9 Clues 2: The Ward - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2014/10/17 09:00
0
0

Pierwsza część serii 9 Poszlak z podtytułem Tajemnica Serpent Creek to gra, która w naszej recenzji otrzymała mocną "ósemkę" w dziesięciopunktowej skali. Jak w porównaniu z nią wypada 9 Clues 2: The Ward?

9 Clues 2: The Ward - recenzja

9 Clues 2: The Ward łączy z pierwowzorem jedynie nazwa i mechanika rozgrywki. Jeśli chodzi o fabułę, to mamy tutaj do czynienia z zupełnie nową opowieścią, której akcja toczy się w szpitalu psychiatrycznym i okolicach, gdzie doszło do zabójstwa jednego z profesorów. Warto wspomnieć, że owa placówka odizolowana jest od reszty świata, bowiem znajduje się na specjalnie wydzielonej wyspie. Główna bohaterka, po dotarciu na miejsce zbrodni, wspólnie ze swoim partnerem zauważa jednak, że będzie musiała zapoznać się z wydarzeniami, jakie rozegrały się w tym miejscu w przeszłości, by znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania.

Scenariusz przygotowany na potrzeby 9 Clues 2: The Ward na początku sprawia wrażenie mało odkrywczego. Historia rozpoczyna się niemal tak samo, jak w większości kryminałów i detektywistycznych przygodówek, ale z czasem nabiera tempa i oferuje - wierzcie lub nie - naprawdę sporo nieoczekiwanych zwrotów akcji. Spodobało mi się również to, że opowieść, choć cały czas traktuje o poszukiwaniu zabójcy, rozgałęzia się w wielu kiernkach i przykuwa do ekranu, nie pozwalając od niego odejść aż do momentu ujrzenia napisów końcowych. Jednym z najciekawszych momentów okazuje się bowiem dość zaskakujący finał, w którym... Tutaj niestety muszę przerwać, by nie psuć nikomu zabawy.

9 Clues 2: The Ward to przygodówka, w której przeprowadzamy dialogi z napotkanymi postaciami, zbieramy przedmioty, by następnie użyć ich w innych miejscach i odblokować dostęp do kolejnej lokacji poprzez rozwiązywanie zagadek natury logicznej. Warto jednak dodać, że podobnie, jak w przypadku innych gier Artifex Mundi, mamy tu do czynienia z odłamem gatunku nazwanym skrótowo HOPA (czyli Hidden Object Puzzle Adventure), który - poza wyżej wymienionymi rozwiązaniami w mechanice rozgrywki - zawiera także plansze z ukrytymi obiektami. Na ekranie pojawia się specjalna plansza, a pod nią widnieje lista przedmiotów, które musimy odnaleźć i wskazać. Osoby, które nie preferują takiej zabawy, mogą w zamian zagrać w mahjonga.

Na tle innych gier tego typu, 9 Clues 2: The Ward wyróżnia się jeszcze jednym, dodatkowym elementem - koniecznością odnajdywania tytułowych poszlak w trybie detektywa. Wchodząc do niektórych lokacji zobaczymy na ekranie kilka większych lub mniejszych znaków zapytania, które po chwili znikną z planszy. Musimy więc szybko je zapamiętać, a potem zaznaczyć w określonym miejscu. Gdy wykonamy tę czynność, pojawi się nieskomplikowana zagadka, polegająca na ułożeniu poszlak we właściwej kolejności. Dzięki temu będziemy mogli zapoznać się z retrospekcją zdarzeń, jakie rozegrały się w danej lokacji, co powinno ułatwić nam dochodzenie. Trzeba przyznać, że tryb detektywa stanowi ciekawą odskocznię od standardowych łamigłówek.

9 Clues 2: The Ward zaskoczyło mnie tym, na jaką pomysłowość stać twórców gry, czyli młodziutkie jeszcze studio Tap It Games, którego dzieło ukazało się dzięki Artifex Mundi. Łamigłówki są naprawdę różnorodne i charakteryzują się różnym poziomem skomplikowania. Nie brakuje sekwencji, w których musimy naprawić dany przedmiot, by przywrócić zasilanie w budynku, pojawiają się także standardowe układanki oraz bardziej wymyślne zagadki, w których trzeba odblokować wejście do pomieszczenia, łamiąc zabezpieczenia. Zastrzeżenia budzą natomiast plansze z ukrytymi obiektami, które odwiedzamy wielokrotnie. Zbyt często wracamy do tych samych pomieszczeń i po zbyt krótkim czasie.

GramTV przedstawia:

Chciałbym również przytoczyć sytuację, w której autorzy nie do końca przemyśleli logikę poczynań bohaterów widocznych na ekranie. W jednym z etapów pielęgniarka stojąca obok łóżka pacjenta podaje nam klucz, byśmy otworzyli szafkę z bandażami, dzięki którym będzie mogła przygotować opatrunek. Problem polega na tym, że tak naprawdę sama mogłaby to zrobić, ale pozostawia tę czynność do wykonania graczowi, by ten nie był jedynie biernym obserwatorem wydarzeń. Z drugiej jednak strony w 9 Clues 2: The Ward nie brakuje momentów, w których jesteśmy takim właśnie biernym obserwatorem. Twórcy w zbyt wielu miejscach serwują nam przydługawe i niepotrzebne przerywniki filmowe, zamiast pozwolić nam przejąć kontrolę nad postacią i rozwiązać kilka zagadek.

Osoby, które miały styczność z poprzednimi grami HOPA od Artifex Mundi nie powinny być zdziwione, że 9 Clues 2: The Ward charakteryzuje się niskim poziomem trudności. Nawet jeśli wybierzemy ten najwyższy, to i tak bez problemu uporamy się ze wszystkimi zagadkami. To typowo casualowa produkcja, adresowana przede wszystkim do graczy, którzy nie szukają wyzwania, ale chcą poznać ciekawą historię i rozwiązać nieskomplikowane łamigłówki. Na przejście całości trzeba poświęcić zaledwie pięć godzin, czyli dwa krótsze wieczory lub jeden dłuższy, czyli mniej więcej tyle samo, co w przypadku 9 Poszlak: Tajemnice Serpent Creek i innych gier od zabrzańskiej firmy.

Tap It Games nie odstaje od Artifex Mundi, jeśli chodzi o jakość wykonania poszczególnych lokacji, które zwiedzamy w 9 Clues 2: The Ward. Oprawa graficzna jest najwyższych lotów, a wszystkie plansze stworzono z pomysłem i niezwykłą dbałością o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Czy to wielki hol w szpitalu, czy wychodek dla pacjentów, czy pobliska toaleta, czy biuro dyrektora - wszystko tutaj prezentuje się naprawdę klimatyczne. Na kilka słów zasługuje także ścieżka dźwiękowa, która zapada w pamięć i jest wyjątkowo różnorodna. Śmiem nawet zaryzykować stwierdzenie, że to najlepszy soundtrack w grach HOPA, jaki dane było mi usłyszeć.

Pomimo kilku niedociągnięć, o których mowa w recenzji, 9 Clues 2: The Ward wypada nieco lepiej od swojego poprzednika, oferując lepszą fabułę (zaskakuje finał opowieści i przebieg niektórych zdarzeń), bardziej charyzmatycznych bohaterów i ciekawsze zagadki. Rozgrywkę urozmaica tryb detektywa, który nie jest może niczym rewolucyjnym, ale skutecznie wyróżnia recenzowaną grę na tle innych przedstawicieli gatunku HOPA. Podsumowując krótko. Tap It Game tym razem zasłużyło na ósemkę z plusem.

8,3
Intrygująca sprawa
Plusy
  • ciekawie poprowadzona fabuła
  • przekonujący bohaterowie
  • pomysłowe i zróżnicowane zagadki
  • piękna oprawa graficzna
  • zapadająca w pamięć muzyka
Minusy
  • zbyt często powtarzające się plansze z ukrytymi obiektami
  • kilka nielogicznych rozwiązań
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!