słowom Satoru Iwaty, podjęcie współpracy z DeNA nie wynika jednak z braku innych opcji działania, a jego firma nie znajduje się pod ścianą, co zmuszałoby ją do realizowania celów sprzecznych z ogólną polityką. Innymi słowy, gry Nintendo/DeNA na smartfonach i tabletach w założeniu mają być naturalnym krokiem na drodze rozwoju, szukania nowych rozwiązań i docierania do nowych grup odbiorców.

Brzmi bardzo ładnie, być może życzeniowo, ale mając w pamięci liczne rewolucyjne pomysły obozu Nintendo, wątpię, by tak zasłużony producent poszedł po linii najmniejszego oporu. Co równałoby się robieniu endless runnerów z Mario i innych banalnych minigier na popularnych licencjach. Pewnym jest, że Nintendo wykonuje bardzo ważny krok, dogadując się z DeNA. Fanom Mario, Zeldy i reszty ferajny pozostaje liczyć, że będzie to krok w kierunku rozwoju, a nie szybkiego zarobku, który pomoże załatać dziury porobione przez Wii U.

Komentarze
4
Usunięty
Usunięty
29/03/2015 13:52

Świetna zagrywka Nintendo, maja chłopaki łeb na karku. Wykorzystają popularność swoich "latorośli" jak Link czy Mario, wcisna ich do przeciętnej (oby było inaczej) gierki mobilnej, a dolce z mikroplatności beda nabijac konto. Nie ma szans żeby portowali swoje cudenka, straciliby na tym przeokropnie. Mam jednak nadzieje, że wyjdzie z tego coś miłego. Nintendo Power!

Usunięty
Usunięty
29/03/2015 08:15

Graczom nie podoba się decyzja Nintendo, ale to oni są jej powodem bo olewają Wii U mimo że to jedyna konsola warta uwagi w tej generacji.

MBi
Gramowicz
29/03/2015 04:02

Pamiętam te wszystkie stare gry Nintendo, ale proszę... przecież to dinozaury. Na prawdę dziwię się, że Nintendo w ogóle ma dochody z tych staroci, bo to nic innego jak remake w nieskończoność.




Trwa Wczytywanie