Super Smash Bros. for Wii U - recenzja

Jakub Zagalski
2014/12/11 14:20
6
0

Zanim wyślecie list do świętego Mikołaja, koniecznie dopiszcie do listy życzeń nowe Super Smash Bros. Ewentualnie Wii U i Super Smash Bros.

Super Smash Bros. for Wii U - recenzja

Rozmach. To pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl w kontekście Super Smash Bros. for Wii U. Flagowa bijatyka Nintendo, łącząca najlepsze cechy party game i turniejowego mordobicia, przytłacza ilością zadań, wyzwań, trybów, postaci i możliwości. Żeby to dobrze zobrazować, zdradzę, że potrafiłem włączyć grę na cały wieczór i przez ten czas rozegrać dosłownie kilka pojedynków. I wcale nie ze względu na długie loadingi (które długie nie są), ale przez liczbę pobocznych atrakcji, które skutecznie odciągają od tego, co teoretycznie w Super Smash Bros. najważniejsze.

A najważniejsze są wieloosobowe pojedynki z udziałem bohaterów gier Nintendo. Ewentualnie gości pokroju Sonica, Mega Mana czy Pac-Mana. W Super Smash Bros. for Wii U możemy wybierać spośród 49 wojowników, od Mario, Donkey Konga czy Linka począwszy, na Wii Fit Trainerze, Shulku z Xenoblade Chronicles i Rosalinie skończywszy. Od przybytku głowa nie boli i każdy znajdzie dla siebie odpowiednią postać, charakteryzującą się odmiennymi technikami i fizjonomią. Zestaw wojowników pokrywa się z tym znanym z wersji 3DS-owej i tak samo jak na handheldzie, możemy tworzyć dodatkowych bohaterów na bazie Miiludków. Wybierając styl walki (Gunner, Swordfighter, Brawler), ubiór i techniki, powołujemy do życia wojownika, który może być przetransportowany do gry na 3DS-ie. A to tylko jeden z przykładów działania symbiozy między handheldem i Wii U.

Wskakując do głównego menu gry, mamy przed oczami kilka trybów do wyboru. Niech was jednak nie zmyli ta pozorna prostota czy wręcz surowość, bowiem za każdą ikonką kryją się kolejne, i kolejne, tworzące pokaźny zbiór opcji do wyboru. Na pierwszy ogień idzie tytułowy Smash, który zajmuje najwięcej miejsca na ekranie menu. W tym trybie rozgrywamy pojedynki 2-4 osobowe, ale nie tylko, bowiem tuż obok widnieje opcja Special Smash (walki na specjalnych warunkach), a także nowość w postaci 8-Player Smash. Tak jest, nowy Super Smash Bros. pozwala posadzić przed jednym telewizorem ośmiu zapaleńców i kazać im wypatrywać swojego zawodnika w bitewnym chaosie. Pojedynki 8-osobowe to raczej ciekawostka niż tryb do codziennego użytku, ale nie wątpię, że spodoba się na niejednej imprezie. Co istotne, granie w Super Smash Bros. for Wii U jest możliwe na dowolnym kontrolerze do Wii/Wii U i padzie od GameCube'a (wymagana odpowiednia przystawka), więc przed zabawą dla ośmiu osób trzeba będzie powyciągać wszystkie możliwe pady zalegające w szafie. Dodatkowo posiadacze 3DS-a z dedykowaną wersją SSB mogą wykorzystać konsolkę jako dodatkowy kontroler. Plus za taką opcję, chociaż sterowanie na "gałce" i przyciskach handhelda nie należy do najwygodniejszych, na co zdążyłem już ponarzekać w poprzedniej recenzji.

Jeżeli pragniemy odpocząć od klasycznego naparzania się w trybie Smash, warto zajrzeć do nowej zabawy, nazwanej Smash Tour. Pod tym hasłem kryje się fajna wariacja planszówki w stylu Mario Party, dedykowana żywym graczom lub samotnikom z botami. Po wyborze planszy (trzy rodzaje zróżnicowania) i liczby tur, ruszamy na polowanie kart postaci i bonusów, które pomogą nam się przygotować do finałowego pojedynku. Poruszanie się po planszy następuje po wylosowaniu wartości liczbowej. Wylosowaliśmy "szóstkę" - ruszamy się po sześciu polach, na których mogą się znajdować wizerunki wojowników walczących w naszym imieniu, dodatki rozwijające ich cechy (siła, wytrzymałość etc.), a także chwilowe bonusy, wpływające na sytuację na planszy. Na przykład zamieniamy się miejscami z innym graczem.

Wszystkie tury można spędzić na zbieraniu pojawiających się losowo przedmiotów, ale gdy na jednym polu stanie dwóch graczy, wówczas rozpoczyna się walka. Wybieramy zawodnika (jeżeli mamy kilku), perki, a także określamy, czy chcemy walczyć samodzielnie, czy zdamy się na umiejętności Sztucznej Inteligencji. Bardzo fajna opcja dla "leniwych", z której często korzystałem, by obserwować popisy botów.

W zakładce Games & More znalazłem jeszcze więcej pobocznych atrakcji dla samotnego gracza i ekipy znajomych. Co dokładnie? Widziane już na 3DS-ie tryby Events (walka bez przedmiotów na specjalnych zasadach), All-Star i Stadium, który kryje trzy minigry. Target Blast to klon Angry Birds, Multi-Man Smash stawia gracza naprzeciw hordy przeciwników, zaś Home-Run Contest polega na ustanawianiu rekordów w wybijaniu na odległość worka treningowego za pomocą kija do baseballa. Tryb Classic wraca do korzeni gatunku i zmusza do wygrania serii pojedynków, by na końcu stanąć oko w oko z bossem. Z kolei Special Orders (tylko w trybie Solo) bazuje na podejmowaniu wyzwań i zdobywania nagród. Macie dość atrakcji? Bo to jeszcze nie koniec.

GramTV przedstawia:

Games & More daje dostęp do opcji tworzenia wojowników na bazie Miiludków, a także modyfikowania klasycznych postaci. Dzięki temu możemy nauczyć walecznego hydraulika nowych/innych ciosów lub wręczyć mu ekwipunek zmieniający statystyki. Kreatywnych graczy ucieszy również widok trybu Stage Builder, który jest niczym innym jak zestawem narzędzi do rysowania własnych poziomów. Wybieramy tło, motyw muzyczny i zaczynamy rysować pole bitwy zawieszone w powietrzu. Autorskie mapy nie będą oczywiście dorównywać tym przygotowanym przez developera, ale i tak stanowią miły dodatek, którym można się pochwalić przed znajomymi.

Jeżeli już o poziomach mowa, to trzeba wyraźnie podkreślić, że mamy tu do czynienia z mistrzostwem świata. Kilkadziesiąt zróżnicowanych aren nawiązuje do wybranych gier Nintendo, a także Sonic Lost World czy Mega Mana. Wielopoziomowe pola bitwy wywołują uśmiech na twarzy gracza, który wspina się po platformach niczym w klasycznym Donkey Kongu, unika nadlatujących pojazdów z F-Zero i podziwia statki kosmiczne, wyciągnięte ze Star Foksa. Każda arena to graficznie i muzycznie piękny ukłon w stronę fanów, a przy okazji stale zmieniające się pole bitwy. Jeżeli nie obserwujemy otoczenia równie pilnie jak przeciwnika, wówczas nietrudno o wypadnięcie z "ringu" i utratę szansy na zwycięstwo.

Walka w Super Smash Bros. for Wii U działa bowiem na tych samych zasadach co we wcześniejszych odsłonach serii. Stajemy na arenie zawieszonej w powietrzu i staramy się posłać przeciwnika poza obręb ekranu. Atak, chwyt i tarcza to podstawa, do tego dochodzą ciosy Smash, wyprowadzane prawą gałką, skoki i ciosy specjalne. Zwykły atak modyfikujemy wychyleniem gałki, korzystamy z pojawiających się na arenie przedmiotów, jeżeli są przewidziane w danym trybie. Wszystko po to, aby przy ikonce przeciwnika rosła procentowa wartość obrażeń. Im więcej procentów, tym łatwiej jest go wypchnąć poza planszę. Tudzież trudniej jest mu na nią wrócić, ponieważ samo wyrzucenie go z areny nie oznacza sukcesu. Postacie mogą na nią wracać podwójnym skokiem, łapać się krawędzi etc. System walki to klasyczne "easy to play, hard to master", czyli grać może każdy, ale dopiero prawdziwi zawodowcy odkryją głębię mechaniki, kombosy i możliwości, jakie ma do zaoferowania dana postać.

Aby się przekonać, że w Super Smash Bros. for Wii U można grać na serio, wystarczy wybrać tryb Online i poobserwować doświadczonych ludków z całego świata. Świetnym narzędziem do tego celu jest Spectate, pozwalające odtwarzać replaye zapisanych walk, a przede wszystkim oglądać zmagania na żywo. Klikając w ten wariant, zostajemy przeniesieni do najbliższego pojedynku i możemy się dodatkowo zabawić w hazardzistę. Patrzymy na procentową ilość zwycięstw przy ikonce danego zawodnika, obstawiamy zwycięzcę następnego pojedynku i dopingujemy faworyta. Aż głupio mi się przyznać, jak dużo czasu poświęciłem w trybie Spectate...

Kiedy już pooglądamy zmagania innych, wypada samemu pokazać swoje umiejętności na arenie międzynarodowej. I tutaj pojawia się pierwszy zgrzyt, z którym miałem już spory problem w wersji 3DS-owej. Krótko mówiąc, granie po sieci nie należy do najprzyjemniejszych ze względu na opóźnienia, klatkującą animację etc. Chociaż przyznam szczerze, że Super Smash Bros. for Wii U sprawiał mi pod tym względem mniej problemów niż wersja przenośna. Tym niemniej problemy są i dotykają praktycznie każdego gracza, niezależnie od prędkości łącza i innych warunków wpływających na jakość rozgrywki. Tak przynajmniej wynika z licznych wpisów na forach i zachodnich recenzji. Najlepiej jest więc ograniczyć granie z żywym przeciwnikiem do lokalnej rywalizacji, do której Super Smash Bros. nadaje się idealnie.

Czteroosobowe, a teraz nawet ośmioosobowe pojedynki to kwintesencja bijatyki Nintendo, która nadaje się i na luźne imprezy w gronie niedzielnych graczy, i na turniejowe posiadówki z ludźmi zaprawionymi w boju. Nie ważne, czy biegasz po arenie w poszukiwaniu broni, czy stawiasz na czystą, techniczną walkę bez dodatków - Super Smash Bros. for Wii U sprawdza się doskonale w każdych warunkach. Nawet wówczas, gdy nie masz pod ręką towarzysza, a nie chcesz tracić nerwów na granie po sieci. Samotny wojownik znajdzie tu bowiem całą masę atrakcji, o których starałem się napisać kilka słów. A i tak nie wspomniałem jeszcze o opcjonalnym rozwijaniu swojej postaci, zapisanej w pamięci figurki Amiibo, czy możliwości zagrania w kilkanaście dem klasycznych gier (Mega Man 2, Super Mario Bros., Metroid), w których występowali poszczególni bohaterowie. Tak, Nintendo zdecydowanie postawiło na rozmach.

Super Smash Bros. for Wii U dołącza do grona genialnych tytułów na wyłączność dla konsoli Nintendo, która, nie oszukujmy się, bez ich obecności nie miałaby racji bytu. Bijatyka z hydraulikami, księżniczkami i resztą ferajny to nie tylko ukłon w stronę fanów producenta, ale przede wszystkim ogromna, dopracowana i świetnie wyglądająca gra, mająca do zaoferowania wór atrakcji dla każdego odbiorcy. Czasami nawet nie trzeba walczyć, by się świetnie bawić. Jeżeli nie myślicie o Super Smash Bros. for Wii U wyłącznie przez pryzmat grania po sieci, to odpuśćcie sobie końcówkę recenzji i biegnijcie po swój egzemplarz. A jeśli nie macie Wii U, co jest bardzo prawdopodobne, to SSB jest kolejnym powodem, skłaniającym do zakupu konsoli Nintendo. Obok Mario Kart 8 i Bayonetty 2 to najlepsza produkcja na Wii U w mijającym roku.

9,5
Mistrzowski pas dla Nintendo
Plusy
  • Mnóstwo trybów
  • przystępny, ale głęboki styl walki
  • doskonała dla samotników i na imprezy
  • ukłon w stronę fanów gier Nintendo
  • armia wojowników
  • i tak dalej...
Minusy
  • Problemy z graniem po sieci
Komentarze
6
Usunięty
Usunięty
17/12/2014 23:57

Smash jest rewelacyjną grą, w moim prywatnym rankingu stoi zaraz za drugą cześcią Bayonetty, która jak dla mnie jest grą roku.

xguzikx
Redaktor
Autor
16/12/2014 11:33

@ozoqqproblem Wii U nie polega na braku multiplatform, tylko sensownych gier od zewnętrznych developerów. Przykład Wii pokazał, że nie trzeba mieć Battlefielda i Mass Effecta, żeby sprzedać najwięcej konsol w poprzedniej generacji.

Usunięty
Usunięty
12/12/2014 09:18

Wii U jest i było sprzętem dla specyficznej grupy odbiorców. Dla dzieci albo osób uważających, że gry na takie stylizowane są bardzo dojrzałe i cool.Wii U pozbawione najważniejszych multiplatform i stojące głównie Mariami i Pokemonami jest dla zachodniego gracza o przeciętnych gustach na końcu kolejki sprzętów do kupienia i nie ma co się złościć, że bzdura i jest inaczej. Ja sam rozważyłbym zakup Wii U gdyby jego cena spadła do 350zł, żeby grać w Mario z żoną. A tak to dziękuję.




Trwa Wczytywanie