W czasie wojny secesyjnej prawie 300 strzałów potrzebnych było, żeby zabić jednego człowieka. Wydawałoby się, że to już nie są czasy napoleońskie, że gładkolufowe, niecelne muszkiety są już wspomnieniem, zastąpione przez gwintowane karabiny, nadal ładowane odprzodowo, ale bardziej celne i z lepszą donośnością. A jednak ogień piechoty był nadal tak samo nieskuteczny, jak na początku XIX wieku. To przez proch. Czarny proch daje siwy dym. Strasznie dużo siwego dymu. Po kilku salwach kilkuset żołnierzy z regimentu całe przedpole pokryte było kłębami gryzącego dymu, przez który po prostu nie było nic widać. Żołnierze nawet nie próbowali celować, tylko kierowali karabin w stronę gdzie powinien być wróg i strzelali na komendę, na ślepo. Tylko harcownicy i strzelcy wyborowi, którzy działali w rozproszonych formacjach na początku bitwy i nie strzelali salwami, tak naprawdę widzieli do kogo strzelają. Potem, gdy do boju ruszała regularna piechota, bitwa zmieniała się w zabawę we mgle. Morderczą zabawę, bo mimo wszystko trup ścielił się gęsto i niektóre regimenty w czasie trzydniowej bitwy pod Gettysburgiem straciły ponad połowę swojego stanu osobowego.
Autorzy modów do gier z serii Total War postanowili stworzyć coś swojego od podstaw. I udało się nadspodziewanie.