Kosmiczna cywilizacja - zapowiedź Civilization: Beyond Earth

Zbigniew Trzeciak
2014/09/28 10:00

Odosobnienie, obcy, strach i niemoc. Izolacja? Nie, to najnowsza propozycja twórców Cywilizacji, pokazująca, że kosmos wcale nie jest przyjaznym miejscem.

Kosmiczna cywilizacja - zapowiedź Civilization: Beyond Earth

Premiera Civilization 5 w 2010 roku to był dość odważny krok w historii serii. Wiadomo że koncept pozostał ten sam, ale już zmiany wprowadzone w mechanice niosły za sobą sporą dawkę ryzyka. Sam fakt podzielenia świata na sześciokąty (w miejsce uprzednich kwadratów) to jeszcze pikuś, przy tym jak kolosalnym uderzeniem w zrównoważenie gry było wprowadzenie zasady jedno pole, jedna jednostka. Mimo tych zmian, "piątce" udało się zachować uzależniający charakter poprzedniczek, a kolejne dodatki poszerzały wachlarz strategiczno-taktycznych zagrań, jakie nam udostępniono. Cztery lata po premierze mamy już do czynienia z kolejnym klasykiem.

Również cztery lata później twórcy postanowili przypomnieć sobie o jednej z ciekawszych pozycji w uniwersum Cywilizacji, Alpha Centauri, i zaserwować graczom kosmiczną wycieczkę na miarę 2014 roku. Civilization: Beyond Earth przenosi nas kilkaset lat w przyszłość, kiedy to po "wielkiej katastrofie" życie na ziemi nie mogło być kontynuowane i nadszedł czas na odkrywanie nowych światów, których zasoby i środowisko będziemy mogli sobie podporządkować.

W cieniu Wielkiego Czerwia

Beyond Earth na pewno urzeka klimatem. Pierwsze próby odnalezienia się na nowej planecie to kontakt z zupełnie nowym krajobrazem, nowymi minerałami, a przede wszystkim z insektoidalnymi obcymi. Pełnią oni rolę cywilizacyjnych "barbarzyńców", jednostek bez afiliacji funkcjonujących na mapie celem podniesienia poziomu trudności i pokazania, że nie jesteśmy sami. O ile w "piątce" i wcześniej byli oni zaledwie przerywnikiem, być może nawet sposobem na nabicie kilku poziomów doświadczenia naszym bojowym oddziałom, o tyle w Beyond Earth sprawa ma się zupełnie inaczej.

Wszystko na nowej planecie pokazuje nam, że to my jesteśmy tu obcy. Armia wroga jest dużo silniejsza od naszej i branie się za bezpośrednią walkę będzie się kończyć porażką. Zaskakują i próbują nas obezwładnić nie tylko siłą, ale i ilością, a każda próba naszego kontrataku podnosi ich poziom agresji (na jeden z trzech oznaczonych kolorami od zielonego do czerwonego) skutkując ciągłymi, nieustającymi atakami. Jakby tego było mało, to wokół wszystkiego krąży Wielki Czerw, potężna jednostka obcych, wobec której nie mamy w pierwszych 100 turach absolutnie żadnych szans. Jej losowe ataki szybko mogą zakończyć nasze marzenia o stworzeniu prosperującej kolonii.

Tym samym nasz początkowy rozwój to raczej walka o przetrwanie, a nie dynamiczny start nowo powstałego państwa (czy w tym wypadku kolonizacyjnego ośrodka). Kilkadziesiąt początkowych tur to dążenie do technologii pozwalających na odetchnięcie. Na wyczyszczenie pól ze śmiercionośnej miazmy, na kilka dodatkowych punktów jedzenia (odpowiadającego za rozwój miast), produkcji czy energii (pełniącej tu formę waluty). O ile najniższe poziomy trudności pozwalają na w miarę szybką stabilizację, to wyższe z nich stanowią wielkie wyzwanie, bo walczymy nie tylko z innymi korporacjami, które również osiedlają się na "naszej" planecie, ale z samą planetą właśnie.

W tym kontekście proces wybierania firmy, z którą startujemy w kosmos, a także startowych bonusów, jakie przydzielane są przed rozpoczęciem zabawy, pełni rolę absolutnie kluczową. Z jednej strony, dostajemy więc możliwość dość wszechstronnego dostosowania potrzebnych nam pomocy - od dodatkowych jednostek, zwiększenia produkcji czy żywności, po darmowe technologie początkowe. Z drugiej, tytuł otwiera przed nami wachlarz kombinacji, tym samym już na starcie rozgrywki czyniąc ją, przynajmniej kilkanaście razy, niepowtarzalną.

Ciekawą propozycją może być wybranie korporacji nastawionej na szybkie otwieranie kolejnych placówek. Do tego dorzucić rozszerzone pole lądowania, które daje nam możliwość umiejscowienia pierwszego "miasta" w bardziej przydatny sposób. Na sam koniec wesprzeć się jednostką specjalizującą się w szybkim odkrywaniu terenu, która dotrze do artefaktów porozrzucanych po mapie, dając nam dodatkową przewagę. Kilkanaście - no może kilkadziesiąt - tur później jesteśmy dość prężną ekonomią nastawioną na odkrywanie nowych technologii i wspieranie granic budową oddziałów militarnych. Wciąż jednak modlącą się o łaskawość wszechmocnego na tym etapie Czerwia. A to tylko jedna z opcji na samym starcie.

Zindoktrynowani

GramTV przedstawia:

W Beyond Earth wprowadzono koncept doktryn - trzech wiodących kierunków rozwoju. Każda z nich odpowiada w jakimś stopniu naszemu zaangażowaniu w symbiozę z nową planetą (harmonia), za kompletne się od niej odcięcie (czystość) czy też coś pośrodku (>>>>>>). Decyzja, w którym kierunku zamierzamy podążyć jest o tyle istotna, że raz podjęta, jest ostateczną. Ta Cywilizacja nie pozwala nam za jednym podejściem do rozgrywki na rozwinięcie wszystkich technologii i zdobycie wysokiego poziomu każdej z doktryn. Już w pierwszych 50 czy 60 turach zobaczymy, że nie można się rozdrabniać. Albo jesteśmy wybitnym specjalistą od jednej rzeczy, albo nędznikiem od wszystkiego. Czyli bolesnego w tym wypadku niczego.

Punkty doświadczenia do poszczególnych doktryn uzyskujemy poprzez losowe wydarzenia w trakcie gry, a także poprzez odkrywanie konkretnych technologii. Co kilka poziomów otrzymujemy bonusy, wpisane oczywiście w specyfikę danej doktryny. Kolejnym skutkiem tych awansów jest zdobywanie nowych poziomów jednostek, nieprzypisanych tym razem do konkretnych technologii. I tu również trzeba uważać, bo raz wybrana ścieżka po raz kolejny okazuje się ostateczną.

O ile "klasyczne" Cywilizacje swoją formułą zachęcały do wybierania konkretnej specyfiki naszego państwa - szczególnie na wysokich poziomach trudności, to nie stawiały drastycznej granicy. Tutaj sprawa postawiona jest ostro. Jednak projekt systemów gry zorganizowany jest w taki sposób, że nie jest to ograniczające, a raczej zachęca do podchodzenia do kolejnych rozgrywek tak, aby wyciągnąć z nich coś nowego.

Powtarzanie jest matką nauk

Beyond Earth to mimo wszystkich swoich zmian wyraźnie dodatek do Civilization 5. Mechanizmy, organizacja i elementy gry to w bardzo dużej mierze odpowiedniki czteroletniej "mamy". Energia to złoto, artefakty to ruiny, minerały kosmiczne kryją w sobie odpowiedniki znane z Ziemi. Nie jest to oczywiście w żadnym wypadku zarzut, bo tytuł wyjściowy jest produktem bardzo dobrym, wręcz idealnie nadającym się do tego, by modami czy dodatkami właśnie eksperymentować z formułą.

Tym razem wykorzystując znane już mechanizmy, postanowiono jednak przenieść ciężar rozgrywki na inne punkty. Zamiast biegu po nowe technologie, zwiększania produktywności kolejnych miast i ekspansji, pojawił się nacisk na zarządzanie, na wykorzystywanie dostępnych już pól, na skupieniu się na obecnej sytuacji i przeobrażenie jej w dającą jak najlepsze efekty. Wyczekując na kolejny przełom naukowy, a technologie wpadają teraz znacznie rzadziej, mamy sporo czasu na zastanowienie się nad efektywnością naszej kolonii czy eksploracją i rozmieszczeniem jednostek.

Nie raz złapałem się więc na tym, że jedna tura trwała niesamowicie długo tylko dlatego, że dopieszczałem rozmieszczenie obywateli w mieście tak, aby dokładnie odpowiadali temu, co moje rosnące imperium potrzebuje. Szczególnie w początkowej fazie gry jeden punkt żywności czy produkcji może być kluczowy. Podobnie jak wysyłanie konwojów handlowych, których bonusy musimy konfrontować z ryzykiem, jakie niesie wybranie się w dłuższe, niechronione wojskiem trasy. A nawet jeśli chronione to i tak będące łatwym celem dla postrachu jakim jest Wielki Czerw.

Na starych śmieciach?

W przypadku piątej części mieliśmy sytuację, w której naturalnie porównywaliśmy poprzedniczkę z nowym produktem na rynku, budując sobie w głowach krytykę tudzież uznanie dla nowych rozwiązań. Civilization 5 miała naprawdę wysoko postawiona poprzeczkę. Beyond Earth jest w zasadzie nowym otwarciem, może niekoniecznie nowym konceptem, ale oddalonym od pierwowzoru na tyle, by jedynie nostalgia wpływała na nasze nastawienie. Nawet krótki kontakt z grą rokuje wyśmienicie, a Beyond Earth odważnie stara się zapisać nową kartę w jednej z najbardziej udanych serii gier strategicznych. Mimo że na samym końcu i tak dopadnie nas Wielki Czerw.

Komentarze
15
Usunięty
Usunięty
03/10/2014 21:35

[M - AK]

Usunięty
Usunięty
03/10/2014 21:35

[M - AK]

Usunięty
Usunięty
29/09/2014 22:18

Czekam, czekam z niecierpliwością:)




Trwa Wczytywanie