Paryż oczami turysty-gracza

Jakub Zagalski
2014/08/17 16:00
3
0

Zapraszam na wycieczkę śladami pikseli, tanich gier i rzadkich konsol w muzealnych gablotach.

Paryż oczami turysty-gracza

Według badań Francuzi wydając pieniądze na szeroko pojętą kulturę, decydują się najczęściej na zakup nowej książki. Drugim najbardziej chodliwym towarem są gry wideo, więc elektroniczna rozrywka to ważny elementem w życiu codziennym współczesnego pożeracza bagietek. Jakie to ma znaczenie dla polskiego turysty, planującego urlop w ojczyźnie Raymana?

10-15 lat temu wyjazd na Zachód, nawet ten najbliższy, zaodrzański, otwierał polskim miłośnikom gier wideo oczy na zupełnie inny świat. Lepszy, bo oferujący dostęp do dóbr, których próżno było szukać na półkach rodzimych sklepów (vide cokolwiek od Nintendo). Lata mijają, sytuacja polskiego gracza jest w wielu przypadkach o niebo lepsza niż dekadę temu, jednak z punktu widzenia pasjonata gier między Paryżem a Warszawą znajduje się wielka przepaść. Tak przynajmniej wynika z moich urlopowych obserwacji, które posłużyły do napisania tego tekstu.

Na początku sierpnia pierwszy raz w życiu wybrałem się do francuskiej stolicy, z jednej strony po to, by standardowo stanąć w cieniu Wieży, pstryknąć fotkę przed szklaną piramidą, rzucić okiem na panoramę miasta z poziomu Sacré-Cœur. Z drugiej strony, wakacyjny plan zakładał odwiedzenie kilku mniej oczywistych atrakcji, takich jak Disneyland czy sezonowa wystawa Star Wars Identities. Za punkt honoru postawiłem sobie również sprawdzenie, co ciekawego czeka w Paryżu na turystę-gracza.

Wcześniejsze wizyty w krajach Europy Zachodniej nauczyły mnie, że przed wyjazdem warto sprawdzić lokalne sieci sklepów z używanymi gier. Powiem krótko: w Paryżu takich nie brakuje. Osoby szukające gier na współczesne konsole powinny zapamiętać nazwę Micromania. Ta francuska sieciówka wykupiona w 2008 roku przez GameStop zajmuje w Paryżu pięćdziesiąt lokali (dawne sklepy Game), więc nietrudno trafić do jednego z nich nawet przypadkiem. Oprócz gier nowych i używanych w ofercie znajdują się rozmaite gadżety: maskotki, figurki, poradniki, kontrolery, karty prepaid i oczywiście konsole. W przypadku gier z drugiej ręki ceny są bardzo zróżnicowane, jednak osoby liczące na super okazje mogą się zawieść. Myślę tutaj zwłaszcza o grach na NDS/3DS, których zawsze wypatruję przy takich okazjach. Nintendo jest jednak bardzo popularne we Francji, a tym samym najciekawsze gry na te platformy trzymają wysoką cenę. Na pocieszenie można za to skorzystać z promocji w stylu "trzy gry w cenie dwóch" (PS3, X360) i cieszyć z fachowej obsługi.

Drugim ważnym punktem na paryskiej mapie turysty-gracza są księgarnie Bookoff. Księgarnie, ponieważ dominują tutaj wszelkiej maści drukowane publikacje z drugiej ręki, jednak obok nich znajduje się masa filmów na DVD/BR, anime, mangi i gry. Na Bookoff natknąłem się całkiem przypadkiem nieopodal Bastylii. Naklejka na szklanych drzwiach "Jeux video 1 euro" przekonała mnie, by zajrzeć do środka, i nie żałowałem. W środku znalazłem kilkanaście półek z tytułami na współczesne systemy, gablotę z kartridżami na Game Boya, NES-a i kilka innych retro sprzętów, a także same konsole. Ceny faktycznie wahały się od 1 euro za grę na pierwsze PlayStation, było sporo starszych tytułów za "piątaka" na PS3 i X360, i masa gier od 10 euro wzwyż. Innymi słowy, wybór mniejszy niż w Micromanii, ale czasami ciekawszy, jeżeli nie szukamy wyłącznie popularnych AAA, i za mniejsze pieniądze. Miło, że sprzedawcy władają językiem angielskim, niestety byli ciemni jak tabaka w rogu, gdy pytałem o wersje językowe wybranych gier. Zdążyłem się przekonać, że niektóre tytuły na rynku francuskim są wydawane wyłącznie po ichniemu i nie zawsze jest to zaznaczone na pudełku, więc kilka razy wolałem sobie odpuścić grę w dobrej cenie, która, cytuję: "chyba jest też po angielsku".

W samym Paryżu znajdują się trzy Bookoffy, z których jeden (Rue Saint-Augustin 29, dziesięć minut spacerkiem z Luwru) zasługuje na oddzielny akapit. Dlaczego? Ponieważ cały asortyment pochodzi z Japonii. Każdy fan japońszczyzny, który zawita do tego raju, będzie mógł obkupić się w tonę komiksów, filmów, seriali, książek, czasopism, płyt z muzyką, jak również gier i konsol. Ceny, podobnie jak we francuskojęzycznych Bookoffach zaczynają się od 1 euro. Szperając pośród tych najtańszych gier (a nuż trafi się jakaś perełka), wygrzebałem sporo nieznanych mi tytułów na DS-a, PSX-a, PS2, a nawet SNES-owe kartridże w oryginalnych pudełkach. Jeżeli szuka się czegoś konkretnego i bardziej znanego, trzeba sięgnąć do kieszeni po co najmniej 10-15 euro, przy czym flagowe gry Nintendo tradycyjnie trzymają wysoką cenę (20-30 euro za Mariana na DS-a). Osoby pragnące sprawić sobie jakąś orientalną ciekawostkę, którą da się uruchomić na europejskiej konsoli, na przykład trylogię Uncharted albo Skyrim po japońsku, nie powinny jednak pójść z torbami po takim zakupie. W moim przypadku wydanie zaledwie 19 euro zaowocowało zdobyciem między innymi dating sima Love Plus na DS-a, kilku przypadkowych gier na PS2 i PSX-a (miały ładne okładki z robotami/mangowymi dziewojami), Resistance na PS3 czy komiksu z X-Menami. Oczywiście po japońsku.

Bookoff i Micromania to moje ulubione, ale oczywiście niejedyne miejsca w Paryżu, w których można zaopatrzyć się w tanie gry i gadżety. Turystom polującym na okazje polecam ponadto zaglądać do sklepów dużej sieci Fnac i lombardów Banco Cash. Jeden z nich znajdował się dosłownie pod moim domem i można było w nim kupić zarówno kask motocyklowy, ukulele w trzech kolorach, Wii Balance Board, jak i sporo gier często w wyjątkowo korzystnych cenach.

GramTV przedstawia:

Paryż jako miasto muzeów ma dla turysty-gracza przynajmniej kilka ciekawych atrakcji do zaoferowania. Sam dotarłem do trzech, przy czym jedna, ze względu na swój czasowy charakter, szczególnie przykuła moją uwagę. Zaczynając jednak od stałych ekspozycji, miłośnicy grywalnej historii mają szansę odwiedzić w Paryżu Musee de Jeu Video. Gabloty wypełnione unikatowymi urządzeniami robią wrażenie, interaktywne stanowiska kuszą, by rozegrać partyjkę w jakiś klasyczny tytuł. Wizyta w muzeum kosztuje bodajże kilkanaście euro (w zależności od taryfy), ale można je również zwiedzić wirtualnie i za darmo.

Art Ludique to muzeum wyjątkowe, które ponoć jako pierwsze na świecie koncentruje się na sztuce związanej z komiksem, animacją, grami wideo, mangą etc. Jean-Jacques Launier, założyciel Art Ludique, doświadczony art director i autor wielu plakatów filmowych, aktualnie zaprasza do swojego muzeum na wystawę pod tytułem "The Art of the Marvel Super heroes" , która kończy się 31 sierpnia. Z kolei 4 października startuje ekspozycja "Dessins Du Studio Ghibli. Understanding the secrets of Takahata and Miyazaki animation" . Zdecydowanie warto pamiętać o tym miejscu w razie wycieczki do Paryża.

Trzecim, a zarazem najważniejszym dla mnie miejscem o charakterze muzealnym, było Cite des Sciences et de l'Industrie, w którym mieściła się wystawa o wymownej nazwie "Jeu video l'expo". Ekspozycja zajmująca relatywnie niewielką powierzchnię w ogromnym obiekcie zachwyciła mnie sposobem podejścia do doskonale znanego mi tematu gier elektronicznych jako takich. Co najważniejsze, zamiast standardowych gablot z muzealnym sprzętem (było ich dosłownie kilka) autorzy poustawiali wiele interaktywnych stanowisk. Odwiedzający mogli zagrać w mechanicznego Ponga, grę FPS wyświetlaną na hemisferycznym ekranie, prostą grę ruchową (surfing), z której obraz był widoczny na pięciu powierzchniach wokół gracza. Niewielkie monitory na specjalnych słupach wyświetlały kilkuminutowe pogadanki o kultowych grach (Silent Hill 2, Soul Calibur, Goldeneye 007 etc.), część pomieszczenia odizolowano, by pełniło funkcję niewielkiej sali kinowej z dłuższymi dokumentami. Krótko mówiąc, każdy, niezależnie od doświadczenia z grami, znalazł tam coś dla siebie. Minusem ekspozycji jest jej czasowy charakter (kończy się 24 sierpnia), ale właściciele Cite des Sciences et de l'Industrie zapewne zorganizują w przyszłości podobne przedsięwzięcie. "Jeu video l'expo" cieszyło się bowiem dużym zainteresowaniem.

Bardzo subiektywny miniprzewodnik po Paryżu zamyka temat salonów gier. Z wcześniejszego rozpoznania terenu wywnioskowałem, że w stolicy Francji znajdują się dwa tego typu miejsca godne uwagi, przy czym tylko jeden skradł moje serce bez reszty, ale o nim za chwilę. Na początek kilka słów o lokalu La Tete Dans Les Nuages (Z głową w chmurach), który oprócz różnorakich automatów oferuje dostęp do kręgielni czy stołów bilardowych. Salon jest duży i bogaty w mnóstwo symulatorów jazdy, railshootery, gry muzyczne (Guitar Hero, DDR), a także klasyczne candy caby. Brzmi nieźle? Owszem, ale czar pryska, kiedy spojrzymy na cennik. Jeden żeton kosztuje bowiem 2 euro, zaś za pojedynczą grę na którymś z nowszych automatów trzeba zapłacić od dwóch do nawet czterech żetonów. La Tete Dans Les Nuages polecam więc tylko bogatym turystom żądnym nowości.

Drugi salon gier z mojej listy, Arcade Street, mogę z czystym sumieniem zarekomendować wszystkim fanom japońskich automatów. Dwupoziomowy lokal (parter i piwnica) kryje w sobie całą masę candy cabów, między innymi Taito Vewlix, New Astro City, New Versus City, Blast City, a oprócz tego imponujących rozmiarów automat Taito z Darius Burst: Another Chronicle EX, podwójne stanowisko z Mario Kart, kilka railshooterów i gier muzycznych. Wśród dostępnych tytułów królują shmupy (mnóstwo Cave), bijatyki 2D, beat'em upy, wspomniane strzelanki na szynach, ale jest też kilka ciekawostek w rodzaju tabletop Pac-Man czy automatowego Tetrisa. Arcade Street urzekło mnie bogatą i naprawdę imponującą ofertą, a przede wszystkim klimatem prawdziwie fanowskiego przedsięwzięcia. Widać, że właściciel żyje japońskimi automatami i wkłada w swój salon dużo serca. A przy tym nie zdziera jak La Tete Dans Les Nuages: jeden żeton kosztuje bowiem 50 eurocentów, zaś przeciętny automat pożera dwa takie żetony za grę.

Na marginesie tematu o paryskich salonach gier można jeszcze wspomnieć o atrakcjach, jakie czekają na graczy w Disneylandzie. W południowo-wschodniej części parku znajduje się budynek z wymownym banerem Videopolis, kryjący przede wszystkim szereg stanowisk z różnymi symulatorami. Nie ma co porównywać do wyżej wymienionych salonów, tym niemniej polecam wizytę w Videopolis jako alternatywę dla stania w kolejce do karuzeli przez 40-50 minut. Kto był, ten wie.

Paryż dla gracza z Polski ma naprawdę mnóstwo do zaoferowania. Łowcy okazji polujący na używane gry mogą się tutaj nieźle obłowić, a przy okazji zobaczyć masę gadżetów, których ze świecą szukać w polskich sklepach. Japońskie figurki czy ekskluzywne poradniki do gier we francuskich sklepach z elektroniką to normalka. Podobnie produkty Nintendo, które są często o wiele lepiej wyeksponowane i promowane niż oferta konkurencji. Niezależnie więc od tego, czy szukacie muzealnych, zakupowych czy arcade'owych atrakcji, Paryż potrafi zadowolić każdego gracza. Polecam przekonać się o tym samemu przy najbliższej okazji.

Komentarze
3
Usunięty
Usunięty
19/08/2014 01:52

Świetny tekst!

Usunięty
Usunięty
17/08/2014 17:30

Usunięty
Usunięty
17/08/2014 17:30




Trwa Wczytywanie