The Walking Dead: No Going Back - recenzja

Łukasz Berliński
2014/09/01 21:50

Będziecie czekać na trzeci sezon.

The Walking Dead: No Going Back - recenzja

The Walking Dead Season Two wśród wielu graczy postrzegany jest jako twór niedorastający do pięt świetnemu, pierwszemu sezonowi. Nic w tym dziwnego - to zupełnie inna opowieść, rozgrywana na nieco innych płaszczyznach, w których trudno zidentyfikować jeden główny cel przyświecający graczowi. I dopiero finałowy odcinek pokazuje, jak byliśmy zaślepieni na wszystkie wydarzenia z tego sezonu. Poszukiwaliśmy jakiegoś głównego punktu zaczepienia, tymczasem był on niemal od samego początku przed naszymi oczami. Nie, to nie jest gra, która dorównuje pierwszemu sezonowi. Season Two pokazał, że scenarzyści z Telltale Games obrali zupełnie inną koncepcję opowiadania historii. Spokojniejszej. Znacznie bardziej skupionej na relacjach między członkami grupy ocalałych, choć niektórzy z nich zostali ledwie zarysowani. Co nie zmienia faktu, że po końcowych scenach z niecierpliwością będziecie czekać na premierę trzeciego sezonu. W to absolutnie nie śmiem wątpić.

Dalsza część recenzji nie zawiera spoilerów z No Going Back, ale zawiera odniesienia do wydarzeń z poprzednich epizodów. Jeśli więc nie grałeś w drugi sezon The Walking Dead i nie chcesz psuć sobie przyjemności samodzielnego poznawania fabuły, skończ czytać recenzję w tym miejscu.

Początek No Going Back rzuca nas w prosto w strzelaninę z Rosjanami, których spotkaliśmy w ostatniej scenie Amid the Ruins. Już w pierwszej scenie musimy podjąć trudną decyzję, coś, czego chwilami brakowało w drugim sezonie. Taką, która wydaje się mieć realny i natychmiastowy wpływ na dalsze losy rozgrywki. Ponownie, co nie dziwne, i do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, musi podjąć ją Clementine. Uratować niemowlaka narażając się na dostanie kulki od Rosjan czy bezpiecznie schować się za osłoną i przeczekać w nadziei, że mała żywa istota nie zostanie zauważona przez napastników?

Niejednokrotnie w recenzjach poprzednich epizodów podkreślałem, że to właśnie Clem jest najbardziej dojrzałą osobą spośród wszystkich członków grupy. To wokół niej umiejscowiona jest akcja, to ona jest prawdziwym przywódcą grupki, wśród której brakuje równie charyzmatycznych postaci. Kogo przede wszystkim zapamiętam z drugiego sezonu? Na pewno Carvera. A reszta? Kennym miotają skrajne emocje, Jane pojawia się i znika, a Luke, choć początkowo wydawał się mieć zadatki na lidera, okazuje się człowiekiem niezdolnym do ciężaru trzymania grupy w ryzach. Pozostali bohaterowie w zasadzie odgrywali trzecioplanowe role.

Jest jednak w No Going Back piękna scena, gdzie wszyscy mogą usiąść przy ognisku, napić się rumu, porozmawiać, pośmiać się. Tak zwyczajnie, po ludzku. Bez martwienia się o to, że za chwilę przyjdą szwendacze. Dać trochę na luz, zapomnieć o wszystkich problemach, z którymi bohaterowie The Walking Dead muszą borykać się na co dzień. Scena, w której w końcu można trochę lepiej poznać nieco anonimowych członków grupy.

GramTV przedstawia:

Jakież było moje zdziwienie, kiedy to w pewnym momencie osoby, po których bym się tego najmniej spodziewał, postanowiły mnie zdradzić. Choć może zdrada nie jest tu najlepszym określeniem. Postanowiły uciec. Przed czym? Wspominałem, że najgorsze zło przez niemal cały sezon było widoczne przed naszymi oczami? Nie, nie będę psuł Wam tej niespodzianki. Od Was tylko będzie zależało, jak zachowacie się w tej sytuacji.

Ale to nie koniec. Po tej sytuacji ostatni epizod drugiego sezonu dopiero zaczyna nabierać tempa. O ile przez całą rozgrywkę można było mieć wątpliwości co do konsekwencji podejmowanych przez Clementine decyzji, tak finałowa scena nie pozostawia cienia wątpliwości. Pozostawia za to spory niedosyt, bowiem po wyborach albo-albo, następuje koniec, który bardziej przypomina zakończenie kolejnego odcinka, a nie całego sezonu. I pozostawia gracza z wyrzutami sumienia. Jak stary, dobry The Walking Dead, w którym żadna decyzja nie jest tą dobrą. Każda jest wyborem mniejszego zła. I za to należą się ukłony w stronę twórców. Po raz kolejny rozbudzili moją nadzieję na kolejny, jeszcze lepszy sezon.

Zastanawiam się tylko, jak Telltale Games poradzi sobie w kolejnym sezonie. Drugi sezon ma bowiem przynajmniej cztery różne zakończenia, z których każde warunkuje wybór naszych dalszych towarzyszy niekończącej się podróży w poszukiwaniu spokojnego kawałka ziemi. Liczę tylko, że pojawią się w nim bardziej charyzmatyczni bohaterowie, w drugim sezonie ich bowiem zabrakło. Tak samo, jak zagadek, których jednak wcale nie żałuję. Zamiast tego otrzymaliśmy opowieść o trudnych relacjach w grupie i dorastaniu w świecie, który wydaje się nie mieć przyszłości. Ja jednak wierzę, że będzie inaczej. Tylko czemu znowu tyle trzeba czekać na kolejny sezon?

8,0
Dobre zwieńczenie niezłego sezonu
Plusy
  • w końcu realne wybory
  • scenariusz
  • finałowa scena
Minusy
  • "anonimowi" bohaterowie drugoplanowi
  • zakończenie pozostawiające niedosyt
Komentarze
16
Usunięty
Usunięty
02/09/2014 19:29

Pewnie tak, najwyżej połowa pierwszego odcinka na domknięcie różnych ewentualności z poprzedniego sezonu i hopsa - powrót historii na jednolite tory. Niemniej byłoby to miłe zaskoczenie gdyby okazało się coś innego.

Usunięty
Usunięty
02/09/2014 15:31

Spoiler

Wystarczyłyby jakieś problemy z żywnością (przyczyny naturalne, pomyłka, sabotaż? Masz gwarancję że wszyscy w środku są normalni i chcą pracować dla dobra społeczności? ;d), a w środku zimy sobie jagódek nie nazbierają.

Zresztą i tak o wszystkim zadecydują twórcy, ja tylko stawiam browara, że jeśli będą chcieli pociągnąć wątek Clem, to dojdzie do resetu i sprowadzenia wszystkiego do tego jednego zakończenia.

Usunięty
Usunięty
02/09/2014 15:20

Jane i Luke to bardzo ciekawe postacie.




Trwa Wczytywanie