Far Cry 4 - recenzja

Łukasz Berliński
2014/11/25 09:00

Przyjemne uczucie deja vu.

Far Cry 4 - recenzja

Far Cry 3 był jedną z lepszych gier 2012 roku, wnoszącą powiew świeżości w strzelankach z otwartym światem. Dwa lata później doczekaliśmy się sequela, który wiernie kopiuje najlepsze mechanizmy z „trójki” i... niewiele dodaje nowego od siebie. Rozczarowanie? Trochę tak, ale jeśli spędziliście dziesiątki godzin z Far Cry 3, „czwórka” ponownie zapewni Wam dużą dawkę rozrywki na długie jesienne wieczory.

Tym razem wcielamy się w Ajaya Ghale, Amerykanina, który wyrusza w Himalaje, by spełnić ostatnie życzenie swej matki – rozsypać prochy w jej ojczyźnie. Wyruszamy więc do Kyratu, malowniczej krainy położonej kilka tysięcy metrów nad poziomem morza. Urokliwe widoki są jednak zdradliwe, malutkie państwo znajduje się bowiem pod rządami szaleńczego dyktatora Pagan Mina, który mieszkańców Kyratu traktuje jak własnych niewolników. Jest jednak cień nadziei na przywrócenie normalności w Kyracie. To Złoty Szlak, organizacja rebeliantów, którzy chcą obalić panującą dyktaturę. Sęk w tym, że przywódcy ruchu oporu często mają zupełnie inne wyobrażenia, jak ta kraina miałaby wyglądać po zmianie ustroju.

Pamiętacie Vaasa z Far Cry 3? To dopiero był zakapior, który potrafił zajść za skórę. Pagan Min to przy nim wymoczek w różowej marynarce, aparycją przypominający Neymara. Świetnie prezentuje się na okładce, na materiałach prasowych, a w grze... przez większość czasu miałem wrażenie, że główny antagonista odgrywa tu drugoplanową rolę. Pierwsze skrzypce w historii przedstawionej w Far Cry 4 odgrywają Sabal i Amita, liderzy Złotego Szlaku. Ten pierwszy chce pozostać wierny tradycji ludu Kyratu, ta druga ma znacznie bardziej liberalne poglądy i pomysły na przejęcie władzy. W trakcie 32 misji, zapewniających rozgrywkę na kilkanaście godzin, niejednokrotnie przyjdzie nam dokonać wyboru, przyjmując zlecenia od jednego z przywódców Złotego Szlaku, dzięki czemu przez chwilę jedno z nich stanie na czele rebeliantów. My zaś będziemy ich chłopcem na posyłki i odwalali całą brudną robotę. Ciężko, żeby było inaczej, skoro szybko wychodzi na jaw, że Ajay, bohater nad którym przejmujemy kontrolę w grze, jest synem założycieli Złotego Szlaku.

Nie spodziewajcie się nie wiadomo czego po wątku fabularnym w Far Cry 4. To prosty, schludnie napisany scenariusz kina akcji. Opowieści o walce rebeliantów o wolność w dyktatorskim kraju rządzonym przez tyrana były już dziesiątki i najnowsza gra Ubisoftu ani nie wnosi w tym nurcie nic nowego, ani nie porywa. Prawdę mówiąc, znacznie bardziej wciągający główny wątek był w poprzedniej odsłonie. Tutaj po prostu brak nieco Far Cry’owi pazura, a odsunięcie Pagan Mina w cień w moim mniemaniu było kiepskim posunięciem, bo ta postać zdecydowanie ma większy potencjał.

Nie historia jest jednak w Far Cry 4 najważniejsza. Głównym wyróżnikiem ponownie jest tu otwarty świat, w którym nie ma ani chwili na nudę. Zadań pobocznych i lokacji do odkrycia w Far Cry 4 jest tyle, że nawet po ukończeniu głównego wątku całkowitemu postępowi w grze daleko do 50% i jest co robić przez następne kilkadziesiąt godzin, jeśli uprzemy się, by przejść grę wzdłuż i wszerz, zaglądając w każdy zakamarek Kyratu.

Sam Kyrat to kraina bardzo malownicza, a widoki zapierają dech w piersiach. W trakcie gry przyjdzie nam podróżować po zielonych, położonych nieco niżej terenach, zwiedzać klasztory, osady Złotego Szlaku, podnóża gór, czy wreszcie ośnieżone szczyty ośmiotysięczników, na których trudno dłużej przetrwać bez maski tlenowej. Szkoda tylko, że te ostatnie dostępne są tylko w niektórych misjach i nie da rady samodzielnie zabawić się w himalaistę. Widać jednak gołym okiem, że przez te dwa lata twórcy mocno podrasowali Dunia Engine, przystosowując go do wymogów konsol nowej generacji.

GramTV przedstawia:

Częstą bolączką sandboxowych gier jest wyludnienie i wrażenie pustki. W Far Cry 4 tego nie uświadczymy, bowiem co i rusz natrafiamy na handlarzy obwoźnych, misje karmiczne polegające na odbiciu zakładnika czy przejęciu ciężarówki z cennym ładunkiem czy zauważymy starcia sił Złotego Szlaku z oddziałami Pagan Mina. Nie zdziwcie się także, kiedy nagle ni stąd ni zowąd na Waszą twarz rzuci się jastrząb, nosorożec staranuje prowadzonego przez Was pickupa, a w trakcie przechadzki po lesie zaatakuje Was stado wygłodniałych wilków. Fauna w tej grze jest bardzo bogata, a dzięki oprawianiu zwierząt nie tylko podobnie jak w poprzedniej części możemy wytworzyć ekwipunek pozwalający na noszenie przy sobie większej ilości broni czy pieniędzy, ale także zdobyć przynętę, która rzucona w odpowiednie miejsce do obozu wroga przyciągnie np. zgłodniałego niedźwiedzia, siejącego popłoch wśród żołnierzy wroga. Trzeba jednak przy tym uważać, by samemu nie stać się ofiarą wygłodniałej zwierzyny.

Sam mechanizm walki, podobnie jak większość elementów rozgrywki w Far Cry 4, został niemal żywcem przeniesiony z poprzedniej odsłony. W dalszym ciągu możemy przejąć strażnicę radośnie strzelając z bazooki, podpalając wszystko dookoła miotaczem ognia, wyrzucając kilka granatów dodatkowo strzelając seriami z karabinu. Można też wcześniej skorzystać z lornetki i oznaczyć przeciwników, by taktycznie zakradać się do każdego i eliminować ich z bliska podcinając gardła lub strzelając z kuszy tak, by nie wszczynać alarmu. To dobry, sprawdzony mechanizm, który przypadnie do gustu zarówno fanom otwartej wymiany ognia, jak i bardziej skradankowego podejścia do eliminowania przeciwników.

Granie w pojedynkę jest fajne. Ale granie w trybie kooperacji w Far Cry 4 jest jeszcze fajniejsze. Co prawda nie można ze znajomymi wspólnie wykonywać głównych misji, ale już przejmowanie strażnic czy swobodna wędrówka po Kyracie sprawia dużą frajdę. Tym bardziej, że dołączenie do czyjejś gry bądź zaproszenie do swojej jest bardzo proste i nie wymaga od nas oczekiwania w lobby na połączenie. Nieco gorzej wypada tryb multiplayer, w którym mierzą się ze sobą dwie drużyny złożone z pięciu graczy. Twórcy co prawda udostępnili nawet edytor map, ale kilka dni po premierze ciężko było znaleźć śmiałków do wspólnych sieciowych potyczek. Nie wróżę temu trybowi wielkiej kariery.

Szkoda tylko, że przez większość czasu towarzyszy nam uczucie deja vu. Wystarczy spojrzeć choćby na drzewko umiejętności, podzielone na ścieżkę tygrysa, w której rozwijamy swoje zdolności bojowe oraz ścieżkę słonia, pozwalającą na tworzenie mikstur z zebranych roślin czy zwiększającą pasek zdrowia. Dokładnie to samo mieliśmy w Far Cry 3.

Ale zaraz, w Far Cry 4 można korzystać z kotwiczki by wspinać się po skałach. Można też jeździć na słoniu, który niczym czołg taranuje wszystko co spotka na swojej drodze. Można też korzystać z mojego nowego ulubionego środka transportu, czyli brzęczka, przelatując w dowolne miejsce Kyratu, przez co praktycznie nie korzystałem w trakcie rozgrywki z opcji szybkiej podróży. Ale cała reszta to po prostu ulepszony Far Cry 3 umiejscowiony w nowym otoczeniu.

Czy Far Cry 4 to dobra gra? Zdecydowanie tak. Czy wnosi wiele nowego do świata gier wideo? Zdecydowanie nie. To solidny tytuł kontynuujący drogę obraną przez Far Cry 3. Mało jednak w nim innowacyjności i zmian, przez co pozostawia uczucie niedosytu. Jeśli jednak podeszła Wam „trójka”, w najnowszej odsłonie Far Cry’a poczujecie się jak w domu. I przepadniecie na kilkadziesiąt dobrych godzin przemierzając połacie Kyratu.

8,0
„Trójka” w nowej odsłonie
Plusy
  • Duży, otwarty świat
  • Mnóstwo aktywności i zadań pobocznych nie pozwalających na nudę
  • Piękny Kyrat ze swoją fauną i florą
  • W dalszym ciągu satysfakcjonujący model rozgrywki
  • Kooperacja
Minusy
  • Fabuła nie porywa
  • Większość elementów skopiowana z poprzedniej odsłony
  • Brak istotnych zmian i nowości
Komentarze
54
Usunięty
Usunięty
02/12/2014 15:09

Gram od 2 dni. Gra podobna do FC3. Polecam osobom które nie grały w FC3. Pagan Min - fajny charakterek ;-) i tylko dla samej ciekawości co będzie z nim dalej skoncze gre.W grze są błędy, np. jak chce wysiasc z jakiegokolwiek pojazdu to pisze: aby zejść z lotni naciśnij... :-(

Usunięty
Usunięty
30/11/2014 22:53

> FPS-y też mogą mieć dobrą fabułę. Pierwszy przykład z brzegu: Spec Ops: The Line.>Ktoś tu chyba nie wie czym są gry FPS.

Usunięty
Usunięty
30/11/2014 12:56
Dnia 30.11.2014 o 12:50, maxankazuya napisał:

Infinite to kupsko w porównaniu do pierwszego i 2 Bioshocka

Hmm a dla mnie Infinite to najlepsza gra 2013 podczas gdy pierwszy Bioshock kompletnie mnie odrzucił i nie widziałem w nic porywającego. Dodając jeszcze to że druga połowa gry była znacznie słabsza( tak w bólach, grałem chyba ponad miesiąc ale mimo wszystko udało mi się dokończyć tą grę, ale max ocena jaką bym mógł jej wystawić to mocna 6)




Trwa Wczytywanie