Endless Legend to było moje światełko w tunelu, promyk nadziei taki. Dwa tygodnie temu w recenzji Warlocka II pisałem o tym, jak bardzo się przejadły już strategie turowe fantasy. Nie tylko jest ich ostatnio jakby za dużo ale na dodatek żadna z nich nie grzeszy świeżością - aktualnie najlepsze Age of Wonders III niewiele się w zasadzie różni od swojego poprzednika, który został wydany dekadę temu. Wszystkie te gry albo imitują Cywilizację, albo próbują być jak Heroes of Might & Magic. Jeśli już szukają jakiejś swojej ścieżki, jak Eador: Masters of the Broken Worlds na przykład, to okazuje się, że jednak nie tędy droga. I dlatego Endless Legend to była właśnie moja nadzieja. Francuzi z Amplitude Studios w swojej pierwszej grze, Endless Space, pokazali, że da się wziąć taką sztywną konwencję jak kosmiczna strategia 4X i przerobić ją tak, że wygląda na świeżą, pachnącą i nader atrakcyjną, choć nie odchodzi wcale aż tak daleko od gatunkowych standardów. To było świetne. I spodziewałem się, że podobnie zrobią z turowym fantasy w Endless Legend właśnie. Ale gra okazała się być inna niż oczekiwałem. Dużo lepsza.
Najwięcej nowego Endless Legend niesie jednak w swojej części strategicznej, nie w taktycznych bitwach. Wspomniałem przed chwilą o prowincjach, które są jedną z najważniejszych nowości tutaj wprowadzonych. Każda mapa podzielona jest na konkretne regiony z losowo wygenerowanym nazwami, przez co przypomina trochę świat któregoś z Total War, a nie typową geografię gier 4X. Ale nadal jest strategią 4X, więc miasta zakładamy gdzie chcemy, głównie biorąc pod uwagę to jak wiele żywności, produkcji, badań naukowych i złota/pyłu generują poszczególne heksagonalne pola. Jak w Cywilizacji... tylko całkiem inaczej. Inaczej, bo w każdej prowincji możemy wznieć tylko jedno miasto, obejmując ją tym samym w posiadanie całą, ze wszystkimi jej surowcami strategicznymi, luksusowymi oraz tubylcami z wiosek ras drugorzędnych. Ciekawe rozwiązanie, które przede wszystkim wymusza podejmowanie trudnych decyzji co do lokacji samego miasta - w danej prowincji może być więcej niż jedno dobre miejsce na jego wzniesienie ze względów ekonomicznych, nie mówiąc już o tym, że ukształtowanie terenu i samo położenie miasta ma też wielkie znaczenie militarne. Strasznie fajna koncepcja, bo z jednej strony zmusza do trudnych wyborów a z drugiej radzi sobie w oryginalny sposób z kwestią zakładania dużej ilości miast. W Endless Legend nie da się "spamować" miastami, bo każde kolejne nie tylko zwiększa niezadowolenie mieszkańców naszego imperium ale też przede wszystkim niebezpiecznie rozszerza jego granice na kolejne, coraz bardziej odległe a przez to i trudniejsze do obrony prowincje. Z drugiej strony jednak rozszerzać swe władztwo trzeba, choćby w celu zagarnięcia dodatkowych surowców.
A i kwestia tychże została tutaj rozwiązana w sposób nieszablonowy i świeży. Każde źródło rzadkich metali czy też innych specjałów oraz dóbr luksusowych produkuje je co turę, a my domyślnie gromadzimy tę produkcję do późniejszego wykorzystania. Żaden surowiec nie daje nam żadnych premii ot tak, bo jest. Trzeba go użyć. Metale wykorzystujemy do wykuwania wyposażenia dla naszych bohaterów, tu wielkiej filozofii nie ma. Ale jeśli chodzi o dobra luksusowe, to całkiem inna bajka. Większość z nich oferuje jakieś znaczące premie ekonomiczne lub społeczne, jeśli zdecydujemy się ich użyć. Premie te utrzymują się przez dziesięć tur i jeśli chcemy ich znowu, to po raz kolejny musimy "zużyć" pewną ilość danego dobra, takiego jak przyprawy, wino czy tym podobne. Każde wykorzystanie jest świadomą decyzją, i to coraz trudniejszą, bo bazowa ilość surowców, które trzeba zużyć do osiągnięcia jakiegokolwiek efektu szybko rośnie w miarę postępów w grze. Dzięki temu dobra luksusowe odgrywają w grze o wiele większą rolę niż na przykład w Cywilizacji, gdzie raz się je zdobywa i potem się o nich zapomina - tutaj zaś cały czas są czynnikiem aktywnym i elementem strategicznej układanki.
Endless Legend to także nowy sposób budowania miast. Na początku wydaje się, że wszystko jest tak jak w innych grach - zakładamy miasto, wznosimy w nim różne budowle, rośnie populacja i tak dalej. Standard. To znaczy, standard, dopóki nie okazuje się, że możemy miasto rozbudowywać kolejnymi dzielnicami. Jeśli tylko dane miasto ma odpowiednio wiele mieszkańców, możemy wznieść kosztowną strukturę - nową dzielnicę miasta, która zajmie któreś z sąsiadujących pól. Dzielnica rozszerza sferę kontroli miasta na nowe sąsiednie pola, to raz. Po drugie, daje pewien wzrost produkcji wszystkiego, ale też pogarsza ogólne nastroje w mieście. Im więcej dzielnic, tym ludność bardziej nieszczęśliwa... chyba, że awansujemy którąś z nich do wyższej rangi. Jak to zrobić? Otaczając ją innymi dzielnicami, tak by stała się "centralną", z dodatkowymi premiami, w tym także taką do szczęścia mieszkańców. I tu się rodzą problemy i dylematy, bo ukształtowanie terenu, bo żyzne pola, bo to czy tamto sprawia, że rozbudowa miasta wcale nie jest taka prosta jak by się wydawało. Dochodzi do tego, że po jakimś czasie zanim założymy nowe miasto długo się zastanawiamy nie tylko nad lokacją, która daje korzyści natychmiastowe, ale także nad tym, jak później dane miasto będziemy rozwijać i czy nieco inne umiejscowienie jego głównej dzielnicy nie będzie korzystniejsze na dłuższą metę. A to jest głębia rozgrywki proszę państwa. I na dodatek coś nowego.
Endless Legend całe tchnie nowością, świeżością i kreatywnością. Za pomocą sprytnych rozwiązań, dobrze dobranych ograniczeń i nieszablonowych pomysłów udało się Amplitude Studios robić strategiczną turówkę 4X w klimacie fantasy, która nie tylko jest inna, ale też wyraźnie lepsza. A przynajmniej tak się wydaje teraz, po kilkunastu godzinach spędzonych na zabawie z wersją alfa. Nie wiem jak będzie później, czy w późniejszych fazach rozgrywki coś się nie sypie, czy nie spada tempo, czy nie robi się nudno i rozwlekle. Nie jestem w stanie tego stwierdzić teraz, bo alfa jest pozbawiona jeszcze wielu elementów w tym także dostosowywania poziomu trudności sztucznej inteligencji, która w tym momencie nie jest żadnym przeciwnikiem. Ale mam nadzieję, że skoro teraz jest bardzo dobrze, to później będzie lepiej, a nie gorzej.
Endless Legend jest fajniejsze, niż się spodziewałem - a po Endless Space od jego twórców wymagałem całkiem sporo. Nie opisałem wszystkiego, co w alfie jest, nie napisałem też czego jeszcze w alfie nie ma, ponieważ na ocenę całości trzeba będzie poczekać do premiery. Na razie zaś to co widziałem zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie - miało być dobrze, a jest lepiej niż dobrze. Gra ma duży potencjał i z niecierpliwością będę czekał, aż go zrealizuje. I wy też powinniście, jeśli lubicie turowe strategie.