Coming out: Lubię rolnicze symulatory

Mateusz Kołodziejski
2013/12/18 19:00

Cześć, mam na imię Mateusz, mam 27 lat i jestem zapalonym wirtualnym rolnikiem. Tak, powiedziałem to.

Coming out: Lubię rolnicze symulatory

Symulacje prac rolnych w rodzaju Symulatora Farmy 2014 są przez nas, doświadczonych graczy, traktowane w najlepszym wypadku jako uroczy folklor, a częściej jak kiepski żart. Trudno uwierzyć, że w czasach megaprodukcji pokroju GTA V czy Total War: Rome 2 ktoś chce spędzać swój cenny czas na obrabianiu w kółko tego samego poletka zielonym ciągnikiem. Tymczasem okazuje się, że takich osób są miliony, a każda edycja rolniczych symulatorów sprzedaje się w nakładach sięgających setek tysięcy egzemplarzy. Dość powiedzieć, że Techland w ubiegłym roku chwalił się liczbą 135 tysięcy sztuk symulatorów, które trafiły w ręce polskich graczy, a większość z nich to właśnie wirtualne rolnictwo. Skąd tak ogromna popularność gatunku, który wydaje się czymś zupełnie niedorzecznym i, nie bójmy się tego określenia, zaprzeczeniem rozrywki? Co tu się do cholery dzieje? Już jakiś czas temu postanowiłem przekonać się o tym na własnej skórze i... sam teraz jestem jednym z maniaków buszowania w wirtualnym zbożu.

Farma to biznes

Na początku musimy sobie wyjaśnić jedną istotną kwestię, a mianowicie, że symulatory farm to w rzeczywistości symulacje biznesu. I to w najczystszej postaci. W grze prowadzi się gospodarstwo i ma się jeden jasno określony cel - produkować jak najwięcej płodów rolnych i sprzedawać je w jak najlepszych cenach. Nie ma tutaj tablicy wyników, fabuły, dodatkowych wyzwań ani zbędnych ozdobników jak malowanie ścian stodoły czy wybieranie lakieru dla pługa. Nic nas nie rozprasza, nic nie odwodzi od realizacji głównego zamierzenia i nie musimy podejmować żadnej decyzji, która bezpośrednio nie przyczynia się do powiększania naszego dobrostanu. Mamy po prostu uprawiać (hodować), sprzedawać i kupować narzędzia, żeby uprawiać (hodować) więcej i wydajniej. Wszystko od początku do końca jest jasne i dzięki temu od pierwszych minut można skoncentrować się na rozgrywce. Farma to biznes, Coming out: Lubię rolnicze symulatory

Ta klarowność celu wydaje mi się miłą odskocznią po ciężkim dniu, w czasie którego muszę podejmować dziesiątki odpowiedzialnych decyzji. Jakiś czas temu przyłapałem się na tym, że częściej wybieram symulację farmy niż moje ukochane RPG-i. Dotarło do mnie, że po ośmiu godzinach pracy w biurze nie chce mi się śledzić godzinnych dialogów, a potem zastanawiać, w którą stronę iść i jakie perki wybrać po wskoczeniu na kolejny poziom. Nie mówiąc już o tym, że zwyczajnie nie starcza mi na to czasu. Coraz częściej mam ochotę w niezobowiązujący sposób się zrelaksować i tutaj powtarzalność czynności wykonywanych w moim nowym gospodarstwie ma na mnie zbawienny wpływ. Prując po polnej drodze 30 km na godzinę pośród łanów zbóż mogę spokojnie zaplanować sobie następny dzień i przemyśleć gdzie ruszyć ze znajomymi w piątkowy wieczór.

Farmy vs. Battlefield 1:0

Brak czasu na hardkorowe granie z początku zgrabnie wyjaśniał moją nieco wstydliwą karierę farmera. Niestety teoria ta nie wytrzymała konfrontacji z rzeczywistością - chociaż w weekend czasu miewam zdecydowanie więcej, nadal orałem na całego. Tutaj pojawiło się kolejne spostrzeżenie - chętnie siadałem na ciągniku również dlatego, że jest to coś zupełnie odmiennego od wszystkiego, co w grach widziałem do tej pory. W pewnym sensie taki Symulator Farmy 2014 wnosi do świata wirtualnej rozrywki więcej niż Battlefield 4 czy najnowszy Need for Speed. Pohamujcie święte oburzenie, obie gry są co najmniej bardzo dobre i nikt tego nie neguje. Rzecz w tym, że jestem w stanie wymienić kilkadziesiąt gier, w których wcielam się w żołnierza jednostki specjalnej czy kierowcę-renegata. Za to tytuły, które pozwalają mi śmigać po polu snopowiązałką mogę policzyć na palcach jednej dłoni. Farmy vs. Battlefield 1:0, Coming out: Lubię rolnicze symulatory

Nie jest jednak tak, że symulatory rolnicze są gatunkiem zupełnie nowym. Wręcz przeciwnie, mają one długą tradycję, sięgającą jeszcze czasów SNES-a i pierwszych odsłon Harvest Moon. Co prawda w tym przypadku prowadzenie gospodarstwa ubrane zostało w jRPG-ową otoczkę, ale zasady pozostały podobne. Już wtedy okazało się, że gracze lubią wykonywać rutynowe wirtualne prace i do dzisiaj się to nie zmieniło. Wystarczy spojrzeć na 100 najpopularniejszych tytułów na Steam, gdzie obecność farmerskich symulacji nikogo już nie dziwi.

GramTV przedstawia:

Skąd to wynika? Nie wiem na pewno, ale przypuszczam, że ma to coś wspólnego z potrzebą oglądania owoców swojej pracy. O ile murarz może pokazać jaki fragment ściany postawił w ciągu dnia, a górnik pochwali się urobkiem, to takich zawodów jest coraz mniej. Teraz jesteśmy grafikami, programistami i specami od mediów społecznościowych, ale widocznie wciąż tkwi w nas gdzieś tęsknota za czasami, kiedy efekt krwawicy miał łatwo mierzalny, widoczny dla wszystkich charakter.

Traktor jak DeLorean

Traktor jak DeLorean, Coming out: Lubię rolnicze symulatory

Na koniec zostawiłem przyczynę, dla której w ogóle zdecydowałem się sięgnąć po farmerskie symulacje. Otóż ciągnik, kombajn czy stodoła wiążą się u mnie z najlepszymi wspomnieniami z dzieciństwa. Niemal każdy, nawet najbardziej zatwardziały mieszczuch ma jakąś rodzinę na wsi, u której spędzał wakacje. Dla tych wszystkich osób, w tym mnie, Symulator Farmy to taki wehikuł czasu, za sprawą którego można zafundować sobie powrót do przeszłości. Do tego beztroskiego okresu swojego życia kiedy najlepszą zabawą na świecie było zjeżdżanie na tyłku ze stogu siana. Teraz dzieciaki mają inne priorytety, ale pokolenie dzisiejszych 25-35 latków na pewno wie o czym mowa.

Oczywiście rolnicze symulacje to nie tylko beztroskie jeżdżenie wielkimi maszynami i łzy nostalgii. Większość z nich boryka się z problemami natury technicznej - niedomaga oprawa, interfejs jest toporny, a z niektórymi uproszczeniami trudno się pogodzić. O dziwo jednak to, co zdyskwalifikowałoby inne produkcje, tutaj uchodzi płazem. W końcu w zamian za spełnienie dziecięcych marzeń o poprowadzeniu ogromnego czerwonego kombajnu można wybaczyć bardzo, bardzo wiele. Wiem coś o tym.

Artykuł powstał w ramach współpracy firmy Techland i sklepu gram.pl

Komentarze
20
Zosov
Gramowicz
21/12/2013 13:25
Dnia 21.12.2013 o 11:07, JR_N7 napisał:

Od początku twierdziłem, że to może być kwestia gustu :) Ale, cóż, moim błędem było wgl włączenie się do tej dyskusji, zanim sprawdziłem wszystko dokładnie. Teraz za to przepraszam.

Bez jaj, zią. Od tego są dyskusje :>

Usunięty
Usunięty
21/12/2013 11:07

Od początku twierdziłem, że to może być kwestia gustu :) Ale, cóż, moim błędem było wgl włączenie się do tej dyskusji, zanim sprawdziłem wszystko dokładnie. Teraz za to przepraszam.

Zosov
Gramowicz
20/12/2013 22:01

Ale i tak napisałeś, że najpierw dali trójczynę, a teraz wychwalają, a to, tak jak napisał ww, są różne gry, więc już nawet nie w kwestii gustu leży cały problem tutaj.A tak już nawiasem mówiąc - 90% ludzi zwraca uwagę na rzeczy, nad którymi niewiele się zastanawia. I stąd właśnie wychodzą takie sytuacje, jakie wychodzą.




Trwa Wczytywanie